Twój koszyk jest obecnie pusty!
Spieszmy się odbierać telefony, tak szybko milkną
Amerykańskie władze zdecydowały się wprowadzić szczególne sankcje wobec polskich władz. Komentarz Michała Sutowskiego.

Nieoficjalny zakaz wstępu do Białego Domu dla premiera i prezydenta RP to niby nie dramat – poważne rozmowy o interesach i tak prowadzi się kanałami dyplomatycznymi lub na wizytach roboczych, a nie w świetle kamer i z czerwonym dywanem. To jednak dowód, że ustawę o IPN administracja amerykańska traktuje i dosłownie, i poważnie – dlatego wysyła sygnał ostrzegawczy: tylko, k… spróbujcie (np. ścignąć autora z amerykańskim paszportem).
Ujawniona przez Onet.pl reakcja Departamentu Stanu i współpracowników prezydenta Trumpa rozwiewa natomiast kilka złudzeń, które nasz rząd i Jarosław Kaczyński zdawali się żywić.
Po pierwsze okazuje się, PiS nie jest impregnowany na wpływy z zewnątrz. Może nie żyjemy w czasach Gierkowskich kredytów czy unijnego procesu akcesyjnego, ale po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE, przy jawnej sprzeczności interesów z Francją i rozkręconej histerii antyniemieckiej wygląda na to, że nawet nasz egzotyczny sojusz z Trumpem (przypieczętowany ledwie jedną sentymentalną mową o barykadach powstańczych) może trafić szlag. A na tym nawet Jarosławowi „po mnie choćby potop” Kaczyńskiemu nie zależy.
Po drugie, służby amerykańskie i szerzej tzw. zagranica nie są „niedoinformowane”, względnie zmanipulowane przez znajomych Sikorskiego i Tuska. Głupoty tego rodzaju podnoszono przy okazji wizyty Komisji Weneckiej, względnie po krytycznym liście Johna McCaina.
Po trzecie okazuje się, że dbałość o „dobrą atmosferę wokół Polski” to nie bullshit liberalnych euroentuzjastów i naiwniaków, którzy nie rozumieją, że liczą się tylko twarde interesy. Bo tak się składa, że ogólne poglądy wyborców amerykańskich na stan rzeczy w Polsce będą wpływały na decyzje kongresmenów o stacjonowaniu nad Wisłą ciężkiej brygady US Army, na której PiS ponoć bardzo zależy.
Po czwarte, telefon warto jednak odbierać nawet od polityków „niskich rangą”, bo mogą mieć coś ciekawego do powiedzenia. Bo ci godni prezydenckiej uwagi mogą potem nie mieć dla nas czasu.
W sytuacji tak ostrego postawienia sprawy przez Amerykanów i pogorszenia relacji polecam wszystkim obserwować dalsze losy i zapisy planowanej ustawy reprywatyzacyjnej. Bo czymś za tę ustawę PiS będzie musiał światu zapłacić. Więcej o tym u nas Piotr Ikonowicz:

















