Powszechne poparcie dla odebrania 800 plus niepracującym Ukraińcom nie wynika z ksenofobicznych uprzedzeń. Znaczna część Polaków oswoiła już Ukraińców i traktuje ich tak jak rodaków. A swoim niepracującym również chcemy zabrać 800 plus.
Niedawno ukazał się sondaż przeprowadzony przez SW Research dla „Wprost”, z którego wynika, że aż 54 proc. Polaków popiera pomysł wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza, aby odebrać 800 plus niepracującym Polakom. Jedynie 26 proc. jest temu przeciwnych. Ta sama sondażownia przeprowadziła podobne badanie w październiku 2024 roku dla „Rzeczpospolitej”. Za likwidacją lub redukcją 800 plus opowiedziało się w nim 53,7 proc. badanych Polaków, natomiast 40,6 proc. badanych chciałoby utrzymania programu lub podniesienia wysokości świadczenia. Wniosek z tego prosty: większość Polaków chce, by program 800 plus okroić.
Nagroda dla „pracusia”, kara dla „nieroba”
A zatem, powinęła ci się noga i straciłeś pracę, o co w dobie masowych zwolnień grupowych w uśmiechniętej Polsce nietrudno? A może ze względów zdrowotnych tymczasowo utraciłeś możliwość jej wykonywania? Zostaniesz za to ukarany odebraniem benefitu. Co innego, gdy jesteś sprytnym „przedsiębiorcą”, który wyłudza pieniądze z KPO czy wszystko bierze „na fakturkę”. Społeczeństwo nagrodzi cię za to dotacjami i socjalem. Dla nas, Polaków benefity to nie narzędzie do wyrównywania szans, lecz zwiększania nierówności.
Afera KPO. Za meble i jachty dla przedsiębiorców rząd zapłaci podwójnie
czytaj także
Benefit ma być nagrodą za „pracowitość”, a jego brak – karą za „lenistwo”. Nawet jeśli „pracowity” jest cwaniakiem wyzyskiwaczem, a „leniwy” miał pecha czy mieszka w miejscowości, gdzie o pracę nie jest łatwo, a brak dostępu do pomocy tylko pogorszy jego sytuację. Może właśnie dlatego afera z KPO nie obniżyła poparcia Koalicji Obywatelskiej?
Tuż po jej wybuchu rozmawiałem z kilkoma osobami o liberalnych przekonaniach. Dowodzili, że mikroprzedsiębiorcom pomoc się należy bardziej niż „dzieciorobom-nierobom”, bo wtedy nie jest to pomoc, a „szkodliwe rozdawnictwo”. Jednak strach przed tym, że „nierób” wykorzysta pieniądze na wieloletnie hulanki, jest absurdalna i irracjonalna. W Polsce bez pracy po prostu nie da się godnie żyć, niezależnie od narodowości.
Zwolennicy obecnego rządu są jeszcze bardziej darwinistyczni
Z pewnością „obcość” to dodatkowy argument za odebraniem świadczenia, o czym mogą świadczyć wyniki sondażu IBRIS ze stycznia tego roku, gdzie aż 88 procent Polaków domaga się ograniczenia tego benefitu dla imigrantów z Ukrainy. Narodowość nagradzanego i karanego nie jest jednak decydująca. Klasistowska niechęć do biedoty jest zdecydowanie silniejsza niż nacjonalizm.
Ta namiętność łączy elektoraty różnych partii. Z sondażu IBRIS wynika ponadto, że za odebraniem 800 plus bezrobotnym Polakom jest co trzeci zwolennik obecnego rządu. W mniejszym stopniu dotyczy to elektoratu prawicowego – według sondażu IBRIS dla Radia Zet jedynie 14 procent głosujących na PiS i Konfederację chce odebrania świadczenia polskim bezrobotnym. Szczególnie elektorat PiS określić można, jak na polskie warunki, prospołecznym – wskazują na to inne badania dotyczące stosunku do roli państwa czy podatków progresywnych. To jednak może ulec zmianie, zważywszy na entuzjastyczne reakcje na prezydenckie weto.
PiS postulat odebrania 800 plus Ukraińcom skopiował od Rafała Trzaskowskiego. Ten z kolei inspirował się Konfederacją, która ostatnio nadaje ton w debacie publicznej o polityce społecznej i roli państwa. Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki coraz śmielej kontrują Sławomira Mentzena, jednak i PiS musi liczyć się z nastrojami społecznymi. Dlatego działania prezydenta Karola Nawrockiego często bliskie są konfederatom.
Zabierając 800 plus Ukraińcom, podcinamy gałąź, na której siedzimy?
Nie trzeba szczególnej przenikliwości, by rozumieć, że to pracujący są w lepszej sytuacji ekonomicznej niż niepracujący i dysponują większymi oszczędnościami. Pomysł różnicowania beneficjentów pod względem zasobności portfela jest więc bardzo szkodliwy, nawet jeśli na razie miałby dotyczyć tylko Ukraińców. Benefit może stracić ukraińska matka, której mąż walczy na froncie czy bezrobotny, a wciąż będzie go brać ten, który, przyjechawszy z Ukrainy, założył w Polsce biznes, rodzinę i dobrze mu się powodzi. Ostatnio w Kielcach pewna firma nie zapłaciła za pracę kobietom imigrantkom. Ostatecznie zostały bez pracy i pieniędzy. W świetle nowego prawa straciłyby też 800 plus.
Odebranie niepracującym Ukrainkom 800 plus to otwieranie furtki na rozszerzenie tego ograniczenia również na Polaków, szczególnie jeśli Polską rządzić będzie KO w koalicji z Konfederacją. Po wecie prezydenckim premier Donald Tusk zapowiedział, że ograniczenie to powinno dotyczyć wszystkich obcokrajowców. Bardzo to wszystko destrukcyjne dla polskiej polityki społecznej.
Kruszenie hegemona. Platforma Obywatelska i lęk przed „socjalizmem”
czytaj także
Postawa taka utrwala szkodliwy stereotyp, zgodnie z którym benefit należy się dopiero, gdy się zaharowujesz do upadłego i nie zdarzy ci się epizod bezrobocia. Dokłada też cegiełkę do mylnego przekonania, że świadczenie nie przysługuje na dziecko, tylko na rodzica, który może je wykorzystać nieprawidłowo. Zapominamy o tym, że w ten sposób właśnie najbardziej dzieci krzywdzimy. Przy okazji może dojść do pogorszenia sytuacji polskiego pracownika, bo ci z Ukrainy po straceniu świadczenia będą jeszcze bardziej zdesperowani i skłonni do przyjmowania mniej korzystnych warunków płacowych.
W tej sytuacji już nawet całkowite odebranie obcokrajowcom świadczenia byłoby mniej szkodliwe. Można byłoby dowodzić, że program miał służyć przede wszystkim Polakom i był projektowany na długo przed wojną, gdy migracja z Ukrainy nie była jeszcze tak liczna, a zatem musi ulec modyfikacji.
Nie byłoby to może sprawiedliwe, ale przynajmniej nie utrwalałoby koszmarnej stygmatyzacji biednych, która przesuwa dyskurs o polityce społecznej w stronę Mentzena.
Czy jest nam potrzebny konflikt między Polakami a Ukraińcami?
Odebranie niepracującym Ukraińcom 800 plus może mieć dodatkowe skutki uboczne – choćby dlatego, że wpisuje się ona w atomizującego ducha neoliberalizmu. Państwo polskie nadal będzie prowadzić neoliberalną politykę imigracyjną – ci pracujący świadczenia nie stracą, bo są potrzebni jako tania siła robocza, a jednocześnie stopniowo będzie się ich okrajać z praw.
Ukraińscy uchodźcy coraz bardziej stają się zakładnikami walki KO i PiS
czytaj także
Może się to przerodzić w samospełniającą się przepowiednię „braunistów” o narastającej niechęci między Polakami a Ukraińcami. Zastosowanie może mieć tu przysłowie „kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera”. Co innego nie dawać Ukraińcom świadczenia, a co innego dać je i zabrać. Tak samo z dostępem do systemu ochrony zdrowia. Może niektórzy właśnie na to liczą, by w końcu zaczęło dochodzić do brutalnych konfliktów na tle narodowościowym?
Na złość Zełenskiemu uderzmy w najsłabszych?
Jednocześnie nietrudno dostrzec, że polsko-ukraińskie relacje uległy od 2022 roku diametralnej zmianie. Winna temu jest również Ukraina – prezydent Wołodymyr Zełenski podczas kryzysu zbożowego zrobił wiele, by Polacy mieli poczucie, że za wsparcie nie otrzymywali stosownej wdzięczności. Nie trzeba być „onucą”, by dostrzegać, że Polska nie została przez ukraińskiego prezydenta potraktowana uczciwie.
Zmiana ta wpłynęła na pogorszenie się stosunku Polaków do Ukraińców i wywołała oczekiwanie bardziej suwerennej polityki względem Ukrainy. Politycy muszą się z tą emocją liczyć, a empatia nie powinna być jedynym drogowskazem w polityce zagranicznej. Powinni jednak znaleźć ku temu inne narzędzia niż zabieranie wsparcia najuboższym i różnicowanie beneficjentów. W jaki sposób ma to skłonić Ukrainę do ustępstw w wielu ważnych dla nas kwestiach?
„Twierdza Ukraina” to optymalne rozwiązanie spośród tych leżących na stole [rozmowa]
czytaj także
A z wyłudzeniami stosowanymi przez osoby, które biorą świadczenia i nie przebywają w Polsce, też można walczyć mądrzej, niż poprzez wrzucanie wszystkich niepracujących beneficjentów do jednego worka.
*
Bartosz Oszczepalski – redaktor, copywriter i pracownik spółki pracowniczej w branży transportowej. Autor tekstów o tematyce pracowniczej, społeczno-gospodarczej w prasie lokalnej i ogólnopolskiej. Publikował między innymi w biuletynie komunikacji miejskiej „Pasażer”, Tygodniku Instytutu Spraw Obywatelskich i Tygodniku TVP. Niegdyś związany z takimi tytułami jak: Echo Dnia, Extra Gazeta, Pogotowie Dziennikarskie, ekonomiaspoleczna.pl. W latach 2015–2019 autor wielu interpelacji oraz pracownik biura poselskiego związkowca i posła na Sejm RP Bogdana Latosińskiego specjalizującego się w zagadnieniach związanych z transportem publicznym i prawami pracowniczymi.