Kraj

PiS przespał moment. Na budowanie Fox News jest za późno

W momencie gdy Republika zyskała w końcu milionową widownię, jej goście zadbali o to, by przypomnieć widzom, jak radykalna, agresywna, by nie powiedzieć: nienawistna i po prostu zdziczała jest prawica, której głos daje ta stacja.

Gdy w TVP zaczął się od dawna wyczekiwany przez większość społeczeństwa proces zmian, część gwiazd informacji i publicystyki stacji – ta, która nie okupowała jej siedziby na placu Powstańców Warszawy – przeniosła się do Telewizji Republika, często dosłownie przeszczepiając do nowego kanału swoje stare programy – jak Michał Rachoń z Jedziemy. Za Rachoniem i Danutą Holecką ruszyli wierni TVP Info widzowie, w wyniku czego Republika zanotowała gigantyczne, skokowe wzrosty oglądalności, pozwalające jej pod koniec grudnia wyprzedzić Polsat News i wysunąć się na drugie miejsce wśród kanałów informacyjnych, za TVN 24.

Pożegnanie z propagandą: 10 „hitów”, z których zapamiętamy TVPiS

W reakcji na te dane pojawiły się głosy, że może dzięki zmianom w TVP PiS na bazie Republiki będzie mógł zbudować swoją robiącą przyzwoite zasięgi telewizję informacyjną i przestanie wreszcie ciągle skarżyć się na to, jak poszkodowany jest przez „postkomunistyczny układ” w podziale polskiego medialnego tortu.

W ciągu kilku ostatnich dni Republika przypomniała jednak, że jest przede wszystkim niszowym, tożsamościowym medium polskiej prawicy – z całym dobrodziejstwem inwentarza.

Pięknie się, panowie, przedstawili przed milionami słuchaczy

Od sylwestra Republika zalicza jedną wizerunkową wtopę za drugą. Zaczęło się od niesławnej wypowiedzi Jana Pietrzaka, który w trakcie rozmowy o pakcie migracyjnym powiedział: „Mam okrutny żart z tymi migrantami, ale oni [Niemcy – bo któż by inny?] liczą na to, że Polacy są przygotowani, bo mamy baraki. Mamy baraki dla imigrantów: w Auschwitz, w Majdanku, w Treblince, w Stutthofie. Mamy dużo baraków zbudowanych przez Niemców i tam będziemy zatrzymywać tych imigrantów wpychanych nam przez Niemców”.

Słowa Pietrzaka wywołały szerokie protesty, pojawiły się zarzuty o banalizację i instrumentalizację Zagłady, głos zabrało nawet Muzeum Auschwitz, a prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie. Gdy jednak jeszcze nie opadło oburzenie po słowach satyryka, ostatnio zabawnego gdzieś tak za Jaruzelskiego, na antenę wkroczył Marek Król, który zdecydował się podzielić swoimi pomysłami na rozwiązanie kryzysu migracyjnego: migrantów należałoby zaczipować „jak bydło” albo wytatuować, bo to w sumie taniej. Na koniec swoje dołożył poseł koła Kukiz ’15 Marek Jakubiak, wybrany z listy PiS w Warszawie browarnik związany z narodową prawicą, który porównał migrantów, jacy mieliby być w Polsce osiedlani w ramach mechanizmu relokacji, do „śmieci”.

Parafrazując klasyka: pięknie się, panowie, przedstawili przed milionami słuchaczy. W momencie gdy Republika zyskała w końcu milionową widownię, jej goście zadbali o to, by przypomnieć widzom, jak radykalna, agresywna, by nie powiedzieć: nienawistna i po prostu zdziczała jest prawica, której głos daje ta stacja. Bo przecież Pietrzak, Król i Jakubiak to nie są osoby przypadkowe w uniwersum komentatorsko-politycznym polskiej prawicy. Są regularnie obecni w Republice, mediach braci Karnowskich, a przed końcem 2023 roku także w Polskim Radiu i TVP, zwłaszcza Info.

Politycy na dziennikarskim etacie, czyli TVP w służbie PiS

Redakcja Republiki doskonale znała ich poglądy i styl ich argumentacji. Wydawcy i prowadzący wiedzieli, kogo zapraszają i czego się można spodziewać. Sama Republika grzała w ostatnim tygodniu – podobnie jak PiS w swoim przekazie – temat paktu migracyjnego i rzekomo czekających Polskę w jego efekcie relokacji migrantów. A ci w narracji niemal całej pisowskiej prawicy medialnej i politycznej przynieść mają Polsce wyłącznie przemoc, akty wandalizmu, a nawet terroru, islamizację, przemoc wobec kobiet i tym podobne zjawiska.

Lustrowanie reklamodawców

W odpowiedzi na wyskoki trójki komentatorów stacji zaczęli wycofywać się z niej kolejni reklamodawcy: Ikea, mBank, Media Expert, Pyszne.pl. Prawica zareagowała na to w typowy dla siebie sposób: wezwaniami do bojkotu dawnych reklamodawców, zarzutami o cenzurę, nawet oddolnymi krucjatami lustracyjnymi na portalu X.

Ikei wypomniano, że jej szefowa w Polsce jest Rosjanką, wiadomo więc, co, a raczej kto naprawdę stoi za decyzją o odcięciu ostatniej ostoi wolnych mediów w Polsce od środków z reklamy. Z kolei mBank został „zdemaskowany” przez prawicowego dziennikarza śledczego Piotra Nisztora jako instytucja „założona przez ludzi służb specjalnych PRL”, która uratowała przed bankructwem ITI – byłego właściciela TVN – a ostatnio „pożyczyła PO miliony na kampanię wyborczą”. Pozostaje tylko pytanie, czemu tak patriotyczne medium jak Republika w ogóle brało pieniądze od tak uwikłanej w układ „późnego postkomunizmu” instytucji.

Problem w tym, że szantaże „reklamuj się u nas albo cię zlustrujemy” z pewnością nie zachęcą potencjalnych reklamodawców do wchodzenia w jakiekolwiek relacje ze stacją oraz tworzącym i wspierającym ją środowiskiem. Bojkot Ikei przez prawicę zaszkodzi szwedzkiemu koncernowi znacznie mniej niż samej Republice wycofanie jego reklam. Prawica ogłaszała już zresztą wcześniej bojkoty Ikei – ostatnio chyba przy okazji wypuszczenia przez firmę tęczowych toreb – i nie zdały się one na wiele.

Sposób reakcji na kryzys wokół wypowiedzi Pietrzaka i pozostałych gości stacji oraz podejście społeczności skupionej wokół stacji do reklamodawców utrwalają wrażenie, że pisowska prawica po utracie władzy staje się środowiskiem coraz bardziej niepoważnym i oszołomskim i że nie warto robić z nią żadnych interesów.

Rachunek za pójście na łatwiznę

Fox News, do którego polska prawica tak wzdycha i o którego rodzimej wersji tak by marzyła, jest z kolei przede wszystkim poważnym, dochodowym medialnym biznesem, jednym z najpopularniejszych kanałów newsowych w Stanach.

Polskiej prawicy nigdy nie udało się zbudować popularnego, umiejącego na siebie zarobić medium prawdziwie dużego zasięgu.

Prawicowe inicjatywy medialne w ostatniej dekadzie funkcjonowały w dwóch trybach: obrony Częstochowy i państwowego paśnika. Ten pierwszy polegał na maksymalnej mobilizacji czytelników i grup najbardziej zaangażowanych wyborców prawicy wokół wybranych tytułów, których finansowe wsparcie, kupowanie często dwóch egzemplarzy naraz, by jeden dać znajomym, traktowane było jako forma politycznej walki.

W tym trybie względne sukcesy sprzedażowe prawicowe tygodniki opinii odnosiły w okresie między Smoleńskiem a 2015 rokiem. PiS tracił wtedy przyczółki w głównonurtowych mediach, dominację koalicji PO-PSL potwierdzały kolejne wygrywane wybory. Cała prawica jednoczyła się więc wokół takich publikacji jak „Gazeta Polska” – ważna szczególnie dla nurtu „smoleńskiego” – „Uważam Rze” czy „Sieci” braci Karnowskich. Formuła totalnie tożsamościowego dziennikarstwa, w każdym tekście czującego się w obowiązku dać odpór Tuskowi, „liberalnemu salonowi”, „lewactwu” czy „homolobby” wyczerpała się jednak, zanim jeszcze polityczne wahadło przechyliło się na korzyść PiS w 2015 roku.

Przyborska: „i9.30” bez rogów, ale też bez szału

Gdy to się stało, prawicowe media weszły w drugi model: państwowego paśnika. Nie musiały troszczyć się o czytelników, zaczęły orientować się na politycznych decydentów z rządzącego układu. To od nich zależało bowiem to, czy do zaprzyjaźnionych mediów, mimo spadków zasięgów, popłyną pieniądze z reklam spółek skarbu państwa albo, dajmy na to, z Funduszu Sprawiedliwości.

Jednocześnie PiS nigdy albo nie potrafił, albo nie chciał, uznając, że to niepotrzebne, wykorzystać renty władzy i wsparcia, jakiego udzielał bliskim sobie środowiskom w naprawdę przemyślany strategicznie sposób. Tak by zbudować duże, masowe, konserwatywne medium.

Kaczyński poszedł tu po linii najmniejszego oporu: dysponując samodzielną większością w Sejmie i prezydentem z własnej formacji przejął TVP i rękami Jacka Kurskiego zmienił ją w medium realizujące ściśle partyjną linię. TVP wyssała w dodatku najbardziej kompetentnych dziennikarzy z Republiki czy Telewizji Trwam, zostawiając te stacje z drugim garniturem pracowników.

Można nawet zrozumieć powody decyzji prezesa PiS. TVP na wstępie dysponowała zasięgami, jakich budowanemu od zera czy na bazie np. Republiki medium nie udałoby się osiągnąć w lata, jeśli w ogóle. Dla wielu widzów Wiadomości TVP ciągle pozostawały domyślnym programem informacyjnym. Ich zmiana w propagandowy biuletyn PiS pozwalała wciągnąć w alternatywną rzeczywistość partii z Nowogrodzkiej wyborców, wcześniej pozbawionych codziennego kontaktu z twardą, tożsamościową prawicową narracją.

Bardzo drogie alibi. Czy zamiast TVPiS dostaniemy TVPO?

Był jednak jeden problem: takie zawłaszczenie mediów publicznych, teoretycznie należących do całego społeczeństwa, musiało rozwścieczyć wszystkich, którzy nie są zdecydowanie za PiS-em. A wbrew temu, co chyba wciąż wydaje się liderom tej partii, większość społeczeństwa nie jest. Było oczywiste, że gdy wahadło wychyli się w drugą stronę – a w demokracji to nieuniknione – to nowa większość otrzyma bardzo mocny społeczny mandat do tego, by wszelkimi dostępnymi środkami dokonać radykalnych zmian w TVPiS. Co obserwowaliśmy w ostatnich tygodniach grudnia.

Teraz PiS płaci rachunek za pójście na łatwiznę w obszarze mediów. Partia utraciła TVP i nie ma żadnego dużego, prawdziwie masowego medium.

Na dłuższą metę Republika może nie dać rady

Nie wierzę, by takie wykiełkowało z Republiki. Stacja dziś może skutecznie konkurować z Polsatem News, ale dzieje się to w trybie obrony Częstochowy i skrajnej mobilizacji potencjalnych widzów, najbardziej zaangażowanych stronników PiS. Takiej mobilizacji nie da się jednak utrzymać zbyt długo, jej fala w końcu opadnie, a wraz z nią widownia stacji.

Bo jej oferta publicystyczno-informacyjna jest dość skromna, także dla prawicowego odbiorcy. Newsowo kanał wygląda bardzo nieporadnie i zgrzebnie – Fox News zajmuje się może raczej dezinformacją niż informacją, ale przynajmniej wygląda jak profesjonalny kanał informacyjny. Na tle TVN 24, Polsatu News czy nawet dawnej TVP Info serwis Republiki wygląda półamatorsko. Gdy opadnie mobilizacja widzów pod hasłem „gromadzimy się w ostatnim wolnym medium”, może im to zacząć przeszkadzać.

Fox News jest telewizją wybitnie tożsamościową, sympatyzującą z republikanami i to tymi z bardziej radykalnych frakcji partii. Jednocześnie stacja nigdy nie chciała dać się sprowadzić do roli służebnej wobec jakiegokolwiek polityka – choć w przypadku Trumpa jest blisko. To raczej republikańscy politycy musieli zabiegać o dobre relacje z Fox News, to stacja decydowała o tym, czy ich komunikat dotrze do potencjalnych wyborców.

Republika i inne media, które dziś krążą w orbicie PiS, nie mogą sobie pozwolić na podmiotową rolę wobec Nowogrodzkiej. Z wyjątkiem zerkającego też ku Konfederacji „Do Rzeczy” nie reprezentują prawicowych wyborców, w których imieniu mogliby np. zacząć rozliczać PiS. Swoją misję postrzegają inaczej: pracują na rzecz powrotu do władzy „obozu patriotycznego”. Dla odbiorców, którzy nie są wyznawcami PiS, takie media na dłuższą metę stają się nudne.

Media zamknięte w niszy wyznawców partii o statystycznie starszym, gorzej wykształconym, uboższym elektoracie nie zdobędą środków na ekspansję pozwalającą pozyskać nowych odbiorców ani nie wypracują sobie opiniotwórczej pozycji – nawet jeśli objawi się w nich kilku ciekawych autorów, to pewnie przejmą ich prędzej czy później tytuły bliżej głównego nurtu. PiS znów wróci do lamentów, jak rynek medialny go niesprawiedliwie traktuje, i będzie marzył o powrocie do TVP – ale prawda jest taka, że czas na budowę swojego Fox News partia po prostu przespała i teraz zostają tylko żale i okupacje placu Powstańców Warszawy.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Majmurek
Jakub Majmurek
Publicysta, krytyk filmowy
Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) „Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.
Zamknij