Kraj, Weekend

„Korwin Lewicy” – dlaczego Anna Maria Żukowska budzi takie emocje?

Anna Maria Żukowska, prawniczka i szefowa Klubu Parlamentarnego Lewicy, sprawująca mandat od 2019 roku, bywa nazywana największym szkodnikiem w swoim ugrupowaniu. Jej wypowiedzi z portalu X regularnie inspirują serie memów, a wśród krytyków niejednokrotnie ramię w ramię stawali zwolennicy wszystkich opcji politycznych.

Niedawno znowu było o niej głośno – odpowiadając na słowa Szymona Hołowni, nawołującego w swoim stylu do „spokoju i cierpliwości” w kwestii aborcji, w jednym ze wpisów kazała mu „wypierdalać z tym spokojem”. „Anka to prowokatorka” – miała stwierdzić w rozmowie z WP jedna z polityczek Lewicy. Sama Żukowska odniosła się do swojej wypowiedzi w rozmowie z Gazeta.pl, mówiąc, że w oczywisty sposób nawiązywała do hasła protestów z 2020 roku, które wówczas nie było zbyt wulgarne dla polityków robiących sobie z nim zdjęcia. Obiecała też, że przeprosi za wpis, jeżeli marszałek Sejmu dotrzyma słowa w sprawie ustaw o przerywaniu ciąży.

Żukowska: Bez naszych posłów Tusk nie będzie miał większości

O zdanie na temat wypowiedzi posłanki Lewicy zapytałam Darię Gosek-Popiołek: – Dyskusja o decorum wypowiedzi zdominowała to, co jest istotą wpisu Anny Marii Żukowskiej, czyli że marszałek Hołownia przekłada interes wyborczy swoich kandydatów nad bezpieczeństwo kobiet, nie chcąc nawet dopuścić do debaty sejmowej. Rozumiem kobiety, nie tylko Żukowską, które szukają dosadnych słów do wyrażenia swoich emocji. Próby dyscyplinowania ich niczego nie zmienią.

Żukowska: W polityce liczy się skuteczność, a nie styl, to nie gimnastyka artystyczna

To jednak nie pierwszy raz, kiedy wpisy Żukowskiej spotkały się z krytyką. W 2021 roku postanowiła skomentować wystąpienie aktywistki Jany Shostak, która ogłosiła „minutę krzyku” w odpowiedzi na zatrzymanie białoruskiego opozycjonisty Ramana Pratasiewicza. Performens niespodziewanie został skrytykowany przez posłankę Lewicy, która udostępniła zdjęcie, na którym widać, że podczas swojego protestu Jana nie miała na sobie stanika. Żukowska napisała, że ma wrażenie, że tak naprawdę aktywistce nie chodzi o Białoruś, co uznano za seksistowskie i uprzedmiatawiające.

Internauci mieli również posłance za złe to, że kiedy w 2022 roku Maja Staśko mierzyła się z zalewem hejtu po tym, jak pojawiła się na Kongresie Kobiet w bluzie z bardzo głębokim dekoltem, sugerowała jej, że chce zwracać uwagę na siebie i na swój strój. – Ale mimo to pojechała ze mną na policję, żeby wesprzeć mnie, kiedy składałam doniesienie o kierowanych pod moim adresem groźbach w internecie. Zachowała się w porządku – mówi mi Staśko. Wspomina ponadto, że Żukowska wielokrotnie pomagała jej, kiedy wspierała ofiary przemocy na tle seksualnym. – Dopytywała o potrzeby, zaoferowała również, że opłaci prawnika. Prawniczka, z którą mnie skontaktowała, też była bardzo pomocna.

Pod koniec 2022 roku komentariat rozgrzała informacja, że rozesłane zostały wezwania na obowiązkowe ćwiczenia wojskowe. Na młodych mężczyzn padł blady strach – wielu, co zrozumiałe, nie uśmiecha się ani wojsko, ani status mięsa armatniego w razie konfliktu.

Powołania do wojska, czyli odroczony przymus zostania mięsem armatnim

Dyskutowano wówczas o tym, że wykluczenie w razie konfliktu ze służby wojskowej kobiet jest dyskryminacją ze względu na płeć. ASZdziennik ironizował o obowiązkowych porodach, a popularny na ówczesnym Twitterze Koroluk pisał, że płaci podatki po to, aby państwo zapewniło mu obronę (a w razie czego może płacić ich więcej). Do wątku odniosła się Anna Maria Żukowska, przekonując, że „ktoś musi służyć w armii oraz w przypadku wojny państwo musi dysponować przeszkolonymi poborowymi. Sorry. Najlepiej by było, gdyby wojen nie było. Ale od zarania ludzkości są”.

Na odpowiedź jednego z użytkowników, który zapowiedział, że w razie wojny jedzie do Niemiec, żachnęła się, pisząc, że „są Obywatele i obywatele”. Wywołało to oburzenie i falę memów, udostępnianych zarówno przez użytkowników Wykopu, jak i wyborców Lewicy. Mimo że posłanka w kolejnych tweetach broniła się, negując, jakoby była zwolenniczką odbywania ćwiczeń jedynie przez mężczyzn, jej wcześniejsze słowa odebrane zostały jako lekceważenie życia połowy populacji z pozycji kogoś, kto w razie działań zbrojnych na terenie Polski w obecnym stanie prawnym nie byłby zagrożony wysłaniem na front.

W listopadzie 2023 roku konto posłanki niespodziewanie zniknęło z portalu. „Mam dosyć” – mówiła „Gazecie Wyborczej”. Chwilę wcześniej wzięła udział w dyskusji na temat kolejnej fazy konfliktu izraelsko-palestyńskiego, która rozgorzała w październiku. Jej pogląd na tę sprawę oburzył wielu zwolenników Lewicy – powtarzanie mantry „Izrael ma prawo się bronić” w czasie, kiedy na horyzoncie majaczyło już odwetowe zrównanie z ziemią Strefy Gazy wraz z bezprecedensową masakrą jej ludności, sprawiło, że wielu osobom puściły hamulce. Na Żukowską spadła krytyka, ale także – jak to bywa w internecie – czysty hejt.

Czy to możliwe, że „postępowe” państwo dokonuje ludobójstwa?

Uderzające były też wpisy, w których twierdziła, że nikt przed II wojną światową nie podawał się za Palestyńczyka i nie istniała taka tożsamość narodowa, co nie jest prawdą, ponieważ procesy narodowotwórcze XIX wieku nie ominęły ówczesnego Imperium Osmańskiego i istniejących w jego ramach narodów, także Palestyńczyków. Narracja, według której w Palestynie nie było narodu, który mógłby poczuwać się do jej terenów, a jedyną jednoczącą jej mieszkańców tożsamością jest antyizraelskość, to propaganda mająca usprawiedliwiać podłe traktowane rdzennej ludności w ramach kolonialnego projektu, jakim od samych swych początków był Izrael. Powtarzanie jej przez posłankę Lewicy odebrane zostało bardzo negatywnie.

Jak wojna w Gazie dzieli lewicę i polaryzuje zachodnie demokracje

Zapytałam posłankę o to, co sądzi o kontrowersjach, które wtedy wywołała. – Mam bardzo krytyczne stanowisko wobec Izraela – zapewnia. – Przede wszystkim to państwo religijne, a rząd Netanjahu jest fundamentalistyczny, brutalny, nieszanujący trójpodziału władzy i szowinistyczny. Ale żyjemy w świecie dychotomii, można być tylko za albo przeciw. Tym, którzy chcą, żeby Izrael przestał istnieć, mówię, że się z tym nie zgadzam – dodaje.

Żukowska pojechała do Izraela, aby wesprzeć Achdut ha-Awodę, syjonistyczną lewicową partię. – Uważam, że tylko silna lewica w Izraelu może poprawić sytuację Palestyńczyków. Mówiłam, że wszelkie izraelskie zbrodnie wojenne powinny zostać ukarane, ale tego najwyraźniej osoby z palestyńską flagą w profilach nie odnotowują.

Niedawno Anna Maria Żukowska znowu podpadła lewicowemu komentariatowi, tym razem krytykując aktywistki Ostatniego Pokolenia, które wsławiły się ostatnio oblaniem Syrenki barwnikiem spożywczym. Polityczka okrasiła ich post, w którym oznaczyły różne media, komentarzem: „Tak wygląda attention whore” [atencyjna kurwa – przyp. aut.]. Jedno jest pewne – szefowa Klubu Parlamentarnego Lewicy jeszcze nieraz sprawi, że rzucimy się do uderzania w klawiatury.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Aleksandra Herzyk
Aleksandra Herzyk
Ilustratorka, autorka komiksów i książek
Absolwentka krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych oraz prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ilustratorka i autorka komiksów. Jako Herzyk od lat publikuje swoje rysunki w sieci. W 2022 roku zadebiutowała powieścią graficzną „Wolność albo Śmierć”. Z Patrycją Wieczorkiewicz napisała książkę „Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności”.
Zamknij