Twój koszyk jest obecnie pusty!
Jak Tusk i Czarzasty będą chcieli zatopić partię Razem
Dziś, gdy jest już po kongresie w PSL, władzę ma nadal Kosiniak-Kamysz, zgrany do cna Hołownia jest właściwie poza polityką, a notowania PSL i Polski 2050 szorują po dnie, można przestać się z nimi liczyć. Problemem dla premiera staje się Adrian Zandberg.
🔔 Wg „Gazety Wyborczej” Włodzimierz Czarzasty w przyszłym roku zamierza domagać się mocniejszego rozdziału państwa od religii.
⚔️ Jak pisze Arkadiusz Gruszczyński, Czarzasty „od pierwszego dnia ustawił się jako poważny przeciwnik prezydenta Karola Nawrockiego”.
🌱 Otoczony młodymi współpracownikami lider Nowej Lewicy ma tym samym stanowić przeciwwagę w koalicji rządowej dla konserwatywnego PSL.
„Tusk powiedział nam na zamkniętym spotkaniu, że połowa Polski ma liberalne i lewicowe poglądy, więc nie będziemy przeszkadzać Czarzastemu w jego polityce” – miała wedle Arkadiusza Gruszczyńskiego z „Gazety Wyborczej” powiedzieć pewna posłanka Koalicji Obywatelskiej. I chociaż do rewelacji Gruszczyńskiego o lewicy zwykle podchodzę, delikatnie mówiąc, z dystansem, to mam wrażenie, że taka strategia może być obecnie realizowana całkiem serio.
Dlaczego? Teoretycznie przecież im bardziej zglanowana Nowa Lewica, tym lepiej dla Tuska. Otóż niekoniecznie. Tusk jest na tyle ogarniętym politykiem, że doskonale wie, iż na samodzielne rządy KO nie ma szans. Nawet jeśli ostatnio słupki skoczyły, a rząd nie jest już jednym z najgorzej ocenianych rządów ostatnich lat. Zwycięstwo może mu zapewnić tylko szeroka forma koalicji – czy to na jednej liście, czy na kilku różnych, ze wspólnym paktem senackim jako zwornikiem całego projektu.
Dodatkowo jak pokazały (który to już raz?) wybory prezydenckie, będące zawsze swego rodzaju plebiscytem, prawicy jest obecnie wyborczo ciut więcej niż centrum i lewicy razem wziętych. Stąd tak bardzo ważna jest frekwencja. Tymczasem obóz opozycyjny zawsze jest bardziej zdeterminowany, by pójść do urn wyborczych. To przecież absencja blisko dwóch milionów wyborców Trzeciej Drogi z 2023 r. w tegorocznych wyborach sprawiła, że Nawrocki spokojnie wygrał.
Tusk musi więc spróbować zmobilizować także wyborców umownie nazywanych centrolewicowymi. Co w przypadku jego „bosakowego” zwrotu na prawo może się okazać niezwykle trudne. I tu właśnie pojawia się pomysł pompowania Nowej Lewicy Czarzastego.
Języczek u wagi
Zapyta ktoś: dlaczego Tusk nie robił tego wcześniej, tylko dawał szantażować całą koalicję leśnym dziadkom z PZPN-u, znaczy przepraszam – z PSL? Otóż wcześniej PSL razem z Polską 2050 miały na tyle wysokie poparcie – a Hołownia dodatkowo był marszałkiem Sejmu – że walka z nimi za dużo by Tuska kosztowała. Dodatkowo PSL był przed kongresem, a to akurat jedna z partii, w której nadal może dojść do demokratycznej zmiany kierownictwa na, na przykład, bardziej propisowskie.
Dziś, gdy jest już po kongresie, władzę ma nadal Kosiniak-Kamysz, zgrany do cna Hołownia jest właściwie poza polityką, a notowania zarówno PSL, jak i Polski 2050 szorują po dnie, można przestać się z nimi liczyć. I tak pokornie poproszą o miejsca na listach.
Liczyć się natomiast można z partią Razem. Tak, już widzę te śmieszki, „Razem, ale osobno”. Tyle że tak samo dobry humor mieli Szejna czy Biedroń, gdy ogłaszano kandydaturę Adriana Zandberga. Tymczasem Zandberg w wyborach wykręcił wynik lepszy nie tylko od kandydatki Nowej Lewicy, ale od wszystkich poprzedników, takich jak „millerowa” Magdalena Ogórek czy właśnie Biedroń. A obecna średnia sondażowa Razem to około 4 proc., a więc coraz bardziej w granicach progu wyborczego.
Słowem – z punktu widzenia Tuska istnieje całkiem poważne ryzyko, że Razem jakoś się przez ten próg przeczołga. A przy tak spolaryzowanej scenie politycznej może to oznaczać, że według wielce wówczas prawdopodobnego scenariusza Razem stanie się języczkiem u wagi sejmowej większości.
Wszechpolaków można (jak zawsze) kupić
Dla Tuska byłby to koszmar, być może nawet większy niż dla Kaczyńskiego wymuszona koalicja z Konfederacją. O ile bowiem Konfederatów można kupić posadami czy brakiem regulacji dla kryptowaluciarzy, to z Razem będzie trudniej. Dlaczego? Bo Młodzież Wszechpolska, w tym m.in. Krzysztof Bosak, o czym wiecznie się zapomina, już raz rządziła i spokojnie zadowoliła się oferowanymi stołkami. Pokusom władzy, posad i ministerstw uległa bez zająknięcia. To często młodzi ludzie, bez większego majątku (poza Mentzenem), którym na myśl o pensji dla żony czy szwagra w takim PZU czy Orlenie aż zaświecą się oczka.
Tymczasem Razem, co by o niej nie mówili przeciwnicy, odwrotnie. Mimo ciągłych zaproszeń, wiecznego „chodźcie do rządu, nie stójcie obok”, z propozycji jednak nie skorzystała. I za każdym razem powtarzała, że owszem – wejdziemy, jak zrealizujecie nasze postulaty.
Dla Tuska taki koalicjant jest gorzej niż tragiczny. Zamiast ucieszyć się ministerstwem czegokolwiek, jak Marcin Kulasek albo Dariusz Wieczorek, zaczną się jeszcze Zandbergi czy Zawisze domagać na przykład podwyższenia składki zdrowotnej czy zwiększenia środków na naukę. A o to Tuskowi będzie o wiele trudniej niż o danie Żukowskiej posady w (w tym aspekcie akurat nie „neo”) KRS z pensją 120 tysięcy rocznie.
Wisienka na torcie sprawczości
Dlatego bardzo prawdopodobne, że Tusk teraz będzie musiał dać zielone światło dla niektórych pomysłów Czarzastego, którego psia lojalność i brak większych ambicji sprawiają, iż jest koalicjantem dla Tuska bezpiecznym. Tak jak swego czasu, tuż przed wyborami, zachęcał do głosowania na Trzecią Drogę. Zresztą to już się prawdopodobnie dzieje.
Ustawa antyfutrzarska, ustawa łańcuchowa czy osławiona reforma PIP – wszystko to może iść na konto Nowej Lewicy jako sprawczość Czarzastego. Łącznie z wisienką na torcie, jaką będzie umieszczona wreszcie w porządku obrad ustawa o związkach partnerskich – okrojona, ale jednak. Ba, media zapowiadają, iż Nowa Lewica jednak ruszy z własnym projektem ustawy o podatku katastralnym, oczywiście w kontrze do tego złego i populistycznego pomysłu „bolszewików” z Razem.
A że część tych wszystkich ustaw zawetuje Nawrocki? To w sumie nawet lepiej, bo tylko wkurzy to wyborców centrolewicowych, którzy cały swój gniew skierują na „Batyra”. I tym chętniej pomaszerują do kolejnych wyborów głosować na koalicję Dobra i Piękna. Głosować właśnie na „sprawczą” Nową Lewicę, a nie wiecznie opozycyjną „Razem, ale osobno”.
Kto wie, być może więc przez kolejne lata nie będziemy ze strony Nowej Lewicy przy każdej dyskusji o sprawczości skazani na wieczne powtarzanie „renta wdowia, renta wdowia”. A „umiarkowanej Lewicy w granicach Tuska” coś jednak, chociażby symbolicznego, premier pozwoli dowieźć.






























Komentarze
Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.