Unia Europejska

Gaz i atom to „zielone”, a nawet „zielonawe” źródła energii

Putin gaz

Parlament Europejski przyjął taksonomię. Jedni byli przeciw, żeby szybciej uniezależnić się od rosyjskiego gazu, drudzy za, żeby szybciej uniezależnić się od rosyjskiego gazu. I to nie jest pomyłka.

W środę 6 lipca Parlament Europejski przegłosował przepisy, dzięki którym gaz i atom zostały uznane za źródła energii zgodne z unijną polityką klimatyczną. Uznał je za „zielone”, a dokładnie „zielonawe”, wskazując tym samym inwestorom, że w te kierunki warto inwestować, a inwestycje zostaną uznane za zrównoważone i nie będą zagrożone stratami. „Zielonawe” to znaczy takie, które mogą zostać zaakceptowane pod pewnymi warunkami technicznymi oraz w ograniczonym czasie. Gaz ma czas do 2035 roku, ma być paliwem przejściowym umożliwiającym transformację.

Za w pełni „zielone” Komisja Europejska uznała wiatraki, farmy słoneczne i niskoemisyjne samochody.

Nie ma jednomyślności

Tę taksonomię, czyli unijny przewodnik po transformacji energetycznej, próbowała zablokować frakcja Zielonych w PE. Zabrakło jej 75 głosów, z czego wynika, że spór był poważny i do ostatniej chwili nie było pewności, kto zdobędzie przewagę.

Wiceszef frakcji Zielonych Bas Eickhout stwierdził, że to mroczny dzień dla klimatu, a nazywanie kopalnego paliwa „zielonym” jest greenwashingiem. Jak powiedział, w obliczu wojny w Ukrainie Komisja powinna była szybciej odciąć Europę od gazu, by europejskie pieniądze nie napędzały dalej wojennej machiny Putina. Wskazał też, że Komisja daje zły przykład innym krajom, które z pewnością również nazwą swoje złoża kopalnego gazu „zielonymi”.

Z polskich europarlamentarzystów przeciw tej taksonomii głosowali Róża Thun, Sylwia Spurek i Robert Biedroń, który napisał na Twitterze, że „Putin otwiera szampana”.

Urszula Zielińska, przewodnicząca Zielonych, obawia się, że decyzja PE spowoduje ograniczenie środków na prawdziwie zielone inwestycje, co zablokuje rozwój odnawialnych źródeł energii.

 

Jerzy Buzek nazwał natomiast decyzję PE rozsądną, zgodną z Zielonym Ładem i sprawiedliwą transformacją. Jego zdaniem ta decyzja i inwestycje w gaz i atom pozwolą Europie uniezależnić się od gazu z Rosji. Buzek powołuje się na głosy z Ukrainy, które przekonują, że taka decyzja pozwoli Ukrainie przejąć rolę Rosji w dostarczaniu gazu Europie, co w rzeczywisty sposób przybliży Ukrainę do Unii.

Były premier podkreślił, że ta decyzja nie unieważnia ambitnych celów klimatycznych, ważny jest jednak rozsądek. „Chcemy – i musimy – ratować planetę, ale nie chcemy, by w siłę rosły ugrupowania antyeuropejskie i populistyczne, bo one tej planety ratować nie zamierzają. Dlatego tak kluczowe jest, by mieć szeroką akceptację społeczną dla naszej transformacji, nikogo nie wykluczać i nikogo nie zostawiać z tyłu” − powiedział w wywiadzie dla BiznesAlert.

Głosy z Ukrainy też podzielone

Przeciwnicy nazywania atomu i gazu „zielonymi” tuż przed głosowaniem zaprosili do Parlamentu Europejskiego ukraińskich działaczy, którzy przekonywali, że przyjęcie tej taksonomii przyniesie Rosji więcej pieniędzy, a Ukrainie więcej zniszczeń. Wzywali do odrzucenia taksonomii również w imię jak najszybszego uniezależnienia się od paliw z Rosji.

Jak przetrwać szantaż Gazpromu

Inna Sowsun, parlamentarzystka z ukraińskiej partii Golos (Głos) wiadomość o przyjęciu taksonomii skomentowała tak: „Władymir Putin zaciera z radości ręce. Europa wręczyła mu wspaniały prezent, określając gaz i atom jako zrównoważone źródła energii. To podarunek wart miliardy do jego kieszeni, które może wydać na prowadzenie wojny”.

Switłana Krakowska, naukowczyni, członkini IPCC, Międzynarodowego Zespołu ds. Zmian Klimatu, powiedziała zaś: „Jestem zszokowana. Rosyjska wojna przeciw Ukrainie jest opłacana z handlu paliwami kopalnymi, które napędzają zmiany klimatyczne, a Parlament Europejski właśnie wsparł milionami rosyjski gaz. Jak to się ma do deklaracji ocalenia naszej planety i solidarności z Ukrainą? Parlamentarzyści mieli szansę na znaczącą decyzję przeciw wojnie i przeciw katastrofie klimatycznej zarazem, wybrali inaczej”.

Odmiennego zdania był jednak ukraiński minister energetyki Herman Hałuszczenko, który zaapelował o przyjęcie taksonomii, argumentując, że Ukraina dysponuje zarówno gazem, jak i elektrowniami atomowymi, a przewidywalna polityka wobec tych źródeł energii będzie istotna, kiedy nadejdzie czas odbudowy kraju.

Jak przekonuje organizacja Avaaz, Hałuszczenko jako wiceprezes Energoatomu − operatora ukraińskiej elektrowni atomowej − jest mało wiarygodny dla społeczeństwa obywatelskiego. Jest za to znany ze współpracy z ukraińskimi oligarchami i lobbystami Gazpromu, Rosatomu i Łukoilu, których (jak ustalił francuski Greenpeace) na drodze do przyjęcia taksonomii w PE miało być wielu.

Gaz i atom razem to fortel

Na tym, by w taksonomii znalazły się i gaz, i atom, zależało odpowiednio Niemcom i Francji. Fakt, że projekt obejmował oba źródła jednocześnie, mobilizował do poparcia i Francję, której zależy na atomie, i Niemcy, które są przeciw atomowi, ale nie chciały głosować przeciw gazowi, będącemu podstawą niemieckiego pomysłu na transformację.

Polsce, która wciąż uważa, że trzeba inwestować w węgiel i lobbowała za ograniczeniem ceny uprawnień do emisji CO2, przyjęcie taksonomii również było na rękę. Uznanie gazu za zielony z konieczności opóźnia wdrażanie Zielonego Ładu, który z polskiej perspektywy może być traktowany jako niesprawiedliwy i obciążający, bo np. Rada UE zdecydowała o ograniczeniu Społecznego Funduszu Klimatycznego z 72 do 59 mld euro, co oznacza nieco ponad 2 mld euro mniej dla Polski na gospodarstwa domowe najbardziej dotknięte kosztami transformacji.

Unia przyspiesza transformację energetyczną, Rosja naciska na Nord Stream 2. Co z Ukrainą?

Wszystko to, jak wskazuje śledztwo francuskiego Greenpeace’u, jest jak najbardziej zgodne z planem Kremla. „To skandal, że posłowie do PE nie chcieli dziś stanąć po właściwej stronie, a zamiast tego postanowili zaognić kryzys klimatyczny i przyrodniczy oraz promować drogą i wysokoemisyjną energię z gazu. Rosyjskie spółki energetyczne, to jest Gazprom i Łukoil, usilnie o to zabiegały w unijnych instytucjach.  […] Inwestycje powinny być kierowane w odnawialne źródła energii, magazyny energii, zwiększanie efektywności energetycznej oraz inne rozwiązania, które w przeciwieństwie do gazu mogą zapewnić nam bezpieczną przyszłość, tańszą energię i pomagają walczyć z kryzysem klimatycznym” – mówił Piotr Wójcik, analityk rynku energetycznego w Greenpeace.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Katarzyna Przyborska
Katarzyna Przyborska
Redaktorka strony KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka strony KrytykaPolityczna.pl, antropolożka kultury, absolwentka The Graduate School for Social Research IFiS PAN; mama. Była redaktorką w Ośrodku KARTA i w „Newsweeku Historia”. Współredaktorka książki „Salon. Niezależni w »świetlicy« Anny Erdman i Tadeusza Walendowskiego 1976-79”. Autorka książki „Żaba”, wydanej przez Krytykę Polityczną.
Zamknij