Kraj

Szczepienia, maseczki i coś jeszcze, bez czego nie pokonamy pandemii

Jesteśmy w szczycie czwartej fali pandemii. Najpewniej czekają nas kolejne. Ale prócz ochrony przed wirusem pilnie potrzebujemy uchronić się również przed społecznymi i psychologicznymi skutkami samej pandemii. Dlaczego w zasadzie nie ma o tym mowy w debacie publicznej?

Obostrzenia pandemiczne wywołały od początku emocje i dyskusje o tym, czego zakazać i w jakim stopniu. Podobnie wiele uwagi poświęcamy różnym zachętom do postaw prozdrowotnych, a więc przyjmowania kolejnych dawek szczepionki, zachowania dystansu, noszenia maseczek czy dezynfekowania rąk.

Do tych zagadnień polityki prozdrowotnej należałoby jednak dodać trzeci aspekt: jak chronić i wspierać społecznie (w tym psychologicznie) różne grupy, a zwłaszcza te, które mogą być szczególnie wrażliwe na skutki obecnego kryzysu. W głównym nurcie debaty publicznej mówi się o tym niewiele. Nie oznacza to oczywiście, że na niższych szczeblach, tam gdzie ludzie realnie mierzą się ze społecznymi konsekwencjami pandemii, nic się nie dzieje. Jednak na systemowym poziomie programowania i realizowania polityki społecznej dzieje się za mało. Niniejszy tekst jest swoistym apelem o potraktowanie tych kwestii poważnie.

Czwarta fala pandemii. „Pora na łagodny przymus już dawno minęła”

Seniorzy (zwłaszcza samotni i schorowani)

Jedną z grup, która jest szczególnie wrażliwa na wielowymiarowe skutki pandemii, są osoby starsze, zwłaszcza te schorowane, biedne i żyjące samotnie.

W początkach pandemii faktycznie o grupie tej przynajmniej myślało i mówiło się sporo, co podtrzymywało społeczną świadomość i wrażliwość oraz mogło też inspirować do podejmowania nawet jednostkowych działań pomocowych w najbliższym otoczeniu. Pamiętamy choćby akcje robienia zakupów starszym sąsiadom. Z zaniepokojeniem przyglądaliśmy się sytuacji w placówkach opieki instytucjonalnej, głównie DPS-ach.

W tamtym momencie bardziej skupieni byliśmy jednak na zapewnieniu skutecznej izolacji i dystansu, a mniej na rekompensowaniu psychospołecznych skutków ubocznych życia w izolacji. Był w tym jednak przynajmniej jakiś zaczyn polityki troski.

W kolejnych, przecież wcale nie łagodniejszych fazach pandemii, a tym bardziej w letnich okresach pandemicznej odwilży tworzenie siatki zabezpieczającej dla osób starszych niemal całkowicie znikało ze zbiorowej świadomości.

Wirus w domach pomocy społecznej

Jeszcze rok temu jesienią pojawiła się próba pobudzenia społecznej solidarności względem osób starszych w potrzebie. Powołano wówczas program „Wspieraj seniora – solidarnościowy korpus wsparcia seniora”. Pierwotnie mający trwać do końca 2020 roku, a następnie przedłużany do końca roku 2021 (w chwili pisania niniejszego tekstu nie są znane dokładne losy programu). Z programem tym, służącym wsparciu choćby w wyprowadzaniu zwierząt i w zaopatrzeniu w zakupy czy leki samotnych osób starszych 70+ w czasie pandemicznego zagrożenia, można było wiązać spore nadzieje. Częściowo zostały one spełnione, a ze strony pracowników pomocy społecznej, organizacji i wolontariuszy popłynęło wsparcie dla potrzebujących. Jednocześnie na poziomie krajowym nie zadbano o nadanie programowi odpowiedniej rangi, czytelności czy chociaż wypromowanie go, przez co dziś jest po prostu słabo kojarzony.

Już wiosną 2020 roku, gdy w ramach Instytutu Polityki Senioralnej Senior Hub próbowaliśmy dokonać analizy funkcjonowania programu „Wspieraj seniora” po kilku miesiącach od jego wprowadzenia, mieliśmy trudności w dotarciu do niekiedy podstawowych informacji na temat tego, jak i czy program ten działa w praktyce. Przedstawiliśmy też szereg rekomendacji, opisaliśmy, co należałoby w programie usprawnić. Warto byłoby na przykład szerzej i precyzyjniej określić, kto jest uprawniony do skorzystania z programu, na jakie formy wsparcia można liczyć, rozbudować kanały informowania o programie i korzyściach udziału w nim.

Przełom roku to dobry czas na dokonanie bilansu ponadrocznego funkcjonowania „Wspieraj seniora”. Potrzeba mu solidarnego wzmocnienia tyleż finansowego, co komunikacyjnego.

Opiekunowie osób starszych, przewlekle chorych i o znacznej niepełnosprawności

Wspomniany wcześniej program i wiele pomniejszych skupiało się głównie na wsparciu dla samotnych osób starszych. A co z tymi, którzy żyją w wieloosobowych gospodarstwach, i ich bliskimi, którzy również niekiedy wymagają wsparcia w pełnionych funkcjach pomocowych? Co z tymi, którzy sprawują stałą opiekę nad osobami zarówno w podeszłym, jak i młodszym wieku?

Sytuacja rodzin osób o ograniczonej samodzielności i opiekunów rodzinnych oraz nieformalnych praktycznie przez cały czas była poza radarem zainteresowania państwa i umykała debacie publicznej.

Wielu opiekunów – co pokazały badania tej grupy – może liczyć na mniejsze wsparcie społeczne, wsparcie ze strony organizacji obywatelskich, inicjatyw sąsiedzkich czy znajomych albo członków dalszej rodziny. Główną przyczyną jest to, że bezpośredni kontakt w okresie dystansowania społecznego po prostu się rozluźnił. Utrudniony, nierzadko w stopniu wysokim, lub wręcz nieosiągalny okazał się dostęp do różnych usług społecznych i zdrowotnych, z których dotąd korzystały lub mogły skorzystać osoby w potrzebie.

W konsekwencji opiekun więcej czasu musi sam poświęcić na opiekę, a to prowadzi do psychicznego i fizycznego przeciążenia połączonego z lękiem o zdrowie i życie swoich bliskich, zwłaszcza w obliczu ryzyka zachorowania lub transmisji na nich wirusa.

Opiekunowie nadal bez realizacji wyroku TK i w obliczu dramatu pandemii

Podobne problemy dotykają opiekunów rodzinnych także w innych państwach. W Polsce jednak już w czasach przedpandemicznych zakres obciążenia opieką tych, którzy ją sprawują, był bardzo wysoki – choćby z uwagi na ograniczony rozwój i dostępność infrastruktury formalnej opieki i usług wspomagających. Pandemiczne pogorszenie spycha wielu z opiekunów na granice wytrzymałości i może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa i jakości życia zarówno opiekunów, jak i tych, którymi się opiekują.

Niestety, próżno szukać kompleksowych i systematycznie prowadzonych działań publicznych na rzecz tej grupy. Nawet tak ważne wsparcie jak opieka wytchnieniowa w okresie pandemii miało mniejszy budżet niż w roku poprzednim (w 2019 roku było to 110 mln, w 2020 – 80 mln, a w 2020 – 60 mln). Dobrze, że choć w edycji na rok 2022 ponownie zwiększono środki do 150 mln rocznie. Potrzeba jednak znacznie bardziej wielowymiarowych działań wspierających rodziny z osobami chorymi przewlekle, sędziwymi (w tym z demencją oraz zaburzeniami poznawczymi) czy ze znacznymi niepełnosprawnościami.

Inne grupy, ich potrzeby oraz sytuacje kryzysowe

Osoby z niepełnosprawnościami to bardzo niejednorodna grupa, której przedstawiciele i przedstawicielki również mogą szczególnie silnie odczuwać następstwa pandemii w wielu wymiarach ich życia.

W przypadku części niepełnosprawności towarzyszących na przykład niektórym chorobom rzadkim czy ogólnie trudnej sytuacji zdrowotnej sam program szczepień bywa ograniczonym remedium. Niektóre z tych osób mają przeciwwskazania do szczepienia albo też przyjęcie szczepionki nadal pozostawia je w grupie szczególnego ryzyka ciężkiego przebiegu choroby i utrudnionej rekonwalescencji po jej przebyciu. Osoby te często więc zmuszone są do wielomiesięcznej, mniej lub bardziej pełnej samoizolacji albo życia w ciągłym napięciu. Łatwo sobie wyobrazić, że miesiące izolacji prowadzą do marginalizacji w życiu społecznym. Relacje międzyludzkie po prostu się rozpadają.

Dwa stopnie i cztery wymiary niepełnosprawności − rządowa strategia, która wzbudza niepokój

Część osób o określonych ograniczeniach sprawnościowych lub zdrowotnych może mieć też trudności w komunikowaniu zdalnym. Czy przewidziano dla tej niedającej się precyzyjnie zdefiniować i policzyć, ale niewątpliwie newralgicznej grupy jakieś systemowe narzędzia wsparcia psychospołecznego? A czy przewidziano choćby wsparcie w dostępie do potrzebnych narzędzi technicznych, produktów i usługi?

Wspomniany program „Wspieraj seniora”, jak sama nazwa wskazuje, kierowany jest do osób starszych. A co z potrzebującymi w młodszym wieku? Część z nich też żyje samotnie lub tak się czuje. Problem dobrostanu psychospołecznego doby pandemii jest zresztą znacznie szerszy i dotyczy różnych grup. Dobrze, że coraz więcej mówimy o kondycji psychicznej w czasie pandemii, ale czy polityka zdrowotna oferuje jakieś rozwiązania? Problemy i kryzysy zdrowia psychicznego nie zawsze są wywołane przez okoliczności pandemiczne, jednakowoż pandemia na pewno utrudnia uzyskanie wsparcia nieformalnego, jak i formalnego.

Wreszcie, obok kryzysów zdrowia psychicznego (jak depresja, zaburzenia lękowe, psychotyczne zaburzenia odżywienia, popadanie w uzależnienia) są i inne kryzysy, które w czasie pandemicznym trudniej przejść niż zwykle. Takim wyzwaniem jest niewątpliwie kryzys mieszkaniowy, w tym jego szczególnie dotkliwa postać – bezdomność. Organizacje zajmujące się wsparciem osób dotkniętych lub zagrożonych bezdomnością od początku alarmowały o problemach związanych ze zorganizowaniem choćby elementarnych warunków bezpieczeństwa osobom bezdomnym, kłopotach z zapewnieniem dostępu do leczenia i szczepień, nie mówiąc już o prowadzeniu koniecznej pracy reintegracyjnej i terapeutycznej, pozwalającej na powrót do społeczeństwa.

Nawet osoby, które mają gdzie mieszkać, narażone są na sytuacje kryzysowe, bo niewielki metraż polskich mieszkań nie pomaga naszemu zdrowiu psychicznemu w okresie izolacji. Izolacja pandemiczna prowadzi do napięć i może zwiększać ryzyko przemocy. W tej ostatniej kwestii warto odnotować przeprowadzone zmiany prawne w zakresie odseparowania sprawcy przemocy od ofiary, aczkolwiek to z pewnością nie wyczerpuje instrumentarium przeciwdziałania przemocy, które wymaga sprawnych i dostępnych działań profilaktycznych i terapeutycznych.

Patrząc całościowo na kryzysy psychospołeczne, na jakie jesteśmy ponadwymiarowo narażeni w okresie pandemii, warto zauważyć, że weszliśmy jako wspólnota w ten straszny czas słabo przygotowani infrastrukturalnie. Jak pokazał opublikowany już w okresie pandemii raport Najwyższej Izby Kontroli na temat interwencji kryzysowej wobec osób i rodzin: „aż 55% powiatów nie powołało, wbrew obowiązkowi ustawowemu, ośrodków interwencji kryzysowej (OIK). W dodatku zaledwie 30% skontrolowanych jednostek świadczyło tego typu wsparcie przez całą dobę, co właściwie wykluczało udzielanie natychmiastowej pomocy interwencyjnej. W części powiatów utworzono punkty interwencji kryzysowej (PIK), których funkcjonowanie nie zostało jednak usankcjonowane w ustawie o pomocy społecznej”.

Człowiek do wszystkiego się może przyzwyczaić

czytaj także

Ponadto nawet tam, gdzie placówki tego typu działają, ich funkcjonowanie utrudniają braki kadrowe. Jak czytamy dalej w komunikacie kontrolnym: „W OIK pracuje zbyt mało psychologów, co spowodowane jest m.in. niskimi wynagrodzeniami. Jedna placówka w ogóle nie zatrudniała psychologa, trzy kolejne nie miały na etacie psychologa nawet przez pół roku, zatem nie mogły udzielać specjalistycznej pomocy interwencyjnej. W większości pozostałych jednostek tego typu wsparcie było świadczone jedynie w godzinach pracy OIK/PIK, co nie wypełnia wymagań ustawowych, ponieważ osoby potrzebujące nie uzyskują natychmiastowej, kompleksowej i profesjonalnej pomocy w sytuacjach kryzysowych”.

Wciąż możemy działać osłonowo i wspierająco

Pandemia spowodowała wiele problemów i obnażyła wiele braków. Kluczowe wydaje się dziś uznanie, że potrzebujemy strategii ochrony nie tylko przed wirusem i chorobą przez niego wywołaną oraz jej powikłaniami, ale także przed społecznymi skutkami samej pandemii, jak i walki z nią.

To wyzwanie dotychczas bywało przez decydentów polityki publicznej podejmowane co najwyżej fragmentarycznie i nie dość konsekwentnie. Przykładem może być formuła wcześniejszych tarcz antykryzysowych (zostawiając na boku ocenę ich skuteczności i adekwatności), które były co do zasady konieczne, ale same w sobie nie odpowiadały na większość wymiarów problemów poruszonych wyżej. Ich rolą było zabezpieczenie finansowo-zawodowe różnych grup społecznych, co było jak najbardziej pożądane, ale też powinno być – tak wcześniej, jak i teraz – uzupełnione o tarczę zawierającą instrumenty pozafinansowe, czyli usługowo-instytucjonalne. Wspierające nie tylko bezpieczeństwo ekonomiczne i epidemiologiczne, ale także psychospołeczne czy służące podtrzymywaniu lub podbudowywaniu wystawionych na próbę relacji.

Jeśli mamy uczyć się na błędach, to rok 2021 był kopalnią wiedzy

Choć późno już i piszę to z poczuciem, że wiele szans zmarnowaliśmy po drodze, nieraz wikłając się w liczne spory, z których część była błaha, wierzę, że nadal jest szansa i potrzeba dyskusji o zbudowaniu właściwej tarczy chroniącej mieszkańców w wymiarze społecznym. Jeśli tego nie podejmiemy, głębokie skutki uporczywego zaniechania będziemy odczuwać przez lata, nawet jeśli przezwyciężymy już pandemię COVID-19.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Rafał Bakalarczyk
Rafał Bakalarczyk
Doktor nauk społecznych
Doktor nauk o polityce publicznej, współredaktor naczelny pisma „Polityka senioralna”, członek komisji ekspertów ds. osób starszych przy RPO, współpracownik m.in. Fundacji Norden Centrum, OMS im. Ferdynanda Lassalle'a. Magazynu Kontakt i portalu Więź.pl. Ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Zajmuje się polityką społeczną, głównie senioralną, rodzinną, wobec osób z niepełnosprawnościami, opieką długoterminową oraz ubóstwem i wykluczeniem.
Zamknij