Orki, które uwięziliśmy dla własnej rozrywki, świrują. Te urodzone już w niewoli nie dadzą sobie same rady. Naukowcy od lat przekonują, że rozwiązaniem jest zbudowanie morskiego sanktuarium.
Morgan nie ma już praktycznie zębów od gryzienia betonowego basenu, w którym mieszka 8 lat. Nic dziwnego: wielu w jej sytuacji, kiedy trafia do niewoli, stępia sobie zęby. Ranią się, bo życie w zamknięciu dla kogoś, kto wcześniej pokonywał dziennie dystanse liczone w dziesiątkach kilometrów to dramat. Mają kłopoty zdrowotne, bo nie tylko brak im ruchu, ale też jedzą w kółko to samo, nie zawsze to, co jadły na wolności. Na ich ciele pojawiają się rany. To często efekt ataków innych i samookaleczania się. Zamknięcie i zmuszanie do pracy nie sprzyja zdrowiu.
czytaj także
Morgan jest jedną z orek, które żyją w niewoli w Europie. Jedyną, która urodziła się na wolności. Pod koniec września urodziła dziecko. To bardzo cenne dziecko. Cenne w dosłownym znaczeniu – wiele warte. To świeża krew do rozmnażania. Jeśli orka jest warta od jednego do dziesięciu milionów dolarów, to Morgan jest warta dwa razy tyle: od dziesięciu do dwudziestu milionów.
Przed wakacjami o Morgan opowiadała w Parlamencie Europejskim dr Ingrid Visser, znana badaczka życia orek pracująca na co dzień w Nowej Zelandii.
Czemu o tym wszystkim piszę? Bo historia Morgan to smutna historia o konserwatyzmie i kapitalizmie, które wespół w zespół każą jej dziś być młodocianą matką wychowująca dziecko w niewoli.
Morgan
Morgan urodziła się wolna. Została znaleziona u wybrzeży Holandii. Dobrzy ludzie ruszyli jej z pomocą. Orki czasem się gubią, utykają na plażach. Wspomniana Ingrid Visser zajmuje się na co dzień m.in. tym, żeby takim orkom pomóc wrócić do wody, do rodziny. Bo orki są bardzo rodzinne. Żyją w matriarchalnych stadach. Polują razem, dzielą się jedzeniem. Wspierają w wychowaniu dzieci. Morgan od stada się odłączyła. Ludzie, którzy ją znaleźli, zabrali ją do basenu. Żeby pomóc. Według europejskiego prawa urodzona na wolności orka może być przetrzymywana wtedy, kiedy służy to pomocy w powrocie do natury albo badaniom naukowym. To dlatego historią Morgan zajmował się Parlament Europejski – fundacja Free Morgan złożyła petycję, w której argumentowała, że Morgan nie może być trzymana w niewoli w celach komercyjnych (Rozporządzenie Rady (WE) NR 338/97, artykuł 8.1 i 8.3). A niestety jest.
W 2011 roku Morgan trafiła do parku rozrywki Loro Parque w Hiszpanii. Akwaria takie jak Loro Parque czy Sea World w Stanach nie służą badaniom czy leczeniu zwierząt. To cyrki, w których trzymane w zamknięciu orki, delfiny i inne zwierzęta są zmuszane do zabawiania ludzi. Za jedzenie mają uczestniczyć codziennie w przedstawieniach, wyskakiwać z wody, chlapać rozbawioną widownię. Świadomość na temat tego, czym tak naprawdę są takie akwaria bardzo zmieniła się od czasów ich powstania. Wielką pracę wykonał tu m.in. film Blackfish i zaangażowanie byłych pracowników Sea World, którzy zaczęli publicznie mówić o dramacie trzymanych w niewoli orek.
Jeszcze dwadzieścia lat temu pracownicy parków rozrywki i ich szefowie przekonywali, że dzięki przedstawieniom z udziałem orek ludzie mogą się więcej dowiedzieć o tych zwierzętach. Kłamali, że tworzą im wspaniałe warunki i dzięki temu orki żyją w akwariach dłużej niż na wolności. Dziś wiemy, że na wolności żyją jak ludzie – po kilkadziesiąt do stu lat. W niewoli żyją około trzydziestu. Kłamali, że płetwa grzbietowa samców orek w akwariach opada, bo to normalne. Na wolności płetwa grzbietowa samców opada u 1 procenta zwierząt, w niewoli – u 100 procent. To w niewoli doszło też do tragicznych ataków orek na ludzi. Tilikum, bohater filmu Blackfish, zabił trzy osoby; Tekoa, którego ojcem jest Tilikum, zabiła trenera w Loro Parque, tam, gdzie dziś mieszka Morgan. Na wolności nie zanotowano żadnego przypadku zabicia człowieka przez orkę. Żadnego.
Morgan trafiła z Holandii do Hiszpanii na podstawie stosownego świadectwa mówiącego, że przewożona jest w związku z działaniami badawczymi lub edukacyjnymi (artykuł 8.1.g wspomnianego wyżej rozporządzenia). Żadnych badań oczywiście się w parku rozrywki nie prowadzi. Edukacji też nie. Akwarium to miejsce zabawy. Oczywiście nie dla orek.
czytaj także
Jak mówiła w PE dr Visser w Europie żyje dziesięć orek w niewoli. Tylko Morgan urodziła się na wolności. Jest pierwszą od 14 lat orką urodzoną na wolności, która trafiła do niewoli. Wcześniej orki łapano i sprzedawano do parków rozrywki. Rybacy napadali całe stada, oddzielali dzieci od matek i wyławiali dzieci. Wiele orek ginęło podczas tych polowań. W niewoli orki trenowano, a na sprzedawaniu biletów na show i gadżetów zbijano niezłą kasę. Początkowo – w latach 70. – nawet naukowcy współpracowali z parkami rozrywki wierząc, że czegoś się o orkach dowiedzą. Ale wielu zrozumiało, że od uczenia orki skakania z piłeczką w wodzie nic nie da się dowiedzieć o jej zwyczajach, sposobie życia, o społecznościach, w których funkcjonuje.
Dziś sporo orkach wiemy. Chyba każde stado jest opisane, poszczególne osobniki rozpoznane i nazwane, część z imienia, a część literami i cyframi. Ingrid Visser doskonale rozpoznaje orki w swojej okolicy, bo obserwuje je od lat. Dzięki tym obserwacjom nie tylko wiemy, że orki mieszkające w różnych częściach świata (a mieszkają we wszystkich oceanach) mają różne nawyki żywieniowe, migrują. Badania pozwalają też rozpoznać, z jakiego stada jest jaka orka.
Springer
Ta wiedza posłużyła np. do pomocy Springer (w systemie literek i cyferek Springer nazywa się A73), która jako dziecko zgubiła się u wybrzeży Vancouver w roku 2002. Naukowcy dzięki analizie głosu Springer (orki z różnych części świata i z różnych grup, jak ludzie, „mówią” w różnych językach) i jej cech charakterystycznych mogli poznać, z jakiego jest stada. A dzięki obserwacjom wiedzieli, gdzie jest jej rodzina. Springer złapano i przetransportowano w pobliże najbliższych. Orka miała wtedy jakieś dwa lata. Była dzieckiem. Ludzie długo debatowali o tym, co zrobić. Najprostszym rozwiązaniem byłoby złapać Springer i wsadzić do betonowego basenu. Zdecydowano inaczej. Jedenaście lat po uratowaniu Springer była widziana u wybrzeży Kanady ze swoim dzieckiem. Rok temu widziano ją z drugim maluchem.
Keiko
Springer była na wolności, kiedy zdecydowano się jej pomóc. Znana jest historia orki, która na wolność wróciła po wielu latach spędzonych w akwarium. Tą orką był bohater filmu Uwolnić orkę Keiko. Keiko został złapany u wybrzeży Islandii pod koniec lat 70. Były to „złote lata” dla łapaczy orek. Trzyletni Keiko trafił Kanady, ale tam był w akwarium atakowany przez inne orki i został sprzedany do Meksyku.
To swoją drogą kolejny kit, jaki przez lata wciskano ludziom w parkach rozrywki, że orki to społeczne zwierzęta, żyją w grupach i w akwarium mają taką właśnie grupę. Tylko że nie dodawano, że to grupa, do której trafiają dzieci nie znające swoich kultur, zwyczajów, języków. Że gdy tylko te dzieci osiągną dojrzałość seksualną, rodzą dzieci, bo więcej orek to więcej kasy. Młodociane matki nie wiedzą, jak dzieci wychować. Najczęściej młode były im zresztą odbierane i przewożone do innych akwariów. Nie dość, że zaserwowaliśmy orkom niewolę, to jeszcze w tej niewoli zmuszaliśmy je do rozmnażania.
No więc w taki świat trafił Keiko. Miał szczęście. Na początku lat 90. zagrał w filmie, po którym zaczęła się presja na to, żeby w realu wydarzyło się to, co na ekranie. Ruszyło zbieranie kasy. Keiko trzeba było jak najszybciej zabrać z basenu w Meksyku, gdzie mieszkał, bo basen ten miał tyle głębokości, co Keiko długości. Na wolności orki nie tylko pokonują dalekie dystanse, do 200 kilometrów dziennie, ale też zanurzają się do głębokości 100 metrów. W niewoli Keiko nawet nie miał szans porządnie zanurkować. Wybudowano więc dla Keiko większy, głębszy basen. Basen z lepiej chłodzoną wodą – bo to kolejna rzecz, o której warto pamiętać: orki oglądane podczas show na Florydzie w upalnym słońcu są narażone na oparzenia, dlatego, że normalnie żyją w wodzie dużo, dużo zimniejszej.
Historia Keiko poruszyła w Stanach miliony ludzi. Kiedy w 1996 roku Keiko leciał do nowego basenu, obserwowano to z zapartym tchem. UPS dał nawet specjalny kontener do transportu dla Keiko. W nowym basenie Keiko musiał się nauczyć nurkować, polować. Szybko przytył i zmężniał. Ale też musiał być izolowany od ludzi. To coś, czego orki czasem nie rozumieją – czemu dotąd się z nami bawiliście i nami zajmowaliście, a teraz nas unikacie. Są zdjęcia Keiko, który na noc zbierał wszystkie zabawki ze swojego nowego dużego basenu i gromadził wokół siebie.
Keiko został w 1998 roku wypuszczony do wód koło Islandii. Nadal się nim opiekowano. Nie był już jednak zamknięty w betonowym basenie czy zmuszany do wykonywania durnych sztuczek. Popłynął na wolność parę lat później. Spędził w niewoli ponad dziesięć lat. Trafił do niej jako dziecko. Możliwe, że ledwo pamiętał inny świat i swoją rodzinę. Pierwsze momenty były trudne. Naukowcy znaleźli rodzinę Keiko i zabrali go do niej. Keiko popłynął w ich stronę i w ostatniej chwili, kiedy był już tuż obok, zawrócił w stronę ludzi, którzy byli w pobliżu na łodziach. Później jednak zostawił ludzi. Żył wolno. Z Islandii popłynął do Norwegii. Nie był samodzielny. Ludzie mu pomagali, dokarmiali go. Zmarł u wybrzeży Norwegii w grudniu 2003 roku.
Przywołuję historię Springer i Keiko, żeby pokazać, że ratowanie orek nie musi polegać na zamykaniu ich w akwarium. Ale też trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że te, które jako dzieci w niewoli na wiele lat zamknęliśmy, będą miały problem z powrotem do oceanu i samodzielnością.
Uwolnić orki
Środowisko naukowców zajmujących się orkami od lat przekonuje, że rozwiązaniem jest zbudowanie sanktuarium dla dzikich zwierząt. Nie chodzi tu o wielgaśny basen, ale o wyznaczenie przestrzeni na morzu czy oceanie, która byłaby bezpieczna i w której zwierzęta mogłyby liczyć na wsparcie ludzi. Jednocześnie mogłyby się posługiwać dźwiękiem w sposób, w jaki to robią na wolności. To część ich kultury, komunikacji, też narzędzie orientacji w terenie. W basenie nie tylko jest bezużyteczne, ale też powoduje stres. Orki, czy te złapane wiele lat temu, czy te urodzone w niewoli, nie siedziałyby w dźwiękoszczelnej puszcze. No i zobaczyłyby dno oceanu. Część z nich nigdy go nie widziała. Część z nich nigdy nie miała takiej okazji jak Keiko, żeby chociaż pod koniec życia zanurkować.
Morgan może już nigdy nie mieć okazji i nurkować i oglądać kamieni na dnie oceanu. Kiedy Ingrid Visser argumentowała w PE, że trzymanie Morgan w celach rozrywkowych jest niezgodne z prawem, usłyszała, że może i rzeczywiście, ale cieszmy się, bo Morgan będzie matką.
Bendyk: Klimat, środowisko i kapitalizm, czyli tania natura się kończy
czytaj także
Morgan nie słyszy. Dlatego zapewne jako dziecko się zgubiła. Ludzie, którzy ją znaleźli, wsadzili ją do betonowego basenu, gdzie, gdy tylko osiągnęła dojrzałość seksualną, została zapłodniona. Czy Morgan jest gotowa na samotne macierzyństwo? Na wolności wsparłaby ją rodzina, w parku rozrywki nie ma na co liczyć. Czy Morgan jest w ogóle gotowa na macierzyństwo? Z tego, co o niej wiemy, to nie jest w najlepszej kondycji. Dwa lata temu świat obiegło wideo, na którym widać Morgan na brzegu basenu. Nie chce wrócić do wody. Prawie się nie rusza. „Fakt” pisał wtedy o orce, która chce popełnić samobójstwo. To są zachowania orek, których w naturze się nie obserwuje.
Dziecko Morgan jest cenne, bo od czasów, kiedy zabroniono łapania orek (niestety Rosja i Chiny nadal to najpewniej robią, a kontrola warunków życia orek w tych krajach jest praktycznie niemożliwa), nie ma w obiegu świeżej krwi, że się tak obrzydliwie wyrażę. Ponadto Sea World musiał zaprzestać w USA programów rozmnażania orek. Wartość Morgan i jej dziecka liczona jest więc w grubej walucie.
Dr Ingrid Visser nieraz powtarzała, że skoro możemy wysłać człowieka na księżyc, to możemy też zbudować rezerwat dla „emerytowanych” dzikich zwierząt. Gdyby taki istniał, może niesłysząca młodziutka Morgan tam by trafiła.
PS Podziwiam pracę dr Ingrid Visser, podobnie jak pracę Naomi Rose. To dzięki nim dowiedziałam się o Morgan i innych orkach. I pomyślałam, że podzielę się tym z wami.