W erze wielokryzysu kompleksowa obrona nie jest możliwa bez udziału kobiet, a pozostawanie poza systemem nie leży w ich interesie. Jednak rosnące zaangażowanie kobiet w obronność musi iść w parze z większą władzą w sektorze bezpieczeństwa i możliwością kształtowania jego agendy.
Rozpoczęta wraz z nowym rokiem polska prezydencja w UE przebiega pod hasłem wzmacniania różnych wymiarów europejskiego bezpieczeństwa. Dzięki wysokim wydatkom na obronność, rozbudowę armii i wsparcie Ukrainy bezpieczeństwo stało się w ostatnim czasie kluczowym elementem naszego narodowego brandingu. Jak każda prezydencja, nasza także zobowiązana jest realizować dodatkowe cele związane z równością płci. Tu jednak bezpieczeństwo nie zmieściło się pośród standardowych fraz o przeciwdziałaniu dyskryminacji i przemocy ze względu na płeć.
Broń biednych. Jak wyglądają walki dronowe w 2025 roku? [korespondencja z obwodu sumskiego]
czytaj także
W tym braku, jak w soczewce, widać dużo głębszy problem polskiej polityki – z widzeniem kobiet jako podmiotów bezpieczeństwa, a polityki równościowej jako jego nieodzownego elementu. W atmosferze „nowej ery” w obronności i wśród świeżych haseł o odporności i ochronie ludności utrzymuje się niechęć wojskowych i cywilnych decydentów do równości i planowania wrażliwego na płeć. Przygotowane zarówno pod rządami PiS, jak i KO, kluczowe dokumenty strategiczne – Strategia Bezpieczeństwa Narodowego, Ustawa o obronie Ojczyzny oraz Ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej – w ogóle nie uwzględniają aspektu płci, a więc różnic w potrzebach, słabościach i potencjałach kobiet i mężczyzn w przestrzeni bezpieczeństwa. Zapowiadając 7 marca plan wprowadzenia dobrowolnych szkoleń wojskowych na szeroką skalę, Donald Tusk podkreślił, że powinien je odbyć „każdy zdrowy mężczyzna” – mimo że formalnie mają być one dostępne także dla kobiet.
Miny przeciwpiechotne – zakazana broń, której możemy potrzebować
czytaj także
Taka postawa zagraża naszej odporności. W międzyczasie bowiem tradycyjny kontrakt płci w obronności przestaje mieć w Polsce rację bytu, a obrony powszechnej z prawdziwego zdarzenia nie da się zbudować bez szerokiego włączenia kobiet i optyki wrażliwej na płeć.
Długie pożegnanie dam i rycerzy
Kiedyś sprawa była prosta. W tradycyjnym kontrakcie płci kobiecy wkład w bezpieczeństwo narodowe to przede wszystkim dawanie społeczeństwu życia, zaś męski – odbieranie go wrogom. Choć w polskiej historii nie brakowało konspiratorek i powstanek, długo nie miały one praw żołnierskich, a w pamięci i tak wyparła je opowieść o walecznych synach Ojczyzny i czekających na nich niewiastach. Kontrakt dam i rycerzy – jak nazwała go Sławomira Walczewska – krytykowały zarówno feministki, jak i żołnierki.
Kiedy w latach 90. akcesja do NATO otworzyła przed Polkami drzwi do zawodowej służby wojskowej, sami żołnierze opierali się zmianom, zaś ankietowani Polacy najchętniej widzieli żołnierki z dala od kul nieprzyjaciela i w rolach pomocniczych. Jeszcze w 2014 roku MON tłumaczył brak planów obowiązkowej służby dla kobiet europejską tradycją, w której kobiety podlegają „szczególnej ochronie”.
Dzisiaj sektor obronny sięga po kobiety garściami. W obliczu kryzysu demograficznego realizacja ambitnych planów odbudowy armii i rezerw nie byłaby możliwa, gdyby ograniczyć się do jednej płci. Coraz lepiej wykształcone Polki wnoszą w szeregi kluczowe dla zagrożeń hybrydowych kompetencje zawodowe i taki kapitał jak osadzenie w lokalnych społecznościach. Tylko w ostatniej dekadzie odsetek kobiet w Wojsku Polskim wzrósł z 4 do 13 proc. Kobiety stanowią dziś 25 proc. chętnych do odbycia Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej, 20 proc. składu Wojsk Obrony Terytorialnej, a także blisko połowę uczniów klas mundurowych. Dawno osiągnęły też masę krytyczną w licznych organizacjach proobronnych, które docelowo zasilą przecież polską obronę cywilną. Mimo rosnącej reprezentacji kobiet w obronności, do dziś brakuje ich boleśnie na szczeblach dowódczych i w cywilnych funkcjach doradczych i decyzyjnych.
Chłopaki nie płaczą: ukryta prawda o przemocy seksualnej wobec żołnierzy
czytaj także
Wśród młodszych Polaków coraz szerzej zaobserwować można niechęć do rycerskich obowiązków. W sondażu z 2023 roku aż 60 proc. mężczyzn w wieku 18–35 lat opowiedziało się za poborem wojskowym dla obu płci. Trudno się oprzeć wrażeniu, że podczas gdy dla pokolenia naszych dziadków wojsko było męskim rytuałem przejścia, dzisiejsi młodzi Polacy nie chcą iść na wojnę bez kobiet. Jednocześnie takie rozwiązanie przekonało tylko 29 proc. młodych Polek. Nic dziwnego. W końcu to na kobiecych barkach spoczywa kluczowa dla przetrwania wspólnoty reprodukcja i opieka, w której mężczyźni biorą udział w nieporównanie mniejszym stopniu. W tym świetle pobór bez względu na płeć jawi się wielu nie tyle jako mechanizm równościowy, ile kolejne obciążenie dla kobiet.
Bez kobiet nie ma odporności
Drugoplanowa pozycja kobiet w myśleniu o obronności to nie tylko efekt feminizacji opieki. To także relikt anachronicznego myślenia, w którym obronność sprowadzana jest wyłącznie do wojska. Dziś jednak coraz częściej myślimy o niej jako o wspólnym obowiązku wojska, instytucji państwowych, przedsiębiorstw i społeczeństwa, które mają różne zadania, ale jeden cel. Doktryna obrony kompleksowej – bo tak się ten model nazywa – przybyła do nas z krajów nordyckich w związku z charakterem współczesnych zagrożeń na wschodniej flance NATO. Obok klasycznych zagrożeń militarnych ze strony Rosji mierzymy się dziś z działaniami hybrydowymi, jak dezinformacja czy ataki na infrastrukturę krytyczną, a także ze skutkami zmian klimatu oraz pośrednio z nich wynikającą nieregularną migracją. Przetrwanie tego wielokryzysu wymaga nie tylko silnej armii, ale obywatelskiego zaangażowania całego państwa i społeczeństwa – mężczyzn i kobiet, starszych i młodszych.
Te aktualne zagrożenia nie są neutralne płciowo i mogą dotykać kobiety i mężczyzn na różne sposoby z racji ich odmiennych ról społecznych. Wiemy na przykład, że jesteśmy podatni na nieco inne rodzaje dezinformacji, grające na płciowo zróżnicowanych lękach i aspiracjach. Wiemy też, że to kobiety w większym stopniu odpowiedzialne są za opiekę nad osobami zależnymi. Mimo to badania pokazują, że w wielu aspektach Polki są gorzej przygotowane na rozmaite kryzysy niż Polacy. Rzadziej niż mężczyźni mają doświadczenie uczestnictwa w szkoleniach wojskowych czy z obrony cywilnej, rzadziej deklarują wiedzę i umiejętności w zakresie obrony na wypadek wojny, a nawet umiejętność pływania na wypadek powodzi.
czytaj także
Brak przeszkolenia kobiet zagraża im samym, bo podstawowe umiejętności z zakresu bezpieczeństwa mogą uratować zdrowie i życie. Zagraża on jednak także odporności państwa, ponieważ to kobiety stanowią większość w wielu sektorach kluczowych dla przetrwania społeczeństwa w kryzysie. O ile mężczyźni dużo częściej służą w służbach mundurowych, o tyle kobiety dominują w sektorze opieki, edukacji i usług. W czasie kryzysu to przede wszystkim one będą podtrzymywać działanie przedszkoli, opieki zdrowotnej czy sklepów dostarczających ludności produkty pierwszej potrzeby. W obronie kompleksowej praca przedszkolanki w czasie powodzi ma więc tak samo ogromne znaczenie dla odporności jak służba strażaka czy żołnierza.
Nic o nas bez nas
W erze wielokryzysu Polska potrzebuje powszechnej kultury odporności. Wymaga to przede wszystkim zmiany myślenia o obronności – z wojskocentrycznego na kompleksowe, z męskocentrycznego na powszechne i równościowe.
W odpowiedzi na wyzwania związane bezpieczeństwem musimy jako społeczeństwo zmierzyć się z tematem uniwersalnego przeszkolenia obywateli i obywatelek w czasie pokoju. Dyskusyjny jest jednak pomysł, by takie szkolenia miały charakter wyłącznie wojskowy, z pominięciem obrony cywilnej. Polska potrzebuje większych rezerw wojskowych, ale potrzebuje też proobronnego społeczeństwa obywatelskiego.
czytaj także
Szkolenia wojskowe nie są zaś odpowiednim instrumentem do przekazywania kompetencji potrzebnych do obrony cywilnej czy reagowania na zagrożenia poniżej progu wojny. W okresie przejściowym takie szkolenia dla różnych instytucji i grup cywilów mogłyby organizować proobronne organizacje społeczne. Wiele sprawdzonych rozwiązań można zaczerpnąć od sąsiadów znad Bałtyku. Kobieca organizacja przygotowania kryzysowego Naisten Valmiusliitto oferuje na przykład Finkom czterdzieści różnych kursów – od cyberbezpieczeństwa, przez radzenie sobie z brakiem elektryczności, po survival. Szkolenia takie powinny priorytetowo objąć kobiety pracujące w sektorze opieki i edukacji, bo to od nich będzie w czasie kryzysu zależało bezpieczeństwo osób zależnych.
Jeśli jako kraj chcemy szerzej angażować Polki w obronę kraju, musimy przede wszystkim zacząć traktować poważnie równość i bezpieczeństwo w samych służbach mundurowych. Te ostatnie powinny posiadać kompleksowy plan przeciwdziałania mobbingowi i dyskryminacji ze względu na płeć, a także wsparcia dla poszkodowanych. Bez pożegnania męskiej dominacji trudno oczekiwać, że kobiety będą widziały armię czy policję jako miejsce dla siebie.
Konieczna jest też rewizja kluczowych dokumentów i celów strategicznych RP z uwzględnieniem optyki płci. Polska administracja powinna zbierać dane dotyczące bezpieczeństwa z podziałem na płeć, identyfikować grupy i obszary wymagające szczególnej uwagi lub wsparcia, a także opiniować wpływ różnych działań na mężczyzn i kobiety. Bez tego trudno o pełen obraz wyzwań, przed jakimi stoi państwo, oraz skuteczne wdrażanie celów wyznaczonych w ustawach.
Nowa ustawa sparaliżuje obronę cywilną? Eksperci ostrzegali Dudę
czytaj także
Aby merytorycznie wesprzeć rządzących i urzędników w tym zakresie, dobrym pomysłem byłoby powołanie międzysektorowego ciała opiniodawczo-doradczego, zajmującego się analizą polityki bezpieczeństwa z perspektywy równości płci. Wzorem może być zespół Kobiety w służbach mundurowych, który w 2014 roku powstał przy Biurze Pełnomocnika ds. Równego Traktowania. W związku z tym, że odporność to obecnie zadanie całego społeczeństwa, powinno ono jednak zrzeszać nie tylko przedstawicielki służb mundurowych, ale też nauki i sektora pozarządowego.
Sięgając do zobowiązań międzynarodowych, czas też dostosować Krajowy Plan Działania (NAP) na rzecz Wdrażania Agendy ONZ Kobiety, pokój, bezpieczeństwo (WPS) do rzeczywistości wschodniej flanki NATO. Jako sygnatariuszka WPS Polska zobowiązała się do stałych działań na rzecz kobiet w bezpieczeństwie. Do tej pory krajowy plan działania WPS skupiał się jednak na operacjach pokojowych „daleko stąd”, dążąc przede wszystkim do zwiększenia liczby kobiet na misjach zagranicznych i ochrony ofiar przemocy seksualnej w konfliktach zbrojnych. Zagrożenia ze strony Rosji, ale też klimatyczne i migracyjne wymagają, aby Krajowy Plan Działania skoncentrował się na bezpieczeństwie i odporności kobiet w Polsce. Za wzór może tu posłużyć fiński NAP, który poświęcił tej tematyce cały dział. Sam dokument to jednak za mało – należy również zapewnić podmiotom odpowiedzialnym za realizację tego planu konieczne zasoby finansowe i personalne oraz wyposażenie.
Czy nowy kontrakt zdąży się wykluć?
Jednocześnie trzeba pamiętać, że zwiększanie roli kobiet w obronności ściśle łączy się z tym, jak traktuje się je we wszystkich innych aspektach życia społecznego i politycznego. Zapewnienie pełni praw reprodukcyjnych, walka z przemocą, rozbudowa systemu opieki instytucjonalnej dla osób zależnych w rodzinie, niwelowanie różnic w zarobkach na tych samych stanowiskach, jak i wiele innych działań, które wyrównują szanse kobiet na korzystanie z praw obywatelskich na równi z mężczyznami, to niezbędne elementy podmiotowego podejścia państwa do kobiet.
Związek strzelecki w zgodzie z lewicowymi wartościami [rozmowa]
czytaj także
Odporność społeczna potrzebuje zaangażowanych obywateli i obywatelek, którzy będą się czuli ważni i poważnie traktowani przez państwo i przez siebie nawzajem. Państwo w zamian za to może spodziewać się większej gotowości do poświęceń dla obrony dobra wspólnego, jakim jest ojczyzna.
Polska polityka płci w sektorze obrony znajduje się w nieznośnym interregnum. Na naszych oczach stary kontakt płci, w którym mężczyźni bronią, a kobiety są bronione, przestaje działać, zaś nowy nie może się do końca wykluć. Jeśli nie zadbamy zawczasu o egalitarną obronę kompleksową, możemy się wyłonić z kryzysu jako bardziej nierówne i mniej obywatelskie społeczeństwo.
**
dr Weronika Grzebalska – socjolożka, adiunktka w Instytucie Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Jej zainteresowania badawcze skupiają się na przemianach społeczno-instytucjonalnych we współczesnej Polsce i Europie Środkowej, ze szczególnym naciskiem na problematykę obronności, (para)militaryzmu, wojny i jej pamięci oraz polityki płci. Działając w nurcie socjologii publicznej, łączy pracę naukową z zaangażowaniem w debatę publiczną i zmianę społeczną. Członkini-założycielka Stowarzyszenia Obrony i Rozwoju „Przyszłość” im. Kazimierza Pużaka.
Małgorzata Kopka-Piątek – dyrektorka Programu Polityki Europejskiej i Migracyjnej i starsza analityczka w Instytucie Spraw Publicznych. W tym samym Instytucie kieruje także Obserwatorium Równości Płci. Prowadzi badania z zakresu integracji europejskiej, polityki zagranicznej oraz zaangażowania kobiet w społeczeństwie i polityce. Prezeska i współzałożycielka stowarzyszenia FemGlobal. Kobiety w polityce międzynarodowej. Trenerka z zakresu edukacji międzykulturowej, pokojowego rozwiązywania konfliktów i wolontariatu międzynarodowego.