Dawny Roman Giertych to wicepremier i polityk, którego obawiali się również poznańscy liberałowie. Dziś jest postacią iście groteskową. Tapczanowym Napoleonem twitterowym, który wskazuje, kto w „wolnej Polsce” będzie siedział, a kto zostanie wyrzucony z pracy.
Wygląda na to, że Roman Giertych dopnie swego i wystartuje w wyborach do Senatu z cichym poparciem, jeśli nie całej opozycji, to przynajmniej Platformy Obywatelskiej. W ramach paktu senackiego ma jej przypaść okręg poznański – jak donoszą media, partia taktycznie zrezygnuje z wystawiania własnych kandydatów.
Jadwiga Rotnicka – obecnie wciąż senatorka z Koalicji Obywatelskiej – oświadczyła, że zamierza kandydować. Ale kto pamięta, jak KO postąpiła z Kidawą-Błońską w wyborach prezydenckich, ten wie, że ta partia dżentelmenów zrzuci Rotnicką z sań bez mrugnięcia okiem.
Co więcej, wiele wskazuje na to, że Giertych nie zamierza zasypiać gruszek w popiele i właśnie ogłasza swój start jako zatwierdzony przez cały pakt senacki. A że senator Rotnicka nic o tym nie wie? Cóż, widać kobiety w PO i u Hołowni dostały kolejną nauczkę.
Szymon Hołownia z Romanem Giertychem rozgrywają sobie pakt senacki. Niesamowity duet. https://t.co/FCmRLXH6PV pic.twitter.com/HeJ8IzYlAL
— Michał Wróblewski (@wroblewski_m) May 30, 2023
Opozycyjni wyborcy w poznańskim dostaną więc Giertycha, co będzie swoistą podróżą do przeszłości – przed II wojną światową Wielkopolska była bastionem endecji, do której aspiruje Platforma.
Rzecz jasna ta rekonstrukcja historyczna będzie nieco wyblakła. W końcu dawny Roman Giertych to wicepremier i polityk, którego obawiali się również poznańscy liberałowie. Dziś jest postacią iście groteskową. Tapczanowym Napoleonem twitterowym, który wskazuje, kto w „wolnej Polsce” będzie siedział, a kto zostanie wyrzucony z pracy. Od współrządzenia państwem ramię w ramię z Kaczyńskim do zwycięzcy wirtualnych bitew we własnej głowie. Od postrachu liberalnej Polski do bycia gościem, który publikuje sondaże z sufitu i cieszy się, że wylansował hasztag „bambik” na Twitterze.
Według medialnych doniesień kandydaturę Giertycha lansować ma Michał Kamiński. Do jej poparcia nawołuje w social mediach Radek Sikorski – były pisowski spin doktor, co z ryngrafem jeździł do Pinocheta, lansuje byłego pisowskiego wicepremiera, którego głośno popiera były pisowski minister spraw zagranicznych.
czytaj także
Aż chciałoby się zapytać, czy na listach znajdzie się miejsce dla Adama Bielana. Przecież on też od dawna nie jest w PiS-ie. Rzecz jasna im bliżej i dłużej ktoś z Kaczyńskim współpracował, tym z większą determinacją rozlicza z pisostwa innych. Tak już mają neofici.
Dlaczego Giertych miałby zasługiwać na jakikolwiek głos? Nie ma programu politycznego, nie jest znany z żadnej prospołecznej działalności. Wiadomo tylko, że nienawidzi Kaczyńskiego i walczy z „pisowskim reżimem”. Przy czym nie jest to żadne poświęcenie, a walka o interes swój i swoich klientów z grubymi portfelami.
Można mu w tej walce kibicować, ale nie udawajmy, że ma coś wspólnego z cierpieniem za miliony. Giertych jedynie wykonuje swoją pracę (i świetnie na tym zarabia). Mandat senatora jest mu potrzebny głównie dlatego, że zapewnia immunitet. Jeśli go uzyska, wszystkie postępowania wszczęte przeciwko niemu ulegną zawieszeniu. Wreszcie mógłby bezpiecznie przylecieć z Włoch do Polski.
Wiele osób twierdzi, że Giertych faktycznie się zmienił, a jego twitterowo-facebookowe wpisy są tego najlepszym dowodem. Jasne, przestał nawoływać do wyjścia z Unii, ale mentalnie wciąż przebywa poza jej granicami.
To naprawdę ekscytujące prawybory na lewicy. Wciąż nie wiemy, czy p. Śmiszek będzie kandydatem na prezydenta, a p. Biedroń na pierwszą damę, czy na odwrót. Naród zamarł w oczekiwaniu.
— Roman Giertych (@GiertychRoman) January 5, 2020
Jeśli komuś nie wystarczy homofobia, to jest jeszcze aborcja:
W Teksasie, za zgodą SN, de facto zlikwidowano aborcję. Zmienia się powoli na świecie podejście do tego tragicznego dziedzictwa XX wieku.
— Roman Giertych (@GiertychRoman) September 2, 2021
Ciekawa deklaracja jak na człowieka, któremu poparcia udzielają politycy partii Tuska, rzekomo opowiadającego się za liberalizacją przepisów aborcyjnych. Piekło kobiet, dramat Izabeli z Pszczyny – czy gdyby decyzja należała do senatora Giertycha, potencjalne ofiary drakońskiego prawa zyskałyby większą ochronę?
Powie ktoś, że to przecież tylko jeden głos. Że opozycja i tak zdobędzie Senat. Ale jak wskazuje w swoich badaniach Łukasz Pawłowski, wcale nie ma takiej pewności.
Wątek🧵
Największym zagrożeniem dla „Paktu Senackiego” jest proces w którym partie opozycyjne wybierają swoich kandytatów. Nie tylko nie pytają swoich wyborców o zdanie, ale często działają wbrew nim… co może skończyć się zmarnowaniem ich jedynego sukcesu od 8 lat
(Więcej ⬇️)… pic.twitter.com/fPMl9dVSLF
— Łukasz Pawłowski (@LukasPawlowski) May 24, 2023
Kandydatura Giertycha to próba wciśnięcia ludziom swojego niechcianego kumpla przez platformianych kolesi, co może przyczynić się do przegranej w wyborach.
Politycy PO przez lata próbowali nam wmówić, że partia zaczęła bardziej słuchać wyborców. Teraz zmusi część poznańskiego elektoratu do głosowania w innym okręgu lub zostania w domu. A wszystko po to, by załatwić koledze immunitet.
czytaj także
Pojawia się też pytanie: po co w tym całym pakcie Lewica? Skoro partia nie potrafi zatrzymać nawet tak skompromitowanej kandydatury jak Giertych, to czy w ogóle jest sens podpisywać ten pakt dla kilku senatorskich stołków?