Twój koszyk jest obecnie pusty!
Więcej małżeństw polsko-ukraińskich to dowód na dobrą integrację?
Rośnie liczba małżeństw polsko-ukraińskich. Dla niektórych to dowód na to, że relacje Polski z Ukrainą nie są takie złe: politycy swoje, a życie swoje.
💍W 2024 roku Polacy i Ukraińcy zawarli rekordową liczbę małżeństw – ponad 2,5 tysiąca.
👩❤️👨 80 proc. małżeństw polsko-ukraińskich to związki Polaków z Ukrainkami. Utrwala to stereotyp tradycyjnej „kobiety ze Wschodu”, którego badania nie potwierdzają.
🤝 Gotowość Polaków do bliskich relacji z Ukraińcami rośnie, ale powoli – tylko co piąty badany zaakceptowałby Ukraińca lub Ukrainkę jako członka rodziny.
👭 Zdaniem ekspertki napięcia między kobietami z Polski i Ukrainy wynikają częściej z obaw o rynek pracy i usługi publiczne niż z konkurencji na „rynku matrymonialnym”, o której wspominają polscy komentatorzy.
„Nowy rekord polsko-ukraińskich małżeństw. Czy młode Polki mają się czego obawiać?” – to typowy nagłówek prasowy po publikacji danych GUS. W 2024 roku w Polsce zawarto 5359 małżeństw, w których przynajmniej jedno z małżonków miało obywatelstwo Ukrainy. Spośród nich 2556 to związki obywateli Polski z obywatelami Ukrainy.
Dla komentatorów te 2,6 tysiąca sformalizowanych związków stało się dowodem, że Ukraińcy skutecznie integrują się z polskim społeczeństwem. Co więcej, widać wyraźny trend wzrostowy: w 2023 roku było 2213 takich małżeństw, w 2022 – 2089, a dekadę temu jedynie ok. 700. W kontekście polskiego kryzysu demograficznego i epidemii samotności fakt, że choć w jednej sferze przybywa relacji między kobietami a mężczyznami, można uznać za coś pozytywnego.
Zawarcie małżeństwa to niewątpliwie dowód bliskiej relacji – w tym przypadku ponad granicami kulturowymi i narodowymi. Ale czy te statystyki rzeczywiście świadczą o przełomie, a polscy mężczyźni – bo to oni cztery razy częściej niż Polki wiążą się z obywatelami Ukrainy – nastawieni są na poszukiwanie żony ze Wschodu?
W internecie jest źle, ale w rzeczywistości ludzie się dogadują?
Przyjrzyjmy się faktom. Owszem, liczba małżeństw polsko-ukraińskich wzrosła w dekadę trzyipółkrotnie. Ale w tym samym czasie liczba Ukraińców na stałe mieszkających w Polsce zwiększyła się 12–15 razy. Ukraińcy stanowią ok. 4,5 proc. mieszkańców Polski, a małżeństwa polsko-ukraińskie w ubiegłym roku to 2,6 tys. z 136 tys., czyli zaledwie 1,8 proc. wszystkich zawieranych związków. Poza tym Ukraińcy w Polsce nadal częściej pobierają się między sobą niż z Polakami.
Warto też pamiętać, że „obywatel Polski” w statystykach GUS może oznaczać również osobę, która jeszcze kilka lat temu była migrantem, ale teraz uzyskała polskie obywatelstwo – i dopiero wtedy wzięła ślub z ukraińskim partnerem/partnerką. Sytuacja to dekadę tematu niemal niespotykana.
Poza tym przytoczone dane nie obejmują całej rzeczywistości. Cudzoziemcy, zanim będą mogli w Polsce zawrzeć ślub, muszą przejść postępowanie sądowe potwierdzające ich „zdolność prawną do zawarcia małżeństwa”. Zatem to polski sąd stwierdza, że migrant obecnie nie jest w innym sformalizowanym związku. W Warszawie czeka się na takie orzeczenie ponad pół roku i zdecydowanie nie stanowi to zachęty do formalizowania relacji.
To sprawia, że wiele par albo rezygnuje z formalizacji swojej miłości, albo rejestruje małżeństwa za granicą, np. w Czechach, gdzie w tym celu wystarczy stawić się w dowolnym urzędzie stanu cywilnego, lub korzysta z rozwiązań innowacyjnych – od ślubu przez ukraińską aplikację Dija (ukraiński odpowiednik mObywatela) po ceremonię online przed sądem stanu Utah, który za niedużą opłatą wysyła pocztą amerykański akt ślubu. Tylko część takich ślubów rejestrowana jest później w polskich urzędach.
Czy wzrost liczby polsko-ukraińskich małżeństw mówi cokolwiek o relacjach między narodami? Nie do końca. Z jednej strony wzrost migracji niemal zawsze prowadzi do wzrostu liczby małżeństw mieszanych – było tak np. po migracji Polaków do Wielkiej Brytanii i Niemiec. Z drugiej – po fali solidarności z 2022 roku stosunek Polaków do Ukraińców w ostatnich latach się pogorszył. Maleje poparcie dla długoterminowej obecności uchodźców z Ukrainy – we wrześniu 2025 spadło poniżej 50 proc. Czy zatem rośnie akceptacja bliskich relacji?
Gotowość do przyjęcia „innego” jako potencjalnego partnera lub członka rodziny to ważny wskaźnik we wszystkich badaniach dotyczących dystansu społecznego. Na ogół, im częściej ludzie mają kontakt z przedstawicielami jakiejś grupy postrzeganej jako „inni”, tym chętniej dopuszczają ich do swojego domu i rodziny. Z opracowania Centrum Badań nad Uprzedzeniami z 2017 roku wiemy, że prawie 65 proc. Polaków nie znało wówczas osobiście żadnego Ukraińca czy Ukrainki, ale jednocześnie co dziesiąty deklarował, że ma wśród najbliższych przyjaciół przynajmniej jednego przedstawiciela tej narodowości. Co piąty Polak zgłaszał sprzeciw wobec pracy obok Ukraińców, a już co trzeci – żeby ktoś z członków jego/jej rodziny poślubił osobę z Ukrainy (to i tak nieźle – 43 proc. respondentów miałoby coś przeciwko małżeństwu członka rodziny z Żydem bądź Żydówką, a 56 proc. badanych – z uchodźcą).
Indeks Nieufności Polaków zmierzony przez SW Research w 2024 roku pokazuje, jak zmieniła się sytuacja od początku rosyjskiej inwazji pełnoskalowej. To właśnie Rosjanie znaleźli się na czele rankingu nieufności, otrzymując 57,2 punktów w 100-stopniowej skali. Ukraińcy dostali 34,4 punkty, Czesi – 18,4, Amerykanie przewidywalnie wybili się na prymusów polskich sympatii z wynikiem 18,0. Co piąty badany zaakceptowałby Ukraińca jako męża/żonę albo członka najbliższej rodziny, co trzeci raczej by zaakceptował taki wybór. Zdecydowani przeciwnicy polsko-ukraińskich małżeństw stanowią zaledwie 14 proc., gdy w przypadku Rosjan to 29 proc., a muzułmanów – 24 proc. Warto zaznaczyć, że akurat w tym badaniu na najbardziej sceptycznych wybili się mężczyźni w grupie wiekowej 15–24.
Ukrainki są bardziej tradycyjne i dlatego Polacy je wybierają?
Gdy mówimy o małżeństwach polsko-ukraińskich, to przede wszystkim mówimy o związkach Polaków z Ukrainkami. To na nich przypada 80 proc. zawartych w ubiegłym roku małżeństw. Ukraińscy mężczyźni oraz polskie kobiety ślubowali sobie wierność do zgonu tylko 535 razy.
Od dekady w polskich mediach społecznościowych hula legenda miejska, że kobiety ze Wschodu są bardziej konserwatywne, mniej wyemancypowane, nie znoszą feminizmu i innych zachodnich bzdur, natomiast sporo mogą zrobić dla dobra rodziny i unijnego paszportu. Te statystyki wydają się ją wzmacniać.
– Kobiety zdecydowanie chętniej niż faceci godzą się na znaczące zmiany w swoim życiu, a taką zmianą niewątpliwie jest związek z przedstawicielem innego narodu i kultury, natomiast migrantki są postrzegane jako mniej wymagające niż lokalne kobiety w każdym kraju – mówi dr Anita Brzozowska, socjolożka z Ośrodka Badań nad Migracjami UW, która w latach 2016–2017 przeprowadziła obszerne jakościowe badanie na temat sformalizowanych związków polsko-ukraińskich. – Tymczasem kobiety-migrantki – czy to Ukrainki w Polsce, czy Polki na Wyspach – poszukują w zachodnich mężczyznach nie bardziej komfortowego patriarchatu, tylko więcej partnerstwa.
Brzozowska zauważa, że kobiety w Ukrainie znacznie wcześniej niż Polki wychodzą za mąż, myślą o rodzinie i poważnym związku. Ale czy to oznacza, że związek ten ma być patriarchalny? Niekoniecznie. – Dla ukraińskich kobiet ważne są aspiracje zawodowe – zauważa Brzozowska. – Moje respondentki z Ukrainy opisywały swoich rodaków bardzo negatywnie: są wymagający, patriarchalni, a jednocześnie oczekują, że kobieta będzie istotnie się dokładać do budżetu rodzinnego. Polscy mężczyźni byli przez nich postrzegani jako mniej wymagający i bardziej partnerscy.
Z tym że perspektywa nabycia polskiego obywatelstwa poprzez ślub z Polakiem jest dla Ukrainek ważną motywacją do wejścia w związek, badaczka też się nie zgadza. – Studia nad migracją w zachodniej Europie zrobiły z małżeństwa wskaźnik wysokiego poziomu integracji, determinantę lepszej pozycji na rynku pracy i w kontaktach społecznych. Jednak w przypadku Polski okazało się, że legalizacja związku nie ułatwia zbyt wiele. Decydujący wpływ na to, jak ukraińscy partnerzy i partnerki Polaków czują się w polskim społeczeństwie, ma nie ich stan cywilny, lecz pochodzenia klasowe, uprawiany zawód i kapitał społeczny.
W odróżnieniu od krajów zachodnioeuropejskich, w Polsce małżeństwo niezbyt znacząco skraca drogę do legalizacji pobytu i obywatelstwa. Jednocześnie upokarzający charakter procedury sprawdzającej, czy para rzeczywiście prowadzi wspólne życie, może działać zniechęcająco. – Moich respondentów interesowała nie tyle legalizacja pobytu w Polsce, ile logistyka podróży, np. wspólne przekroczenie granicy UE, którą inaczej musieli przekraczać, stojąc w różnych kolejkach – tłumaczy Brzozowska.
Kwestie legalizacji i ewentualnej naturalizacji przyspieszają więc decyzję o formalizacji związku, ale nie wpływają na samą chęć wejścia w relację romantyczną.
Polki jednak mają rację, obawiając się konkurencji na rynku matrymonialnym?
Temat polsko-ukraińskich relacji damsko-męskich jest na tapecie przynajmniej od dwóch lat, kiedy to badanie Sławka Sierakowskiego i Przemysława Sadury wykazało, że najbardziej niechętną wobec ukraińskich uchodźczyń są młode polskie kobiety. Tak, te lewicujące, progresywne i zielone kobiety już w 2023 roku wykazywały się uderzającym brakiem empatii wobec Ukrainek z dziećmi, które znalazły tu schronienie przed wojną. Ten sceptyczny stosunek młodych Polek wobec Ukraińców później został potwierdzony jeszcze przez inne badania. Niezmienna pozostaje interpretacja, dlaczego tak się dzieje – Polki miałyby widzieć w swoich wschodnich sąsiadkach konkurencję o męski „zasób”.
– W 2022 roku, kiedy do Polski przyjechało sporo Ukrainek, można było zauważyć ruch w mediach społecznościowych: powstawały męskie grupy na Facebooku zainteresowane poznaniem ukraińskich uchodźczyń jako tych bardziej kobiecych, atrakcyjnych i zaradnych – wspomina Brzozowska. – A zatem niektórzy faceci w Polsce faktycznie oczekiwali, że nareszcie będą mieli w czym przebierać. Ale Ukrainki wcale nie okazały się takie łatwe do zdobycia, i już kilka miesięcy później w środowiskach tych można było zauważyć wiele frustracji i niechęci do nich.
Brak zainteresowania Ukrainkami nawet nie tyle jako partnerkami, ile obiektami zainteresowania erotycznego potwierdzają zresztą statystyki opisujące zachowanie polskich użytkowników PornHub. Mężczyźni z krajów Europy Zachodniej często szukają porno z udziałem przedstawicielek znaczącej w swoim kraju populacji migranckiej (w Wielkiej Brytanii są to Hinduski, we Francji – Arabki, w Niemczech – Turczynki). W polskim top 10 wyszukiwanych haseł znajdują się „polska”, „polski” i „polskie”. Nawet trójkąt ma być „polski”. Jedynym popularnym hasłem związanym z zagranicą jest: „czeskie”.
Brzozowska podkreśla, że z punktu widzenia mężczyzn – a przecież to głównie oni komentują życie społeczne w Polsce – jest to łatwe i wygodne wytłumaczenie, jakoby kobiety z dwóch krajów się nie lubiły, bo rywalizują o ich uwagę. – Tymczasem chodzi raczej o obawy, czy dla wszystkich starczy zasobów państwa opiekuńczego, możliwości edukacyjnych, pewnych ofert na rynku pracy. To, że jakaś Polka jest singielką, nie znaczy, że aktywnie szuka partnera.
Socjolożka przyznaje, że ciekawi ją, co wydarzy się w najmłodszym pokoleniu – jak ukształtują się relacje Polaków i Ukraińców, którzy dorastali i studiowali razem. Mają najwięcej kontaktu, a więc i największy potencjał przełamywania dystansu. Problem w tym, że bez względu na migrację, ludzie coraz rzadziej łączą się w pary – to globalny trend.




























Komentarze
Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.