Polska płynie z prądem jak rozchwiana łajba bez sternika. W najbliższych miesiącach będzie mocno kołysać.

Polska płynie z prądem jak rozchwiana łajba bez sternika. W najbliższych miesiącach będzie mocno kołysać.
Posłanka Żukowska stwierdziła, że „gospodarce zwyczajnie opłaca się promocja zatrudnienia w dużych firmach, a nie głaskanie po głowie biedafirm”. No cóż, nie napisała niczego nieprawdziwego.
Odkąd świat zaczął przeliczać wartość absolutnie wszystkiego na pieniądze, stał się bezbronny wobec największych problemów współczesności.
Czego nauczył nas 2021 rok? Powinien chociaż tego, co zrobiliśmy źle.
Jeszcze nigdy przedsiębiorstwa nie zarabiały na nas – na konsumentach i pracownikach – tak wiele.
Rosnące koszty emisji gazów cieplarnianych miały zachęcać do dekarbonizacji. I zachęciły – tylko nie Polskę.
W Polsce pieszy nawet na chodniku nie może czuć się jak u siebie. Tam również musi zgiąć kark i ustąpić miejsca panom przestrzeni publicznej – kierowcom.
Gdyby prawicowi sojusznicy PiS doszli w swoich państwach do władzy, mielibyśmy Europę bez wspólnego rynku i funduszy unijnych, za to z kontrolami na granicach i sporami terytorialnymi.
Rząd twórczo połączył cherlawą ochronę zdrowia z pandemicznym leseferyzmem. Skutki są zabójcze.
PiS zamierza głodzić urzędników załatwiających sprawy obywateli, za to rozbudowuje instytucje, które mają tych obywateli dyscyplinować.
W czarny piątek najlepiej nie wychodzić z domu, nie włączać komputera, a smartfona używać tylko do dzwonienia.
Kiedy ktoś zarzuca pracownikom lenistwo i roszczeniowość, broni jedynie interesu rentierów, którzy pracować nie muszą i nie chcą.