Kraj

Jak zamierzam złupić Sławomira Mentzena

Kolega aktor kupił sobie mieszkanie, gdy bank bez jego zgody użył jego zdjęcia w kampanii reklamowej. Tymczasem ja jestem trochę bardziej znany i mój starannie budowany wizerunek to nie jest tania rzecz.

Podczas rozmów o polityce z osobami, które polityką za bardzo się nie interesują, zdarza mi się czasem słyszeć, że Sławomir Mentzen wydaje im się osobą rozsądną. Rzadko potrafią powiedzieć, co konkretnie wydaje im się rozsądne w poglądach tego farmazona, przedstawiającego się jako konserwatysta i neoliberał, a ja nie dociekam ani nie polemizuję, tylko uprzejmie się zgadzam, że owszem – być może mówi coś rozsądnego, ale przede wszystkim jest politykiem otwarcie faszyzującym, który nie tylko straszy żydowską inwazją, ale też boi się, że jego dziecko będzie homoseksualne.

Filip Zabielski – influencer w służbie pisowskiego greenwashingu

Mentzen jest głosicielem tzw. zdrowego rozsądku, który często trafia w masowe gusta, szczególnie młodych i mniej wykształconych mężczyzn, skłonnych do uproszczeń i czarno-białego widzenia świata. Oczywiście na pewno są poglądy, w których się zgadzamy. Mentzen podobnie uważa, że to głupie i absurdalne, żeby masowo wzywać cywili na szkolenia wojskowe, choć oczywiście z innych powodów niż ja.

Moim zdaniem nie ma sensu bronić państwa PiS, wojna służy bogatym, a nie społeczeństwu, w związku z czym wojsko powinno być zawodowe i pracować powinni w nim ci, którzy to lubią – a docelowo nie powinno być go wcale. Mentzen czuje się w obowiązku bronić ojczyzny, choć nie umiałby się obronić nawet przede mną w oktagonie. W trzydzieści sekund miałbym go w bocznej i dosiadzie.

Szkoda, że lider Nowej Nadziei takiego pojedynku nie chce, bo byłaby okazja sprawdzić jego poglądy w praktyce. Sporty walki to ciężka praca, więc moglibyśmy się dowiedzieć, czy rzeczywiście jest taki pracowity, czy tylko drze ryja o lenistwie lewaków, a sam się do pracy nie garnie. Cytuję: „Lewacy są jak krokodyle. Krótkie rączki do pracy i wielka morda do darcia się o czyjeś pieniądze”.

Co Mentzen wie o krokodylach? Niewątpliwie marny z niego poeta i niewiele wie o przyrodzie. Nigdy nie słyszałem, żeby krokodyle darły paszcze o czyjeś pieniądze, a oglądałem wszystkie filmy sir Davida Attenborougha na Netfliksie. Z mediów wiem za to, że krokodylom zdarza się pożerać kolegów Mentzena, czyli myśliwych.

Sądząc po aktywności polityka w mediach społecznościowych, można odnieść wrażenie, że robi dużo, ale pamiętajmy, że krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje. Trudno o bardziej trafne przysłowie opisujące działalność Mentzena. Na przykład kilka dni temu polityk alarmował, że „PiS chce łupić małe, chore dzieci, wprowadzając podatek od zbiórek charytatywnych […] Dziwi, że tylko Konfederacja była przeciwko tej ustawie”.

Dziwi raczej, że członek Rady Liderów Konfederacji nie wie, jak głosowała jego partia, która ustawę poparła. Przeciwko głosowała Lewica i KO. Ale kto by się przejmował faktami, gdy można drzeć ryja w obronie małych, chorych dzieci. Na pewno nie Mentzen, który jedno głosi, a co innego robi. Żeby nie być gołosłownym, pozwolę sobie wymienić kilka przykładów.

Osobiście najbardziej bawi mnie to, że piewca wolnego rynku i przedsiębiorczości, nieustająco sprzeciwiający się rzekomo nadmiernym obciążeniom fiskalnym, sam nie gardzi publicznym wsparciem. Tylko w 2020 roku Sławomir Mentzen był beneficjentem pomocy publicznej na kwotę ponad 37 tys. zł.

Mejza to patopolityk, Nitro to patostreamer. Krzywdzą dla zasięgów i pieniędzy

Schemat jest prosty. Przychodzi do rządu Chytry Sławcio z Torunia i mówi: dejcie mnie, mnie się należy. I rząd daje. Branie rządowego wsparcia nie przeszkadza mu protestować przeciwko socjalowi. Oczywiście socjal dla przedsiębiorców jest ok, gorzej, gdy wsparcie mają otrzymywać bardziej potrzebujący, np. bezrobotni, opiekunowie dzieci albo poeci.

Pewnie niewiele osób pamięta, że Mentzen razem z Krzysztofem Stanowskim mieli zebrać 100 tysięcy podpisów pod projektem ustawy znoszącym opłatę reprograficzną. „Jak nie zbiorę tych 100 000 podpisów, to wyjdę na lamusa”, deklarował Stanowski i tłumaczył: „dorośli ludzie tak robią, że jak zaczynają, to potem to kończą”. Wygląda na to, że naczelnego Weszło możemy już oficjalnie uznać za niedojrzałego lamusa. Ja przynajmniej żadnej zbiórki nie widziałem, ale może coś przegapiłem.

Oczywiście tylko (znów) krowa nie zmienia poglądów, a Stanowski w międzyczasie został poetą, więc może uznał, że te kilka groszy od sprzedaży kserokopiarek mu nie śmierdzi. Panowie mogliby się zabrać do ciężkiej pracy i zmienić coś w kraju, ale najwyraźniej, zamiast pracować, wolą gadać. I o ile zgadzają się, że opodatkowanie międzynarodowych korporacji handlujących elektroniką tak, żeby twórcy mieli ubezpieczenie zdrowotne, jest złe, to już nie widzą nic złego w tym, żeby podatnicy albo spółki skarbu państwa łożyli na premie dla piłkarzy lub akademie piłkarskie.

Zaprawdę pokrętna bywa logika „zdrowego rozsądku”, ale trudno oczekiwać innej od populistów. Dotacje dla piłki nożnej są ok, bo futbol lubi w Polsce dużo osób. Dotacje na kulturę złe, bo literatura i sztuka wciąż doceniane są przez mniejszość. Cóż z tego, że mamy nieporównywalnie więcej Nagród Nobla w dziedzinie literatury niż wygranych mundiali? Jako konserwatyści Mentzen i Stanowski mogliby co prawda pamiętać, że Polska przetrwała zabory nie dzięki swoim piłkarzom, ale pisarzom, tylko że tacy z nich piewcy tradycji, że pamięć nie sięga dalej niż po szklankę piwa. Stanowski o literaturze wie tyle, że może fanom sprzedać nawet swoje wiersze, bo każde gówno kupią. Mentzenowi z kolei bliżej do tradycji antysemickiej Dmowskiego niż spuścizny naszych noblistów. „Trzeba mówić ludziom, że Żydzi dostaną naszą polską ziemię, założą Polakom chomąto i będą uprawiać nimi pole. To chwyci”, przekonywał podczas słynnego już wykładu w Krakowie.

Cyniczne wykorzystywanie ludzi i mówienie im tego, co chcą słyszeć, z pewnością jest sposobem, żeby odnieść sukces w mediach czy polityce. Warto jednak pamiętać, że osoby cyniczne i dbające tylko o swój interes prawdopodobnie takie już będą, jeśli będziemy im na to pozwalać. Dlatego warto z nimi walczyć i pokazywać ich obłudę.

Nie mogłem więc nie skorzystać z okazji, gdy Kancelaria Mentzen zamieściła na swoim profilu mema z moim wizerunkiem, który reklamował prowadzone przez nią szkolenia. Kancelaria Mentzen jest kancelarią tylko z nazwy, więc nie bardzo mnie dziwi, że nie zna się na przepisach dotyczących własności intelektualnej. Równie dobrze można by oczekiwać, że w galeriach handlowych będą pracowali eksperci od sztuki. Mimo wszystko prawo jest prawem, a mój wizerunek jest prawem chroniony i nikt nie ma prawa wykorzystywać go do reklamy swoich usług lub innych produktów bez mojej zgody.

Ziejący ogniem odbyt Kasztanki marszałka Piłsudskiego

Jasne, jestem osobą publiczną, więc moje zdjęcia można zgodnie z prawem umieszczać, informując o mojej działalności. Nie mam jednak nic wspólnego z firmą Mentzena ani oferowanymi przez nią szkoleniami z optymalizacji podatkowej czy obchodzenia prawa pracy. Co więcej, nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Polityk i przedsiębiorca nie ma prawa wykorzystywać mojego ani niczyjego innego wizerunku do reklamowania swojego biznesu i chyba powinien o tym wiedzieć, skoro chce uchodzić za speca od prawa.

Gdybyśmy uznali inaczej, każdy mógłby umieszczać zdjęcia Mentzena na produkowanych przez siebie szczotkach do kibla, papierze toaletowym, filmach porno czy czymkolwiek innym. Zresztą nie tylko Mentzena: Wyborowa nie musiałaby płacić Bruce’owi Willisowi, a Marek Kondrat byłby zmuszony dalej grać w serialach, zamiast siedzieć na ciepłej posadzie w ING. W sumie może by to nie było takie złe, ale jest, jak jest. Mój wizerunek może się komuś nie podobać, ale to nie znaczy, że każdy może go dowolnie wykorzystywać w celach komercyjnych.

Kolega aktor kupił sobie mieszkanie, gdy bank bez jego zgody użył jego zdjęcia w kampanii reklamowej. Tymczasem ja jestem trochę bardziej znany i mój starannie budowany wizerunek to nie jest tania rzecz. 150 tys. zadośćuczynienia, których żądam od Mentzena, wcale nie jest wygórowaną kwotą. Tym bardziej że polityk nie tylko bezprawnie wykorzystał mój wizerunek, ale również zrobił to w sposób poniżający i naruszający moje dobra osobiste.

Jak słusznie wskazują moje prawniczki: „czerpanie z ugruntowanego wizerunku oponenta ideologicznego […] ma charakter bezprawnego, cynicznego i zamierzonego pasożytnictwa zmierzającego do osiągnięcia rozgłosu dla usług Kancelarii Mentzen, w sposób godzący w dobra osobiste Mojego Mocodawcy”. Cyniczne pasożytnictwo to oczywiście modus vivendi lidera partii Nowa Nadzieja, którego według ostatnich sondaży ponad 8 proc. Polaków widziałoby jako prezydenta RP. Trochę to przykre, że tylu Polaków daje się omamić człowiekowi pozbawionemu kręgosłupa moralnego, a może nawet poglądów. Który głosił: „Nieważny jest program, nieważna jest merytoryka, liczą się emocje”. Czy z takim podejściem nie powinien występować raczej w cyrku lub oktagonie, a nie w polityce?

Czy Mentzen naprawdę nie wiedział, że łamie prawo? Czy uznał, że może bezkarnie wykorzystywać mój wizerunek, gdyż jestem takim głupim ćpunem, co nie będzie dochodził swoich praw? Tego oczywiście nie wiem, ale wiem, że mówił publicznie, że jestem zbyt głupi, żeby ze mną dyskutować, i wolałby spędzać czas wolny z Kaczyńskim niż ze mną, bo nie wie, czy w trakcie spotkania byłbym trzeźwy.

Policja murem za Jaszczurem? O obojętności wobec przestępstw z nienawiści

Rzeczywiście wolałbym na trzeźwo nie spotykać się z takimi osobami. Jednak trochę głupio i obłudnie tak gadać, gdy się jest właścicielem browaru, który z dumą upija się podczas spotkań ze swoimi fanami. Czyżby oceniał innych swoją miarą? Nie wiem, ile razy trzeba będzie jeszcze przypominać, że alkohol jest jednym z najbardziej niszczących narkotyków, zbierających rokrocznie krwawe żniwo wśród Polek i Polaków. Niszczących rodziny, powodujących choroby i krzywdę małych dzieci, znacznie groźniejsze niż podatek od zrzutek. Sprzedawca alkoholu Mentzen jest równie wiarygodny w swojej trosce o dobro dzieci jak każdy inny diler – a i większość znanych mi dilerów ma więcej moralności. Przynajmniej nie próbują udawać rozsądnych polityków.

Czy chcę złupić memcenasa Mentzena i uczynić z niego mecenasa kultury pirackiej? Tak, ale zgodnie z prawem. Nie chciałeś płacić na wsparcie twórców, to zapłać mnie. Bardzo mnie cieszy, że Mentzen stanie się mecenasem mojej poezji oraz Krytyki Politycznej. Trochę socjalizmu nikomu jeszcze nie zaszkodziło, a skoro polityk nie chce tego przyznać w debacie publicznej, to czas pokazać mu to w sądzie i sięgnąć do jego portfela. Tak jak lewacy lubią i robią.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jaś Kapela
Jaś Kapela
Pisarz, poeta, felietonista
Pisarz, poeta, felietonista, aktywista. Autor tomików z wierszami („Reklama”, „Życie na gorąco”, „Modlitwy dla opornych”), powieści („Stosunek seksualny nie istnieje”, „Janusz Hrystus”, „Dobry troll”) i książek non-fiction („Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu”, „Polskie mięso”, „Warszawa wciąga”) oraz współautor, razem z Hanną Marią Zagulską, książki dla młodzieży „Odwaga”. Należy do zespołu redakcji Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Opiekun serii z morświnem. Zwyciężył pierwszą polską edycję slamu i kilka kolejnych. W 2015 brał udział w międzynarodowym projekcie Weather Stations, który stawiał literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. W 2020 roku w trakcie Obozu dla klimatu uczestniczył w zatrzymaniu działania kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Drzewce.
Zamknij