Kraj

Marszałek Hołownia rozpoczął kampanię prezydencką

Choć w polityce siedzi już dobrych parę lat, Szymon Hołownia wciąż chce korzystać z czaru debiutanta. Teraz oznajmił, że nie są mu znane polityczne tricki, a politykę wyobraża sobie jako troskę.

Kandydatów do funkcji marszałkowskiej Sejmu X kadencji było dwoje. Elżbieta Witek i Szymon Hołownia. Witek, która była marszałkinią w poprzedniej kadencji, została zapamiętana z reasumpcji głosowania, które przegrał PiS, bezwzględnej stronniczości i lekceważenia zasad i dobrych obyczajów sejmowych. Na tym tle Szymon Hołownia, którego poparło aż 265 posłanek i posłów, w tym konfederaci, może zabłysnąć i wyraźnie zamierza to zrobić.

W pierwszym przemówieniu, krótszym niż większość jego dotychczasowych wypowiedzi, bo „szanuje czas wyborców”, a „czas płomiennej publicystyki” i „etap show” ma już za sobą, zapowiedział zmiany. Drastyczne.

Sejm X kadencji: nie ma barierek, pracownicy sejmu już nie obawiają się oglądać Polsatu

Choć w polityce siedzi już dobrych parę lat, wciąż chce korzystać z czaru debiutanta. Oznajmił, że nie są mu znane polityczne tricki i że wyobraża sobie politykę jako troskę. Poprawiona ma zostać m.in. literówka i przywrócony priorytet: „patria, a nie partia”. Sejm ma dawać dzieciom przykład tego, że da się dogadywać mimo różnicy poglądów. Będzie można zabrać głos i na początku każdego posiedzenia Sejmu będzie czas na serię pytań przewodniczących kół.

Hołownia będzie zaś stróżem powagi, bezwzględnie przestrzegając zasad, z szacunku do ponad 21 milionów wyborczyń i wyborców, którzy dali tak silny mandat Sejmowi. Mam nadzieję, że mu się to uda, szacunek po ośmiu latach pogardy będzie miłą odmianą.

A czy uda mu się opanować Sejm? Zwłaszcza, że posłowie PiS przyzwyczajeni są do specjalnego traktowania? W czasie wtorkowej debaty o Krajowej Radzie Sądownictwa pokazał, że potrafi.

 

Dziś marszałek, jutro prezydent

Marszałek, wybierany bezwzględną większością głosów, stojący na straży praw i godności Sejmu oraz kierujący jego pracami, musi mieć wyrobione poczucie przyzwoitości, nie ulegać emocjom, zachować umiar. To trochę za mało, by walczyć o popularność. Szymon Hołownia ma tego świadomość, bo planuje być marszałkiem medialnym, zapraszającym dziennikarzy na briefingi i śniadania prasowe. Zamierza nawet prowadzić podcast, do którego już zaprosił posłanki i posłów. Wie, że emocje są w polityce bardzo ważne.

Przyborska: Szkoła bez krzyży będzie fajniejsza

Trudno nie zauważyć, że już rozpoczął kampanię prezydencką. To będzie jego drugie podejście. Ostatnio przegrał głosy opozycji demokratycznej z Rafałem Trzaskowskim. Wiele było wtedy wypowiedzi, że gdyby nie arogancja Platformy i forsowanie kandydatur – najpierw Kidawy-Błońskiej, potem Trzaskowskiego – Andrzej Duda nie dostałby drugiej kadencji, bo Hołownia cieszył się ogromnym poparciem.

Wbrew zapewnieniom Szymon Hołownia zdążył się sporo dowiedzieć o polityce i wcale nie dziwi, że już się szykuje do kolejnego wyścigu. W poniedziałek, serdecznie ściskany przez kolegów z opozycji, obdarowany kwiatami, oklaskiwany, zdawał się nie pamiętać nagonki, której ofiarą padał przez dwa lata – od powrotu Donalda Tuska, a szczególnie w czasie prekampanii i kampanii wyborczej ze strony Silnych Razem, którzy zarzucali mu wszystko, a na pewno działanie na szkodę państwa. Ale raczej o tym nie zapomniał. Teraz też, jako marszałek Sejmu, chce szybko wzbić się ponad partyjne rozgrywki. Pytany o stanowisko Polski 2050 i Trzeciej Drogi w sprawie aborcji i wyboru wicemarszałków, odpowiedział, że to już do niego nie należy, ma inną rolę, i zaproponował, by zwrócić się z tymi pytaniami do kierownictwa partii.

W sprawie aborcji potrzebujemy cudu. Na przykład Hołowni w ciąży

Czy uda mu się być ponad, budować markę „marszałka wszystkich Polaków”? Nie będzie lekko, nawet kiedy skończy się cyrk z budowaniem rządu przez Morawieckiego. PiS już zapowiada, że będzie opozycją totalną – jątrząc, knując, wywołując obstrukcje. Będzie straszył Unią Europejską, utratą suwerenności. Będzie bronił pozycji Kościoła, grał na tematach chrześcijańskiej tradycji i konserwatyzmu. Do tego dojdzie silniejszy, kiedy PiS znajdzie się w opozycji, ośrodek prezydencki. Marek Mastalerek, szef biura prezydenta Dudy, już próbuje wbijać klin między marszałka Hołownię a stronę demokratyczną. W Rozmowie Piaseckiego w TVN przekonywał, że Donald Tusk właśnie wsadził go na minę i „zakończył marzenia Szymona Hołowni o prezydenturze”, bo Sejm będzie „elementem wielkiej awantury”.

Że Mastalerek jątrzy celowo, widać po przykładzie, jakiego następnie użył, czyli braku wicemarszałka, który miałby reprezentować klub PiS. PiS zaproponował na tę funkcję Elżbietę Witek, wiedząc, że ta kandydatura nie przejdzie. Witek już pokazała, że na marszałkinię się nie nadaje, bo nie potrafi przestrzegać przepisów. Inna kandydatura z klubu PiS by przeszła, ale nie o to im przecież chodzi, by się dogadać.

Takich podchodów, zaczepek i intryg będzie miał Szymon Hołownia pod dostatkiem. Czy uda mu się wobec nich zachować dystans, czar nowicjusza, niewinność? To się okaże.

Kim pan jest, panie Hołownia?

W drodze po prezydenturę widzę jeszcze inną przeszkodę, czyli niewyraźność. W 2020 Hołownia był mocnym kandydatem, bo był w polityce świeży, a zarazem rozpoznawalny jako „pan z telewizji”. Umiał w media społecznościowe i udało mu się zbudować ruch, rzeczywistą społeczność.

„Fabryka jutra”, czyli Szymona Hołowni przepis na kiełbasę wyborczą

Ale ten czas już minął. Pierwszą świeżość ma za sobą, teraz czas na pokazanie charakteru, poglądów, agendy. A tak naprawdę niespecjalnie wiadomo, jakie są poglądy Szymona Hołowni. Czasem wydaje się, że żadne. Jest tak centrowy, tak pośrodku, że aż budyń z groszkiem. Jedyne, co wiadomo na pewno, to że lubi popularność, występy publiczne i że dąży do władzy i pozycji z ogromną determinacją.

Mimo że napisał dwadzieścia jeden książek i wypowiada się chętnie, to mam wrażenie, że usiłuje stać pośrodku, mówić tak, ale nie, nie wychylać się. Choć w exposé zaznaczył, że ma zdecydowanie inne poglądy niż wiele osób na sejmowej sali, to nadal nie wiadomo jakie właściwie.

Jest za rozdziałem Kościoła od państwa, ale swoje książki poświęcił głównie wierze (ja przeczytałam tylko jedną, tę o kampanii wyborczej Fabryka jutra, więc czerpię z artykułu Witolda Mrozka). Tematy społecznie kardynalne, jak prawa kobiet, prawa osób LGBT czy nadużywanie władzy przez Kościół, to jednak są dla niego tematy zastępcze – czy to wobec bieżącej polityki, czy wobec relacji człowieka z Bogiem. Zaangażował się w protesty przeciw zaostrzeniu wyroku TK w sprawie aborcji, ale na protest się spóźnił. Niby bardzo zielony, wege i proekologiczny, ale w najsilniejszy sojusz wszedł z PSL-em, który jest mięsny, futrzarski i rękami i nogami bronił się przed „Piątką Kaczyńskiego”. Żartuje, ale przecież nie ma do siebie dystansu.

Miejmy nadzieję, że odkryje karty, zanim zostanie kandydatem na prezydenta.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Katarzyna Przyborska
Katarzyna Przyborska
Redaktorka strony KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka strony KrytykaPolityczna.pl, antropolożka kultury, absolwentka The Graduate School for Social Research IFiS PAN; mama. Była redaktorką w Ośrodku KARTA i w „Newsweeku Historia”. Współredaktorka książki „Salon. Niezależni w »świetlicy« Anny Erdman i Tadeusza Walendowskiego 1976-79”. Autorka książki „Żaba”, wydanej przez Krytykę Polityczną.
Zamknij