Prezydent Biden oświadczył niedawno, że „teoria skapywania” nie działa. Pisaliśmy o tym nieraz i pewnie nieraz jeszcze trzeba będzie dowodzić tych samych oczywistości, które większość ludzi widzi gołym okiem. Gdy ktoś w internetach znów będzie pleść o zaletach niskich podatków, podsuńcie mu ten tekst Roberta Reicha.
Jeżeli w ogóle można mówić o jakimś programie gospodarczym amerykańskiej Partii Republikańskiej, to sprowadza się on do teorii skapywania. Niestety dla prawicowych polityków, opiera się ona na trzech kolosalnych mitach. Czas się z nimi rozprawić raz na zawsze.
Mit 1: Obniżanie podatków spółkom i najbogatszym ludziom prowadzi do tworzenia większej liczby lepszych miejsc pracy
Nieprawda. Gigantyczną obniżkę podatków wprowadzoną przez Trumpa spółki wykorzystały do wykupu własnych akcji w celu ich umorzenia i podwyższenia kursu jednej akcji. Między 2017 a 2018 rokiem wielkość takich operacji wzrosła w zawrotnym tempie, aż o 50 proc. Sieć marketów budowlanych Lowe’s wydała w 2018 roku 10 miliardów dolarów na wykup akcji w celu ich umorzenia, a potem bez zapowiedzi i bez żadnej odprawy zwolniła tysiące pracowników. Zwolnienia tysięcy ludzi przeprowadziły też Walmart i AT&T.
Cięcia podatków dla firm miały przełożyć się na podwyżkę wynagrodzeń pracowników o 4 tysiące dolarów rocznie, a tymczasem – jak pokazują niedawne analizy – rok po wprowadzeniu ulg Trumpa dla przedsiębiorstw wynagrodzenia rosły mniej więcej w tym samym tempie co wcześniej, a następnie tempo ich wzrostu nawet spadło.
Pandemia to dla nas wszystkich wielka szansa! Nas, miliarderów
czytaj także
Po obniżkach podatków dla najbogatszych nie doszło też do żadnego skapywania, czyli biedniejsi nie skorzystali z części zysku. Bogaci się po prostu jeszcze bardziej wzbogacili. Dwa lata przed pierwszą obniżką podatków wprowadzoną przez Ronalda Reagana jeden procent najbardziej zasobnych Amerykanów posiadał mniej niż 23 proc. krajowego majątku. Dziesięć lat później, po dwóch kolejnych redukcjach obciążeń fiskalnych, w ich rękach było już ponad 28 proc. W 2019 roku, po tym jak George W. Bush i Donald Trump jeszcze bardziej obniżyli podatki dla najbogatszych, ci na samym szczycie posiadali już prawie 35 proc. majątku w Ameryce. Jednocześnie klasa średnia prawie nie odnotowała wzrostu średniego majątku, a 10 proc. najbiedniejszych obywateli znalazło się na minusie.
To jeszcze nie wszystko. Tylko w trakcie trwania pandemii amerykańscy miliarderzy (664 osoby) dodali w sumie 1,3 biliona dolarów do swojego łącznego majątku i posiadają teraz ponad 4 biliony. To prawie dwa razy więcej, niż ma razem cała biedniejsza połowa obywateli, 165 milionów Amerykanów.
Nic nam jednak nie skapnęło. Jeszcze przed pandemią mieliśmy do czynienia ze stagnacją wzrostu wynagrodzeń.
Mit 2: Obniżanie podatków dla wielkich korporacji i najbogatszych obywateli pobudza wzrost gospodarczy
Dyrdymały. Nawet za Ronalda Reagana szybki wzrost gospodarczy nie był napędzany przez cięcia podatków. Motorem wzrostu były niskie stopy procentowe i piramidalnie wysokie wydatki państwa.
George W. Bush obiecywał, że jego obniżki podatków z 2001 i 2003 roku spłacą się same (brzmi znajomo?), bo pobudzą wzrost gospodarczy. Tak się nie stało. Badanie z 2017 roku przeprowadzone przez jednego z głównych ekonomistów Busha wykazało, że cięcia nie miały znaczącego przełożenia na wzrost. Ten się wręcz zmniejszył, jako że tempo wzrostu PKB spadło z nieco ponad 3 proc. za Clintona do 2,8 proc. Rozwój gospodarczy za rządów Busha był jednym z najsłabszych od czasu II wojny światowej.
Donald Trump twierdził, że jego cięcia podatków staną się „paliwem rakietowym” dla gospodarki i doprowadzą do rocznej stopy wzrostu PKB na poziomie 3 proc. Po pierwszym roku wzrost zwolnił do 1,9 proc.
Na koniec spójrzmy jeszcze na opublikowane niedawno badanie, w którym przeanalizowano dane o podatkach 18 zaawansowanych gospodarek z ostatnich 50 lat. Okazuje się, że na obniżkach podatków dla najbogatszych skorzystali tylko najbogatsi i nie miały one wpływu na tworzenie miejsc pracy ani nie przełożyły się na wzrost gospodarczy. Zupełnie mnie to nie dziwi, a was?
Mit 3: Deregulacja pobudza wzrost gospodarczy
Znów pic na wodę. Oszczędności związane z luzowaniem przepisów zbierają szefowie spółek i wielcy inwestorzy, a koszty i ryzyko ponosimy my wszyscy.
Za rządów Trumpa Agencja Ochrony Środowiska wycofała bardzo wiele przepisów – od norm czystego powietrza i wody po ograniczenia zawartości szkodliwych chemikaliów w produktach. Skorzystali z tego menedżerowie oraz inwestorzy z branży chemicznej i paliw kopalnych, a cała reszta mieszkańców USA musiała sobie radzić z zatrutym powietrzem i toksycznymi związkami chemicznymi.
Departament Pracy Trumpa poluzował ograniczenia związane z pracą dzieci i zredukował liczbę pracowników, którzy kwalifikowali się do otrzymywania wynagrodzenia za nadgodziny. Firmy zainkasowały oszczędności, zwiększył się wyzysk pracowników.
Z pomocą Kongresu Trump wycofał przepisy regulujące działalność banków wprowadzone po kryzysie finansowym 2008 roku – znów był to zysk dla krezusów z Wall Street, a strata dla wszystkich pozostałych Amerykanów.
czytaj także
Nie zapomnijmy, że polityka deregulacyjna firmowana przez Ronalda Reagana umożliwiła rozkwit firm typu for profit w opiece zdrowotnej, co przyczyniło się do sytuacji, z którą zmagamy się teraz, kiedy to koszty ochrony zdrowia wyrwały się spod kontroli. A to uwolnienie sektora finansowego od przepisów było jedną z głównych przyczyn załamania 2008 roku, ponieważ pozwoliło bankom na bardzo ryzykowną grę.
Innymi słowy, bujdą na resorach jest cała argumentacja republikanów, że deregulacja pomaga gospodarce, a później – poprzez skapywanie korzyści – wszystkim obywatelom. Przepisy, które nie pozwalają korporacyjnym produktom i usługom szkodzić, ograbiać z pieniędzy, oszukiwać, zatruwać albo truć ciebie i mnie, są, w sposób oczywisty, warte związanych z nimi kosztów.
Miliarderzy się bogacą, ubodzy biednieją. Czeka nas więcej krwawych konfliktów
czytaj także
Więc nie dajmy się nabrać na bzdury o skapywaniu. Pomaganie wielkim spółkom i najbogatszym ludziom jeszcze bardziej się wzbogacić przez cięcia podatków i likwidowanie regulacji nie poprawia sytuacji nas wszystkich. Po prostu sprawia, że bogaci i wielkie korporacje mają jeszcze więcej pieniędzy.
**
Artykuł opublikowany na blogu autora. Z angielskiego przełożył Maciej Domagała.