Dopiero bodajże w piątym sklepie, gdy przestałem wspominać o akcji Zwróć butelkę, udało mi przekonać ekspedientkę i kierownika sklepu, żeby przyjęli skrzynkę. Po chwili wahania dali się ubłagać, ale z zastrzeżeniem, że mają to nie być butelki Żywca. Ani Warki. Na szczęście innych też miałem w bród.
Dlaczego tak trudno oddać butelki zwrotne? To pytanie zadaje sobie zapewne każdy, kto kiedykolwiek próbował, ale okazywało się, że nie ma paragonu, a sklep nie ma miejsca na przyjęcie butelek. Dlaczego butelki nazywa się zwrotnymi, skoro tak trudno je oddać? To pytanie nie przestaje mnie dręczyć. Podobnie jak to, dlaczego nie wszystkie butelki są zwrotne. Tutaj odpowiedź akurat jest prosta. Plastik jest tańszy w produkcji niż szkło, a ponieważ kosztów jego rozkładu wciąż nikt nie liczy, obserwujemy regres ekologiczny. Czy jednak nie powinno się to zmienić, gdy tak dużo wiemy już o katastrofie klimatycznej, wpływie plastiku na przyrodę i o tym, że mikrogranulki z tworzywa sztucznego odkrywamy nie tylko w mięsie ryb, ale również łożyskach u ciężarnych?
Komu przeszkadzało, że butelki po coli można było oddawać do sklepu − nie wiem. To znaczy wiem. Tak działa wolny rynek i brak odpowiedniego ustawodawstwa. Moje lenistwo i zapominalstwo działa z kolei tak, że rzadko kiedy pamiętam, żeby do sklepu pójść z butelkami na wymianę, i w efekcie przez pandemię zgromadziłem ich w piwnicy ponad setkę. Piwnicę na szczęście mam pojemną, ale nawet ona ma ograniczoną ładowność i w końcu trzeba było coś z tym zrobić. Wyrzucanie butelek zwrotnych nie wchodzi w moim przypadku w grę, bo nie po to kompostuję nawet kupę mojego psa, żeby wyrzucać dobre butelki. Żal wyrzucać, tym bardziej że każda taka butelka ma teoretycznie wartość rynkową 50 groszy w postaci kaucji. Również teoretycznie zwrotnej. Chyba że akurat nie.
Zwróć butelkę, ale nie Żywca ani Warki
Z pomocą (i SUV-em taty) przyszła, a właściwie przyjechała, moja matka, która i bez tego martwi się, że za dużo piję, więc po kolejnej wizycie w naszej piwnicy postanowiła zrobić z butelkami porządek, w myśl starej konserwatywnej zasady, że czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
Podejrzewałem, że z oddaniem takiej liczby butelek będzie problem, ale nie spodziewałem się, że będzie to aż tak trudne. Gdy w pierwszym sklepie odprawiono nas z kwitkiem, a właściwie stwierdzeniem, że nie przyjmą więcej niż jednej skrzynki, mama poradziła mi, żebym wszedł na stronę zwrocbutelke.pl i poszukał sklepów, gdzie moglibyśmy oddać te kilka skrzynek. Pierwszy raz słyszałem o takiej stronie, więc się ucieszyłem, że jacyś zaangażowani społecznicy postanowili pomóc rozwiązać problem butelek zwrotnych, których nie sposób oddać. Szybko się jednak okazało, że na stronie wiszą jakieś nieaktualne dane. Zarówno w pierwszym, jak i drugim, a również trzecim sklepie, który znalazłem na mapce, nie chciano od nas przyjąć butelek, skoro nie zakupiłem ich w danym punkcie i nie posiadam paragonu.
Dopiero bodajże w piątym sklepie, gdy przestałem wspominać o akcji Zwróć butelkę, udało mi przekonać ekspedientkę i kierownika sklepu, żeby przyjęli skrzynkę. Po chwili wahania dali się ubłagać, ale z zastrzeżeniem, że mają to nie być butelki Żywca. Ani Warki. Na szczęście innych też miałem w bród. Niestety zamiast pieniędzy dostałem tylko możliwość zrobienia zakupów w sklepie. Ale zawsze coś. Krążenie SUV-em z mamą po Zielonce sprawiło, że stałem się głodny i spragniony. Wziąłem napój i jakieś słodycze. Ale wciąż bagażnik pełen był butelek. Wróciliśmy do pierwszego sklepu, zatrzymawszy się po drodze przy kilku kolejnych, gdzie również nie chcieli naszych butelek, aby oddać obiecaną skrzynkę, co po godzinie jeżdżenia przestało nam się wydawać robieniem trudności, a wręcz przeciwnie, wielką łaskawością.
Że zaprawdę był to akt łaski, wytłumaczyła mi właścicielka, wyjaśniając, że i bez mojej skrzynki ma za domem całą ścianę butelek zwrotnych, których nikt nie chce odebrać. Dowiedziałem się też, że kiedyś nie było z tym problemu, a teraz jest okropny. Jak to jest możliwe? W końcu dobrze pamiętam, że kiedyś nie mówiło się o ekologii tyle co teraz. Idea gospodarki cyrkularnej praktycznie nie istniała. Tymczasem dziś nie tylko dążymy do neutralności klimatycznej, a bioróżnorodność wynosimy na sztandary UE, ale nawet w naszej zaściankowej Polsce w trakcie konsultacji KPO można było usłyszeć, że mamy osiągnąć WZROST POZIOMU ŻYCIA POPRZEZ BUDOWANIE NISKOEMISYJNEJ GOSPODARKI O OBIEGU ZAMKNIĘTYM.
Jakby tego było mało, tekst mojej redakcyjnej koleżanki Pauliny Januszewskiej o ekonomii obwarzanka był jednym z najczęściej czytanych tekstów na stronie KP. Niewątpliwie więc Polacy i Polki chcieliby bardziej ekologicznej gospodarki. A przynajmniej ci Polacy i te Polki, co czytają Krytykę. Ale chyba nie tylko oni. Ekologia jest wszak na ustach wszystkich, nie tylko lewaków, ale i korporacji.
Raworth: Światowy kryzys to doskonała pora na wielką transformację
czytaj także
Niestety na razie kiepsko to wygląda, zważywszy, że nawet głupią butelkę tak trudno oddać. OK, pewnie byłoby łatwiej, gdyby to była jedna butelka, a nie pięć skrzynek, ale wciąż. Czy nie powinno być jakiegoś miejsca, które będzie bez limitów i piętrzenia trudności przyjmować butelki dumnie zwane zwrotnymi? Kiedyś w końcu takie miejsca były, nazywaliśmy je skupami, ale najwyraźniej nie tak działa wolny rynek, żeby skupy butelek dały radę tę inwazję wolności przetrwać.
O drugie życie butelki
Z rozmów ze sprzedawcami wynikało, że problem dotyczy nie tylko butelek, ale również choćby kartonów. Kiedyś kartony były tyle warte, że do sklepu zgłaszały się osoby, które chciały je zabierać. Dziś trzeba je samemu odwozić do skupów makulatury, ale cena w skupie jest taka niska, że nie opłaca się ich nawet wrzucać na wagę. W moim ulubionym sklepie monopolowym dostałem jednak protipa. Podobno gdzieś po drugiej stronie Zielonki miał być sklep, który przyjmuje większe ilości butelek. Co prawda nie za 50, tylko za 35 groszy, ale na tym etapie było mi już wszystko jedno. Oddałbym je nawet z pocałowaniem ręki, gdybym tylko miał gdzie i mógł żywić wiarę, że nie pójdą do śmieci. Rada okazała się trafna. Rzeczywiście w rzeczonym sklepie przyjęto ode mnie kolejne trzy skrzynki. Ale wciąż nie udało mi się pozbyć wszystkich. Zostały mi butelki o pojemności 0,33 litra, a także sporo takich z mniejszych browarów, które choć teoretycznie również zwrotne, to jednak nie w tym sklepie. Ani chyba żadnym innym w Zielonce.
Po powrocie do domu postanowiłem sprawdzić, co to za akcja i co to za strona zwrocbutelke.pl, która obiecuje takie piękne rzeczy, a w praktyce okazuje się nie być wcale pomocna. Już nie pamiętam, w którym ze sklepów, wytłumaczono mi, że owszem, brali kiedyś udział w takiej akcji, ale ona już się skończyła. Akcja zwracania butelek się skończyła? Stało to w jawnej sprzeczności z tym, co mogłem przeczytać na stronie zwrocbutelke.pl, czyli że butelka „może krążyć w obiegu nawet 25 razy w ciągu 5 lat!”. Może i może, ale najpierw musi się wydostać z mojej piwnicy. Zapewne nie wszystkich zdziwi, że strona okazała się kampanią reklamową grupy Żywiec. Po wczytaniu się w regulamin można było się dowiedzieć, że akcja „trwa w okresie od 01.08.2019 do 31.08.2020 r.”. Szkoda, że nie napisali tego w jakimś bardziej widocznym miejscu, tobym nie zmarnował dwóch godzin i nie wiem ile gazu na jeżdżenie z mamą po Zielonce. Oczywiście zawsze miło mi spędzić trochę czasu z mamą, ale niekoniecznie w samochodzie.
Rozczarowany napisałem do rzeczników prasowych grupy Żywiec. Zaletą bycia dziennikarzem jest fakt, że można sobie czasem napisać do Działu Spraw Korporacyjnych albo innych działów od PR-ów, a tam nie tylko ci odpiszą, ale jeszcze na dodatek będą mili. Chętnie z tego korzystam. W efekcie dowiedziałem się, że akcja „Daj butelce drugie życie” jest częścią szerszych działań: „Grupa Żywiec, jako pierwszy producent w Polsce, zdecydowała o podniesieniu wartości kaucji do 50 groszy, co stało się standardem rynkowym”. Jej „celem jest łatwe oddawanie butelek zwrotnych bez paragonu”, dzięki czemu Żywiec promuje „oddawanie butelek zwrotnych jako zachowanie przyjaznego dla środowiska”. Bardzo to wszystko piękne. Szkoda, że nie działa w praktyce.
Indywidualizacja winy za katastrofę klimatu – jeszcze większe świństwo, niż myślisz
czytaj także
Bardzo mnie cieszy, że grupie Żywiec podobno udaje się zwiększyć liczbę butelek, które wracają do browaru, nie sposób jednak było nie zauważyć całych ścian skrzynek, które na ten powrót cierpliwie, ale jednak już dość długo czekały. A ile ich czeka w piwnicach osób, które nie wiedzą, co z nimi zrobić? Tego raczej się nie dowiemy. Widząc już jednak ten problem, można się zdziwić, że: „Efektywność systemu butelek zwrotnych realizowanego przez Grupę Żywiec jest bardzo wysoka i wynosiła ponad 95% w roku 2019”. Tym bardziej gdy słyszało się od sprzedawców, że wszystkie inne OK, ale butelek Żywca to na pewno nie chcą.
Jak tę sytuację rozumieć? Wydaje mi się, że tylko jedno wytłumaczenie jest możliwe. Zwrotnych butelek jest na rynku więcej, niż jest on w stanie przyjąć i zwrócić. Nawet jeśli rzeczywiście 95 proc. z nich wraca, co zajmuje im średnio od 70 do 100 dni, to prawdopodobnie na rynku krąży ich więcej niż 100 proc. Być może jest nawet tak, jak mi tłumaczyła właścicielka jednego ze sklepów, że kupienie nowej butelki jest tańsze niż zebranie, umycie i wykonanie iluś innych czynności, które pozwoliłyby jej na zostanie ponownie napełnioną. W rzeczy samej może się to nie opłacać, skoro „koszt nowej butelki zwrotnej obecnie waha się między 62 a 65 groszy” [informacja jest z 2017 r. Prosiliśmy Grupę Żywiec o aktualne dane, jednak nie dostaliśmy odpowiedzi – przyp. red]. Można z tego wysunąć chyba prosty wniosek. Nowe rzeczy są po prostu za tanie. Wszystko powinno być droższe, a wtedy zarówno ludzie, jak i firmy bardziej by dbały, żeby unikać marnotrawstwa.
Mimo to docenić trzeba starania firm, które używają butelek zwrotnych, zamiast produkować nowe, a także podwyższenie kaucji, które zachęca klientów, żeby opakowaniom po wypitym piwie dawać drugie życie, to nie da się nie zauważyć, że wciąż daleko im do doskonałości.
Choć starszy kierownik ds. Public Affairs & Sustainability Grupy Żywiec twierdzi, że kampania wciąż jest kontynuowana, a także na bieżąco weryfikowana i aktualizowana na stronie zwrocbutelke.pl jest liczba punktów handlowych biorących udział w akcji, moje doświadczenie jawnie jego słowom przeczy. Ale może Zielonka jest jakimś czarnym punktem, gdzie sklepy i ich pracownicy bojkotują akcję Żywca. To mnie chyba najbardziej w tej kampanii wkurzyło. Niszczenie zaufania społecznego. Ile było osób takich jak ja, które w dobrej wierze próbowały skorzystać ze strony, aby szybko się przekonać, że punkty, w których miały bez problemu i paragonu móc oddać butelki, wcale nie chcą ich przyjąć?
czytaj także
Oczywiście trudno oczekiwać, że prywatna firma samodzielnie stworzy gospodarkę o obiegu zamkniętym. Mogę sobie tylko wyobrazić, ile ciężkiej pracy i wysiłku musiało kosztować przekonanie tysięcy punktów handlowych, żeby przyjmowały butelki. Jak widać, opór tych punktów był uzasadniony, zostały wystrychnięte na dudka i zostały ze stosami nieodebranych butelek. Mimo wszystko uważam, że skoro już firma stara się coś robić, to powinna to robić porządnie, zamiast wprowadzać i sklepy, i klientów w błąd. Mało rzeczy tak skutecznie zniechęca ludzi do ekologii jak pozorowanie działań i zwykła ściema. Niestety takie przekonanie wyniosłem po próbie oddania butelek dzięki stronie zwrocbutelkę.pl, więc mam gorącą prośbę. Starajcie się bardziej. Inaczej wszyscy umrzemy!