Żeby walczyć o sprawy ważne dla Polek i Polaków, trzeba budować europejskie partnerskie sojusze. To jest coś, czego nie rozumie polska prawica – mówią Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i Marta Tycner.
Krytyka Polityczna: 10 marca spotkałyście się w Neapolu z Diem25 i kilkoma innymi progresywnymi środowiskami politycznymi z Europy, żeby stworzyć wspólne, międzynarodowe listy na eurowybory. Skąd taka decyzja?
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i Marta Tycner, polityczki partii Razem: Bo czas ruszyć naprzód. Europa potrzebuje nadziei, a nie kręcenia się w kółko. Dlatego budujemy wspólną listę europejskiej nowej lewicy. Nasza Europa to większy budżet europejski i więcej demokracji. To europejska płaca minimalna, wspólne standardy pracownicze, skrócenie czasu pracy na całym kontynencie do 35 godzin. To europejskie 500+: powszechna dywidenda pochodząca z udziału wszystkich obywateli w zyskach europejskich spółek.
Wy o utopiach, a Europa, jaką znamy, sypie się przed oczami…
Unia Europejska taka, jak istnieje dzisiaj, zwyczajnie nie przetrwa. Rozwiązaniem nie jest Europa dwóch prędkości ani wyświechtane opowieści o Europie narodów. Są więc tylko dwie drogi…
A obrona status quo w ciężkich czasach?
Nie. Albo powolny rozkład, albo odważny krok w przyszłość. Chcemy więcej Europy, ale Europy naprawdę demokratycznej, rządzonej przez obywateli, a nie przez lobbystów, technokratów i nieformalne układy. Zamiast przepychanek, kto na kogo doniósł w Brukseli, potrzebujemy europejskiej solidarności ponad granicami.
Unia Europejska stoi na rozdrożu. PiS i PO, zamiast zająć się przyszłością Europy, wolą przepychanki o to, kto na kogo…
Opublikowany przez Razem na 20 marca 2018
Dlaczego w Neapolu szukacie europejskich partnerów politycznych, a nie w Warszawie – polskich?
To nie jest albo-albo. W wyborach samorządowych budujemy porozumienia z ruchami miejskimi, organizacjami społecznymi, związkami zawodowymi, ruchami feministycznymi. Na poziomie europejskim Partia Razem tworzy koalicję ruchów postępowych na eurowybory w 2019 roku. Na naszych listach będzie oczywiście miejsce dla organizacji sojuszniczych, którzy zgadzają się z programem solidarnej Europy.
czytaj także
Jak chcecie przygotować program, na który zgodzą się i lewicowcy z Poznania, i radykalna lewica z Aten, i socjaliści z Berlina?
Nasze problemy są w dużej części wspólne. Ograniczenie wszechwładzy korporacji, skrócenie czasu pracy, czyste powietrze, inwestycje w nowy, ekologiczny przemysł – potrzebujemy tego i w Krakowie, i w Neapolu, w Salonikach i w Calais.
Wymieniacie problemy, których korzenie tkwią w zjawiskach międzynarodowych. Żadne państwo narodowe nie upora się samo ze zmianami klimatu.
Tak. Zmiany klimatu, masowe migracje, nierówności, unikanie opodatkowania przez wielki biznes – na poziomie krajowym nie sposób skutecznie się z tymi wyzwaniami zmierzyć. Ale też wspólne będą korzyści z nowej, prospołecznej polityki europejskiej. Wyższe płace w Polsce czy w Bułgarii to korzyść dla ludzi, ale też łatwiejsze mierzenie się z kwestią migracji czy dumpingu socjalnego we Francji czy w Holandii. Czyste powietrze w Polsce to lepsza jakość życia u nas, ale też oczywista korzyść dla naszych sąsiadów i dla całego kontynentu.
Europa zredukowana do wspólnoty rynków i unii walutowej rozpadnie się [Razem o DiEM25]
czytaj także
Jak chcecie, żeby takie listy wyglądały? Kto się na nich znajdzie? Jaki będzie klucz?
Oczywiście każda organizacja będzie na poziomie krajowym decydować o kandydatach, ale zatwierdzeni oni zostaną wspólnie. Jednoczenie będzie możliwość wystawiania kandydatów z list zagranicznych partnerów. Taka wspólna lista na poziomie europejskim to ogromna szansa, by zwiększyć słyszalność polskiego głosu na zachodzie.
W Razem działa wiele osób mieszkających w innych krajach europejskich, którzy wyjechali tam za pracą. Mamy koła w Niemczech, Francji, Szwecji, Norwegii, Wielkiej Brytanii, Danii, Holandii, Belgii czy na Węgrzech. Nie chcemy, by migranci ze wschodniej Europy byli ignorowani, pozbawieni politycznej reprezentacji. Dzięki wspólnej liście ten głos będzie słyszalny. I odwrotnie: chcemy, by na liście Razem mógł też znaleźć się na przykład mieszkający w Polsce Słoweniec czy Chorwatka. To oczywiście przede wszystkim symbol – ale taki, który wzmacnia współpracę. Współpracę, która jest nam wszystkim bardzo potrzebna.
Czy praca nad wspólnymi, paneuropejskimi listami daje coś partii Razem w Polsce? Czy taka międzynarodówka może wam pomóc w wyborach krajowych?
Europę możemy zmienić na lepsze tylko poprzez współpracę. Nasi zachodnioeuropejscy koalicjanci, tacy jak przywódca francuskiej proeuropejskiej lewicy Benoit Hamon czy wybitny grecki ekonomista Janis Warufakis rozumieją, że aby Europa przetrwała, musimy dziś zainwestować w jej przyszłość. Że będzie tyle Europy, ile europejskiej solidarności. Dlatego popierają większy budżet europejski – to pieniądze na nowe miejsca pracy i zieloną rewolucję, której potrzebuje przemysł, zwłaszcza w naszym regionie. To jest coś, czego nie rozumie polska prawica. Żeby walczyć o sprawy ważne dla Polek i Polaków, trzeba umieć budować partnerskie sojusze. Politycy z Berlina czy Brukseli to nie jest ani diabeł wcielony, ani świecka wersja Stolicy Apostolskiej, której postanowienia trzeba przyjmować jak dogmat.
Jakie są kolejne kroki prac na ponadnarodowymi listami? Czy do grupy partii i ruchów, które spotkały się w Neapolu, dołączą kolejne?
Spotkanie w Neapolu to dopiero początek. Rozmawiamy z kolejnymi ruchami i partiami z całej Europy, np. z rządzącym Barceloną ruchem Barcelona en Comu, z hiszpańskim Podemos, z czeską partią Piratów.
czytaj także
Nie będzie podziału na stare i nowe kraje UE?
Chcemy, aby nasza koalicja objęła wszystkie kraje europejskie, ale w bardzo ważny jest w niej głos tzw. krajów „nowej UE”. To ruch, który traktuje poważnie sprawy ważne dla naszego regionu: nierówności płacowe, nierówne standardy pracy, zanieczyszczenie powietrza, inwestycje w nowoczesny przemysł. Te problemy rozwiążemy – tak jest – tylko działając razem!
**
Marta Tycner: Prezeska Fundacji Równanie. W 2007 r. ukończyła studia magisterskie w Szkole Głównej Handlowej oraz w Instytucie Historycznym UW. W 2013 r. obroniła pracę doktorską. W latach 2007-2011 pracowała jako asystentka naukowa dyrektora Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie. Od 2014 r. zatrudniona w Instytucie Historycznym UW w projekcie realizowanym wspólnie z Uniwersytetem Oksfordzkim. Członkini Partii Razem.
Agnieszka-Dziemianowicz-Bąk: Członkini zarządu partii Razem. Z wykształcenia filozofka i pedagożka, z zawodu badaczka społeczna. Od lat zaangażowana na polu edukacji – badała działalność oświatową samorządów, działała w organizacjach aktywizujących młodzież z małych miast, zakładała przedszkola na terenach wiejskich. Mieszka w górach na Dolnym Śląsku.