Świat

Po szczycie G20: bez oferty dla państw biednych nie będzie pokoju w Europie

Co oczywiste, wiele uwagi podczas szczytu G20 poświęcono wojnie w Ukrainie i relacjom amerykańsko-chińskim. Ale nie tylko: seria kryzysów gospodarczych odbija się na sytuacji ekonomicznej w państwach całego globu. W najgorszej sytuacji wcale nie jest Europa, lecz państwa biedne, w których narasta kryzys zadłużenia.

Szczyty G20 zawsze są kontrowersyjne: to podejrzane, że liderzy największych gospodarek globu spotykają się w jakimś ustronnym miejscu, dyskutują o sprawach dotyczących nas wszystkich, aż wreszcie upubliczniają z tego jakiś drobny wycinek w postaci deklaracji oraz ewentualnie informacji prasowych. Tegoroczny szczyt G20 w Bali przebił jednak pod tym względem wszystkie poprzednie.

Co to jest G20 i dlaczego Polska chce być w tej grupie? Wyjaśniamy

Problematyczny był szczególnie skład uczestników – a dokładnie zaproszenie głowy państwa, które równa z ziemią miasta pokojowego sąsiada. Jak w ogóle zachowywać się w obecności takiego człowieka? Protokół dyplomatyczny nakazywałby okazanie elementarnego szacunku, ale względnie uniwersalna etyka naszego gatunku kazałaby co najmniej nie podać mu ręki, a najlepiej splunąć na buty.

Władca Kremla postanowił nieco ułatwić zadanie politykom Zachodu, wysyłając do Indonezji swojego ministra spraw zagranicznych, Siergieja „Rosja nie zaatakowała Ukrainy” Ławrowa. Nauczony niemiłymi doświadczeniami ze szczytu SOW w Samarkandzie, gdzie ostentacyjnie lekceważyli go nawet liderzy państw, którym daleko do G20, Putin najprawdopodobniej nie chciał doznać kolejnych osobistych kompromitacji, mogących podważyć jego obraz samca alfa, którego obawia się cały świat.

Po przyjeździe szefa rosyjskiego MSZ na Bali pojawiły się informacje, że Ławrow trafił do szpitala. Zostały one zdementowane, na dowód czego strona rosyjska upubliczniła film z pracującym ministrem, odzianym i wyposażonym w wiele dóbr rodem ze zgniłego Zachodu. Pojawiły się jednak poszlaki, według których Ławrowowi jakaś pomoc medyczna została udzielona. Nie zmienia to faktu, że nadzieje o czystkach na samych szczytach rosyjskiej władzy okazały się płonne.

Mróz jako broń

Ławrow miał wziąć udział w wielu rozmowach bilateralnych, między innymi ze swoim chińskim odpowiednikiem, sekretarzem generalnym ONZ oraz MSZ Turcji. Wysłuchał też całego przemówienia prezydenta Ukrainy. Podczas prac nad wspólną deklaracją G20, w której miała znaleźć się wzmianka o potępieniu wojny w Ukrainie, Ławrow stwierdził, że została ona upolityczniona przez Zachód i jego sojuszników. Wziął też udział w konferencji prasowej, w której zapewnił, że Rosja jest skłonna rozpocząć rozmowy pokojowe, jednak odmawia tego strona ukraińska.

Zapewne na dowód dobrej woli Rosja podczas szczytu rozpoczęła zmasowany atak rakietowy na cele w całej Ukrainie, podczas którego wystrzeliła około stu pocisków. Zabłąkana rakieta, która zabiła po polskiej stronie granicy dwóch mężczyzn, była najprawdopodobniej efektem właśnie tego ostrzału. Ławrow nie miał okazji już się z tego jednak wytłumaczyć, gdyż sprytnie ulotnił się wcześniej ze szczytu. Według strony rosyjskiej jego wizyta od początku była zaplanowana na jeden dzień.

Z naszego punktu widzenia kluczowym momentem szczytu było wystąpienie prezydenta Ukrainy. Zełenski zwrócił się do liderów państw „G19” (G20 minus Rosja) między innymi z apelem o bezterminowe przedłużenie umowy zbożowej, która wygasa 19 listopada. Celnie przypomniał też członkom Grupy, że Rosja zamierza wykorzystać zimowe mrozy jako element broni energetycznej wymierzonej w inne państwa – oczywiście bezpośrednio w zachodnie, jednak kryzys energetyczny odbija się negatywnie na całym świecie, a w szczególności na państwach ubogich.

Według październikowego raportu UNICEF z powodu wojny w Ukrainie ubóstwo dzieci w Europie i Azji wzrosło o 19 procent, co oznacza dodatkowe 4 miliony dzieci żyjących poniżej progu ubóstwa. To kolejne ofiary wojny rozpętanej przez Rosję. Zełenski zaapelował więc o wprowadzenie cen maksymalnych na eksportowane przez Rosję surowce, do czego Zachód przymierzał się już kilka miesięcy temu. Wątpliwe jest jednak, żeby dołączyły do tego państwa takie jak Indie czy Chiny.

Zełenski nakreślił też dziesięć punktów, których spełnienie zagwarantowałoby trwały pokój. Wśród nich znalazło się wycofanie wszystkich rosyjskich wojsk i zaprzestanie działań zbrojnych na terenie Ukrainy, a także przywrócenie pełnej integralności terytorialnej państwa ukraińskiego, zadośćuczynienie za zbrodnie popełniane przez Rosję oraz uwolnienie więźniów i osób deportowanych w głąb Rosji.

Siergiej Ławrow w hotelu na Bali. Fot. Nexta_TV

Ukraina walczy więc o pełną stawkę i trudno przypuszczać, by łatwo zgodziła się nawet na jakąś formę oddania Krymu. Jest to podejście tyleż ambitne, co etycznie słuszne oraz w dużej mierze racjonalne. Nie można się zgodzić na legalizację siłowego zaboru ziem przez państwa większe państwom mniejszym.

Równie trudno jednak przypuszczać, by Moskwa w tym momencie zgodziła się na oddanie nawet Donbasu, o Krymie nie wspominając. Wojna najpewniej będzie trwała więc jeszcze długo, a pojawiające się głosy o rychłym zawarciu jakiegoś rozejmu wydają się zdecydowanie zbyt optymistyczne.

Dwóch mocarzy na kursie kolizyjnym

Szczyt odbywał się w cieniu nie tylko wojny w Ukrainie oraz zmasowanego ataku rakietowego na ukraińskie miasta, ale też incydentu przy polskiej granicy. W Przewodowie w województwie lubelskim zabłąkana rakieta spadła i zabiła dwóch mężczyzn pracujących przy ciągniku. Choć prawdopodobnie była to rakieta ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, nie zmienia to faktu, że pełną odpowiedzialność za śmierć dwóch Polaków ponosi Rosja – gdyż ukraińska OPL pracowała z powodu rosyjskiego ostrzału.

Będący na szczycie G20 przywódcy państw Zachodu wydali oświadczenie, w którym potępili rosyjskie ataki oraz wyrazili pełne poparcie dla Polski w toczącym się śledztwie. Zapewnili też o kontynuacji wsparcia dla Ukrainy w związku z rosyjską agresją. Jeśli tragedia w lubelskim ma finalnie przynieść także jakieś dobro, to prawidłową odpowiedzią Zachodu powinno być zintensyfikowanie sankcji oraz przekazanie Ukrainie nowocześniejszej broni, dzięki której będzie mogła skuteczniej bronić się przed rosyjskimi atakami.

Najgłośniejszym elementem szczytu było spotkanie przywódców Chin i USA. Oba państwa znajdują się na kursie kolizyjnym już od czasów rządów Trumpa, który rozpoczął wobec Chin – i przy okazji Europy – wojnę celną, wywołaną nierynkowymi praktykami handlowymi Państwa Środka oraz deficytem handlowym Stanów Zjednoczonych. Biden zmienił politykę wobec Europy, ale już wobec Pekinu nieszczególnie. Tym bardziej że Chiny są coraz bardziej „asertywne”, a ich lider umocnił swoją autorytarną władzę.

Spotkanie obu liderów nie przyniosło przełomu. W oświadczeniu Białego Domu padają głównie dyplomatyczne ogólniki. Biden przypomniał Xi o łamaniu praw człowieka przez Chiny oraz sprzeciwie wobec jednostronnej zmiany status quo na Tajwanie.

Przywódca Chin przypomniał z kolei o własnym stanowisku wobec Tajwanu, a także tradycyjnie już sprzeciwił się upolitycznianiu relacji handlowych. „Na świecie zawsze będzie istnieć rywalizacja, ale powinna ona polegać na wzajemnym uczeniu się, by stać się lepszym i robić wspólne postępy, a nie na eliminowaniu innych w grze o sumie zerowej” – czytamy w stanowisku na stronie chińskiego MSZ. Całkiem ładnie powiedziane jak na zamordystyczny reżim.

Ważne jednak, że obaj przywódcy jednoznacznie sprzeciwili się ewentualnemu użyciu broni jądrowej w Ukrainie. Odblokowanie atomowego tabu jest niezgodne z interesami Chin, których arsenał atomowy jest zdecydowanie słabszy od Rosji i USA, za to w ich niedalekim otoczeniu znajdują się państwa, które same takową posiadają. Można więc mieć nadzieję, że Chiny skutecznie wybiją z głowy swojemu junior-partnerowi użycie broni jądrowej.

Czy syty głodnego zrozumie?

Świat żyje nie tylko wojną w Ukrainie. Seria kryzysów gospodarczych odbija się na sytuacji ekonomicznej w państwach całego globu. W najgorszej sytuacji wcale nie jest Europa, lecz państwa biedne, w których narasta kryzys zadłużenia. Będzie się on pogłębiał wraz z dalszym podnoszeniem stóp procentowych przez czołowe banki centralne świata.

Wołodymyr Zełenski przemawia na szczycie G20. Fot. President Of Ukraine/flickr.com

Przy okazji szczytów G20 Oxfam regularnie publikuje raporty dotyczące nierówności ekonomicznych. W tym roku raport ten został poświęcony kryzysowi długu w państwach ubogich. Wierzyciele z państw G20 codziennie otrzymują 136 mln dolarów spłaty zobowiązań ze strony najbiedniejszych państw świata. W ubiegłym roku takie państwa musiały poświęcić na obsługę długu aż jedną czwartą swoich budżetów. Łącznie od czasu pandemii zapłaciły wierzycielom z państw G20 113 mld dolarów. Dzieje się to w czasie największego od dekad kryzysu kosztów życia oraz nadmiarowych zysków notowanych przez spółki paliwowe.

Tradycyjnie liderzy państw G20 podpisali wspólną deklarację. W związku z rozpędzającym się kryzysem kosztów życia zapewniają, że będą wspólnie działać w celu ograniczenia skutków wysokich cen energii i żywności. Zapewnią w tym celu lepsze finansowanie inwestycji w państwach nisko i średnio rozwiniętych, chociaż trudno powiedzieć, w jaki dokładnie sposób.

Sygnatariusze deklaracji mają podjąć też wysiłki w celu ograniczenia wzrostu globalnej temperatury do maksymalnie 1,5 stopnia Celsjusza. Przypomniano o zobowiązaniu państw wysoko rozwiniętych do uruchomienia 100 miliardów dolarów rocznie na łagodzenie skutków zmian klimatycznych w państwach rozwijających się, co zresztą zadeklarowano już rok temu podczas szczytu w Rzymie.

Klimatyczne plagi egipskie. COP27 to kolejny szczyt hipokryzji

W kwestii wojny w Ukrainie udało się wypracować wspólne, chociaż rozwodnione stanowisko. „Większość członków zdecydowanie potępiła wojnę w Ukrainie i podkreśliła, że powoduje ona ogromne ludzkie cierpienie oraz zaostrza niestabilność światowej gospodarki. […] Pojawiły się też inne opinie i stanowiska dotyczące tej sytuacji oraz sankcji” – czytamy w deklaracji. Przypomniano też, że G20 nie służy do rozwiązywania kwestii bezpieczeństwa.

W liczącej kilkanaście stron deklaracji po szczycie G20 wojnie w Ukrainie poświęcony jest jeden niedługi akapit. Pomimo że wystąpienie Zełenskiego było jednym z kluczowych momentów szczytu, to świat niezachodni nie żyje wojną w Ukrainie. Zresztą większość świata zachodniego również – a przynajmniej nie bezpośrednio. Kryzys kosztów życia, wysokie ceny energii, konsekwencje zmian klimatycznych, zadłużenie państw globalnego Południa, dostawy żywności – to problemy trapiące obecnie większość globu.

Właśnie dlatego Ławrow mógł względnie spokojnie paradować po szczycie w Indonezji, chociaż odbywał się on w momencie zmasowanego ostrzału ukraińskich miast oraz śmiertelnego incydentu na terenie państwa NATO. Rosja próbuje się pozycjonować jako racjonalny partner, który może pomóc w rozwiązaniu każdej z tych palących spraw.

Były prezydent wyprowadzony. Oto dwie rzeczy, których chce teraz „najwyższy przywódca” Chin

Jeśli Zachód chce znaleźć sojuszników przeciw Kremlowi, a może w przyszłości także Chinom, sam musi mieć ofertę także dla państw rozwijających się i ich partnerów, którym nie są potrzebne czołgi czy wyrzutnie rakiet, tylko dostęp do taniej energii i wody. Inaczej mówiąc, bez próby rozwiązania globalnych problemów trudno będzie zapewnić pokój w Europie Środkowo-Wschodniej. Może to się wydawać absurdalne dla mieszkańca Polski, ale dla mieszkańca Brazylii albo RPA już niekoniecznie.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Wójcik
Piotr Wójcik
Publicysta ekonomiczny
Publicysta ekonomiczny. Komentator i współpracownik Krytyki Politycznej. Stale współpracuje z „Nowym Obywatelem”, „Przewodnikiem Katolickim” i REO.pl. Publikuje lub publikował m. in. w „Tygodniku Powszechnym”, magazynie „Dziennika Gazety Prawnej”, dziale opinii Gazety.pl i „Gazecie Polskiej Codziennie”.
Zamknij