Kraj

Partia Razem czy Zjednoczona Lewica? To dylemat „warszawki”

W terenie liczy się skuteczność, a nie osobiste preferencje „środowisk opiniotwórczych”.

To, że w ogóle istnieje w sferze publicznej nasz lewicowy pseudodramat – „głosować na Razem czy ZL” – jest wynikiem ciekawego zjawiska projektowania Warszawy na całą Polskę. „Klęska urodzaju”, o której pisała Agata Szczęśniak w „Gazecie Wyborczej” – to jednak w zasadzie problem, z małymi wyjątkami, tylko stolicy. Tam faktycznie lista ZL jest być może najbardziej progresywną listą wyborczą ever, z kolei Razem przyciąga impetem debiutanta i nadzieją na nowy sposób budowania siły politycznej w skali całego kraju. Niestety większość obywatelek i obywateli luksusu wybierania między – dajmy na to – Joanną Erbel a Katarzyną Paprotą nie ma. Więc choć cała ta zabawa w lajkowane i szerowane na fejsbuku wyliczanki i licytowanki na autentyczność i prawdziwość mnie męczy, to wiem, że w dużej mierze kończy się ona za granicą obowiązywania komunikacyjnej Warszawskiej Karty Miejskiej. Tam, gdzie Leszek Miller nie straszy aż tak bardzo, jak lokalny „wąsaty działacz”.

Nawet w dobie rzekomo zdecentralizowanych i uspołecznionych mediów miejsce siedzenia ma znaczenie. W tzw. środowisku większość osób się zna i za wieloma deklaracjami sympatii czy antypatii wyborczych stoją lepiej lub gorzej skrywane motywacje personalne i ambicjonalne. Ponieważ większość redakcji i zaangażowanych w dyskusję środowisk jest w Warszawie, te lokalne sympatie i animozje szybko i często niezauważalnie przesączają się w ogólnokrajową publicystykę. Tak powstają komentarze, które formatują ten spór – reprodukowany dalej w „komciosferze”.

Kiedy trzy tygodnie temu byłem w paru miejscach na południu Polski i rozmawiałem ze świetnymi ludźmi z Razem Podbeskidzie, uderzyło mnie, że w odróżnieniu od dość jednak hermetycznej Warszawy NGO-sów i „środowiska” politykującego od lat, ich struktura reprezentuje całe spektrum społeczne – od młodej przedsiębiorczyni, przez studentów i pracowników korpo, po przysłowiową „panią z kiosku”. Oni z ledwością kojarzyli, że jest ktoś taki, jak Adrian Zandberg, albo kto z kim się zna i skąd w warszawskim kierownictwie. W tym sensie Razem stanowi najlepsze ucieleśnienie ruchu prawdziwie społecznego – który zawiązuje się w odpowiedzi na autentyczne problemy i niedomagania polityki i administracji, zarówno krajowej i lokalnej. To, kto kogo lubi w Warszawie, jest w terenie bez znaczenia. A miejsce dla takich inicjatyw – choć również dla inicjatyw takich jak ta Kukiza – stworzyły nie osobiste podziały, ale obojętność, hierarchiczność i hermetyczność wszystkich innych struktur partyjnych w terenie. Pewnie najbardziej PO-PSL, ale też SLD.

Zauważmy jednak coś jeszcze. W tych wyborach oba komitety, między którymi się toczy walka o lewicowego wyborcę i wyborczynię, dały dwie różne odpowiedzi na pytanie o to, jak buduje się ruch polityczny. Obie zresztą uważam za pełnoprawne polityczne próby – choć są organicznie różne, na miarę swoich środowisk i ambicji. Ta różnica jednak zamiast mnie martwić, raczej pociesza, ponieważ widzę, że obie ścieżki zostały wykorzystane do możliwego w dzisiejszych warunkach maksimum.

Mówiąc inaczej, jak się komuś dziś nie podoba ZL – lepszego komitetu z SLD w składzie już raczej nie będzie. Jak się komuś dziś nie podoba Razem – lepszej partii oddolnie, w oparciu o programowy ruch społeczny, zbudować się w tak krótkim czasie po prostu nie dało.

To cieszy i może coś z tego zostać.

 

**Dziennik Opinii nr 297/2015 (1081)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Dymek
Jakub Dymek
publicysta, komentator polityczny
Kulturoznawca, dziennikarz, publicysta. Absolwent MISH na Uniwersytecie Wrocławskim, studiował Gender Studies w IBL PAN i nauki polityczne na Uniwersytecie Północnej Karoliny w USA. Publikował m.in w magazynie "Dissent", "Rzeczpospolitej", "Dzienniku Gazecie Prawnej", "Tygodniku Powszechnym", Dwutygodniku, gazecie.pl. Za publikacje o tajnych więzieniach CIA w Polsce nominowany do nagrody dziennikarskiej Grand Press. 27 listopada 2017 r. Krytyka Polityczna zawiesiła z nim współpracę.
Zamknij