Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

„Własność państwowa = Włoszczowa”. Jak Polska liberalna stworzyła kurę znoszącą PiS-owi złote jajka

Po wrzawie wywołanej stworzeniem stacji pasażerskiej Włoszczowa Północ politycy PiS zobaczyli, że inwestycje kolejowe dla małych miast i obszarów wiejskich stanowią idealny pręt, którym można przejechać po klatce przeciwników politycznych.

ObserwujObserwujesz

W 2010 roku podczas gościnnego wykładu na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu prof. Leszek Balcerowicz stwierdził: „Podzielę się z państwem moją ulubioną złotą myślą: »Własność państwowa równa się Włoszczowa«. Gdyby PKP nie było państwowe, to by nie budowało przystanku dla ekspresów w małej miejscowości”.

O tym, jak wielkim wydarzeniem było powstanie stacji pasażerskiej Włoszczowa Północ, świadczy to, że trafiło jako motyw do popkultury. Włoszczowskiemu peronowi skecze kabaretowe poświęcili Artur Andrus i Marek Majewski, a zespół hip-hopowy Grupa Operacyjna utwór Świr z wiosny 2007 roku rozpoczął od słów: „Nowy dzień szykuje kolejny eksces / Nie zatrzymam się jak we Włoszczowej ekspres”. Włoszczowa zaczęła nawet pełnić w zwykłych rozmowach funkcję Wąchocka, czyli miejscowości będącej obiektem żartów i złośliwości. Na forach internetowych można było trafić na takie wpisy: „Od początku, gdy powstał ten peron, tylko nabijają się z Włoszczowy. Mam przerąbane na studiach, bo jestem jedyną włoszczowianką na roku”.

Czytaj także Czy PKP może wygrać komuś wybory? Michał Sutowski

Krytycznie o wybudowaniu stacji pasażerskiej Włoszczowa Północ wypowiadali się analitycy, eksperci i komentatorzy zajmujący się transportem kolejowym. Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych Tor, gdy trwała budowa peronu, mówił „Gazecie Wyborczej”: „To niedopuszczalne, żeby przy Centralnej Magistrali Kolejowej budować takie przystanki. W tak niedużym mieście jak Włoszczowa będzie wsiadać najwyżej kilka osób do pociągu”. Na tych samych łamach Aleksander Janiszewski, prezes PKP w latach 1990–1996, a wcześniej jeden z projektantów Centralnej Magistrali Kolejowej, stwierdził: „To wyrzucanie pieniędzy w błoto. Pan poseł chce się przypodobać lokalnej społeczności. Przy liniach dużych prędkości (Centralna Magistrala Kolejowa ma być modernizowana do prędkości 200 km/h, a potem do 250 km/h) stacje buduje się w miastach od 200 lub 300 tysięcy mieszkańców, a nie dla 10-tysięcznych miasteczek jak Włoszczowa”.

Daniel Załuski, wykładowca na Wydziale Architektury Politechniki Gdańskiej, specjalista od architektury kolejowej, doradca zarządu PKP w zakresie przebudowy dworców i doradca spółki PKP PLK w zakresie budowy kolei dużych prędkości, w wydanej w 2010 roku książce Dworce kolejowe. Śródmiejskie przestrzenie podróży powstanie stacji pasażerskiej Włoszczowa Północ nazwał „groteską”, orzekając przy tym, że „region nie ma odpowiedniego potencjału ekonomicznego, a głównym sektorem utrzymania ludności jest rolnictwo”, by na koniec zawyrokować: „Jest wielce prawdopodobne, iż za kilka miesięcy na stacji nie będzie zatrzymywał się już żaden pociąg”.

W całej krytyce włoszczowskiej stacji nie miało znaczenia to, że Komisja Europejska już w 1999 roku w dokumencie Europejska perspektywa rozwoju przestrzennego przestrzegała przed efektem tunelu, do którego dochodzi, gdy koleje dużych prędkości czy autostrady, łącząc duże aglomeracje, przecinają tereny peryferyjne bez zapewniania połączeń ich mieszkańcom.

Jeszcze bardziej nie miało znaczenia to, że peryferyjne stacje powstają na szybkich kolejach w Hiszpanii, Francji i Niemczech. Na przykład na otwartej w 2002 roku linii dużych prędkości Frankfurt nad Menem – Kolonia rozpędzające się do 300 km/h pociągi InterCityExpress zatrzymują się po drodze w Limburgu (36 tysięcy mieszkańców) i Montabaur (15 tysięcy mieszkańców), zaś we Francji na pierwszej linii dużych prędkości Sud-Est, łączącej Paryż z Lyonem, już od jej uruchomienia w 1981 roku szybkie składy TGV zatrzymują się po drodze na stacjach obsługujących miasta Le Creusot (21 tysięcy mieszkańców) i Mâcon (35 tysięcy mieszkańców).

Natychmiast po otwarciu peronu politycy Platformy Obywatelskiej złożyli do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa. „Szokująca jest wartość inwestycji – około 3,5 mln zł – w zestawieniu z liczbą podróżnych korzystających z nowej stacji. Według naszej oceny coroczne straty są nieuniknione”– uzasadniali swój wniosek parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej. Jeden z nich, Tadeusz Jarmuziewicz, mówił „Gazecie Wyborczej”: „Pociągi Intercity mają za zadanie łączyć aglomeracje, a nie zatrzymywać się na małych stacjach. Wybudowanie takiego peronu dla dwóch czy trzech pociągów prawdopodobnie nie jest opłacalne. Mając na uwadze aktywność niektórych polityków przy celebracji otwarcia stacji, podejrzewaliśmy, że mogło nastąpić nakłanianie szefów spółek kolejowych do tej inwestycji”.

Od otwarcia na Centralnej Magistrali Kolejowej stacji pasażerskiej Włoszczowa Północ mijają już prawie dwie dekady, ale nadal jeszcze zdarza się, że pasażerowie pociągów łączących Trójmiasto i Warszawę z Krakowem lub Katowicami, podnosząc wzrok znad smartfonu, złośliwie ten postój skomentują albo z zaskoczeniem odkryją, że na włoszczowskiej stacji wsiada tłumek podróżnych. Jak bowiem podają statystyki Urzędu Transportu Kolejowego, z „najsłynniejszej stacji IV Rzeczypospolitej” korzysta coraz więcej pasażerów. W 2017 roku na stacji Włoszczowa Północ wsiadało i wysiadało średnio 200–299 osób dziennie, w 2019 roku – 300–499 osób, w 2022 roku – 500–699 osób.

Od wyników przewozowych znacznie ważniejsze są dla polityków wyniki wyborcze – całkowicie potwierdziły one sensowność wybudowania peronu na stacji Włoszczowa Północ. Na przełomie XX i XXI wieku powiat włoszczowski był bastionem lewicy: w wyborach parlamentarnych w 2001 roku największym poparciem cieszyły się tu Sojusz Lewicy Demokratycznej (45 proc. głosów) i Samoobrona (16 proc. głosów), a dopiero raczkujący wówczas pis zdobył niespełna 5 proc. głosów. W 2005 roku, gdy SLD kończył w niesławie cztery lata rządów zwieńczonych aferami, wyborcy z powiatu włoszczowskiego swoje poparcie przerzucili na Samoobronę, która uzyskując 27 proc. głosów, zdobyła tu pierwsze miejsce. PiS, choć w skali całego kraju uzyskał największe poparcie, we Włoszczowie i okolicach zdobył drugie miejsce z 20 proc. głosów. Tak było przed powstaniem peronu.

W październiku 2007 roku – dokładnie rok po otwarciu stacji Włoszczowa Północ – odbyły się w Polsce wcześniejsze wybory parlamentarne. Wygrała je Platforma Obywatelska, uzyskując 42 proc. głosów do sejmu. PiS zdobył 32 proc. głosów i drugie miejsce, ale na osiem lat przeszedł do opozycji. Jednak w samym powiecie włoszczowskim Platforma Obywatelska zdobyła tylko 17 proc. głosów, a Prawo i Sprawiedliwość 50 proc. głosów, co było dla tej partii jednym z lepszych wyników w skali całego kraju.

Działacze PiS zapisali sobie to w tyle głowy. Nie chodzi tylko o to, że mieszkańcy mniejszych miejscowości – po prostu doceniając, że inwestycje nie omijają ich małej ojczyzny – potrafią odwdzięczyć się głosami. Po wrzawie wywołanej stworzeniem stacji pasażerskiej Włoszczowa Północ politycy PiS zobaczyli, że inwestycje kolejowe dla małych miast i obszarów wiejskich stanowią idealny pręt, którym można przejechać po klatce przeciwników politycznych.

Reakcje na otwarcie stacji pasażerskiej we Włoszczowie ze strony szeroko rozumianej „Polski liberalnej” – a więc nie tylko polityków Platformy Obywatelskiej, ale dziennikarzy mediów głównego nurtu czy gadających eksperckich głów – na lata stworzyły obraz, że gwarantem zaspokajania potrzeb takich miast jak Włoszczowa jest PiS, a przedstawiciele drugiej strony sceny politycznej wraz z wpływowymi elitami nie tylko nie zniżą się do poważnego potraktowania oczekiwań Polski powiatowej, ale wręcz nie będą mieli oporów przed ich wyśmiewaniem. Medialno-polityczne opinie, że „stacje buduje się nie dla 10-tysięcznych miasteczek jak Włoszczowa”, „region nie ma odpowiedniego potencjału”, a „pociągi Intercity mają za zadanie łączyć aglomeracje, a nie zatrzymywać się na małych stacjach”, przekonały włoszczowian do Prawa i Sprawiedliwości, a partię tę do nieustannego deklarowania dbałości o mieszkańców mniejszych miejscowości. Wszak wdzięczność tych z powiatu włoszczowskiego została na lata: w wyborach do sejmu w 2023 roku PiS zdobył tu 57 proc. głosów, a Koalicja Obywatelska zaledwie 12 proc.

**

Fragment książki Karola Trammera Przestawianie zwrotnicy. Jak politycy bawią się koleją, która ukazała się w Wydawnictwie Krytyki Politycznej.

Komentarze

Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.

Zaloguj się, aby skomentować
0 komentarzy
Komentarze w treści
Zobacz wszystkie