Miasto

Opole będzie większe niż Paryż

Okazuje się, że można po prostu przyjść i zabrać całe wsie.

Nieopodal Opola była sobie gmina. Nazywała się Dobrzeń Wielki (dla niektórych Groß Döbern lub Wielki Dobrzyń). Liczyła 14 tysięcy mieszkańców i składała się z dziewięciu sołectw. Szczególną rolę odgrywała w niej wieś Brzezie, w której ulokowana jest Elektrownia Opole – jej trwająca właśnie rozbudowa to wprawdzie mało przyszłościowa, lecz największa inwestycja w Polsce. Żywot gminy przebiegał spokojnie i we względnym dobrobycie (gmina płaci tzw. „janosikowe”). Jak w każdej bajce przyszedł jednak moment, który zaburzył ten spokój. Od tego momentu jej mieszkanki i mieszkańcy żyją już tylko jedną sprawą: większym Opolem.

W listopadzie 2015 r. Rada Miasta Opola podjęła uchwałę intencyjną o poszerzeniu granic administracyjnych stolicy województwa. Potrzebę tę uzasadniano wzmocnieniem miasta, co pociągnęłoby za sobą rozwój całego regionu. Do Opola miały zostać włączone sołectwa z pięciu sąsiednich gmin: Dobrzenia Wielkiego, Dąbrowy, Komprachcic, Prószkowa i Turawy. Gminy nie miały więc zostać przyłączone do miasta w całości, lecz postanowiono „jedynie” okroić je z ich kilku części. Nietrudno domyślić się, że w skład Opola miało wejść m.in. Brzezie. We wszystkich włączanych gminach znajdują się również uzbrojone na ich koszt tereny inwestycyjne. Prezydent Opola, Arkadiusz Wiśniewski, poinformował o swoich zamiarach za pośrednictwem lokalnego dziennika.

W ten sposób rozpoczął się brawurowy wyścig o łamanie dobrego obyczaju sprawowania władzy, którego uczestnicy nieraz dojeżdżali do bandy, ocierając się o łamanie prawa.

Sposób podjęcia oraz zakomunikowania tej decyzji przyniósł spodziewane efekty: w okolicznych gminach rozpoczęły się protesty. Mało kto jednak przewidział ich skalę – to największe protesty od czasu obrony województwa opolskiego w 1998 r. Być może nadmiernie prawilnych lewicowców by one nie przekonały, gdyż ich integralną częścią są akcenty religijne, czasem również narodowe. Jednak protesty mają charakter całkowicie oddolny, a linia podziału wśród protestujących przekracza zarówno wiek czy płeć, jak i klasę społeczną oraz pozycję polityczną.

fot. FB NIE dla rozdzielenia Gminy Dobrzeń Wielki

Dobrzenianki i Dobrzeniacy śpiewają podczas demonstracji: „Tu jest nasze miejsce, tu nasz wspaniały, ukochany dom!” – to fragment ułożonego przez nich hymnu, podpisanego kolektywnie: „mieszkańcy gminy Dobrzeń Wielki”.

 fot. FB NIE dla rozdzielenia Gminy Dobrzeń Wielki

Zdecydowana większość z nich przynosi ze sobą flagi z herbem gminy oraz zakłada koszulki z hasłem: „Cała gmina zawsze razem!”. Przy wjeździe na teren Czarnowąsów wita wszystkich powieszony na drzewach wielki baner: „Nie dla rozdzielania gminy Dobrzeń Wielki”. Momentalnie rzucają się w oczy transparenty wiszące od kilku miesięcy na co trzecim budynku. Mieszkanki i mieszkańcy zyskali nową lub wzmocnili dawną tożsamość.

 fot. strona gminy Dobrzeń Wielki

Protestowali wielokrotnie zarówno na swoich terenach, jak i w Opolu (m.in. zakłócili inaugurację tegorocznej edycji Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej). W lipcu przyjechali dwa razy do Warszawy pod gmach MSWiA. Były ich setki. Przez cały czas pokładali nadzieję w tym, że usłyszy ich ktoś w Warszawie (ostateczną decyzję o poszerzeniu podejmuje rząd). I choć na demonstracjach padają często niecenzuralne słowa, to nie należy się temu dziwić, a samoorganizacja i determinacja tych ludzi budzi największy szacunek.

Poszerzeniu Opola sprzeciwiają się wszystkie „okrajane” gminy, nie jest jednak przypadkiem największe zaangażowanie Dobrzenia Wielkiego. Jego obecny budżet wynoszący 70 mln w wyniku odebrania Czarnowąsów, Świerkli, Borek, Dobrzenia Małego, a przede wszystkim Brzezia ma się skurczyć do 26 mln (dodatkowo gmina jeszcze przez kilka lat będzie musiała opłacać „janosikowe”). Oznacza to zamykanie szkół, domów kultury oraz klubów sportowych, które dla wielu mieszkanek i mieszkańców stanowią ich sens życia. Podczas spotkania z Rzecznikiem Praw Obywatelskich część osób nie potrafiła dokończyć swoich wypowiedzi, gdyż zanosiła się płaczem. Środowisko prezydenta Wiśniewskiego zapewnia, że dopilnuje, by w gminie utrzymano wszystkie najważniejsze instytucje, lecz nie padły dotąd żadne konkrety. Los klubu piłkarskiego Victoria Chróścice czy zespołu mażoretek Seniorita wydaje się przesądzony.

Holenderski psycholog społeczny Geert Hofstedee, badając w latach 60. i 70. kulturę organizacyjną pracowników IBM z całego świata, wyróżnił kategorię „dystansu władzy” (power distance). Oznacza ona stopień, w jakim akceptujemy różnice w relacji pomiędzy np. władzą a obywatelem. Przykład Opola pokazuje, że dystans władzy w Polsce jest wciąż bardzo wysoki: w spóźnionych konsultacjach społecznych w żadnej z zaangażowanych gmin sprzeciw wobec poszerzenia nie wyniósł mniej niż 90% (w Opolu około 50% mieszkańców było za, a 19% przeciw, przy frekwencji 6%). Władze Opola pozostały tymi wynikami niewzruszone i dalej kroczyły tą samą drogą. Wyższa pozycja w hierarchii pozwalała im realizować „róbtę, co chcetę” bez obowiązku pochylenia się nad wynikami konsultacji. Uznały, że podczas głosowania dochodziło do nieprawidłowości, a konsultacje prezydent Wiśniewski porównał do ZSRR czy PRL. Powiązany z Wiśniewskim wiceminister sprawiedliwości, Patryk Jaki, twierdzi nieustannie, że zarówno za wynikami konsultacji, jak i za protestami stoi znacząca w regionie Mniejszość Niemiecka. Tworzy to obraz agresywnych, podburzanych przez obcy czynnik protestujących. W jednym z wywiadów Patryk Jaki oskarża demonstrantów, iż podczas manifestacji w Brzeziu rzucali kamieniami w gości z Warszawy. Byłem na tej manifestacji i zaświadczam, że jest to kłamstwo.

Dobrzenianki i Dobrzeniacy nazywają Wiśniewskiego „złodziejem z Ratusza”, wiceministra Jakiego „byle-Jakim”, a jeden z transparentów mówi: „Nie ma rozwoju na krzywdzie ludzi”. Na tle tego potężnego konfliktu społecznego zaciera się nieco zapomniany fakt: sam rozwój Opola poprzez poszerzenie jest wysoce wątpliwy. Władze Opola przekonują, że „duże” równa się „silne”, lecz ewidentnie nie znają światowych trendów w zakresie rozwoju miast. Dziś odchodzi się bowiem od rozwoju poprzez poszerzenie, gdyż powoduje to szereg niepotrzebnych kosztów społecznych i ekonomicznych związanych z eksurbanizacją, by wspomnieć chociażby droższe usługi publiczne czy większe odległości do urzędów. Opole po poszerzeniu będzie liczyć około 130 tys. mieszkańców, a swoją powierzchnią przerastać będzie takie miasta, jak Paryż, Barcelona, Miami czy Kopenhaga. Gęstość zaludnienia zmieni się z 1238 osób na km2 na 865 osób na km 2 – to poziom odpowiadający gminom miejsko-wiejskim.

Nie wypada mi – członkowi Partii Razem – podkreślać, że mieszkanki i mieszkańców gmin Razem aktywnie wspiera.

Przez te kilka miesięcy wielokrotnie łamano standardy związane z kulturą przejrzystości sprawowania władzy i demokracji. Kiedy radne i radni głosowali za wnioskiem o poszerzenie Opola, nawet nie mieli do niego wglądu.

Uchwała obywatelska o wycofanie listopadowej uchwały intencyjnej została dopuszczona do obrad dopiero po przyjęciu wniosku, kiedy już nie miała żadnego znaczenia. Wojewoda, który musiał wydać pozytywną opinię nt. wniosku dla MSWiA, w uzasadnieniu umniejszał wyniki konsultacji społecznych w przyłączanych gminach (miażdżąca większość powiatu opolskiego była przeciwna). Następnie zaś stwierdził, że „opiniował ideę, nie wniosek”. Do tej pory nie podano żadnych wyliczeń korzyści i strat dla Opola. Ostatnim aktem tego spektaklu było ogłoszenie 19 lipca przez Patryka Jakiego, wiceministra sprawiedliwości kompetencyjnie niezwiązanego ze sprawą, że rząd na wcześniejszym posiedzeniu zaakceptował wniosek i zatwierdził poszerzenie miasta (dzień później nad wnioskiem miała debatować Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego – w tym czasie pod MSWiA miał się odbyć największy dotychczasowy protest mieszkanek i mieszkańców okolicznych gmin).

Co dalej? Większe Opole ma stać się faktem od 1 stycznia 2017 roku. Ale gmina Dobrzeń Wielki się nie poddaje: włączyła w cały proces Rzecznika Praw Obywatelskich, zapowiada skierowanie sprawy do Trybunału Konstytucyjnego, a następnie do Strasburga. Chociaż Patryk Jaki obwieścił nieodwołalność decyzji i bezsens kontynuowania oporu, Dobrzenianki i Dobrzeniacy ogłaszają zaostrzenie protestów. Na demonstracjach pojawia się hasło: „Będzie powstanie! W Opolu będzie powstanie!”. Padają deklaracje, że gdyby chciano likwidować województwo opolskie, mieszkańcy gmin aktywnie włączą się w działanie zmierzające do jego usunięcia. Nie wiadomo, jak silny będzie dalszy opór, lecz z całą pewnością utracono historycznie kluczowy dla regionu czynnik: jedność województwa. Tak gorących nastrojów i tak silnego podziału Opolszczyzna nie widziała od wielu lat, jeśli kiedykolwiek. Heroiczna walka gminy ze stolicą województwa najprawdopodobniej będzie trwać. Decyzja rządu nie zakończyła tematu.

Obecnej sytuacji w województwie opolskim powinna przyjrzeć się cała Polska. Nie ze względu na niespotykaną arogancję i butę władz (te widzimy na co dzień w wystarczających dawkach), lecz przez jej całkowicie bezprecedensowy charakter: oto przy niemal 100-procentowym sprzeciwie mieszkanek i mieszkańców dokonuje się aneksja gmin, które włożyły ogromny wysiłek w uzbrojenie terenów pod inwestycje; które oddały swoje tereny za bezcen i poniosły koszty związane z przygotowaniem infrastruktury po to, by powstała tam pierwotnie niechciana przez powiat opolski elektrownia. Okazuje się, że można po prostu przyjść i zabrać.

Należy w tej sytuacji zadać pytanie, czy pozostałym w kraju gminom podmiejskim w ogóle opłaca się inwestować w cokolwiek, skoro większy ośrodek może sobie zwyczajnie przywłaszczyć efekty wieloletniej pracy, tak ot.

Należy się zastanowić, czy instytucja konsultacji społecznych ma dziś jeszcze jakikolwiek wpływ na podejmowane decyzje. I choć chciałoby się wierzyć, że odpowiedź na oba pytania jest twierdząca, to być może to również okaże się to bajką, tyle że już mniej przyjemną od opisanej tu bajki o dobrym ludzie i złej władzy.

***

Michał Pytlik członek Zarządu Opolskiego Okręgu Partii Razem, działa w Klubie Krytyki Politycznej w Opolu.

PIKETTY-JAK-URATOWAC-EUROPE Wydawnictwo-Krytyki-Politycznej-Promocja-Wakacyjna

**Dziennik Opinii nr 209/2016 (1409)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Michał Pytlik
Michał Pytlik
Aktywista, publicysta, Ślązak
Zamknij