Kraj

Co powie proboszcz, a co bańka? – jak Hołownia lawiruje w sprawie aborcji

Niech nie zamydli wam oczu opowieść marszałka Sejmu o tym, że chce ocalić wszystkie cztery projekty i dać im szansę na dalsze rozpatrywanie.

Cztery projekty ustaw o prawie do aborcji czekają w Sejmie na procedowanie. Posłanki i posłowie zajmą się nimi 11 kwietnia. Lewica mówi o „chłodni”, do której trafiły. Hołownia o studzeniu atmosfery. Ale tak naprawdę – jak pisała Kasia Przyborska – „Szymon Hołownia po to podgrzewa atmosferę wokół praw reprodukcyjnych kobiet, by móc nazwać sprawę gorącą i polityczną i czekać, aż wystygnie”.

Prześledziłam, co marszałek Sejmu Szymon Hołownia, osoba odpowiedzialna za porządek obrad, mówił o tych projektach w ostatnim tygodniu.

Poniedziałek: my

W poniedziałek, streszczając, nad czym Sejm będzie pracował na bieżącym posiedzeniu, mówił, że przewidział w harmonogramie prace nad projektami ustaw dotyczących aborcji. Zapewniał, że wierzy, że jest możliwe zrealizowanie celu nieuwalenia wszystkich czterech w pierwszym czytaniu, jednak mogłyby być „w przedwyborczych emocjach na sali plenarnej odrzucone”.

Co jeszcze powiedział? Na przykład, że w poniedziałek wieczorem – po rozmowach w klubach – „ustalimy”, w jakim trybie procedować te projekty. Używał formy „my” konsekwentnie.

Wtorek: ja

We wtorek w TVN24 marszałek tłumaczył, że zależy mu, by nie doprowadzić do sytuacji, w której wszystkie projekty padną, bo Lewica uwali te bardziej prawicowe, a prawica lewicowe – „tylko z tego powodu, że ktoś uważa, że dzięki temu będzie mu łatwiej zostać wójtem, a jego koledze burmistrzem albo radnym”. Zapamiętajcie ten argument, bo zaraz do niego wrócę.

Co chce ugrać Hołownia, blokując debatę nad prawem do aborcji?

Dalej: „Dlatego podjąłem decyzję, po tych wszystkich konsultacjach, mediacjach, próbach sprawdzenia, czy jest jakaś szansa, żeby […] projekty dotyczące prawa aborcyjnego były procedowane w Sejmie…” – dodał, że odbędzie się to po 11 kwietnia. Podkreślił, że bierze za to odpowiedzialność. I w ogóle chce procedować ustawy, ale już po okołowyborczej „przepychance”.

Przed środowym posiedzeniem Sejmu, pytany przez media mówił, że „decyzję o tym, jak wygląda porządek obrad, podejmuje marszałek”. Marszałek powiedział, że było głosowanie opiniujące w sprawie decyzji marszałka. Wtedy już narracja „my” zmieniła się w opowieść „ja”. Marszałek decyduje i nara.

Środa: proboszcz z ambony

„Moim zadaniem, tak to odbieram dzisiaj, jest doprowadzić do sytuacji, w której na Dzień Kobiet nie przyniesiemy kobietom kosza wypełnionego wszystkimi projektami, które mogłyby to prawo zmienić. A ponieważ uznałem, że szansa na to, teraz, w tym momencie, w tym ogniu, który mamy, jest wysoka, postanowiłem zrobić wszystko, co się da, w rozsądnym realnym terminie miesiąca, żeby doprowadzić do tego, żeby ta szansa była. Żebyśmy nie wyszli do kobiet z koszem pełnym wyrzuconych ustaw”.

W sprawie aborcji potrzebujemy cudu. Na przykład Hołowni w ciąży

Marszałek mówił też o ryzyku, że projekty KO, Lewicy czy Trzeciej Drogi zostaną odrzucone, bo może ktoś – „bardzo umownie”, jak zaznaczył – „będzie się bał tego, co powie proboszcz z ambony, a inny będzie się bardzo bał tego, co powie jego bańka na Twitterze”.

Wrócił argument, że w związku ze zbliżającymi się wyborami samorządowymi ktoś z posłów i posłanek będzie głosował inaczej niż po wyborach, bo proboszcz, bańka czy pomoc w zostaniu wójtem zdecydują. Tylko że we wtorkowej rozmowie w TVN24 Hołownia mówił, że większość polityków, którzy głosują w Sejmie, nie startuje w tych wyborach.

Może więc chodzi o to, że posłanki i posłowie głosowaliby w imieniu i po myśli wyborców ugrupowań, które zmierzą się w wyścigu samorządowym? Jeśli tak, to argumentacja Hołowni ma sens – osoby w Sejmie będą głosować w interesie partyjnym, a marszałek chce, żeby głosowali w interesie kobiet.

Jednak po wyborach samorządowych zacznie się kampania przed wyborami do europarlamentu. Jakie są szanse na to, że nie wrócą te same argumenty? Hołownia mówi wprost, że gwarancji nie ma. Zapewnia za to, że po wyborach samorządowych będzie mógł powiedzieć: „ja zrobiłem wszystko, co mogłem”.

Z „kompromisem” i referendum aborcyjnym Trzecia Droga gra na osłabienie Lewicy

Rozumiecie coś z tego? Hołownia chce dobrze. Chce, żeby kobiety nie były oszukiwane. On i prawdopodobnie większość jego partii zagłosuje za przejściem projektów dalej. Nic więc nie trafi do kosza z ustawami na Dzień Kobiet, o którym tak kwieciście opowiadał.

W czym więc problem? KO jest za liberalizacją prawa do aborcji, klub Lewicy jest za, Polska 2050 da zielone światło projektom. Chodzi tylko o PSL? Hołownia kryje koalicjanta? Ale po co? Żeby mu siary nie robić w wyborach samorządowych?

Czwartek: Agresywna Lewica

W czwartek rano marszałek Hołownia przekonywał, że „zachowanie Lewicy jest konfrontacyjne, jest bardzo agresywne”. Jego decyzja ma zwiększyć prawdopodobieństwo, że projekty dotyczące aborcji nie zostaną odrzucone w pierwszym czytaniu. Ale kto miałby je odrzucić?

„Rozumiem, że ktoś może nie rozumieć politycznych gier” – mówił Hołownia. Polityczne gry obserwujemy przez ostatnie dni. Marszałek powtarza, że to dla dobra kobiet, jednak w czwartek wspomniał, że ważny jest „pokój społeczny” i „dobro koalicji”.

Hołownia chce doprowadzić do tego, by projekty przeszły do specjalnej komisji. A potem, jak zapowiada, i tak zagłosuje przeciw liberalizacji przepisów antyaborcyjnych.

Niech więc nie zamydli wam oczu opowieść marszałka o tym, że chce ocalić wszystkie cztery projekty i dać im szansę na dalsze rozpatrywanie. Zależy mu na odwleczeniu w czasie debaty o aborcji, na kreowaniu się na bohatera, który ocalił spójność koalicji rządzącej, na świętym spokoju w czasie kampanii samorządowej. Przy okazji ciągle gada o sobie.

Marszałka trzeba docenić za szczerość. Przynajmniej wiemy, że Hołowni zależy na Hołowni, a kobiety muszą poszukać innych polityków, którzy je poprą.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Wiśniewska
Agnieszka Wiśniewska
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl, w latach 2009-2015 koordynatorka Klubów Krytyki Politycznej. Absolwentka polonistyki na UKSW, socjologii na UW i studiów podyplomowych w IBL PAN. Autorka biografii Henryki Krzywonos "Duża Solidarność, mała solidarność" i wywiadu-rzeki z Małgorzatą Szumowską "Kino to szkoła przetrwania". Redaktorka książek filmowych m.in."Kino polskie 1989-2009. Historia krytyczna", "Polskie kino dokumentalne 1989-2009. Historia polityczna".
Zamknij