Kraj

Wesele, Pudelek i pogrzeb: nikt nie mówi o miłości tak pięknie jak Polacy

Trzy związki, trzy medialne opowieści – a ile materiału poglądowego, powstałego w ciągu zaledwie kilku dni. Przywilej „obnoszenia się” ze swoimi wyborami uczuciowymi nadal jest w Polsce mocno reglamentowany.

Gdy 1 stycznia skoczek narciarski Andrzej Stękała wyoutował się jako gej i za pośrednictwem posta na Instagramie opowiedział o śmierci swojego ukochanego, niektórzy pisali o przełomie. Samo ujawnienie orientacji nie jest w świecie sportu niczym zupełnie nowym – niespełna rok temu głośno było o coming oucie czeskiego pomocnika Jakuba Jankto – ale w Polsce pytanie o to, czy dany piłkarz zniósłby obecność geja we wspólnej szatni, ciągle powraca. Wygląda na to, że na takie „ekscesy” wciąż nie są gotowi nie tylko koledzy z drużyny, ale i ogół społeczeństwa.

Homofobia na łańcuchu reżimu. Jak Łukaszenka czyści Białoruś przed „bezwyborami 2025”

Mimo kilku słów wsparcia i współczucia ostateczny bilans testu na tolerancję wypadł marnie, co udokumentował profil Cywilizacja Życia na X. Polska homofobia w 2025 roku wygląda po staremu – co prawda internauci nie mają nic do tego, co sobie Stękała robi po godzinach pracy, ale informowanie o tym publicznie i podchwycenie tematu przez finansowaną z naszych podatków Polską Agencję Prasową to już za wiele. Skoczek ma skakać, a że polskim skoczkom w tym sezonie idzie wyjątkowo słabo, to i wyznanie Stękały należy potraktować jako obarczone ładunkiem ideologicznym i indoktrynacyjnym odwracanie kota ogonem.

Ach, co to był za ślub

Gdy w weekend posłanka Aleksandra Wiśniewska ogłosiła wejście w związek małżeński z kosmonautą, nikt nie miał wątpliwości, że zaprzęgnięcie do ceremonii prezydentki Łodzi Hanny Zdanowskiej oraz promocja na miejskim portalu to decyzje słuszne i zbawienne. Nikt nie prosił, by Wiśniewska i potencjalnie drugi Polak w kosmosie schowali do kieszeni swoją orientację i „po prostu skakali”.

Oczywiście bierze się to przede wszystkim z peryferyjnych kompleksów – Polska nieustannie marzy o swoich książęcych ślubach, a Wiśniewska od początku swojej obecności w polityce pozuje na Larę Croft, wzbudzając ekstazę dziennikarzy, astronauta Uznański to zaś syn znanego operatora, więc wszystko gra. Polacy nie są zainteresowani orientacją i życiem osobistym osób mniej lub bardziej publicznych, gdy chodzi o osoby LGBT+. Gdy mowa o bogatych dzieciakach z politycznej drugiej ligi, chętnie dorzucą się na fotografa.

Widać tu m.in. efekty owej narracyjnej rewolucji, o której od jakiegoś czasu mówi się na polskiej lewicy. Nawet aborcja, dotycząca przecież zdecydowanej większości społeczeństwa, „nie jest dziś dla Polaków tematem numerem jeden” – jak słyszy się w internetowych kręgach Lewicy i Razem. Związki partnerskie tym bardziej brzmią jak zeszłoroczne śniegi, a dotyczący ich projekt ministry Kotuli, jak dowiadujemy się z dzisiejszej prasy, powoli szykowany jest do utrącenia – jako furtka do lewego zakupu nieruchomości, ubiegania się o azyl i innych machlojek, z których chcą skorzystać przebiegli geje i lesbijki, wspólnie z uchodźcami dyrygujący światowym spiskiem.

Codzienne problemy osób queerowych to wszakże kaprys wielkomiejskich elit, oderwanych od rzeczywistości człowieka pracy, którego problemami trzeba zająć się w pierwszej kolejności. Co prawda Stękała pochodzi z Zakopanego, raczej niekojarzonego jako bastion tęczowej rewolucji, ale to nie zmienia faktu, że do paradowania rwą się głównie „lewicowo-liberalni” warszawiacy, niemogący pogodzić się z tym, że wszczynanie „wojen kulturowych” jest nie w smak przeciętnemu wyborcy, zainteresowanemu drożyzną, obniżką stóp procentowych przez Glapińskiego czy umową z Mercosurem.

Na prawicy stabilnie

Coming out Stękały oraz ślub Wiśniewskiej i Uznańskiego to niejedyne przykłady szeroko dyskutowanej obyczajówki w pierwszych dniach roku. Standardy w zakresie wartości rodzinnych i tego, o czym tak naprawdę mówimy, gdy mówimy o miłości, na zupełnie nowy poziom wynosi konserwatywna prawica.

Nieprzesadnie śledzę poczynania Marianny Schreiber – na wywiad udzielony przez nią stacji braci Karnowskich trafiłem za sprawą posta, w którym zawodniczka MMA przepraszała za fatalny krawat i koszulę swojego nowego ukochanego, Przemysława Czarneckiego. Niefortunną kreację byłego posła PiS podczas kuriozalnej rozmowy przykryła nieco sama Schreiber, domagająca się od partii Jarosława Kaczyńskiego rozliczeń. A konkretnie – rozliczenia jej męża, Łukasza Schreibera, za nieślubny związek jeszcze przed sprawą rozwodową. Jeśli do tego nie dojdzie, celebrytka zagłosuje w wyborach na Konfederację.

Związki partnerskie czy „osoba najbliższa”? Dla PSL wartości i interesy to jedno i to samo

Okazało się to trudne do przełknięcia dla szefa stacji wPolsce24, współprowadzącego wywiad Michała Karnowskiego. Przekonywał, że byłoby przesadą, gdyby Kaczyński działał jak komisarz ds. obyczajowych we własnej partii. Tym bardziej że zarówno Schreiber, jak i Czarnecki, nadal związani są świętym węzłem małżeńskim z byłymi już partnerami.

Nie znaczy to jednak, że mają się czego wstydzić. Ryszard Czarnecki, ojciec Przemysława, potwierdził zresztą, że Marianna Schreiber prywatnie odbiega od wizerunku, jaki prezentuje w mediach, i „ceni wartości rodzinne”. Może zatrzymany pół roku temu polityk z zarzutami korupcyjnymi, za które grozi mu 10 lat więzienia, nie powinien być pierwszą osobą do recenzowania czyjegoś stosunku do „wartości”, ale wiadomo – prawica w tym zakresie potrafi wykazać się wyjątkową elastycznością.

Związkowe standardy w przestrzeni publicznej

Trzy związki, trzy medialne opowieści – a ile materiału poglądowego, powstałego w ciągu zaledwie kilku dni. Przywilej „obnoszenia się” ze swoimi wyborami uczuciowymi nadal jest w Polsce mocno reglamentowany. Heteroseksualiści mogą zgłaszać polityczne postulaty nawet wtedy, gdy ich związki odbiegają od standardów relacji „jak Bóg przykazał”, ale skaczący geje powinni wrócić do szafy.

W maju 2024 roku Polska znalazła się na ostatnim miejscu rankingu ILGA-Europe spośród krajów Unii Europejskiej, jeśli chodzi o równouprawnienie osób LGBTQ+, w szerszym ujęciu wyprzedzając siedem krajów – m.in. Rosję, Białoruś, Turcję i Azerbejdżan. „Od nowego rządu zależy, czy to ostatni tak zły wynik” – pisał wówczas Anton Ambroziak z OKO.press, dodając, że ILGA-Europe nie bada zmian w społecznej percepcji społeczności LGBT+ czy poziomu ich emancypacji. Całe szczęście – może i nadal będziemy na szarym końcu, ale gdyby te wskaźniki zostały wzięte pod uwagę, San Marino czy Monako mogłyby wskoczyć nieco wyżej. Trochę jednak głupio byłoby zostać w kręgu samych autorytarnych zamordystów.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Łukasz Łachecki
Łukasz Łachecki
Redaktor prowadzący, publicysta Krytyki Politycznej
Zamknij