Gdynia miała zamienić się w Miasto Słowa, ale zamiast tego stała się stolicą transfobii. Winna okazała się... książeczka dla dzieci. Kilku prawicowych dziennikarzy w festiwalu literackim dostrzegło „lewacko-tęczową propagandę”. W efekcie wydarzenie straciło patrona medialnego, a jego organizatorzy zdecydowali, że na zaplanowane pod koniec tygodnia spotkanie dla dzieci na temat książki o transpłciowej dziewczynce będą mogli przyjść tylko dorośli.
Medialny skandal wokół gdyńskiego święta literatury wywołał w sieci jeden z prawicowych portali. Problematyczny dla pracujących tam dziennikarzy, którzy nie zdecydowali się nawet podpisać nazwiskami, okazał się jeden punkt festiwalowego programu. Chodzi o warsztaty, które na terenie Gdyńskiego Centrum Filmowego 28 sierpnia poprowadzą edukatorzy i edukatorki ze wspierającej osoby niebinarne i transpłciowe fundacji Trans-Fuzja.
O „tęczowym lewactwie” do znudzenia
W wydarzeniu udział miały wziąć dzieci i ich rodzice zainteresowani tematyką tożsamości płciowej, empatii i tolerancji. Pretekstem do dyskusji jest zaś książka Mam na imię Jazz, która rok temu ukazała się nakładem wydawnictwa Krytyki Politycznej. To ucząca otwarcia na różnorodność i adresowana przede wszystkim do najmłodszych czytelników i czytelniczek opowieść o transpłciowej dziewczynce i jej drodze do samoakceptacji. Książka oparta jest na prawdziwym doświadczeniu jej autorki – Jazz Jennings – aktywistki, youtuberki i najpopularniejszej rzeczniczki transdzieciaków na całym świecie.
W planowanym spotkaniu prawicowi publicyści nie dopatrzyli się jednak walorów edukacyjnych, lecz przypięli mu łatkę „lewackiej propagandy”. Portal zwrócił też uwagę, że „tęczowe atrakcje” odbywają się przy wsparciu prezydenta Gdyni, który jest organizatorem festiwalu Miasto Słowa, oraz Radia Gdańsk – patrona medialnego imprezy. Dodatkowo z dużym niepokojem odnotowano fakt, że warsztaty ma poprowadzić transpłciowy dziennikarz OKO.press Anton Ambroziak. Nikt nie sprawdził jednak, czy informacja ta jest aktualna. „Wyborcza” podaje, że Ambroziak zrezygnował z udziału w festiwalu dwa tygodnie temu.
Dla dzieci bez dzieci
Kilka godzin po publikacji materiału na stronie Biblioteki Gdynia – współorganizatora Miasta Słowa – pojawił się komunikat, że „przewidziane na piątek warsztaty Mam na imię Jazz, na które pierwotnie zaproszono dzieci wraz z rodzicami, będą przeznaczone tylko dla dorosłych”. Dlaczego?
Miasto Dzieci w Mieście Słowa trwa i przyciąga najmłodszych miłośników literatury, co ogromnie nas cieszy.Dyrektor…
Opublikowany przez Biblioteka Gdynia Wtorek, 25 sierpnia 2020
– Zmieniliśmy formułę wydarzenia ze względu na atmosferę, która wytworzyła się wokół tych warsztatów. Chodzi o nagonkę mediów prawicowych – mówi nam dyrektorka biblioteki, Natalia Gromow. – Nasza biblioteka jest tolerancyjna i otwarta dla wszystkich. Chcemy, by taka pozostała oraz by wszystkie tematy związane z akceptacją różnorodności były w niej poruszane. Podjęłam jednak decyzję o zmianach w programie, ponieważ nie jestem w stanie zagwarantować młodym odbiorcom odpowiedniej atmosfery do przeprowadzenia warsztatów w tym miejscu i tym czasie. Jeżeli ktokolwiek zdecyduje się zakłócić spotkanie – a takie ryzyko istnieje i teraz się unaoczniło – cała idea towarzysząca warsztatom, czyli rozmowa o tolerancji, otwartości i tym, że ludzie są różni, po prostu zniknie – dodaje Gromow, przyznając, że najważniejsze dla niej jest bezpieczeństwo fizyczne i psychiczne dzieci.
Natalia Gromow przypomina też, że ze względu na trwającą pandemię festiwalowe wydarzenia odbywają się w przestrzeni miejskiej, a nie w budynkach bibliotek. Fakt ten, jak twierdzi, uniemożliwia organizatorom imprezy dostateczną ochronę jej uczestników i uczestniczki przed konfrontacją z ewentualnymi transfobicznymi wybrykami. Czy to oznacza, że dorośli powinni spodziewać się ataków albo zrezygnować z udziału w warsztatach?
– Dołożymy wszelkich starań, by zapobiec zakłóceniom. Na miejscu będzie ochrona. Jednak nie możemy nikogo zapewnić, że w okolicy nie pojawią się osoby przeciwne działaniom podejmowanym na festiwalu. Różnica pomiędzy dorosłymi a dziećmi jest jednak taka, że ci pierwsi są świadomi całej sytuacji. I oczywiście mogą po prostu nie przyjść na te warsztaty lub jeśli uważają je za wartościowe i ważne, zjawić się pomimo ryzyka. Zapewniam jednocześnie, że warsztaty o tolerancji i transpłciowości dla dzieci planujemy przeprowadzić w murach biblioteki, tak aby najmłodszym czytelnikom nic nie zagrażało. Zorganizujemy takie przedsięwzięcie, gdy tylko pozwolą nam na to zalecenia sanitarne – zapewnia dyrektorka Biblioteki Gdynia.
czytaj także
Niezmienny świat cis-hetero
Postanowienie Natalii Gromow wzbudziło spory sprzeciw w środowisku literackim, dla którego Miasto Słowa jest szczególnym wydarzeniem, zwłaszcza że kończy się ceremonią przyznania prestiżowej Nagrody Literackiej Gdynia. Do komunikatu o zmianach w programie odniosła się na Facebooku m.in. Natalia Fiedorczuk-Cieślak. „Wydarzenie dla dzieci i rodziców miałoby szansę stać się platformą przede wszystkim dla rodzin, w których dorastają dzieci o rozwoju innym niż jedyne słuszne cis-hetero. Tym samym skazujecie właśnie te dzieci i nastolatki na niewidzialność” – napisała autorka dwóch głośnych książek: Jak pokonać centra handlowe oraz Ulga.
Z kolei antropolożka i eseistka Olga Drenda zwróciła uwagę na to, że decyzja Natalii Gromow musiała być najwyraźniej wynikiem zewnętrznych nacisków. „Rozumiem, że dostawaliście groźby. Bardzo mi przykro” – brzmiał jej komentarz. Na łamach „Wyborczej” sprawę skomentował też jeden z gości festiwalu, Zygmunt Miłoszewski, który uznał, że nagonka na osoby LGBT+ stała się „oficjalną polityką państwa” i prowadzi do „prawdziwych aktów przemocy, wykluczenia i dyskryminacji”. „To, że biblioteka postanowiła odwołać warsztaty dla dzieci wokół książki o transpłciowym bohaterze, jest bardzo smutne. Cała edukacja równościowa, antydyskryminacyjna, powinna być skierowana do dzieci, nie do osiemdziesięciolatków” – zaznaczył pisarz.
A jak na sprawę reaguje urząd miasta? Skontaktowaliśmy się z jego rzeczniczką, Agatą Grzegorczyk. Nie udało nam się jednak dowiedzieć, czy do ratusza poza medialnymi zarzutami spływały jakieś protesty lub pogróżki. Z przesłanego nam oświadczenia wynika, że magistrat w sprawie zmian programowych pozostawił wolną rękę dyrektorce biblioteki.
W tym równaniu pojawia się jednak kilka niewiadomych, jak chociażby powody, dla których informacja o warsztatach zniknęła z oficjalnego programu festiwalu. Otwarte pozostaje też pytanie, dlaczego organizatorzy tak bardzo przejęli się de facto jednym artykułem w sieci i odwołali wydarzenie na zaledwie kilka dni przed planowaną datą, podczas gdy zaostrzenie nagonki na osoby LGBT+ zaczęło się w czasie kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy.
– Decyzję podjęła pani dyrektor Biblioteki Gdynia, która organizuje wydarzenie. Przyjmujemy podane przez panią Natalię Gromow uzasadnienie tej decyzji i szanujemy jej obawę o bezpieczeństwo dzieci. Zawsze powinno być ono najwyższym priorytetem – brzmi lakoniczne stanowisko miasta.
czytaj także
Radio z prawicową misją
Nieco obszerniej o festiwalu postanowił wypowiedzieć się natomiast prezes zarządu wywołanego przez prawicowych dziennikarzy do tablicy Radia Gdańsk. Adam Chmielecki poinformował na stronie rozgłośni, że ta oficjalnie wycofuje patronat medialny dla festiwalu. Powód? „Po dokonaniu dogłębnej analizy programu Nagrody Literackiej Gdynia oraz festiwalu »Miasto Słowa« należy stwierdzić, że informacje zawarte przez organizatorów we wniosku o patronat medialny były fragmentaryczne, niepełne i niereprezentatywne dla całego programu. W związku z tym musimy uznać, że autorzy w/w wniosku nadużyli zaufania pracowników Radia Gdańsk i wprowadzili ich w błąd” – czytamy w oświadczeniu.
„Niektóre treści, które – jak można wywnioskować na podstawie zestawienia osób występujących w poszczególnych punktach programu i instytucji, z którymi są związane – będę prezentowane podczas w/w wydarzeń, w naszej ocenie nie odpowiadają misji Radia Gdańsk” – kwituje prezes zarządu.
Czy to oznacza, że tolerancja, równość i edukacja nie wpisują się w misję rozgłośni? Tego próbowaliśmy dowiedzieć się od jej zarządu. Oto odpowiedź: „Stanowisko Radia Gdańsk w tej sprawie zostało przedstawione w komunikacie, który jest dostępny na naszej stronie. Przedstawiciele Radia Gdańsk nie widzą potrzeby dalszego odnoszenia się do tej sprawy”.
„Wystarczy, że milicjanci uznają kogoś za osobę LGBT, i wtedy rozpoczyna się piekło”
czytaj także
Nic tak nie pomaga literaturze jak skandal
Mam na imię Jazz to nie pierwsza nasza książka, która wzbudziła popłoch na prawicy, bo rok temu kuratorium oświaty oburzyły przygody ślimaka Sama autorstwa Marii Pawłowskiej i Jakuba Szamałka. Po tym, jak lektura, w której główny bohater jest – zgodnie ze swoją naturą – hermafrodytą, dwa łabędzie żyją w związku jednopłciowym, a wiewiórki (rodzaju żeńskiego) wspólnie wychowują dziecko, znalazła się na półkach biblioteki w Szkole Podstawowej nr 13 w Olsztynie, strażnicy polskiej edukacji nakazali jej wycofanie i wysłali swoich kontrolerów do placówki.
To nic, że jak przypomniała wówczas redaktorka naczelna Krytyki Politycznej, książka została wyróżniona w VIII Konkursie Literatury Dziecięcej im. Haliny Skrobiszewskiej, znalazła się na liście Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej, a nawet trafiła na zagraniczne rynki. Kuratorium uznało, że nauka podstaw biologii i szacunku do różnorodności jest niezgodna z obowiązującymi standardami edukacyjnymi. Paradoks polega na tym, że zamieszanie wokół książki Kim jest ślimak Sam tylko podbiło jej sprzedaż. „No ale przecież nic tak nie pomaga w dotarciu pod strzechy jak skandal” – napisała Agnieszka Wiśniewska.
Teraz wszystkich zainteresowanych tematem transpłciowości i edukacji antydyskryminacyjnej rodziców, opiekunów i pedagogów zachęcamy do udziału w spotkaniu wokół książki Jazz Jennings, które odbędzie się w piątek, 28 sierpnia, o godz. 18.00 na schodach Gdyńskiego Centrum Filmowego. Chęć udziału należy zgłosić pod adresem: [email protected].