Fiesta na cześć mordercy, choć widowiskowa, nie powinna przysłonić nam źródeł tej jednoczącej radości ze śmierci. Przyjrzyjmy się więc okolicznościom społeczno-politycznym, w jakich do niej doszło.

Fiesta na cześć mordercy, choć widowiskowa, nie powinna przysłonić nam źródeł tej jednoczącej radości ze śmierci. Przyjrzyjmy się więc okolicznościom społeczno-politycznym, w jakich do niej doszło.
Zapowiedź ministry Kotuli jest jaskółką, która może zwiastować otwarcie się lewicy na mężczyzn i, miejmy nadzieję, mężczyzn na lewicę.
Rzecznik Praw Obywatelskich po raz kolejny zareagował na wniosek Mai Staśko, tym razem dotyczący walki freak fightowej, która ma odbyć się w sierpniu na PGE Narodowym. Zapowiada zwrócenie się do prokuratury.
mBank dzięki swoim specom od marketingu, którzy śledzą internetowe trendy, dobrze wie, co dziś wzbudza największe emocje i przyciąga uwagę – to polaryzacja i antagonizacja płci. Dlatego nie liczyłabym na jakąkolwiek refleksję.
Prawie wszystkie olimpijskie zawodniczki „podejrzane” o bycie trans to osoby o ciemniejszej karnacji, co może sugerować nie tylko transfobiczne i mizoginistyczne, ale również rasistowskie uprzedzenia.
Nawet od 70 do 90 proc. ceny, jaką płacą turyści, trafia do zagranicznych firm, miejscowi niewiele na tym zyskują. Ale istnieją alternatywne metody podróżowania.
Warunki w Sde Teiman nie od dziś są krytykowane przez organizacje na rzecz praw człowieka, które alarmują o licznych przypadkach tortur i zaniedbań medycznych, jakich doświadczają palestyńscy więźniowie.
Gwałty po raz kolejny stały się elementem taktyki wojennej. Trudno wskazać przypadek wojny, która stanowiłaby pod tym względem wyjątek.
Na pierwszym publicznym wystąpieniu po zamachu Trump pojawił się w obstawie samych mężczyzn. Dla prawicy to dowód, że ci bardziej nadają się do tej roli.
Według badań fundacji Młode Głowy aż 54 proc. młodych osób, uczniów i uczennic, ogląda freak fighty, a 40 proc. patostreamy.
„Pick-me girl” to coraz częściej termin służący upupianiu kobiet, które zboczyły z mainstreamowego, liberalno-feministycznego kursu.
Kiedy piszę o krzywdach doznawanych przez mężczyzn, bez ustanku słyszę, że „sami powinni się nimi zająć, zamiast wymagać tego od feministek”. Mam z tym twierdzeniem co najmniej dwa problemy.