Stany Zjednoczone borykają się z niestabilnym umysłowo prezydentem, a Chiny budują nowy jedwabny szlak. Krótko mówiąc, w tym krytycznym momencie Niemcy i Unia Europejska muszą zaoferować światu wizję rozwoju, stabilność i swoje globalne przywództwo – komentarz Jeffreya D. Sachsa.
NOWY JORK – Na całym świecie przyjaciele Niemiec i Europy odetchnęli z ulgą: niemieccy chadecy (CDU) i socjaldemokraci (SPD) postanowili jednak przystąpić do rozmów o ponownym utworzeniu koalicji rządowej. Światu potrzeba silnych, patrzących w przyszłość Niemiec w dynamicznie rozwijającej się Unii Europejskiej. Aby to było możliwe, musi powstać nowa, wielka koalicja, zdolna do współpracy z rządem francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona.
czytaj także
Rozczarowana wynikiem wyborów niemiecka SPD z początku zamierzała przejść do opozycji. Mogła to być postawa nie tylko szczera, ale i strategicznie trafna. Na pewno jednak nie była właściwą odpowiedzią na potrzebę chwili. Niemal na całym świecie dyplomacja trzeszczy w szwach.
Niemcy: Rozmowy koalicyjne zerwane. Czy to początek końca europejskiego ładu?
czytaj także
Stany Zjednoczone borykają się z niestabilnym umysłowo prezydentem, gabinetem złożonym z plutokratów i republikańską większością w Kongresie. Europa zmaga się z wieloma kryzysami naraz – gospodarczymi, społecznymi, politycznymi i instytucjonalnymi. Dynamicznym i patrzącym w przyszłość krajem są dziś Chiny. To powinno skłonić Unię, by zdecydowanie objęła przywódczą rolę i wciągnęła Chiny do konstruktywnej, partnerskiej współpracy w kluczowych inicjatywach, takich jak budowa zrównoważonej euroazjatyckiej infrastruktury.
Krótko mówiąc, w tym krytycznym momencie Niemcy i Unia Europejska muszą zaoferować światu wizję rozwoju, stabilność i swoje globalne przywództwo. Ten imperatyw dotyczy zarówno Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej Angeli Merkel, jej siostrzanej Unii Chrześcijańsko-Społecznej (CSU) w Bawarii, jak i socjaldemokratycznej partii SPD.
CDU/CSU i SPD muszą jednak zrobić więcej niż tylko przedłużyć trwanie rządu, którego poprzednia kadencja pod względem spojrzenia na świat i temperamentu wyglądała na zgoła prowincjonalną. Światu i Europie potrzeba Niemiec otwartych, których polityka nie będzie ograniczać się do instytucjonalnych i finansowych innowacji, ale pozwoli Europie odegrać rolę równego partnera Stanów Zjednoczonych i Chin na światowej arenie. Mówię to jako ktoś, kto mocno wierzy w zaangażowanie i pionierski wkład Europy w zrównoważony rozwój – największe wyzwanie naszych czasów.
Społecznie inkluzywny i ekologicznie zrównoważony rozwój gospodarczy to na wskroś europejska idea, dziś upowszechniona na całym globie. Przyświecała ona tak paryskiemu porozumieniu klimatycznemu z 2015 roku, jak i przyjętej przez ONZ rezolucji „Agenda 2030” i zawartym w niej 17 celom zrównoważonego rozwoju. Realizacja tej wizji nie byłaby możliwa, gdyby nie europejskie doświadczenie z socjaldemokracją i chrześcijańską demokracją. Teraz jednak, gdy cały świat uznał tę agendę za swoją, jej realizacja wymaga przywództwa Europy.
czytaj także
Wielka koalicja w Niemczech musi pomóc Europie zająć tę wiodącą pozycję. Prezydent Francji Emmanuel Macron przedłożył kilka istotnych propozycji: powołanie europejskiego ministra finansów; uruchomienie nowego programu inwestycyjnego finansowanego euroobligacjami; zwiększenie nacisku na innowacje; wprowadzenie podatku od transakcji finansowych, który pozwoliłby zwiększyć pomoc dla Afryki (jej długofalowy rozwój leży w strategicznym interesie Europy); a wreszcie harmonizacja podatków w Unii Europejskiej, zanim USA rozpoczną globalny wyścig na obniżanie podatków od przedsiębiorstw i posiadaczy największych majątków.
Wbrew temu, co twierdzą przeciwni tym pomysłom obywatele Niemiec, instytucja europejskiego ministra finansów i emisja euroobligacji nie powinny i nie będą prowadzić do rozrzutności, ale stanowiłyby impuls dla rozwoju gospodarczego napędzanego zielonymi inwestycjami. Chińska inicjatywa „Jeden pas, jedna droga” (OBOR) przewiduje budowę zielonej infrastruktury, która połączy Azję Środkową i Południowo-Wschodnią z Europą:
czytaj także
Europa musi dziś zaproponować podobnie równie ambitną wizję, by w partnerstwie z Chinami wzmocnić euroazjatycką infrastrukturę i upowszechnić niskoemisyjne technologie.
Jeśli Europa dobrze rozegra swoje karty, realizacja takiej wizji zapewni zarówno Europie, jak i Chinom olbrzymi postęp naukowo-techniczny. Jeśli zaś tak się nie stanie, wszyscy będziemy jeździć importowanymi z Chin elektrycznymi samochodami, napędzanymi ogniwami fotowoltaicznymi chińskiej produkcji, podczas gdy niemiecki przemysł motoryzacyjny przejdzie do historii.
Co więcej, europejski minister finansów dysponowałby instrumentami pozwalającymi zakończyć męki, jakie Europa narzuciła sama sobie po krachu finansowym z 2008 roku. Choć trudno w to uwierzyć i choć od tamtej pory minęło dziesięć lat, grecki kryzys nadal trwa, a skalą dorównuje wielkiemu kryzysowi z lat 30. ubiegłego wieku.
Odpowiada za to fakt, że Europa okazała się niezdolna – a Niemcy nieskłonne – do uporządkowania swoich finansów (w tym niespłacalnego greckiego długu) w sprawiedliwy i przyszłościowy sposób – choćby tak, jak w porozumieniu londyńskim z 1953 roku rozwiązano kwestię zagranicznego zadłużenia Niemiec (o czym przyjaciele nieraz przypominali niemieckiemu rządowi). Jeśli Niemcy nie staną na wysokości tego zadania, całą Europę czeka długotrwały kryzys o groźnych reperkusjach społecznych, gospodarczych i politycznych.
Za trzy tygodnie na zaproszenie prezydenta Macrona przywódcy polityczni całego świata spotkają się w Paryżu w drugą rocznicę zawarcia porozumienia klimatycznego. Jego podpisanie zawdzięczamy w równym stopniu wysiłkom Francji i Niemiec. W czasie niemieckiej prezydencji w grupie G20 kanclerz Merkel zdołała utrzymać poparcie 19 z 20 krajów członkowskich dla porozumienia klimatycznego – wbrew haniebnym wysiłkom prezydenta Donalda Trumpa, który usiłował je storpedować.
czytaj także
Korupcja w amerykańskiej polityce (a przede wszystkim finansowanie kampanii wyborczych przez koncerny z branży wydobywczej) poważnie zagroziły globalnemu konsensowi w sprawie zmiany klimatu. Ale Niemcy pozostały nieugięte. Dziś nowa koalicja musi dopilnować, by projekt niemieckiej „Energiewende” – transformacji energetycznej – osiągnął do 2020 roku cele wyznaczone przez poprzednie rządy. Te zobowiązania są osiągalne i niezbędne, a ich realizacja nie powinna stać się kartą przetargową w negocjacjach koalicyjnych.
Na polu walki ze zmianami klimatycznymi sojusz CDU/CSU i SPD, zdolny współpracować z Francją i pozostałymi krajami Europy, może i powinien osiągnąć znacznie więcej, niż się to dotychczas udało. Europie potrzeba przede wszystkim całościowego planu rozwoju odnawialnych źródeł energii, który zapewni całkowite odejście od eksploatacji paliw kopalnych do 2050 roku. Będzie to wymagać inteligentnej, bezemisyjnej sieci energetycznej, która oplecie cały kontynent i wykorzysta siłę wiatru i energię słoneczną nie tylko południa Europy, ale również północnej Afryki i wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego. O pomyślności takiego projektu znów zadecydują euroobligacje, zielone partnerstwo z Chinami i jedność krajów Unii.
Popkiewicz: Polska Wunderwaffe przeciwko wiatrakom z Niemiec
czytaj także
Powstanie takiego sojuszu otworzyłoby Europie drogę do nowej polityki zagranicznej, propagującej pokój i zrównoważony rozwój, a opartej na nowych układach wojskowych, które w mniejszym niż dotąd stopniu polegałyby na militarnej sile USA. Europa – magnes dla setek milionów potencjalnych migrantów ekonomicznych – odzyskałaby dzięki temu kontrolę nad swoimi granicami i byłaby zdolna egzekwować limity migracji. To możliwe i moim zdaniem konieczne.
czytaj także
Polityczne warunki powstania wielkiej koalicji rządowej w Niemczech wydają się jasne. SPD otrzymałaby ministerialne teki gospodarki i finansów, a CDU/CSU zachowałaby fotel kanclerski. Powstałaby w ten sposób autentyczna koalicja, która nie prowadziłaby do politycznej marginalizacji SPD, ale przeciwnie – pozwoliłaby jej dążyć do realizacji prawdziwie zielonej, inkluzywnej i zrównoważonej agendy rozwojowej, obejmującej całą UE.
Rząd Niemiec, na czele którego stanęliby Angela Merkel i lider SPD Martin Schulz, znajdowałby się w godnych, odpowiedzialnych i doświadczonych rękach. Wszyscy, którzy uważają się za przyjaciół Niemiec, jak i ci, którym leży na sercu zrównoważony rozwój globalnej gospodarki, mają nadzieję na taki przełom.
**
Copyright: Project Syndicate, 2017.
Po sukcesie AfD jeszcze bardziej potrzebujemy ponadnarodowej strategii walki z radykalną prawicą