Sachs: Iluzja amerykańskiego rozwoju
W odróżnieniu od makroekonomistów obywatele wiedzą, że w życiu liczy się coś więcej niż tylko wzrost PKB albo spadek bezrobocia.
Światem rzadzą pieniądze, ale gospodarka nie jest po to, żeby nieliczni mogli się bogacić, ale żeby wszyscy mieli co jeść.
W odróżnieniu od makroekonomistów obywatele wiedzą, że w życiu liczy się coś więcej niż tylko wzrost PKB albo spadek bezrobocia.
Groźnym błędem jest wyciąganie wniosku, że skoro inwestorzy są zachwyceni, to realny stan gospodarki musi się poprawiać.
Drobni przedsiębiorcy nad Wisłą są rzekomo tak dyskryminowani, że należałoby chyba zorganizować im jakąś akcję afirmacyjną.
Rzekomo nieprzekraczalny konflikt lewicy kulturowej z ekonomiczną to jedna z najbardziej już zdartych płyt w naszej debacie. Michał Sutowski recenzuje książkę Rafała Wosia.
Skrócenie czasu pracy o godzinę dziennie jest dużo mniejszą rewolucją dla pracodawców, niż mogłoby się wydawać.
PKB jest na tyle powierzchowny, że jego wzrost nie powinien być głównym celem polityki publicznej. A im wyższy PKB na głowę, tym większego znaczenia nabierają inne czynniki dobrobytu społecznego.
To ci, którzy pójdą do ZUS – mówi analityk giełdowy, Piotr Kuczyński.
Jedną z przyczyn, dla których tak łatwo jest korporacjom obniżyć płacone podatki, są międzynarodowe niespójności prawa podatkowego.
Większość Europejczyków uważa, iż środowisko naturalne powinno być priorytetem nawet kosztem wzrostu gospodarczego.
Albo jesteś za cywilizacją, która nienawidzi rowerzystów i wegetarian, albo za taką, w której rozumie się, że odpowiedzialność za ochronę środowiska to nie jest wydumany problem wyimaginowanej wspólnoty.