Jest taki stary dowcip. Pytają rabina o wojnę między Iranem a Irakiem: której stronie życzy sukcesów. Rabin odpowiada: obu stronom.
Jest taki stary dowcip. Pytają rabina o wojnę między Iranem a Irakiem: której stronie życzy sukcesów. Rabin odpowiada: obu stronom.
Namiętnie PiS-owska reżyserka i dziennikarka Ewa Stankiewicz pobiła się z namiętnie platformerskim (a niegdyś namiętnie chrześcijańsko-narodowym) Stefanem Niesiołowskim. Prawdziwe starcie Tytanów, Godzilla kontra Mechagodzilla. A może raczej Atak Ludzi Grzybów? Był taki film japoński, autorstwa niezapomnianego Ishiro Hondy (zwanego czasem Inoshirem, ale najstarsi samuraje mówią, że to barbarzyńskie zniekształcenie japońskiego imienia). Rzeczywiście, Ludzie Grzyby to dobre określenie dla głównych bohaterów zajścia, potworów z zamierzchłej przeszłości, w której niestety ciągle wszyscy tkwimy. Fanatyczny wyznawca papieża, który stał się fanatycznym wyznawcą Donalda. I opętana smoleńszczyzną autorka słynnych Solidarnych 2010. Wielki Entomolog Platformy, Najgłośniej Bzycząca Muszka Tuska versus Leni Riefenstahl Jarosława Kaczyńskiego. On ją oskarża o to, że chciała mu wybić kamerą oko. Ona oskarża go o to samo. Biedna kamera. Ale biada podrzędnym istotom, które wchodzą między ostrza potężnych szermierzy, że zacytuję Szekspira. Biedny także Cezary Michalski, który nawołuje do ucywilizowania i modernizacji naszej ojczyzny. Widzisz, drogi Cezary, ucywilizowanie i modernizacja w Polsce będzie polegać na tym, że zamiast tłuc się po głowach oślimi szczękami, będziemy tłuc się po głowach kamerami.
Niesiołowski zapowiada, że pójdzie do sądu i pozwie Stankiewicz za prowokację i oszczerstwa. Stankiewicz mówi o Niesiołowskim: „To on chciał sprowokować mnie. […] on zareagował agresywnie już na samo moje nazwisko […] to przecież on do mnie podbiegł i zaatakował. Na filmie widać, że się trzymałam jakieś dwa, trzy metry od niego. To on rzucił się na mnie […] Dwukrotnie mnie zaatakował. Najpierw rzucił się na kamerę i próbował wyłamać mikrofon, ale odciągnęli go znajomi. Zaraz potem już z obraźliwymi wyzwiskami «won do PiS-u, won do PiS-u» zaatakował mnie bezpośrednio, fizycznie. Nie pamiętam dokładnie jak, ale wydaje mi się, że mnie szarpał i chwycił za nadgarstki. Po prostu wpadł w furię. […] Dla mnie pan Niesiołowski raczej potrzebuje pomocy lekarskiej. Groźne jest to, że teraz kłamie, mówiąc, że to ja go zaatakowałam, a on tylko odepchnął kamerę […] Pan Niesiołowski zachował się jak zwykły kryminalista albo osoba chora psychicznie. Odpowiednio do tego powinny się zachować władze partii. Wątpię jednak w ich reakcję. Przecież to ta partia wylansowała agresję i nienawiść w naszym życiu publicznym”.
Najbardziej podoba mi się to ostatnie zdanie. PiS-ówka mówi, że to Platforma wylansowała agresję i nienawiść w życiu publicznym. Można by się z tym zgodzić (szczególnie jeśli chodzi o tak zwaną bierną agresję, w której Platforma się specjalizuje), ale co w takim razie powiedzieć o PiS? W tym sporze kotła z garnkiem, po której stronie się opowiedzieć? Normalnie, moja sympatia skierowałaby się raczej w stronę Ewy Stankiewicz, bo w starciu fizycznym między damskim bokserem a damą, będę raczej po stronie damy. Ta sympatia jest jednak mocno osłabiona tym, że Ewa Stankiewicz jest nie tylko autorką łzawych pseudodokumentów o smoleńskim ludzie, ale także kuriozalnego filmu fabularnego Nie opuszczaj mnie, o którym portal Filmweb pisze w sposób następujący:
„Dramat Stankiewicz to niemal modelowy przykład złego kina «artystycznego». Zawodzi tu praktycznie wszystko: mdłe i niesympatyczne postacie, niechlujny scenariusz, napuszone dialogi, zrobiony bez ładu i składu montaż, i tak dalej, i tym podobne. Brakuje dyscypliny, by poskładać do kupy historię, ułożyć intelektualne tropy i dojść do jakichś wniosków. "Nie opuszczaj mnie" to raczej brudnopis, w którym ciekawe zdania giną w natłoku bełkotu lub banału. Tymczasem temat filmu – śmierć i jej konsekwencje dla żyjących – nie pozwala na bajdurzenie. Niestety, Stankiewicz każe nam oglądać błąkającą się po mieście parkę, która ani w religii, ani w miłości, ani nawet seksie nie znajduje ukojenia. Bohaterowie albo histeryzują, albo zaciskają szczęki w nienawistnym grymasie. Tragedię można by pewnie rozładować za pomocą żartów (choćby najbardziej smolistych), ale do tego twórcy musieliby mieć poczucie humoru. Dla masochistów”.
Ja masochistą nie jestem i przyznam się ze wstydem, że podczas oglądania filmu marzyłem o tym, żeby reżyserce ktoś zrobił krzywdę. Nie spodziewałem się jednak, że będzie to Stefan Niesiołowski. W takiej sytuacji jestem jak ten rabin. W tej wojnie na kamery i ośle szczęki, którą proponują nam przedstawiciele dwóch wiodących prawicowych orientacji politycznych, życzę sukcesów obu stronom.