5 stycznia Hamburg wprowadził „prawo policyjne” na obszarze Starego Miasta i trzech przyległych dzielnic.
Bezpośrednią przyczyną miał być atak na posterunek i zranienie jednego z funkcjonariuszy. Celem jest stłumienie oporu protestujących, którzy od listopada przeciwstawiają się łamaniu praw uchodźców oraz polityce gentryfikacyjnej miasta. Wyznaczenie w centrum Hamburga „strefy zagrożenia” zaogniło konflikt i podzieliło opinię publiczną w Niemczech.
Lampedusa w Hamburgu
Miasto jest jednym z ośrodków, do którego trafiają uchodźcy z Afryki i krajów regionu Morza Śródziemnego dotkniętych wojną domową. Trzystu uciekinierów z Libii zorganizowało się w grupę Lampedusa in Hamburg, będącą częścią szerokiego frontu walki o prawa uchodźców w Niemczech. Znaleźli schronienie w dzielnicy St. Pauli. W połowie 2013 roku władze miasta rozpoczęły działania na rzecz ich deportacji. Zmobilizowało to działaczy społecznych do zorganizowania protestów przeciw łamaniu praw uchodźców. 2 listopada przez miasto przeszła ponaddwudziestopięciotysięczna demonstracja W odpowiedzi zaczęto wydalać obcokrajowców i represjonować organizatorów i uczestników protestu. Kolejna manifestacja solidarnościowa z uchodźcami zorganizowana 14 grudnia została stłumiona przez służby porządkowe z użyciem gazu pieprzowego i psów.
Gentryfikacja hanzeatyckiego miasta
Hamburg jest od dwóch dekad sceną zmagań aktywistów z polityką gentryfikacyjną władz miasta. Zmagania te ogniskują się wokół dwóch obiektów. Pierwszy z nich – tzw. blokowisko Esso – mieści się w dzielnicy St. Pauli (tej samej, która stanowi centrum walki o prawa uchodźców). Właściciel budynków mieszkalnych nie kryje, że zamierza je wyburzyć i w ich miejsce wznieść nowoczesne apartamentowce i budynki komercyjne. Walka lokatorów i działaczy przeciw tej decyzji zakończyła się niepowodzeniem w połowie grudnia. Z powodu intencjonalnych zaniedbań właściciela bloki groziły zawaleniem i ze względów bezpieczeństwa mieszkańcy zostali eksmitowani.
W tym samym okresie zapowiedziano eksmisję drugiego z obiektów – symbolu hamburskiego squattingu – centrum społeczno-kulturalnego Rote Flora. Mieszczący się w sąsiadującej ze starówką dzielnicy Schanzen budynek pochodzący z końca XIX wieku w ciągu stu lat pełnił funkcję teatru, kina, a następnie domu towarowego. W roku 1988 właściciel zdecydował się zmienić go w komercyjną estradę, co spotkało się z protestami społecznymi i doprowadziło do zajęcia budynku przez aktywistów. Od 1 listopada 1989 Rote Flora pełniło funkcję centrum społeczno-kulturalnego. Jesienią ubiegłego roku właściciel budynku ogłosił likwidację ośrodka i eksmisję jego mieszkańców. Doprowadziło to do społecznej mobilizacji i zapowiedzi demonstracji na 21 grudnia. Władze miasta i reprezentanci policji dawali jasno do zrozumienia, że protest zostanie rozpędzony.
Ten pochód dalej nie przejdzie
Demonstracja, która zebrała ok. 10 tys. osób, została zablokowana przez oddziały prewencji krótko po rozpoczęciu. Zdaniem policji stało się tak dlatego, że pochód ruszył zbyt wcześnie. W czasie przepychanek z frontem pochodu, pozostali protestujący podzielili się na grupy, które zajęły okoliczne ulice i rozpoczęły wznoszenie barykad. Protest przekształcił się w zamieszki, a służby porządkowe wkrótce straciły kontrolę nad sytuacją.
Policja blokuje demonstrację w obronie Rota Flora
Przez kolejne dni policja nie była w stanie uspokoić sytuacji w Hamburgu. Do dużego wystąpienia doszło 28 grudnia, kiedy zaatakowany miał zostać posterunek policji. Okazało się, że zniszczenia nastąpiły podczas zamieszek, które miały miejsce tydzień wcześniej. Niemniej służby posłużyły się „atakiem” jako pretekstem do wprowadzenia „stanu wyjątkowego” na obszarze centrum miasta, gdzie mieszczą się bloki Esso, Rote Flora i domy służące za schronienie uchodźcom. Wyznaczenie „strefy zagrożenia” oznacza, że służby porządkowe mogą legitymować i zatrzymywać każdą „podejrzaną” osobę. Działacze są przekonani, że celem jest wyczyszczenie miasta z uchodźców i aktywistów.
W Hamburgu bez zmian
Prawo dotyczące „stref zagrożenia” wprowadzono w Niemczech w roku 2005 w związku z mundialem i dotychczas zarezerwowane było przede wszystkim dla meczy piłkarskich podwyższonego ryzyka. Posłużenie się nim w Hamburgu ze względu na wystąpienia społeczne budzi szereg wątpliwości. Cytowany przez „Deutsche Welle” Joachim Lenders z hamburskiej policji tłumaczy ten wyjątek, twierdząc, że nigdy wcześniej nie dochodziło w mieście do tak gwałtownych walk na tle politycznym. Decyzję o wprowadzeniu „prawa policyjnego” popierają SPD oraz CDU, kwestionują natomiast Zieloni, Liberałowie i Die Linke.
Na razie wyznaczenie „strefy zagrożenia” w centrum Hamburga nie przynosi rezultatów. Od 5 stycznia nieustannie dochodzi w niej do zamieszek, zaś precedens użycia prawa w celu ograniczenia wolności zgromadzeń i wyrażania opinii jest postrzegany jako niebezpieczny sygnał dla niemieckiego życia publicznego.
Hamburg stał się sceną kolejnego kroku w procesie kształtowania się „demokracji militarnej” – używania coraz ostrzejszych środków przymusu do tłumienia wystąpień społecznych, wynikających z nieliczenia się przez władze z wolą obywateli.
Od wydarzeń w Hamburgu w dużej mierze zależy przyszłość swobód politycznych nie tylko w Niemczech.
Bieżące informacje na temat wydarzeń w Hamburgu uzyskać można m.in. śledząc portal „Revolution News!” oraz hashtag #gefahrengebiet na Twitterze.