Z wywodu ministra Duszczyka wynika, że skoro nie ma azylu, to nikt nie przekracza granicy, bo przekraczać mógłby tylko na podstawie azylu. A skoro granicy nikt nie przekracza, to nie może być mowy o pushbackach. Granicy pewnie też już nie ma – i na tym polega ta ściema.
8 stycznia w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Polski, druk 924. Większości sejmowej projekt się podoba. 9 stycznia głosami 408 posłów przegłosowało wysłanie projektu do dalszych prac. 26 posłów było przeciw, jeden wstrzymał się od głosu.
Poseł Zimoch z Polski 2050 uważa na przykład, że łączy dbałość o bezpieczeństwo granicy z humanitaryzmem, są bowiem wyodrębnione w projekcie grupy szczególnie wrażliwe.
Dlaczego jednak wśród wymienionych grup wrażliwych nie ma dzieci, są tylko „dzieci bez opieki”? Bo – tłumaczy minister Duszczyk – „dzieci są często wykorzystywane do przekraczania granicy i destabilizacji kraju”. A przecież, wydawałoby się, że dzieciom, co do których istnieje podejrzenie, że są przez dorosłych wykorzystywane, należy się szczególna ochrona. Sorry Dżizas, Maria i Józef, jeśli chcą cię uratować, to muszą cię puścić tratwą po Bugu. Jak samego Mojżesza.
Strategię migracyjną pochwaliło tylko Ordo Iuris. Rząd może być z siebie zadowolony
czytaj także
Wybitnych wypowiedzi ministra Duszczyka było więcej, na przykład ta: „Nasza propozycja nie budzi ryzyk mówiących o tym, że jakieś prawa człowieka są ograniczane. Mówimy tylko i wyłącznie o ograniczaniu czasowym, terytorialnym i proporcjonalnym prawa migrantów, nie ograniczając w tym czasie praw Polaków mieszkających w Polsce”. Bo, wicie-rozumicie, tylko Polacy mają jakieś prawa. Jeszcze.
I absolutny zwycięzca, skupcie się, bo oto całość wypowiedzi ministra w oryginalnej składni: „Migrant jest osobą, która jest wykorzystywana, jest traktowana w pewien sposób jako żywa tarcza. Tak w przypadku chęci przekroczenia granicy my w tym momencie to wyłączamy właśnie. Tak że nie ma możliwości przekroczenia granicy, bo my nie uznajemy wtedy, zawieszając to prawo do azylu, że ktokolwiek przekroczył granicę. Więc nie ma tutaj w pewien sposób zasady non refoulment, czyli zakazu zawracania, bo my uznajemy, że ta osoba po prostu w pewien sposób nie przekroczyła granicy. Ona w wyniku tego zawieszenia prawa nie może się powoływać, tylko mówimy o tym, że ta osoba nie przekroczyła granicy, tak naprawdę nieintencjonalnie przekroczyła granicę, a więc musi wrócić do państwa, z którego wróciła. Na tym polega ta, ta (tu minister się zawahał, najwyraźniej nie wiedząc, jak ominąć słowo „ściema”? – przyp. aut.) ten pomysł w tej ustawie, który jest zgodny z prawem międzynarodowym, ponieważ zakłada czasowe, terytorialne i proporcjonalne zawieszenie prawa do składania wniosków. Ale słuchajcie, również nie można wjechać na terytorium w tej sytuacji, ponieważ jedyną możliwością prawa, które by to umożliwiało, jest to, że ktoś mógłby się powołać na prawo do azylu. Prawa do azylu nie ma, nie możesz wjechać, wracasz do państwa, z którego przyjechałeś”.
Wszystko jasne? Tak minister Duszczyk tłumaczył w Sejmie (10. godzina, 5. minuta posiedzenia) pomysł i podstawy ustawy zawieszającej prawo do azylu.
Strategię migracyjną pochwaliło tylko Ordo Iuris. Rząd może być z siebie zadowolony
czytaj także
Przy okazji minister Duszczyk zlikwidował nam granicę. Z wywodu ministra wynika, że skoro nie ma azylu, to nikt granicy nie przekracza, bo przekraczać mógłby tylko na podstawie azylu. A skoro nikt nie przekracza, to i nie ma pushbacków, bo nie ma kogo przez granicę odsyłać. Zatem i samej granicy, jak się okazuje, nie ma.
Tak oto obok zapory z prętów i concertiny powstaje zapora z absurdu, z koncepcji, której nie da się ani logicznie wytłumaczyć, ani prawnie uzasadnić.
Instrumentalizacja
Dlaczego nikt nie wpadł na to, że otwarcie przejść granicznych, umożliwienie ludziom składania wniosków o azyl na przejściach i poprawienie polityki wizowej to łatwiejsza i zgodna z prawem metoda walki z nielegalną migracją?
Wydaje się, że odpowiedzią może być już art. 1 projektu ustawy, który wprowadza nowy termin-zaklęcie: „instrumentalizacja”. To on pozwala odebrać prawo do ochrony międzynarodowej osobom dowolnej płci i wieku.
„Instrumentalizacja – prowadzenie przez państwo graniczące z Rzecząpospolitą Polską lub inny podmiot działań zmierzających do umożliwienia przekroczenia przez cudzoziemców wbrew przepisom prawa granicy zewnętrznej w rozumieniu art. 2 pkt 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/399 z dnia 9 marca 2016 r. w sprawie unijnego kodeksu zasad regulujących przepływ osób przez granice (kodeks graniczny Schengen) (Dz. Urz. UE L 77 z 23.03.2016, str. 1, z późn. zm.1), w szczególności z użyciem przemocy wobec funkcjonariuszy chroniących tę granicę lub w połączeniu z niszczeniem infrastruktury granicznej, mogących skutkować destabilizacją sytuacji wewnętrznej na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej” – czytamy w projekcie.
Tej instrumentalizacji Polska się poddaje z ochotą. Białoruś może instrumentalizować, więc i my także. Dzięki instrumentalizacji możemy budować populistyczną strategię migracyjną, która ma zadowolić polskich rasistów i ksenofobów, możemy wymuszać na UE dodatkowe pieniądze na obronę granic, możemy zorganizować sobie „poligon”, wydawać kupę szmalu na tarczę Wschód, czy – jak mówią Siegieniowie – Wał Tuska, możemy wysiedlać, ograniczać prawa obywatelskie, odwracać uwagę od tego, jak służby państwa radzą sobie z innymi aktami skierowanymi przeciw Polsce w ramach wojny hybrydowej, a przede wszystkim możemy trzymać wolę polityczną ponad prawem.
czytaj także
Posłanka Urszula Nowogórska z PSL zapewniała, że na początku granicę przekraczały kobiety, dzieci i osoby starsze, teraz są to grupy młodych mężczyzn o przeszłości przestępczej szkolone przez Białorusinów. „Nie można tych ludzi cofnąć do kraju pochodzenia, bo w tych krajach toczy się wojna. Mam na myśli Sudan, Jemen, Afganistan, Somalię. Nie można też cofnąć ich do Białorusi, gdyż wypowiedziała ona międzynarodową umowę o readmisji” – mówiła posłanka. Czyli w im gorszym położeniu są osoby przekraczające granicę, tym gorzej dla nich. Skoro nie można ich deportować, trzeba ich wypchnąć.
Skąd posłanka Nowogórska wie, kto idzie? Oczywiście, ani ona, ani minister Duszczyk nie widzą, bo ludzie są pushbackowani nawet bez sprawdzenia, rejestracji, rozmowy. Ale nie muszą widzieć, nie chcą. Wystarczają im wyobrażenia, które pozwalają dyskryminować całe grupy.
Posłom Konfederacji zabrakło w ustawie tylko akapitu poświęconemu aktywistom, których organizacje chcieliby zdelegalizować. Poza tym byli usatysfakcjonowani tym, że po latach wreszcie KO o migracji mówi językiem Konfederacji.
Posłowie zgodnie przekonywali, że najważniejsze dla nich jest bezpieczeństwo obywateli. Tyle że to nie migranci idący przez granicę polsko-białoruską są w tej chwili zagrożeniem dla polskich obywateli, ale służby mundurowe nadużywające na granicy alkoholu, pędzące samochodami z niedozwoloną prędkością po lokalnych drogach, powodując wypadki, strzelający z broni do przypadkowych cywili.
Poważniejszym zagrożeniem dla bezpieczeństwa wewnętrznego są kierowcy, którzy – jak podaje policja – w roku 2024 ranili 24 825 osób, a zabili 1881 osób. Czy w związku z tym ograniczane są prawa kierowców? Nie. Nie ma nawet wymogu, by przedsiębiorca zatrudniający kierowcę sprawdzał, czy ma on ważne prawo jazdy.
Siegień o strzelaninie na Podlasiu: Żądam Ministerstwa Obrony Cywili
czytaj także
Tylko Lewica zadeklarowała, że nie poprze tej ustawy, bo nie da się jej naprawić. Dziękuję. Katarzyna Uberhan powiedziała: „w trakcie tej debaty postanowiliśmy odłożyć naszą własną konstytucję do szuflady, zamknąć i zgubić do niej klucz”.
Podlaski Oddział Straży Granicznej nagrał dla nas wszystkich kolędę. To już takie stadium narodowej schizofrenii, której nie pojmuję. Minister Duszczyk, jeśli chce, żeby jego strategia migracyjna trzymała się kupy, powinien natychmiast, razem z prawem do azylu, zawiesić prawo do śpiewania kolęd. Piosenki o tym, jaka to radość, że imigranci nielegalnie lezą z dzieckiem do miasteczka i destabilizują cichy spokój jego mieszkańców, którzy potem muszą znosić i pastuszków, i trzech króli i jeszcze dowiadują się, że gdzieś tam jakiś Herod wyrzyna niewiniątka? Toż to zachęcanie cudzoziemców do migracji, a Polaków do humanitaryzmu, za który w Polsce jest się ciąganym po sądach.
Manifest suwerenistyczny. Czy ciemny lud kupi rządową strategię migracyjną?
czytaj także
Kolęd zdecydowanie nie powinno się śpiewać. Chyba że taką, wspólną, krytyczną, odredakcyjną, z dedykacją dla ministra Duszczyka i 408 posłów, którzy projekt ostatecznie poparli:
Oj, Malucki, Malucki, Malucki, jako rękawicka
Po co lazłeś tu do nas przez lasy? Chciałeś nas wycyckać!
Spiewojciez i grojciez mu
Nie bedzie
Azylu
Spiewojciez i grojciez mu
Bo jest was az
Tylu