Po pierwsze: nie pozabijać się. Parę słów po Kongresie Kobiet
Konflikty o status i wpływ muszą trwać. Życzylibyśmy sobie, żeby dalej przesuwały Kongres Kobiet na lewo.
„Chcemy całego życia!” – jak pisała Zofia Nałkowska.
Konflikty o status i wpływ muszą trwać. Życzylibyśmy sobie, żeby dalej przesuwały Kongres Kobiet na lewo.
Problematyka społeczna, choć obecna, jest na Kongresie wciąż marginalizowana. A co by było, gdyby biedzie i wykluczeniu kobiet poświęcić sesję plenarną?
Debata o wyzysku ochroniarek podczas Kongresu Kobiet dobitnie pokazała, że fantazje o wszechporozumieniu i interesach „wszystkich kobiet” służą wyłącznie tym uprzywilejowanym.
W programie „Woronicza 17”, jednej z ważniejszych publicystycznych audycji w TVP Info, przez miesiąc nie zaproszono żadnej kobiety.
Fakt, że Kongres odbywał się w Łodzi, miał wpływ na jego przebieg.
W obecnym tempie minie ponad 200 lat, zanim afrykańskie kobiety osiągną pełną równość.
Większość z nas nie przyjmuje do wiadomości tego, że ktoś, kto jest dobrym studentem i świetnym sportowcem, może być również seryjnym gwałcicielem.
Od 2011 na każdej liście wyborczej 35 proc. osób to muszą być mężczyźni. Czy taki przymus ma sens?
Co jest naszym celem? Zachowanie czystości tożsamościowej czy przekonanie albo przynajmniej przybliżenie innym swoich racji?