Kraj

Moje ciało, mój wybór? Tak, dlatego pracuję na czacie erotycznym

Nie rozumiem, jak można iść na manifę i tam krzyczeć „moje ciało, mój wybór”, a później pomstować na seksworkerki, że nie powinny robić ze swoim ciałem tego, co robią.

Dawid Krawczyk: Pracujesz dzisiaj?

Patrycja (KittyTease): Tak, w sobotę też.

Ile godzin?

To zależy, jak będziemy liczyć. Średnio potrzebuję dwie, trzy godziny, żeby się ogarnąć – wziąć prysznic, zrobić włosy, długo się maluję. Później jeszcze muszę przygotować miejsce do pracy, rzucić na łóżko jakieś poduszki, pluszaki, zabawki, przenieść komputer z pokoju do sypialni. Biurko na kółkach specjalnie sobie kupiłam, żeby go nie dźwigać.

Są jeszcze odpowiedzi na maile i obsługa mediów społecznościowych, głównie twittera. Jeżeli to również wliczamy, to pracuję praktycznie cały czas.

A jak długo trwa sam pokaz erotyczny przed kamerą?

Kilka godzin, około pięciu. To zależy od tego, ile uda mi się zarobić. Jak wcześniej uda mi się osiągnąć kwotę, którą sobie założę, to kończę wcześniej, ale czasem siedzę nawet dłużej niż te pięć godzin.

Grant: Z miłości do perwersji

czytaj także

Grant: Z miłości do perwersji

Melissa Gira Grant

Przejrzałem sobie ogłoszenia pracy na czatach erotycznych. Wynikało z nich, że wystarczy laptop z kamerą i już można zarabiać kilka tysięcy dolarów miesięcznie.

Aha, jasne. Niestety, nie wystarczy. Gdyby to było takie łatwe, to już dawno powinnam być milionerką. Trzeba zainwestować w kilka rzeczy, przede wszystkim porządny komputer zbudowany pod rozmowy wideo i kamerę wysokiej jakości. Zwykły internet na potrzeby domowe też nie da rady, musi być wysoka prędkość uploadu. Co jeszcze? Światła. Na razie mam zwykłe lampy, ale chciałabym niedługo kupić sobie reflektory.

I to jest sprzęt do tak zwanego „amatorskiego” porno?

Wszystko wygląda niby „amatorsko” i „autentycznie”, ale jak widzisz, wymaga to profesjonalnego przygotowania. Jakbym chciała pracować na zwykłym laptopie, to nikt by do mnie nie wszedł, bo obraz by się rwał i przycinał.

Każdy może wejść na stronę i obejrzeć twój pokaz?

Raczej rzadko pracuję za tipy [klienci płacą za konkretne działania wyszczególnione w cenniku, np. pokazanie piersi – przyp. red.] na ogólnodostępnym kanale. Dużo bardziej wolę prywatne czaty – mogę tam więcej zarobić. Więc jak ktoś ma pieniądze i nie jest chamski (wtedy banuję, ale na szczęście rzadko zdarzają się tacy klienci), to zapraszam. Kręcę też filmy, które później sprzedaję w internecie. Za kilka dolarów można obejrzeć moje produkcje, a za kilkadziesiąt zamówić film. Klienci opisują mi w mailu, co chcieliby, żebym zrobiła i jak mi to odpowiada, to zgadzam się, a oni płacą i dostają swój wymarzony film.

Majmurek: Godność pornografki

Zawsze pracowałaś z domu?

Zaczynałam w studiu kamerkowym. Mnóstwo jest takich miejsc, a tu, w Szczecinie, to już zwłaszcza. To, w którym pracowałam, było w biurowcu. Kilka pokoi, w każdym po pięć stanowisk z dziewczynami, kuchnia, łazienka. Razem na wszystkich zmianach pracowało tam jakieś 50-60 dziewczyn.

Wszystko wygląda niby „amatorsko” i „autentycznie”, ale jak widzisz, wymaga to profesjonalnego przygotowania.

Miałaś umowę?

Jakbym chciała, mogłabym podpisać z nimi umowę. Niektóre dziewczyny podpisywały, ale to nie była dobra decyzja.

Dlaczego?

Bo razem z tymi umowami dawali do podpisania weksle na 10 tysięcy. Później, jak dziewczyny chciały odejść, żeby pracować na własną rękę, grozili im sądem. Też dostałam taki list miesiąc po tym, jak stamtąd odeszłam – chcieli, żebym zapłaciła im 10 tysięcy albo przestała pracować na kamerkach, bo tak było w umowie. Olałam to, bo nie miałam żadnej umowy. Chyba myśleli, że jestem głupiutka, zobaczę taką kwotę i się przestraszę.

Ale zanim ostatecznie odeszłaś, trochę tam przepracowałaś.

Prawie rok.

Miałaś jakieś wcześniejsze doświadczenia w branży?

Nie, żadnych. Pamiętam swój pierwszy dzień. Operator czatu powiedział, żebym się poruszała, wstała z krzesła i usiadła, więc zrobiłam, co mówił. A później zobaczyłam, jak te dziewczyny wstają z krzeseł – no, to było coś zupełnie innego. Ale nauczyłam się. Trochę podpatrywałam dziewczyny, a trochę to, jak operator pisał na czacie – bo to nie my pisałyśmy, tylko facet, który znał dobrze niemiecki i angielski. A klient myślał, że flirtuje z dziewczynami po drugiej stronie.

Dlaczego w końcu odeszłaś?

Bo wiedziałam, że sama jestem w stanie zarobić więcej. Cały czas zresztą któraś z dziewczyn odchodziła i na jej miejsce przychodziła nowa. Na początku nie mogłam uwierzyć, że zarabiają po 4-5 tysięcy i chcą odejść. A później sama zaczęłam tyle zarabiać i zrozumiałam. Tam połowę wpłat zabierało studio, a platforma, na której pracuję teraz, ściąga 30% z przychodów. Atmosfera też mi nie odpowiadała, nie można było nikomu zaufać.

Jak już wiedziałam, że będę rezygnować, wszystko sobie dobrze zaplanowałam. Na wszelki wypadek, gdyby domyślili się, że chcę odejść, i kombinowali coś przy wypłatach, zawsze miałam w kieszeni włączony telefon, żeby nagrywać. Słyszałam też, że jak dziewczyny odejdą, to szefostwo ze studia wchodzi później na czaty i je tam wyzywa. Wypłaty – gotówką do ręki – były zawsze w połowie miesiąca. Pieniądze za styczeń miałam dostać 15 lutego, więc już pochodziłam te dwa tygodnie za darmo, ale trochę pościemniałam, trochę pograłam w Angry Birds, jak operator nie patrzył, i zleciało.

Teraz zarabiam więcej, ale jak pracowałem w studiu, to przychodziłam na ósmą, posiedziałam do piętnastej i byłam wolna. Jak pracuję w domu, to praktycznie ciągle jestem w pracy.

Patrycja, a ty w ogóle lubisz porno?

Ale robić, czy oglądać?

Jedno i drugie.

Pytasz, czy lubię swoją pracę? Czasem lubię, czasem nie lubię. To moja codzienność, więc to normalne, że są takie dni, że nie chce mi się wstawać, przygotowywać, odpowiadać na te wszystkie maile, ale to praca. Wiesz, na pewno nie jest tak, że mnie to nie wiadomo jak podnieca i nie mogę doczekać się, aż siądę przed komputerem.

Zresztą mnie – jako osobę oglądającą – akurat takie alternatywne porno raczej mało kręci. To znaczy lubię je, jest ładne, inne, ale na własny użytek korzystam raczej z mainstreamowego porno. Ageplay mnie podnieca na przykład, jak dorosła aktorka odgrywa rolę małej dziewczynki, a aktor dojrzałego faceta.

Leigh: Nie kryminalizujmy prostytucji

czytaj także

Mainstreamowego? Przecież tam podobno seksizm, mizoginia, przemoc wobec kobiet.

No dobra, ale kto tak mówi? Prowokujesz, tak?

Trochę tak, ale nie biorę tych tez z sufitu ani od posła Mularczyka z PiS-u. Sporo feministek krytykuje porno właśnie z takich pozycji.

Okej, ale co te feministki mają wspólnego z porno? I skąd czerpią swoją wiedzę o nim? Sama uważam się za feministkę i wolę słuchać tych feministek, które znają branżę z własnego doświadczenia. Mój czas jest cenny, więc wolę spędzić go na czytaniu czegoś o prawach sekspracownic, o potrzebie dekryminalizacji usług seksualnych, bo to jest ważne i potrzebne, żeby można było wykonywać ten zawód w bezpiecznych warunkach, a nie zagłębiać się w teksty kobiet niemających bladego pojęcia o tym, o czym piszą.

Sama uważam się za feministkę i wolę słuchać tych feministek, które znają branżę z własnego doświadczenia.

Ale jak chcesz, to odpowiem na tę krytykę, bo dobrze ją znam. Od czego zacząć?

Koronny zarzut jest taki, że mainstreamowe porno jest robione przez mężczyzn dla mężczyzn.

A widziałeś kiedyś listę płac filmu pornograficznego? Tam są i kobiety, i mężczyźni. Nie wiem, skąd bierze się ten stereotyp. Nie znoszę ściągania mainstreamu w dół i wywyższania alternatywnego porno. Dlaczego niby jedno miałoby być gorsze, a drugie lepsze?

No, bo to mainstreamowe reprodukuje podobno patriarchalne wzorce – kobiety mają sztuczne cycki, a kolesie wiecznie stojące członki. Z drugiej strony alternatywa ma niby pokazywać naturalne sylwetki, mniej brutalne narracje.

Po kolei. Często te same aktorki grają i w mainstreamie, i w alternatywie. Wystarczy wpisać stage name aktorki i sprawdzić. W porno masz piersi od miseczki A do naprawdę dużych, i naturalnych, i sztucznych. Swoją drogą, co w ogóle jest złego w sztucznych piersiach, to nie wiem.

Cała ta historia, że mainstream taki zły, a alternatywa dobra, bo pokazuje prawdziwe kobiety, też wydaje mi się podejrzana. Kto w takim razie gra w mainstreamie? Roboty? To też są żywe kobiety. I są różnych kształtów i w różnym wieku. Z mężczyznami jest może trochę inaczej – raczej mało jest facetów z brzuszkiem, to fakt.

A ten problem, że narracje w porno są brutalne, zwłaszcza wobec kobiet?

Widzisz, niektórzy wyobrażają sobie chyba, że kobiety lubią się bzykać tylko tak delikatnie, na płatkach kwiatów w pachnącej pościeli.

Na stronach z pornografią są nawet kategorie filmów „dla kobiet”, które mniej więcej tak wyglądają.

Jasne, bo to się sprzedaje. Jest jogurt dla kobiet i jogurt dla mężczyzn, to masz też porno dla kobiet i porno dla mężczyzn. Według mnie to akurat nie jest nic dobrego, bo dlaczego odbierać kobietom prawo do masturbowania się przy filmach z mainstreamu, takiego na przykład jak Brazzers?

To wszystko sprowadza się do tego, że ludzie mają potrzebę kontroli kobiecego ciała i kobiecych fantazji. I są też kobiety, które chcą kontrolować inne kobiety. Nie rozumiem, jak można iść na manifę i tam krzyczeć „moje ciało, mój wybór”, a później pomstować na seksworkerki, że nie powinny robić ze swoim ciałem tego, co robią.

Krawczyk: Wszyscy nienawidzą szmat

Albo są kobiety, które oburzają się, że w telewizji o sprawach kobiet rozmawiają sami mężczyźni. Słusznie. Tylko dlaczego te same kobiety później zabierają głos w sprawach seksworkerek, skoro nigdy nie pracowały w tej branży? Niech oddadzą głos nam. Ale nie, bo my wszystkie jesteśmy przecież ofiarami i niewolnicami. Jakoś nikomu nie przychodzi do głowy, żeby nie rozmawiać z rolnikami, bo gdzieś na plantacji pomidorów pracują niewolnicy.

To w branży porno nie ma żadnych problemów? Można szybko zarobić kupę kasy i niczym się martwić?

Jasne, że są. Od razu przychodzi mi do głowy PornHub.

A co złego jest w PornHubie?

Wszystko. Jest jak rak, który żeruje na całym biznesie. Kilka tych największych wytwórni ma podpisane kontrakty z PornHubem, RedTubem, YouPornem, nieważne zresztą, bo to jest wszystko tak naprawdę jedna firma. A prawdziwy ruch na tych stronach robi spiracone porno, w dużej mierze filmy amatorów i amatorek. Więc nie dość, że taki Brazzers, który wypuszcza tam kilkuminutowe teasery swoich filmów, ma zysk z tych, którzy wejdą na ich stronę i zapłacą za całość, to ma też zysk z reklam umieszczonych wokół pirackiego porno. Najwięksi gracze zawsze wygrywają.

Chciałabym, żeby ludzie zdawali sobie sprawę z tego, że jak wrzucają tam spiracone amatorskie porno, to odbierają zysk ciężko pracującym ludziom, takim jak ja. Och, jak bardzo bym chciała, żeby cały ten PornHub raz na zawsze zniknął z internetu, a ludzie przyjęli do wiadomości, że za porno się płaci, tak jak za książki, muzykę, czy filmy.

Porno to biznes jak inne

czytaj także

***
Patrycja (KittyTease) będzie gościnią pierwszego festiwalu SexWorkFest, który odbędzie się w dniach 4-5 marca. Pracownice i pracownicy seksualni wraz z przyjaciółmi spotkają się, by świętować w Pogłosie (ul. Burakowska 12, Warszawa) Międzynarodowy Dzień Praw Pracownic i Pracowników Seksualnych.

W programie dwudniowego festiwalu znalazły się m.in. warsztaty dla pracownic i pracowników seksualnych oraz osób chcących podjąć pracę w branży, pokazy filmów, impreza, a nawet zajęcia z samoobrony z elementami metody WenDo.

Patrycja wystąpi w panelu dyskusyjnym „Nasze historie”, skierowanym tylko do osób pracujących i rozważających podjęcie pracy w branży erotycznej. Celem panelu jest wymiana doświadczeń i wiedzy na temat warunków panujących w poszczególnych sektorach i rodzajach usług oraz sposobów radzenia sobie w trudnych sytuacjach oraz dbania o swoje bezpieczeństwo.

SexWorkFest – warsztaty, filmy, dyskusje, koncerty

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Dawid Krawczyk
Dawid Krawczyk
Dziennikarz
Dziennikarz, absolwent filozofii i filologii angielskiej na Uniwersytecie Wrocławskim, autor książki „Cyrk polski” (Wydawnictwo Czarne, 2021). Od 2011 roku stale współpracuje z Krytyką Polityczną. Obecnie publikuje w KP reportaże i redaguje dział Narkopolityka, poświęcony krajowej i międzynarodowej polityce narkotykowej. Jest dziennikarzem „Gazety Stołecznej”, warszawskiego dodatku do „Gazety Wyborczej”. Pracuje jako tłumacz i producent dla zagranicznych stacji telewizyjnych. Współtworzył reportaże telewizyjne m.in. dla stacji BBC, Al Jazeera English, Euronews, Channel 4.
Zamknij