Kraj

Przemoc kierowców i bezradność Ostatniego Pokolenia

Z samochodów wysiedli i wysiadły nie jakieś kibolskie bojówki albo skinheadzi, ale zwykli ludzie. Jadący do pracy, może z pracy. Ojcowie, matki, czyjeś dzieci. Z nienawiścią na twarzy i bronią w rękach ruszyli do rękoczynów, samosądów.

Poniedziałek 8 lipca, Warszawa. Na Czerniakowskiej spory ruch. Głównie samochody osobowe, choć widzę też jeden autobus oraz samochód przedsiębiorstwa Byś, zajmującego się wywozem śmieci. Na każdym skrzyżowaniu od Witosa patrol policyjny. W sumie w okolicy jest co najmniej osiem wozów patrolowych.

Tuż przed ósmą na pieszą kładkę, zaraz za skrzyżowaniem Czerniakowskiej z Gagarina, wchodzą osoby z Ostatniego Pokolenia. Po chwili z wiaduktu zwisa banner. „W Polsce już brakuje wody” – z tego wciąż niewielu mieszkańców stolicy zdaje sobie sprawę. Wszak to się przecież zawsze dzieje „gdzieś tam”.

Między faszyzmem a załamaniem klimatu

czytaj także

Ostatnie Pokolenie to ruch obywatelskiego oporu, który żąda realnych reakcji rządzących na galopujący kryzys klimatyczny. W swoich ostatnich akcjach skupia się na kwestiach równego dostępu do transportu publicznego i skokowego zwiększenia inwestycji w tym obszarze. W Deklaracji po 12 najgorętszych miesiącach aktywiści i aktywistki piszą tak:

„Jesteśmy tu dziś, bo rząd już zdecydował, po której stronie stoi. Rząd zdecydował, że będzie bez opamiętania napędzać galopujący kryzys klimatyczny poprzez dalszą rozbudowę autostrad i dróg ekspresowych. Zdecydował, że poświęca długoterminowe bezpieczeństwo swoich obywateli. […] Dlatego zwykli ludzie będą łamać prawo. […]

Nie możemy dłużej czekać. Nie będziemy milczeć w obliczu już tak widocznych skutków kryzysu klimatycznego. Tym razem nie będziemy blokować mostów. Od przyszłego tygodnia dziesiątki osób będą blokować miejskie autostrady. Tworząc tę niedogodność w dużych miastach, pokazujemy problem, który dla ludzi w mniejszych miejscowościach i na wsi jest codziennością. Problem dojazdu do szkoły, pracy czy lekarza dotyczy 6 mln Polek i Polaków. Będziemy siadać na drogach w największe upały. Będziemy protestować w miejscach, które najszybciej napędzają kryzys klimatyczny, pchając nasz kraj i naszą gospodarkę w kierunku zapaści. […]

Obowiązkiem rządzących jest nas chronić przed jego skutkami i przeciwdziałać mu. Protestowanie przeciwko władzy, która zawodzi obywateli, to nasz obowiązek”.

Jeszcze w zielone gramy. Czego Polki i Polacy oczekują w kwestii polityki klimatycznej?

Stanąłem dziś razem z nimi na Czerniakowskiej. Ja za obiektywem aparatu. Oni na asfalcie. Naprzeciw pędząca fala samochodów. Siadają tuż pod kładką. Dwie z sześciu osób protestujących przykleja się do asfaltu. W grupie są też osoby deeskalujące, których zadaniem jest rozmowa z osobami, których protest dotyka, oraz ochrona protestujących.

To, co dzieje się później, przeraża mnie jak nic, co do tej pory widziałem na ulicy – a dokumentuję protesty klimatyczne od samego początku.

Akcja Ostatniego Pokolenia na ulicy Czerniakowskiej w Warszawie. Fot. Daniel Petryczkiewicz
Kierowcy atakują aktywistów Ostatniego Pokolenia. Fot. Daniel Petryczkiewicz
Kierowcy atakują aktywistów Ostatniego Pokolenia. Fot. Daniel Petryczkiewicz
Aktywista Ostatniego Pokolenia zaatakowany gazem pieprzowym. Fot. Daniel Petryczkiewicz

Z trzeciego rzędu zatrzymanych samochodów wysiada młody, ubrany w białą, obcisłą koszulkę mężczyzna. W prawej dłoni trzyma gaśnicę samochodową. Zbyt bliska odległość nie pozwala mi wyostrzyć zdjęcia. Po chwili wszystko wokoło spowija chmura białego proszku. Déjà vu z niedawnych scen na sejmowym korytarzu. To tam poseł Braun z Konfederacji otworzył gaśnicę, aby zniszczyć symbole żydowskiego święta. Dziś rano samochodowa gaśnica odpalona została prosto w twarz młodych ludzi protestujących na ulicy. Kilka razy!

Drugi z wybijających się agresywnym zachowaniem mężczyzn, ubrany w czarny, obcisły dres, wyrywa transparent z rąk siedzących osób i rzuca go przez barierkę na sąsiednią jezdnię. Szarpie protestujących, każąc im wypierdalać. W ciągu kilku chwil do tej agresywnej dwójki dołączają kolejni kierowcy. Także kobiety. Przemocą, szarpiąc i ciągnąc osoby po asfalcie, próbują ściągnąć je z jezdni. Towarzyszy temu potok najgorszych wyzwisk i przekleństw. Jeden z deeskalatorów, próbując tłumaczyć sytuację, dostaje od ubranego na czarno mężczyzny strumieniem gazu pieprzowego, z bardzo bliskiej odległości, prosto w oczy.

Przyznać prawa naturze, czyli miejsce Ziemi w systemach późnego kapitalizmu

Sytuacja jest na tyle poważna, że protestujący wzywają karetkę, ale dyspozytor odmówił przyjęcia zgłoszenia. Ośmieleni bezkarną przemocą wobec osób siedzących, do szarpaniny przyłączają się kolejni kierowcy. Na chwilę otwierają jezdnię na tyle, że kilka samochodów – w tym należące do dwójki najbardziej agresywnych mężczyzn – przejeżdża, ale aktywiści i aktywistki wracają na ulicę. Mimo że minęło prawie 20 minut, a w okolicy jest mnóstwo patroli, policja nie reaguje. Na trawnik przy jezdni wjeżdża jeden wóz, ale policjantka, która z niego wysiada, nie podejmuje żadnych działań. Przygląda się rękoczynom i przemocy. Nie podejmuje też żadnych czynności związanych z kierowaniem ruchem.

Dopiero po chwili – jakby na umówiony znak – przyjeżdża kilka radiowozów. Policjanci rozpoczynają odklejanie za pomocą acetonu dwóch osób protestujących. Pozostałe, stosujące bierny opór, ściągają siłą z jezdni. „Za włosy i brodę go złap! Szybciej pójdzie!” – słyszę od kierującego akcją policjanta. Potem zostaję usunięty z jezdni mimo tłumaczenia, że reprezentuję prasę.

Interwencja policji w zasadzie ograniczyła się do spisania osób protestujących. Protest zakończył się w ciągu 30 minut. Dlaczego policja tak długo zwlekała z interwencją? Jak się ma kilka minut spóźnienia do pracy wobec faktu, że rząd w zasadzie schował do kieszeni wszelkie strategie związane z ograniczaniem zmian klimatu, a wyjął sprzeciw wobec NRL? Gdzie są wszystkie „zielone” hasła z listy „100 konkretów” Tuska?

Interwencja policji wobec aktywisty Ostatniego Pokolenia. Fot. Daniel Petryczkiewicz

Jednak krótkoterminowo to nie niespełnione obietnice najbardziej mnie przerażają, ale nienawiść, z którą stanąłem oko w oko – choć oczywiście nie tak blisko jak osoby siedzące. Z samochodów wysiedli i wysiadły nie jakieś kibolskie bojówki albo skinheadzi, ale zwykli ludzie. Jadący do pracy, może z pracy. Ojcowie, matki, czyjeś dzieci. Z nienawiścią na twarzy i bronią w rękach ruszyli do rękoczynów, samosądów. Przemoc pozbawiona płci nakręcała przemoc z minuty na minutę.

Dziś kontenery pełne towarów łatwiej przekraczają granicę niż poszukujący lepszego życia ludzie

Uważamy, że kryzys klimatyczny jest ogromnym zagrożeniem, ale nie chcemy o nim słyszeć, nie może zakłócać nam słodkiego poczucia komfortu. Jeśli ktoś o nim chce mówić, a w bezradności też krzyczeć – jest traktowany jak przestępca, którego w akcie samosądu można zlinczować. Rolnicze protesty, przynajmniej te późniejsze, w dużej mierze napędzane były rosyjską i prawicową propagandą, która jest jawnie antyklimatyczna. Dziś młodzi ludzie, którzy – jak sami o sobie mówią – są pewnie ostatnim pokoleniem, które może jakoś powstrzymać skutki kryzysu klimatycznego, zostali brutalnie zaatakowani tylko dlatego, że uznali, iż grzeczne debatowanie nad faktem zmiany klimatu i potrzebnych działań to już za mało. Robimy to wszak od dekad i nie jesteśmy ani krok bliżej od powstrzymania katastrofy, którą przyniosą temperatury wyższe o dwa, trzy czy cztery stopnie w skali globalnej.

Niczego się nie boję tak jak upadku norm społecznych i dalszej eskalacji nienawiści, która będzie znajdować ujście w przemocy wobec Innych (osób walczących z nierównościami, mniejszości seksualnych, religijnych, uchodźców itp.).

Zaledwie kilka tygodni zajęło, aby inspirowany Braunem młody, naładowany kortyzolem mężczyzna odpalił gaśnicę w kierunku niewinnych ludzi, a inny użył gazu pieprzowego. Co będzie następne? Cios gaśnicą w głowę? Pałki teleskopowe? Kije bejsbolowe? Czy może od razu broń ostra, jak na filmikach posła Wilka? Czy policja dalej będzie udawać, że nie widzi, i wkroczy dopiero, kiedy wydarzy się tragedia? Myślę, że dziś rano miałem przed oczami próbkę tego, dokąd po równi pochyłej społecznie zmierzamy – i jest to także bezpośredni efekt zmian klimatu. Innego końca świata nie będzie.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Daniel Petryczkiewicz
Daniel Petryczkiewicz
Fotograf, bloger, aktywista
Fotograf, bloger, aktywista, pasjonat rzeczy małych, dzikich i lokalnych. Absolwent pierwszego rocznika Szkoły Ekopoetyki Julii Fiedorczuk i Filipa Springera przy Instytucie Reportażu w Warszawie. Laureat nagrody publiczności za projekt społeczny roku 2019 w plebiscycie portalu Ulica Ekologiczna. Inicjator spotkania twórczo-aktywistyczno-poetyckiego „Święto Wody” w Konstancinie-Jeziornej. Publikuje teksty i fotoreportaże o tematyce ekologicznej.
Zamknij