Miasto

Nie zamykajmy wyspy

Urzędnicy zdecydowali o zamykaniu na noc popularnej Wyspy Słodowej i wprowadzeniu tam miejskiego monitoringu. Mieszkańcy protestują.

W centrum Wrocławia, na Nadodrzu, znajduje się skupisko wysp. Ponad dekadę temu zostały zrewitalizowane i przekształcone w tereny rekreacyjne. Jest to jedno z najchętniej odwiedzanych miejsc w mieście. Na Wyspę Słodową mieszkańcy przychodzą ze swoim alkoholem, grillują, grają w siatkówkę, chodzą po parkach linowych rozciągniętych między drzewami. Wyspę Bielarską po przeciwnej stronie rzeki odwiedzają rodziny z dziećmi, gdzie mogą się bawić na jednym z kilku placów zabaw.

Na początku kwietnia władze Wrocławia zdecydowały o zamykaniu wysp na noc. Decyzję tłumaczą koniecznością „biologicznego wypoczynku” i tym, że potrzebny jest czas na uprzątnięcie terenu. Na Wyspie Słodowej zostanie też zamontowanych dziesięć kamer miejskiego monitoringu. Będzie obowiązywał bezwzględny zakaz wnoszenia „niebezpiecznych przedmiotów”, do których zaliczają się na przykład szklane opakowania. W zamian mają być otwarte trzy prywatne punkty gastronomiczne.   

Do Zarządu Zieleni Miejskiej wpłynęła właśnie petycja w sprawie zamknięcia wysp. Pod protestem podpisało się 1500 osób. „Jako użytkownicy wyspy uważamy Pańską decyzję za krzywdzącą i wbrew słusznym interesom obywateli – piszą do Krzyszofa Działy, dyrektora ZZMiejskiej. Zarzucają urzędnikom łamanie prawa wodnego, które zakazuje wprowadzania rozwiązań uniemożliwiających mieszkańcom przechodzenie przez teren przylegający do wód publicznych.

„Decyzję tę podjęto za zamkniętymi drzwiami, bez uwzględnienia woli mieszkańców i użytkowników wysp. Nieliczne konsultacje, które odbyły się na ten temat, nie były rozreklamowane, a głosy krytyki nie zostały uwzględnione. Nie podano do wiadomości publicznej żadnej oficjalnej uchwały o zamknięciu w sposób jasny, klarowny ani dostępny. Zamknięcie wysp pociąga za sobą zbędne wydatki na montowanie bramek i zatrudnianie firmy ochroniarskiej i monitoringu. W dodatku wyłoniona w przetargu firma ochroniarska była jedyną, która do niego przystąpiła, co stawia w wątpliwość samą procedurę” – czytamy dalej.

Anna Mularczyk, zastępczyni dyrektora ZZM, która odebrała petycję, zapewniła, że postara się odpowiedzieć na list w znacznie szybszym terminie niż przewidziane ustawowo 30 dni. Zapytana o brak konsultacji społecznych w sprawie zamknięcia Wyspy Słodowej odpowiedziała, że urzędnicy rozmawiali przecież z radą osiedla.

Tymczasem we właśnie toczącej się we Wrocławiu dyskusji o budżetu obywatelskich nie raz padało ze strony władz stwierdzenie, że rady osiedla nie reprezentują mieszkańców, bo mają bardzo słaby mandat społeczny. Jak widać, nie przeszkadza to urzędnikom konsultować z nimi najbardziej kontrowersyjnych decyzji w polityce miejskiej.

Petycję kończą jasno postawione żądania: wycofania się miasta z zamykania Wyspy Słodowej i Bielarskiej, zezwolenia na wnoszenie i spożywanie własnych niskoprocentowych napojów alkoholowych, wycofania się z instalowania monitoringu oraz zwiększenia liczby koszy i kontenerów na śmieci i częstotliwości sprzątania na wyspach.

Współpraca Maciej Mandelt

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij