Platforma Realna jest partią konserwatywnego polskiego mieszczaństwa, polskich „strasznych mieszczan”.

Platforma Realna jest partią konserwatywnego polskiego mieszczaństwa, polskich „strasznych mieszczan”.
Profetyczne wizje apokalipsy to nic trudnego, sam je miewam codziennie. Osiągnięciem jest odroczyć apokalipsę choćby o sekundę.
TINA to kwintesencja konserwatywnego myślenia. Sposób na kwestionowanie nawet minimalnych zmian na lepsze. TINA to też ulubiona wymówka mainstreamu.
Wedle prawicy dyplomacja nie tylko nie jest istotą polityki, ale jej zaprzeczeniem: sednem polityczności pozostaje wojna, konflikt, nieprzejednany Schmitteański podział na przyjaciół i wrogów.
Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że to nie ona Krym straci. Po drugie, kiedy wskutek straty Krymu na Ukrainie poleje się krew, sporo można będzie kupić.
Żeby powstrzymać użycie broni, trzeba umieć użyć sankcji ekonomicznych – bez histerii, stopniując nacisk.
Ponieważ Zachód nie będzie w stanie zareagować militarnie, zareaguje finansowo, bo go na to stać.
Może i powinniśmy więcej leniuchować, ale jeśli dzięki temu mamy pracować jeszcze efektywniej, to być może lepiej, żebyśmy nie leniuchowali wcale. Bo po co?
Dlaczego pisarz czy pisarka nie może narzekać na wynagrodzenie? Ja, jak zobaczyłam swoje, chciałam się popłakać.
Rewolucja lutowa na Ukrainie wciąż tylko rewolucję przypomina, a każdy z jej objawów może okazać się tylko zarodkiem kolejnych wstrząsów.
Kultura współczesna, oraz wszystkie inne, są uniwersalnym środkiem znieczulającym i antydepresyjnym.
Posłać na Ukrainę Hausnera, nie Balcerowicza. Krugmana, a nie Chicago Boys. Oto ostatni realny wybór, jaki nam pozostał.