Kryptowaluciarze są specyficzną grupą, wyznającą skrajnie antyspołeczny światopogląd. W ich subkulturze panuje pogarda dla słabości oraz podziw dla wszelkiego rodzaju „self-made manów”. Zaszyte w liczbach kryptowaluty, ukryte przed nieświadomą i roszczeniową gawiedzią, są wymarzonym rozwiązaniem dla tego typu osobników.
„Światowej sławy raper Kanye West chwali bitcoina!” – z entuzjazmem obwieścił poświęcony kryptowalutom portal Tokeneo.com. Okazuje się, że gwiazda muzyki popularnej widzi w kryptowalutach szansę na wyzwolenie ludzkości. Jego zdanie bez wątpienia jest istotne dla wielu maluczkich pokładających w bitcoinie swoje nadzieje – jeśli nie na wyzwolenie ludzkości, to przynajmniej na wyzwolenie osobiste. W końcu West jest niezwykle bogatym człowiekiem, więc na pewno wie, o czym mówi.
Na pierwszy rzut oka tęsknota za utraconą przez ludzkość wolnością jest kluczową cechą wszystkich fascynatów kryptowalut. Kryptowaluciarz to jednak stworzenie bardziej złożone, a pęd do wolności chyba jednak nie jest tym, co go najbardziej napędza. Fascynaci kryptowalut mają w sobie coś z coacha, amerykańskiego altprawicowca, komputerowego geeka i zgreda nieznoszącego sąsiadów. Ich ideałem jest człowiek-maszyna – dysponujący niezwykłym potencjałem intelektualnym i pełen energii robot, przekładający zdarzenia na ciągi liczbowe i wyzwolony z ciężaru więzi społecznych.
Mark zbawia świat. W dzisiejszym odcinku: Koparka kryptowaluty
czytaj także
Przekroczyć granice działania
Bitcoinowiec zafascynowany jest przede wszystkim indywidualną sprawczością. Jednym z bardziej znanych w Polsce bitcoinowców jest Rafael Badziag, prowadzący na YouTubie vloga Indywidualista, na którym opublikował między innymi film Tak właśnie bitcoin zawładnie światem. Badziag jest znany przede wszystkim z książki Umysł miliardera, w której zamieścił 21 wywiadów z bardzo bogatymi ludźmi, co jest tym większym wyczynem, że przeprowadzał je na kolanach. W wywiadzie dla „DGP” Badziag przekonywał między innymi, że większość miliarderów urodziła się w bardzo biednych rodzinach, a do swojej książki wybrał samych „self-made manów”. Oczywiście miliarderów na świecie jest ponad 2 tysiące, więc Badziag mógłby równie dobrze wybrać stu, którzy urodzili się w bardzo bogatych domach. Ale oni nie pasowaliby do konwencji.
Bitcoinowcy tak właśnie postrzegają ludzi sukcesu – jako samodzielne byty, które powstały właściwie z niczego, jedynie siłą własnej woli, a potem niestrudzenie szły pod prąd nieprzyjaznego im świata, aż wreszcie jeszcze za życia stały się pomnikiem nie do obalenia. Cechuje ich przede wszystkim witalność i aktywizm. „Miliarderzy potrafią działać mimo wszelkich warunków. Potrafią wykorzystać te zasoby, które posiadają, nie czekając na idealne, czy nawet korzystne warunki. Umiejętność tę nazywam właśnie zasobowością – to ona pozwala nam przekroczyć granicę działania” – przekonuje Badziag.
Grela: Nie tylko bitcoin. Faircoiny, solarcoiny, bananacoiny i inne kryptowaluty
czytaj także
Ideologia bitcoinowców przesycona jest więc wieloma treściami żywcem wyciągniętymi z poradników osiągania sukcesu. Blog Kryptorozwój.pl łączy zagadnienia coachingu z inwestowaniem w kryptowaluty. W artykule Jak mieć więcej czasu autor przekonuje, że zmiana osobista prowadzi do odzyskania panowania nad swoim czasem. Po co się zmieniać? „Może po to, aby stać się człowiekiem czynu, zacząć działać” – odpowiada autor, według którego zdanie „nie mam na to czasu” jest jedynie marną wymówką ludzi leniwych, którzy prześpią swoje szanse na sukces. Tymczasem odzyskanie swojego czasu jest bardzo proste – wystarczy tylko zrezygnować ze wszystkich aktywności, które nie są absolutnie niezbędne. I cyk, już mamy co najmniej kilka godzin dziennie na podbijanie świata.
Kryptorozwójz.pl jest blogiem dosyć niszowym; znacznie bardziej znany jest bloger Tomasz Micherda, który uczy nie tylko inwestować w bitcoiny, ale też między innymi sprzedawać na Amazonie. Na swoim vlogu Od Kelnera Do Milionera przedstawia 30 książek, które zmienią nasze życie. Propozycje te zawierają cały panteon mistrzów samorozwoju plus kilka doskonałych smaczków. Jest więc prekursor literatury o samorozwoju Napoleon Hill, oczywiście też słynny mówca motywacyjny Stephen Covey, ale także hinduski guru Osho. Co ciekawe, jest też Leszek Czarnecki, którego biznesy od dłuższego już czasu wzbudzają wątpliwości Komisji Nadzoru Finansowego. A także były negocjator FBI, który „nigdy nie ukrywał, że zawsze chciał być bogaty”, więc opowiada, jak mu się to udało.
Szóstka z matmy, pała z WOS-u
Jak na razie ideologia bitcoin wygląda jak klasyczna ideologia sukcesu. Sprowadzanie jej jedynie do coachingu byłoby jednak niesprawiedliwe. Bitcoinowcy są też zafascynowani liczbami i matematyką w ogóle. Według nich matematyka jest w stanie odpowiedzieć na większość kluczowych pytań i sprostać niemal wszystkim stojącym przed nami wyzwaniom. „Bitcoin bazuje na kryptografii i obliczeniach, a element zaufania jest w nim zastąpiony przez dowód matematyczny” – czytamy na stronie Bitcoin.pl. Zamiast ślepo ufać państwowemu pieniądzowi fiducjarnemu, zależnemu od kaprysów polityków i społeczeństw, bitcoinowcy wolą powierzyć swój los ciągom liczbowym, które są obiektywne i odporne na społeczne roszczenia. To zawierzenie matematyce prowadzi ich nieraz w absurdalne rejony.
Jednym z najpopularniejszych bitcoinowców w Polsce jest Phil Konieczny, prowadzący vloga z analizami rynku kryptowalut, które są pełne wykresów, słupków i liczb z dokładnością do kilku cyfr po przecinku. Najpopularniejszy film Koniecznego nie dotyczył jednak kryptowalut. Mający ponad 2 miliony odtworzeń film Pandemia strachu pokazuje spojrzenie klasycznego bitcoinowca na kwestię koronawirusa. Głównym argumentem Koniecznego jest to, że w przypadku wszystkich grup wiekowych szansa na przeżycie COVID-19 jest przytłaczająco wyższa niż ryzyko zgonu. Nawet w grupie wiekowej 70–79 lat wynosi ona 92 proc. Należy więc informować społeczeństwo nie o ryzyku zgonu, ale o szansie przeżycia, a wtedy szybko skończymy z tą całą szopką, bo ludzie się zorientują, że nic im nie grozi.
Niestety, Konieczny zapomina, że kilkuprocentowa śmiertelność w przypadku choroby zakaźnej w samej Polsce może doprowadzić do przynajmniej kilkuset tysięcy zgonów w krótkim czasie oraz do zupełnego zawalenia się systemu społecznego. Dla niego to nie jest istotne – wszak jest bitcoinowcem, patrzy na świat z perspektywy liczb i inwestycji. Gdy słyszy „90 procent szans”, to przed oczami staje mu doskonały biznes, aż żal w niego w nie wchodzić.
To zafiksowanie się bitcoinowców na liczbach i „dowodach matematycznych” oczywiście skłania ich ku ślepemu zawierzeniu logice. Według nich życie społeczne nie jest chaotyczną szamotaniną ludzi z rzeczywistością i wypadkową wielu przeróżnych czynników oraz ślepego losu, ale zaplanowanym ciągiem przyczynowo-skutkowym, przypominającym następujące po sobie protokoły blockchainu. Jeśli coś się dzieje, to znaczy, że ktoś to zaplanował, a więc ma w tym jakiś interes – to chyba logiczne. Popularny nie tylko wśród bitcoinowców Trader 21, znany też jako Independent Trader, zwiedził już chyba wszystkie alternatywne media w Sieci, w których przekonuje, że kolejne lockdowny i pakiety pomocowe nie są wcale efektem pandemii niegroźnego wirusa, tylko zaplanowanym wielkim resetem, wdrażanym przez banki centralne oraz korporacje w celu przejęcia majątków i pozbawienia ludzi oszczędności.
czytaj także
Koncepcja wielkiego resetu to w sumie nic odkrywczego – niedawno rozmawiali o nim nawet Łukasz Warzecha z Tomaszem Wróblewskim. Dużo dalej idzie na przykład Ator, inny znany vloger, który o inwestowaniu w bitcoiny rozmawiał z wróżbitą Jackowskim. W tym roku Ator na swoim vlogu analizował spadek dzietności w Europie i doszedł do wniosku, że jest to efekt zaplanowanego zmniejszania populacji świata za pomocą miękkich rozwiązań. Spadek dzietności nie wynika więc ze wzrostu świadomości seksualnej i przemian społecznych, z emancypacją kobiet na czele, lecz jest zaplanowaną miękką depopulacją. Na pewno ktoś ma w tym interes – to chyba logiczne. Aż dziw bierze, że z taką nieufnością nie podchodzą do kryptowalut, które się mnożą jak króliki – obecnie notowanych jest już ich kilka tysięcy.
Biedaki żrą kajzerki
Tu dochodzimy do kolejnej cechy bitcoinowców, którą jest ogromna nieufność. Nie powinno to w sumie dziwić, przecież bitcoin powstał między innymi w wyniku braku zaufania do pieniędzy emitowanych przez banki centralne. Bitcoinowcy nieustannie węszą spiski i tajne programy przejęcia ich pieniędzy. Już na początku pandemii jeden z czołowych polskich spekulantów, Rafał Zaorski, który swego czasu zdradził, że ma w kryptowalutach ponad 10 milionów złotych, ostrzegał, że w Polsce zostanie wprowadzony podatek od depozytów bankowych na wzór cypryjskiego. Nawoływał więc do zorganizowanego sprzeciwu wobec takich zakusów.
Oczywiście, nic takiego się nie stało, Polska nie jest rajem podatkowym, w którym na kontach zalegają wytransferowane miliardy euro. Stopa oszczędności w Polsce jest niska, więc finansowanie z nich programów pomocowych (czytaj: „wielkiego resetu”) dla gospodarki mijałoby się z celem. Zamiast tego PFR przy udziale NBP stworzył Tarczę Finansową, czyli polską odmianę „luzowania ilościowego”, także zresztą odsądzaną od czci i wiary przez bitcoinowców. To jest tu jednak drugorzędne. Ważniejsza u bitcoinowców jest ta gigantyczna nieufność do społeczeństwa. Według nich zaawansowane struktury społeczne, wszystko to, co odpowiada za postęp, jaki zaszedł dzięki wprowadzeniu instytucji państwa dobrobytu, powstały tylko po to, żeby zabrać im pieniądze.
Zaradni twardziele są twardzi i zaradni. Po co im społeczeństwo?
czytaj także
Zresztą bitcoinowcy społeczeństwem oficjalnie gardzą, uważają je za gromadę głupków i leni. Znany libertariański vloger Wapniak regularnie przekonuje, że nie mamy pojęcia, skąd się biorą pieniądze w budżecie, a większość obywateli w ogóle nie wie, że płaci podatki. Opiera tę tezę na jednym, zresztą źle skonstruowanym badaniu. W zeszłym roku Wapniak zapowiedział, że w kryptowaluty inwestuje swoje 500+, natomiast dosłownie kilka dni temu dał zupełnie niesamowity upust swojej pogardzie dla reszty rodaków, szydząc nawet z ludzi jedzących posmarowane kajzerki.
„Ludzie nie chcą się uczyć, nie chcą zdobywać wiedzy, nie chcą poświęcać czasu, żeby tę wiedzę zdobywać. Doszło do takiego ogłupienia społeczeństwa, że ludzie nie potrafią trzech słów wpisać w gugla” – stwierdził natomiast Mike Satoshi, kolejny popularny bitcoinowiec. Kryptowaluty są więc nie tylko formą inwestycji, ale przede wszystkim wyrazem eskapizmu. Dzięki nim bitcoinowcy chcą uciec od – ich zdaniem – nieodpowiedzialnego społeczeństwa, złożonego z niewykształconych półgłówków. Inwestycja w kryptowaluty daje im najprawdopodobniej pewne poczucie bezpieczeństwa, że na ich pieniądzach nie położą łapy nieudacznicy z bloku obok.
Kryptowaluciarze są niezwykle specyficzną grupą, wyznającą skrajnie antyspołeczny światopogląd. W tej subkulturze panuje pogarda dla słabości oraz podziw dla wszelkiego rodzaju „self-made manów”. Zaszyte w liczbach kryptowaluty, ukryte przed nieświadomą i roszczeniową gawiedzią, są wręcz wymarzonym rozwiązaniem dla tego typu osobników, według których ideałem jest świat złożony z cyfr i ciągów logicznych, a nie pełnych namiętności i wad żywych ludzi. Kryptowaluciarze chcą się odseparować od społeczeństwa, któremu nie ufają. Bieda albo trudna sytuacja życiowa całych grup społecznych nie wynika według nich z problemów strukturalnych, lecz z tego, że nieporadni ludzie wciąż nie wdrożyli strategii opisanych przez Napoleona Hilla, Stephena Coveya i innych mistrzów motywacji. Dobrze by było, gdybyśmy nie byli jak kryptowaluciarze.