Twój koszyk jest obecnie pusty!
„Bez wolnej Polski nie ma wolnych Niemiec”. Johann Philipp Becker a sprawa polska
Johann Philipp Becker – niemiecki rewolucjonista, sojusznik Marksa i Engelsa – uważał, że wolność Polski jest warunkiem wolności Niemiec. Jego życie i pisma to historia niezwykłego polsko-niemieckiego braterstwa w walce z caratem i europejską tyranią.
🚩 Johann Philipp Becker, niemiecki rewolucjonista, był konsekwentnym orędownikiem niepodległości Polski i widział w niej warunek wolności Europy.
✊🏻 Polskie powstania – listopadowe i styczniowe – silnie ukształtowały jego poglądy, inspirowały niemiecki ruch demokratyczny i mobilizowały międzynarodową solidarność.
🫱🏻🫲🏻 Becker współpracował z Marksem i Engelsem, łącząc walkę narodowowyzwoleńczą z ideą rewolucji społecznej. W Międzynarodówce zabiegał o wsparcie dla Polski, wierząc, że wyzwolenie narodów wymaga wspólnej, ponadgranicznej solidarności.
Jest 27 maja 1832 roku. Przy akompaniamencie ceremonialnych wystrzałów z dział i przy dźwiękach patriotycznych pieśni niemieckich tłumy ludzi zmierzają w kierunku majestatycznych ruin zamku w Hambach w nadreńskim Palatynacie. W manifestacji bierze udział około 30 tysięcy osób. Na wieży średniowiecznej fortecy, obok czarno-czerwono-złotej flagi niemieckiej, powiewa biało-czerwona flaga polska.
Przemówienia uczestników pełne są nawoływań do zjednoczenia Niemiec i budowy demokratycznej republiki, a także deklaracji wsparcia dla wolnościowych aspiracji rozdartego między trzech zaborców narodu polskiego. Johannes Fitz, radny z Durkheim, przekonuje zebranych: „Bez wolnej Polski nie może być wolnych Niemiec! Bez wolności Polski nie ma trwałego pokoju, nie ma zbawienia dla wszystkich innych narodów europejskich! Dlatego wzywajcie do walki o odrodzenie Polski – to walka dobra ze złem, to walka o szlachetną sprawę całej ludzkości”. W manifestacji w Hambach udział biorą także liczni polscy uchodźcy. Jeden z nich, weteran powstania listopadowego, kapitan Aleksander Łaski, nawołuje Niemców do chwycenia za broń i wspólnej walki o wolność obu narodów: „Przysięgam wam, że my, Polacy, jesteśmy gotowi przelać krew za niemiecką flagę”.
Demonstracja jest kulminacją zjawiska nazwanego „Polenbegeisterung”, czyli olbrzymiej fali solidarności z Polską, która ogarnęła niemieckie społeczeństwo po wybuchu powstania listopadowego. Szeroko organizuje się zbiórki pieniędzy, odzieży i sprzętu medycznego, a uchodzący na teren Niemiec powstańcy witani są jako bohaterowie. Cytując uczestnika tych wydarzeń, pisarza Ludwika Orpiszewskiego: „Jak świat światem, nigdy tak blisko Niemiec nie był Polakowi bratem”.
Neutralność według baśni o ludożercy
Jednym z uczestników hambachskiej manifestacji jest 23-letni Johann Philipp Becker, robotnik szczotkarski z Frankenthal. Wygłasza płomienną mowę, w której atakuje monarchów panujących w krajach niemieckich: „Wiemy, że machinacje rządów mają na celu uciskanie ludzi. Wiemy, że rządy są tym aktywniejsze, im bardziej ludzie domagają się nowoczesnych reform”. Potępiła też obojętność państw europejskich wobec stłumienia polskiego powstania przez rosyjskiego zaborcę. „Niewdzięczni synowie Europy dopuszczają, że zbawcy jej giną” – stwierdza.
Władze niemieckie traktują wydarzenia w Palatynacie jako poważne zagrożenie, niosące ryzyko przerodzenia się w społeczną rewolucję. Z podporządkowanej berlińskiemu rządowi „Gazety Wielkiego Xięstwa Poznańskiego” polski czytelnik może dowiedzieć się, że podczas hambachskiej manifestacji „porządek i przyzwoitość w wysokim stopniu zgwałcono”. Rozpoczynają się represje i aresztowania. Za kraty trafiła także Becker. Po wyjściu na wolność decyduje się na opuszczenie ojczyzny i emigrację do Szwajcarii.
Niemiecki ruch demokratyczny zostaje spacyfikowany, nastroje propolskie nad Renem słabną, ale na Beckerze okres „Polenbegeisterung” wywiera niezatarte wrażenie. Kilkadziesiąt lat później wspomni, że to właśnie widok polskich uchodźców wędrujących przez Niemcy ukształtował jego wolnościowe poglądy.
Odtąd Becker stale występuje jako rzecznik idei walki z obcą przemocą i rodzimą tyranią. Twierdzi, że „naród, który nie jest niezależny zewnętrznie, nie może być wolny wewnętrznie”.
Z jego tekstów i wystąpień bije szczególna sympatia dla narodu polskiego. W okresie Wiosny Ludów pisze satyryczną opowieść pt. „Neutralność według baśni o ludożercy”, w obrazowy sposób kreśląc sytuację Polski, osamotnionej w walce z tytułowym „ludożercą”, czyli rosyjskim caratem. „Dzielny Polak, w obliczu silniejszego przeciwnika, rozejrzał się po pozostałych i zawołał: «Pomóżcie mi, bracia, przeciwko wspólnemu wrogowi! Nieraz ryzykowałem dla was życie». Lecz wszyscy chłodno odpowiedzieli: «Jesteśmy neutralni». Mimo desperackiego oporu Polak został wkrótce pożarty, ale nawet z brzucha potwora słychać było jego krzyk: «Jeszcze Polska nie zginęła!»”
Becker, Marks i Engels oraz sprawa niepodległej Polski
Becker walczy nie tylko słowem, ale i czynem. Wykorzystując nabyte w Szwajcarii doświadczenie wojskowe, w roku 1849 jako dowódca milicji ludowej bierze udział w tzw. powstaniu palatynacko-badeńskim, zorganizowanym przez środowiska republikańsko-demokratyczne i wymierzonym przeciwko niemieckim monarchom. U jego boku walczy grupa polskich rewolucjonistów, na czele z Ludwikiem Mierosławskim i Franciszkiem Sznajde.
W powstaniu wziął też udział 28-letni Fryderyk Engels, który rok wcześniej wraz z Karolem Marksem opublikował słynny Manifest komunistyczny, stanowiący ideową deklarację rodzącego się ruchu robotniczego. Obaj uznali odbudowę niepodległej Polski za jeden z priorytetów politycznego programu i warunek niezbędny do realizacji rewolucyjnych przemian, mających wyzwolić ludzkość od ekonomicznego wyzysku i narodowego ucisku. Konsekwentnie przekonują, że obowiązkiem Niemców jest wsparcie wschodnich sąsiadów w ich walce o wolność.
Już w roku 1847, podczas zorganizowanego w Londynie wiecu z okazji 17. rocznicy wybuchu powstania listopadowego, Engels przekonywał: „My, niemieccy demokraci, jesteśmy szczególnie zainteresowani wyzwoleniem Polski. Wszak to niemieccy monarchowie ciągnęli zyski z rozbiorów Polski, wszak to żołnierze niemieccy po dziś dzień uciskają Galicję i Poznańskie. Nam, Niemcom, powinno zależeć na tym, by zmyć tę plamę z naszego narodu. Żaden naród nie może się wyzwolić, a jednocześnie uciskać inne narody. Nie może więc dojść do wyzwolenia Niemiec, póki nie nastąpi wyzwolenie Polski spod jarzma niemieckiego”.
Ideały socjalistów okazują się na tyle zbieżne z poglądami Beckera, że na stałe wiąże się on z tym środowiskiem. W 1864 roku bierze udział w tworzeniu robotniczej Międzynarodówki, stając się jednym z jej czołowych działaczy. Przy narodzinach tej organizacji ważną rolę odgrywa sprawa polska. Jej koncept sformułowany został bowiem rok wcześniej, po międzynarodowym wiecu solidarności z powstańcami styczniowymi z Londynie.
Sam Becker próbuje wnieść propagandowy i finansowy wkład we wsparcie powstańczego zrywu. W roku 1863 pisze broszurę pt. Polska, dyplomacja i rewolucja, z której cały dochód przeznacza na pomoc dla walczącej Polski.
Tekst ten przedstawia Polskę jako kraj, któremu obcy despotyzm uniemożliwił prawidłowy rozwój, przez co utrzymywały się tam archaiczne stosunki społeczne. Perspektywa wyzwolenia stanowić ma za to „niechybny gwóźdź do trumny” dla trójki zaborców. Becker snuje wizję „odbudowy prawdziwie niepodległej, potężnej Polski” i przewiduje, że mogłaby ona objąć „całą zachodnią rubież Imperium Rosyjskiego, od Rygi do Odessy”. „Nie ulega wątpliwości, że secesja Polski oznaczałaby również upadek pozycji Rosji jako mocarstwa. Nieuniknioną konsekwencją tego byłoby osłabienie Austrii i Prus oraz zburzenie europejskiego systemu równowagi sił” – pisze. Przestrzega jednak, że „jeżeli w międzyczasie nie powstałyby silne, ludowe Niemcy, imperium francuskie stałoby się w Europie wszechmocne”.
Świadomość rosyjskiego zagrożenia i politycy o tchórzliwych sercach
Według Beckera Rosja wszelkimi sposobami dążyć będzie do unicestwienia Polski: „Monarchia carska, z jej tradycyjnymi dążeniami do dominacji nad światem, nie może istnieć obok niepodległego państwa polskiego. Dlatego żadne środki nie mogą być dla niej zbyt skromne i żadna ofiara zbyt wielka, byle tylko zasymilować kulturę polską z kulturą rosyjską. Jeśli osiągnie ten cel, zdobędzie w ten sposób gigantyczną potęgę, która będzie niebezpieczna dla cywilizacji europejskiej; ale jeśli nie, to dla własnego ratunku musi zobowiązać się do zniszczenia polskiej narodowości do ostatniego śladu”.
Becker przestrzega przed wchodzeniem w negocjacje z rosyjskim reżimem. „Carat jest w samej swej istocie potworem, a warunkiem jego istnienia jest brutalna przemoc we wszystkich jej przejawach. Rosja może wprawdzie zostać zmuszona okolicznościami do okazania Polsce «łaski», ale zyska w ten sposób czas na to, by podstępnie odzyskać swój wcześniejszy stan posiadania” – przekonuje. Według niego carat był dotąd bardzo sprawny w działaniach dyplomatycznych, a swój wpływ na sprawy światowe „zyskiwał raczej dzięki przekupstwu zagranicznych mężów stanu i publicystów, niż dzięki potędze militarnej”.
Becker uważał, że Europejczykom brak jest świadomości rosyjskiego zagrożenia. A przecież „odrażające okrucieństwa popełnione przez wojska rosyjskie w Polsce są ostrzeżeniem przed tym, czego Europa mogłaby oczekiwać po kampanii wojskowej prowadzonej przez armie carskiej Rosji”. Narzeka szczególnie na własnych rodaków, którzy nie potrafią dostrzec wspólnoty interesów, jaka łączy Polaków i Niemców. Wskazuje, że „istnieje niestety w Niemczech, nawet wśród przywódców ludowych, wielu jeszcze polityków o tchórzliwych sercach i słabych głowach, którzy w powstaniu wolnej i niepodległej Polski większe widzą niebezpieczeństwo, aniżeli w sąsiedztwie z wielką, absolutystyczną i zaborczą Rosją”.
Kieruje również apel do samych Polaków, którym tłumaczy, że w walce o niepodległość „nie mogą oczekiwać pomocy u rządów monarchicznych”. Ich prawdziwym sojusznikiem mogą być tylko nieuprzywilejowane klasy społeczne innych krajów, złączone wspólnym celem walki z despotyzmem i uciskiem: „Skoro każde porozumienie między dynastiami jest zdradą ludów, każdy kongres książąt stanowi sprzysiężenie, którego celem jest nowy zamach na ich wolność i niepodległość, to konieczne jest zrozumienie, że interesy wszystkich narodów są identyczne, że dla ich obrony warunkiem podstawowym jest międzynarodowa solidarność”. Becker uważa, że konflikty pomiędzy poszczególnymi krajami są inspirowane przez opresyjne i walczące o partykularne interesy rządy. Wierzy, że oswobodzone nacje nie będą zainteresowane kontynuacją tej barbarzyńskiej polityki. „Gdy narody staną się wreszcie niezależne, to rychło stępi się też zawiść narodowa o kilka mil kwadratowych ziemi” – pisze.
Społeczeństwa Europy muszą zrozumieć, że ich interes leży w tej chwili w udzieleniu pomocy polskim powstańcom, którzy walczą nie tylko o swoją własną niepodległość, ale i o powszechną wolność. „Dziś hasłem historii jest okrzyk: Naprzód, do Polski! Naprzód, do ludu, który zasługuje na sympatię wszystkich ludzi i na bratnią dłoń wszystkich narodów, który Europę ochraniał przed Mongołami i Tatarami, uratował przed Turkami, który potrafi nie tylko walczyć i ginąć, ale i zmartwychwstać. Serca wszystkich wolnych ludzi chcą z Polską się radować i z Polską krew przelewać” – przekonuje.
Polacy powinni jednak pamiętać, że sił pozwalających na odniesienie zwycięstwa poszukać muszą najpierw „we własnym łonie”. A siła ta drzemie w „szerokich masach ludowych”, których interesy zaspokoić należy „w duchu powszechnej sprawiedliwości”.
Polska jako pierwszy szaniec obrony Europy przed Rosją
Powstanie styczniowe upada, słabnie też fala międzynarodowego entuzjazmu dla sprawy polskiej. Stanowisko Beckera jest jednak konsekwentne. Na kongresie Międzynarodówki w Genewie w roku 1866 domaga się, by nie tylko w sposób ogólny wypowiedzieć się przeciwko wszelkim formom tyranii, ale by podkreślić konieczność wyzwolenia Polski. Argumentuje przy tym, że „imperium rosyjskie to stała groźba dla cywilizowanych społeczeństw”, a odrodzone państwo polskie stanowiłoby pierwszy szaniec obrony Europy przed potencjalną agresją. Wraz z pozostałymi delegatami z Niemiec przygotowuje wówczas tekst deklaracji, która głosi, że „odbudowa socjalistyczno-demokratycznej Polski” stanowi jeden z celów Międzynarodówki.
Pokolenia niemieckich rewolucjonistów od dekad marzyły o połączeniu ziem ojczystych w jeden demokratyczny organizm i wiązały te wizję z ideą wyzwolenia Polski. Tymczasem nastaje rok 1871 i okazuje się, że do zjednoczenia Niemiec doprowadziła ostatecznie znienawidzona przez nich pruska dynastia Hohenzollernów. Rewolucjonistom wytrącono w ten sposób z rąk sztandarowy cel polityczny, a konsekwencji zachwiane zostało też poczucie polsko-niemieckiej wspólnoty interesów.
Becker pozostaje nieugięty. Od dawna potępia tych, którzy w imię zjednoczenia Niemiec chcieli Hohenzollernów „uszczęśliwić koroną cesarską”. W jego opinii władcy Prus zasługiwali tylko na potępienie, m.in. z uwagi na swą postawę w sprawie polskiej. Becker przeczuwa, że z perspektywy zwykłego Niemca trudno już będzie wiązać sprawę narodową z ideą rewolucji. Tym bliżej wiąże się z Karolem Marksem i Fryderykiem Engelsem, którzy przekonują, że przewrót społeczny musi się odbyć z pobudek socjalnych, a wraz z jego zwycięstwem zniknie i wszelki ucisk narodowy.
Gdy w 1880 roku polscy emigranci zwołują w Genewie wiec dla uczczenia 50. rocznicy wybuchu powstania listopadowego, to właśnie Beckerowi powierzają funkcję honorowego przewodniczącego. Otwierając spotkanie, 71-letni weteran zapewnia, że mimo upływu półwiecza „wspomnienie bohaterskich walk ludu polskiego za jego wolność i niezależność budzi uczucia szacunku i podziwu”.
Salę przyozdabia czerwony sztandar, jednym z mówców jest 24-letni Ludwik Waryński, a w przysłanym na wiec liście Socjalistyczna Partia Robotników Niemiec, poprzednik dzisiejszej SPD, przypomina, jak wiele zmieniło się od czasów powstania listopadowego: „Ideały bojowników 1830 roku mogłyby być od naszych odmienne, ale i oni walczyli za wolność. Wielka cześć ich pamięci i oby ich wielkie czyny natchnąć nas mogły do nieustanej walki z odwiecznym wrogiem ludzkości – przywilejem, uciskiem i tyranią we wszelkich postaciach. Dziś walka za wolność ludów na inne weszła tory. Rozwinięta świadomość ludu nie w narodowych powstaniach szuka tajemniczego środka przeciwko uciskowi i nędzy. Wszystkie jego nadzieje, życzenia, dążenia, usiłowania i ofiary skierowane są ku społecznemu wyzwoleniu. Socjalna rewolucja rozstrzygnie kwestię niepodległości narodowej, za którą radośnie ginęli ci szlachetni, których pamięć dzisiaj święcimy. W przyszłości lud polski wejdzie wolny i równy do wolnego związku ludów”.
Johann Philipp Becker umiera 9 grudnia 1886 roku. O tym, jak barwna to postać, niech świadczy treść nekrologu autorstwa Fryderyka Engelsa, który żegna przyjaciela jako „prawdziwego syna wesołego Palatynatu, tryskającego życiem, nade wszystko kochającego wino, kobiety i śpiew”. Becker znany był ze swojej potężnej postury i olbrzymiej siły fizycznej. Kiedyś tak przeraził swym wyglądem Wincentynę Limanowską, żonę polskiego działacza niepodległościowego Bolesława Limanowskiego, że ta zatrzasnęła mu drzwi przed nosem, biorąc go za jakiegoś „zbója”.
Polacy zapamiętali jednak Beckera przede wszystkim jako szczerego orędownika ich wolnościowych dążeń. Nawet daleki od ruchu socjalistycznego warszawski „Przegląd Tygodniowy” przyznał po jego śmierci, że odszedł „nasz wielki i wypróbowany przyjaciel”.
Biografia Beckera pokazuje, jak silnie polskie zrywy narodowe inspirowały rewolucjonistów całej Europy. Tak jak Polacy słowem i czynem pokazywali, że walczą „za wolność naszą i waszą”, tak i Becker wierzył, że narody winny zjednoczyć się w boju o wspólne cele. A za życiowy drogowskaz wziął sobie tak często nieoczywistą zbieżność interesów Polaków i Niemców.






























Komentarze
Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.