Brojlery często są pięknymi, rosłymi i umięśnionymi ptakami i wcale nie ustępują mądrością i wielkością orłom. Często są też białe, mają złote nóżki i czerwony grzebień, który przy odrobinie dobrej woli można by uznać za koronę. Brakuje im właściwie tylko krzyża. Skoro już musimy poprawiać nasze godło, zróbmy to z sensem.
Nie do końca rozumiem, dlaczego posłowie klubu Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński i Katarzyna Lubnauer są przeciwni zmianom w godle Rzeczpospolitej, które przygotowuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Nie da się ukryć, że godło polskie do najpiękniejszych nie należy i nadaje się chyba głównie do straszenia nim dzieci. Co zresztą robi w prawie wszystkich szkolnych klasach.
Gdy patrzy się na wiszącego na ścianie orła białego, nie sposób nie zwrócić uwagi na jego przerażony wzrok i daleko wysunięty język. Można odnieść wrażenie, że nasz orzeł na coś cierpi i nie do końca mu się chyba podoba rola, w jakiej tak powszechnie występuje. Ciekawe, co miał na myśli architekt i profesor Zygmunt Kamiński, który nasze godło zaprojektował? A może wynika to ze zwykłej nieudolności?
Nic dziwnego, że godło jest krytykowane przez specjalistów od heraldyki. Ponoć nie powinno być cieniowane, błędny jest kolor i zwieńczenie przepaski, a na dodatek w gwiazdce znajdującej się na skrzydle ptaka widziano symbol masoński. Problemów jest znacznie więcej, w tym niesymetryczność orlich skrzydeł.
czytaj także
Sztuka heraldyki rzecze takoż, że nogi orła powinny być złote. Tymczasem w przypadku polskiego godła ptak ma tylko złote pazury. Co jest oczywistym absurdem. Gdy przyjrzymy się zdjęciom orłów, zobaczymy, że nie mają złotych pazurów, ewentualnie żółte nóżki. Złotawe nóżki miałyby zatem sens, gdybyśmy chcieli, żeby wizerunek orła białego z polskiego godła był bliższy rzeczywistości.
Biorąc po uwagę powyższe zastrzeżenia, można zrozumieć, że eksperci z Ministerstwa Kultury chcą godło poprawić. Nie sposób jednocześnie nie przyznać racji posłom niepokojącym się, że koszta takiej operacji mogą być olbrzymie. Wizerunek orła białego znajduje się nie tylko na niezliczonych ścianach wszystkich państwowych instytucji, lecz także na koszulkach sportowców czy awersach polskich monet.
Czy będziemy musieli wybić od nowa wszystkie polskie monety? Czy godła zmienimy tylko na ścianach? Obawiam się, że jednak mennica będzie miała pełne ręce roboty, bo choć godło na monetach jest monochromatyczne i na tyle małe, że nie widać niesymetryczności, to wśród poprawek proponowanych – na razie nieoficjalnie – przez MKiDN znajduje się też propozycja, żeby orzeł biały posiadał krzyż.
Od razu przychodzą mi do głowy liczne żarty, gdzie orzeł mógłby ten krzyż mieć, ale sprawa jest poważna, więc ich państwu oszczędzę. Zgodne z heraldyką krzyż powinien znajdować się na koronie. Oczywiście niezgodne jest to z rzeczywistością. O ile mi wiadomo, orły w przyrodzie nie występują w koronach, a jeśli mają jakąś biżuterię, to jedynie obrączki na nóżkach. Nie od dziś jednak wiadomo, że heraldyka, a tym bardziej PiS-owska polityka, nie są sztukami głęboko osadzonymi w faktach.
Jeśli naprawdę mamy już zmieniać nasze godło, proponowałbym, żeby było ono nie tylko ładniejsze, ale też bardziej zgodne z rzeczywistością. Oczywiste jest, że Polska nie jest krajem orłów, a już na pewno nie białych. To, co występuje w Polsce powszechnie, to raczej ziemniaki, cebula, ewentualnie węgiel. Nasze czarne złoto ma jednak od pewnego czasu czarny PR, a obawiam się, że propozycji, żeby w polskim godle był ziemniak czy cebula, nawet jeśli dodamy im złotą koronę i krzyż, nikt nie weźmie na poważnie.
Zatem niech już zostanie w nim ptak. Wszak legenda głosi, że założyciel państwa Polan, niejaki Lech, podczas postoju w okolicach Poznania ujrzał gniazdo, a w nim białego orła z trzema pisklętami. Niestety do dziś nie wiadomo, co to był właściwie za ptak, bo orły o białym upierzeniu nie występują ani nie występowały w tej okolicy. Nie ma takiego ptaka jak orzeł biały. Przynajmniej nie w Polsce ani jej okolicach.
czytaj także
Oczywiście nie można odrzucić hipotezy, że po długiej podróży Lechu miał halucynacje z niedożywienia. Jakkolwiek było, widok białego ptaka tak go zachwycił, że postanowił osiąść w tym rejonie na stałe. Nie była to być może najbardziej fortunna decyzja, ale cóż. Nie była też taka najgorsza. Gdzieś mieszkać trzeba.
Ponieważ do dziś nie ustalono, co właściwie ujrzał Lech, przyjmuje się, że prawdopodobnie był to orzeł bielik. Dorosłe bieliki przeważnie mają jednak upierzenie brązowe, co mogłoby jednak trochę słabo wyglądać na godle. Zresztą nawet jeśli uznamy, że w godle znajduje się orzeł bielik, to ma to trochę słabe uzasadnienie społeczno-historyczne. Populacja bielików w Polsce to dziś zaledwie kilkaset osobników. Przez całe stulecia tępiliśmy te ptaki tak skutecznie, że w latach 30. XX wieku na terenie kraju odnotowano zaledwie kilkanaście lęgowych par bielika.
Heraldyka, a tym bardziej PiS-owska polityka, nie są sztukami głęboko osadzonymi w faktach.
Czy naprawdę słuszne i zbawienne wynoszenie jest na ołtarze ptaka, którego populację doprowadziliśmy na skraj wyginięcia? Paradoksalnie ma to pewien sens pod rządami PiS-u, który najwyraźniej chce z Polakami zrobić to, co niegdyś Polacy zrobili z bielikami.
Mam jednak inną propozycję. Zamiast poprawiać wygląd orła w polskim godle, może należałoby wybrać na nasz symbol innego ptaka? Tak się składa, że jest taki jeden gatunek. Nie tylko powszechnie lubiany, ale także powszechnie występujący w Polsce. Chodzi o oczywiście o zwykłą kurę, a konkretnie jej wyjątkową rasę: brojlera rzeźnego. Chyba nie ma Polaka ani Polki, którzy nigdy nie mieliby z nim do czynienia. Głównie na stole, ale często też w kebabie. Tylko w zeszłym roku wyhodowaliśmy ich i zabiliśmy ponad miliard.
Czy to nie imponująca liczba? Czy nie świadczy wspaniale o potędze naszego przemysłu rzeźnego? Dlaczego brojlery nie miałby wisieć na ścianach wszystkich instytucji państwowych? Być wybite na awersach monet? Żaden inny ptak w polskiej historii nie przyczynił się w podobnym stopniu do naszego rozwoju gospodarczego.
czytaj także
Brojlery często są pięknymi, rosłymi i umięśnionymi ptakami i wcale nie ustępują mądrością i wielkością orłom. Często są też białe, mają złote nóżki i czerwony grzebień, który przy odrobinie dobrej woli można by uznać za koronę. Brakuje im właściwie tylko krzyża. Skoro już musimy poprawiać nasze godło, zróbmy to z sensem.
A jeśli już zmieniamy godło, może warto by przy okazji zmienić nazwę kraju. Nie da się ukryć, że Polska kojarzy się ludziom źle i coraz gorzej. Duża w tym zasługa obecnego rządu, który rozpropagował historię o polskich obozach zagłady. Raczej nie wyplenimy już tego zwrotu, więc może warto spróbować czegoś innego.
Dym z płonącej stodoły zasłonił polską krzywdę: oto refren „Małej Zagłady”
czytaj także
Nazwa kraju leżącego nad Wisłą mogłaby też bardziej pasować do krajów ościennych. Być po prostu ładniejsza. Kolega artysta Tomasz Saciłowski podpowiada, że najbardziej odpowiednią dla naszego kraju nazwą byłaby Bitwa. Patrząc od strony bieguna, można by kolejno wymieniać: Łotwa, Litwa, Bitwa…