Świat

Koniec bolsonarismo? Przed porażką prezydent Brazylii groził zamachem stanu

W naszej części świata wątpliwości może budzić podejście Brazylijczyków do wojny w Ukrainie. Lula, tak samo jak Bolsonaro i znaczna część liderów i ludności globalnego Południa, nie dostrzega imperializmu rosyjskiego jako zagrożenia i mówi głównie o dialogu.

Duża część świata i połowa Brazylii odetchnęły z ulgą, gdy w niedzielę około dwudziestej czasu lokalnego oficjalnie ogłoszono wyniki brazylijskich wyborów prezydenckich. Z niewielką przewagą wygrał je Lula da Silva, który otrzymał 50,9 proc. ważnych głosów. Jego konkurent, Jair Bolsonaro, zdobył 49,1 proc. Różnica wyniosła 2 miliony 149 tysięcy głosów.

Człowiek ludu kontra zbrodniarz w koronie. Brazylia czeka na drugą turę

Fakt, że już w niedzielę wieczorem znaliśmy wyniki wyborów w Brazylii, zawdzięczamy temu, że w kraju od 1996 roku istnieją elektroniczne urny. Wprowadzono je, by uniknąć wielu zdarzających się wcześniej oszustw wyborczych. Metoda zadziałała – od tamtej pory nie zgłaszano żadnych większych nadużyć.

Urny nie są połączone z Internetem, są też ściśle kontrolowane. Ponadto dzięki ich istnieniu potrzeba tylko kilku godzin, by znać oficjalne wyniki wyborów. Jednak już od początku kampanii Jair Bolsonaro, szukając furtki w przypadku ewentualnie przegranych wyborów, torpedował to rozwiązanie, twierdząc, że system narażony jest na oszustwa i zaprogramowany tak, by obecny prezydent przegrał.

Możliwe, że Bolsonaro powróci do tego tematu, jeśli będzie szukał drogi pozostania przy władzy (gdy piszę ten tekst, przeciwnik Luli nie zabrał jeszcze oficjalnie głosu).

Nieoczekiwane sojuszniczki

Bolsonaro to polityk bardzo kontrowersyjny, zwolennik posiadania broni, wycinki lasów Amazonii oraz dyktatury wojskowej, który często wypowiadał się w sposób mizoginistyczny, homofobiczny i rasistowski. Był prezydentem w bardzo trudnych czasach, przede wszystkim ze względu na pandemię. Brazylia stała się drugim najbardziej dotkniętym COVID-19 państwem świata pod względem liczby ofiar śmiertelnych, a według specjalnej Komisji Senackiej Jair Bolsonaro przyczynił się do zwiększenia skali tego dramatu.

Prezydent wyśmiewał chorobę, próbował blokować wprowadzane przez gubernatorów lockdowny, ignorował też wiadomości od firm farmaceutycznych, oferujących sprzedaż szczepionek, a później wypowiadał się jako ich przeciwnik. 1288-stronicowy raport Komisji Senackiej zaleca postawienie prezydenta w stan oskarżenia jako winnego dziewięciu przestępstw, w tym „podżeganiu do zbrodni, korupcji, szarlatanerii i zbrodni przeciw ludzkości”.

Rządy Jaira Bolsonaro to także ogromne przyspieszenie wycinki i wypalania lasów Amazonii, przede wszystkim pod pastwiska i na uprawę soi. Stąd tak ogromne poparcie dla prezydenta wśród przedstawicieli przemysłu rolniczego, który nie tylko nie odczuł negatywnych skutków pandemii, ale znacznie się rozwinął, a Brazylia stała się głównym eksporterem żywności do wielu państw. Jest to sytuacja paradoksalna w kontekście faktu, że kraj wrócił na światową mapę głodu.

Bolsonaro popierają także w zdecydowanej większości członkowie fundamentalistycznych kościołów ewangelikalnych. Rola tych religii w kraju rośnie w siłę i przy niezmienionych trendach do 2030 roku będzie ich w Brazylii więcej niż katolików. Kluczowe słowa, które powtarzał w kampanii Jair Bolsonaro to: „Bóg, ojczyzna, rodzina i wolność”.

Jego kontrkandydat i zwycięzca wyborów, Luiz Inácio Lula da Silva, znany jest światu od dawna – najpierw jako opozycjonista dyktatury wojskowej (a więc naturalny przeciwnik Bolsonaro), który zakładał pierwsze niezależne związki zawodowe, a później w wolnej Brazylii jako wielokrotny kandydat w wyborach prezydenckich.

Lewica przejmuje władzę w Kolumbii. Kim są nowi przywódcy kraju?

Wygrał je w końcu w 2002 roku. Sprawował urząd przez dwie kadencje, a odchodził z największym i rzadkim w demokratycznym świecie poparciem, przekraczającym 80 proc. Czemu zawdzięczał taką popularność?

Po pierwsze, jest politykiem niezwykle charyzmatycznym, który umie porywać tłumy. Po drugie, wprowadził jako pierwszy w historii na szeroką skalę liczne programy społeczne (z najsłynniejszym Bolsa Família na czele), pomagając wyjść z ubóstwa dziesiątkom milionów osób.

Jednak w czasie rządów jego następczyni (dodajmy, że Partia Pracujących Luli da Silvy wybrana była cztery razy z rzędu) na jaw wyszedł największy skandal korupcyjny w historii kraju. Wielu polityków, korzystając ze swojej pozycji, za gigantyczne łapówki zlecało podwykonawcom wykonywanie prac na rzecz spółki naftowej Petrobras, w której państwo ma ponad połowę udziałów.

W aferę tę zaangażowanych było wielu polityków z każdej strony sceny politycznej, ale największe odium spadło na partię będącą u władzy. Oponenci polityczni wykorzystali tę sytuację, oskarżając o przyjęcie przez Lulę mieszkania w ramach łapówki. Sprawę prowadził prokurator, który później został ministrem sprawiedliwości w rządzie Bolsonaro. Lula został skazany na więzienie na podstawie zeznań świadka, który sam otrzymał przez to niższy wyrok. Spędził w więzieniu 1,5 roku, co uniemożliwiło jego start w wyborach w 2018 roku. Obecnie wszystkie wyroki zostały anulowane z powodów proceduralnych.

Czy covidowa katastrofa pogrąży Bolsonaro?

czytaj także

Zgodnie z prawem Lula jest niewinny, ponieważ nic mu nie udowodniono. Wielu twierdzi jednak, że jest politykiem skorumpowanym i to była najczęściej używana przeciwko niemu karta w tej kampanii. 77-letni Lula, oprócz charyzmy i pozycji ikony, swoje zwycięstwo zawdzięcza też temu, że prawie cała opozycja bardzo mocno zjednoczyła się przed drugą turą.

Największym zaskoczeniem była prawdopodobnie trzecia na podium w pierwszej turze konserwatywna kandydatka Simone Tebet, która jeszcze kilka lat wcześniej głosowała za impeachmentem prezydentki Dilmy Rousseff, następczyni Luli z jego partii. Przekonywano, że w tych wyborach stawką jest demokracja, więc wszelkie różnice trzeba chwilowo odłożyć na bok. Simone nie tylko poparła Lulę, ale jeździła z nim po kraju, nagrywała wypowiedzi promujące prezydenta oraz chyba najlepiej ze wszystkich polityków umiała wskazać błędy Bolsonaro, także te związane z licznymi oskarżeniami korupcyjnymi.

Do współpracy z Lulą powróciła także Marina Silva, działaczka ekologiczna, która za czasów jego prezydentury odeszła z rządu uznając, że robi za mało na rzecz Amazonii. Przez wiele lat byli wrogami, Marina kandydowała nawet w wyborach, zawsze skupiając się na atakach przeciwko Partii Pracujących. Teraz wróciła, ponieważ Lula obiecał uwzględnienie jej postulatów w nowym rządzie. Kluczowe słowa, które powtarzał w kampanii Lula da Silva, to: „Miłość, pokój i nadzieja”.

Raz zdobytej władzy nie oddamy nigdy?

Wiele osób obawia się obecnie powtórzenia scenariusza ze Stanów Zjednoczonych – że prezydent i jego zwolennicy nie uznają wyników wyborów i będą utrudniać przejęcie władzy przez Lulę da Silvę. Nastroje takie podsycają wcześniejsze wypowiedzi Jaira Bolsonaro, który podważał wszelkie demokratyczne instytucje państwa oraz straszył, że pójdzie z nim wojsko – czyli de facto groził zamachem stanu.

A mogli zabić. Nowe fakty o szturmie na Kapitol

Trudno na dziś powiedzieć, czy tak się stanie, analitycy prognozują jednak, że za kapitanem, który zresztą w latach 80. został wyrzucony z armii, wojsko raczej nie pójdzie. Należy jednak pamiętać, że zwycięstwo Luli jest osiągnięte niewielką przewagą: ponad 58 milionów osób w Brazylii, wśród nich także wyborcy o cechach fanatycznych, głosowało za Brazylią Jaira Bolsonaro, bo podobała im się jego polityka wewnętrzna i wizja kraju w świecie.

Ludzie ci uważają Lulę za złodzieja, który rozkradał i dalej będzie rozkradać kraj. Część z nich czerpie wiedzę z fałszywych informacji, a więc boi się zamykania kościołów i pastorów, propagandy homoseksualizmu w szkołach i „komunizmu”, który właściwie nie jest zdefiniowany, ale dostrzegany w każdym przejawie działalności państwa. Bez wątpienia Brazylia jest krajem w dużej mierze konserwatywnym, o czym świadczą choćby silne przynależności do kościołów ewangelikalnych i rola religii w wyborach. Kandydat, który nie odwoła się do Boga i nie podkreśli, że jest wierzący, ma małe szanse na zwycięstwo.

Queerowa Brazylia: 200 lat walki o wolność

czytaj także

Konserwatywny, probolsonarowski obóz może nie przyjąć do wiadomości wyników wyborów i doprowadzić do zamieszek i manifestacji. Czy tak się stanie – nie wiemy, ale jednymi z pierwszych słów w przemówieniu Luli po ogłoszeniu wyników było podkreślenie, że „Nie ma dwóch Brazylii. Jesteśmy jednym krajem, jednym ludem, wielkim narodem”. Czy uda mu się zjednoczyć ten podzielony kraj? Trudno powiedzieć, zwłaszcza że sam Lula da Silva budzi w Brazylii ogromne kontrowersje.

Najtrudniejsze zadania 

Prezydent obejmie swoje stanowisko 1 stycznia 2023. Brazylia jest krajem o systemie prezydenckim, będzie on więc stał na czele rządu, którego składu oczywiście jeszcze nie znamy. Możemy za to domyślać się głównych kierunków przyszłej polityki na podstawie tego, co działo się w kampanii i o czym powiedział prezydent elekt w pierwszym powyborczym przemówieniu.

Tym, co najbardziej kojarzy nam się z Lulą da Silvą i co on sam mocno podkreśla, jest walka z głodem, biedą i wykluczeniem. Bez wątpienia prezydent będzie wykorzystywał różne instrumenty polityki społecznej i ekonomicznej państwa w celu włączającego wzrostu, walki z ubóstwem i ponownego skreślenia Brazylii ze światowej mapy głodu.

Najtrudniejszym zadaniem będzie zjednoczenie Brazylijczyków, walka z istnieniem dwóch wrogich obozów. Lula da Silva w pierwszych słowach mówił o walce z mową nienawiści i dyskryminacją kobiet, osób o różnym pochodzeniu etnicznym czy różnych wyznaniach. Brazylia ma być otwarta na różnorodność, włączająca i tolerancyjna.

Bardzo ważnym aspektem, zarówno w polityce wewnętrznej, jak i międzynarodowej, będzie walka z wylesianiem Amazonii. Prezydent ogłosił nawet „wylesianie na poziomie zerowym”, twierdząc, że rosnące drzewo jest dużo więcej warte niż drewno eksportowane dla krótkotrwałych, lukratywnych zysków. Mimo że wylesianie zmniejszało się znacznie za czasów, gdy sprawował urząd po raz pierwszy, to nie podchodził wówczas do tej sprawy tak radykalnie. W kontekście Amazonii po ogłoszeniu wyników mówił także o ludności rdzennej i jej prawach oraz o międzynarodowej koalicji, mającej pomóc w osiąganiu proklimatycznych rezultatów.

W polityce międzynarodowej celem Brazylii jest powrót do pozycji lidera globalnego Południa. Współpraca z krajami afrykańskimi, wsparcie ich we włączającym wzroście i uzyskaniu nowych technologii oraz powrót do uznania Brazylii za wiarygodnego i niezależnego partnera na arenie międzynarodowej.

W naszej części świata wątpliwości może jednak budzić podejście Brazylijczyków do wojny w Ukrainie. Lula, tak samo jak Bolsonaro i znaczna część liderów i ludności globalnego Południa, nie dostrzega imperializmu rosyjskiego jako zagrożenia i mówi głównie o dialogu. Taka postawa jest powszechna w regionie, widzimy ją szczególnie w wypowiedziach pochodzącego z Argentyny papieża. W kontekście wojny w Ukrainie należy jednak dodać, że Lula jest politykiem pragmatycznym i raczej nie będzie formował antyamerykańskich czy antynatowskich koalicji. Będzie jednak pewnie przeciwny izolowaniu Rosji.

Ameryka Łacińska: rok kryzysów i przełomów

Czy 30 października 2022 roku skończyło się w Brazylii bolsonarismo? Odpowiedź na to pytanie nie będzie łatwa. Nawet jeśli Jair Bolsonaro ustąpi i władzę zgodnie z prawem przejmie Lula da Silva, to ten ostatni będzie rządził krajem, w którym 41 proc. osób deklarowało, że nie zagłosowałaby na niego, i z Kongresem zdominowanym przez partię Bolsonaro lub jego zwolenników. Zmiana prezydenta to pierwszy, ogromnie ważny krok, ale walka ze skutkami czterech lat prezydentury Jaira Bolsonaro będzie trwała jeszcze długo.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Janina Petelczyc
Janina Petelczyc
Katedra Ubezpieczenia Społecznego SGH, Fundacja Terra Brasilis
Dr nauk społecznych, ekspertka ds. zabezpieczenia społecznego i międzynarodowej porównawczej polityki społecznej. Pracuje w Katedrze Ubezpieczenia Społecznego SGH. Związana z Fundacją Terra Brasilis.
Zamknij