Świat

Główne partie na Tajwanie to partie nacjonalizmu: DPP tajwańskiego, a Kuomintang chińskiego [rozmowa]

Dobrze sformułowana polityka jednych Chin pozwala na nawiązanie znacznie głębszej współpracy między Polską a Tajwanem w wielu dziedzinach, niż ma to miejsce dziś. Mam nadzieję, że nowy rząd dostrzeże tu potencjał – mówi Marcin Jerzewski, politolog i sinolog.

Jakub Majmurek: W sobotę Tajwańczycy wybiorą prezydenta. Czemu to wybory istotne w skali globalnej?

Marcin Jerzewski: Choćby dlatego, że najbardziej zaawansowane półprzewodniki produkowane są właśnie na Tajwanie, wszystkie urządzenie elektroniczne, które mamy w kieszeni lub na biurku, mają najpewniej komponenty pochodzące z tego kraju. Konsekwencje widzieliśmy w trakcie pandemii, gdy przerwy w dostawach półprzewodników wstrzymały produkcję wielu najbardziej technologicznie zaawansowanych dóbr. Poza tym Cieśnina Tajwańska to jeden z kluczowych morskich szlaków transportowych gospodarki światowej.

Jeśli mieszkańcy wyspy nie wybiorą „właściwie”, to może dojść do konfliktu z Chinami? Przewodniczący Chin Xi Jinping w swoim noworocznym orędziu mówił o „nieuchronnym zjednoczeniu Chin”. To było ostrzeżenie dla Tajwańczyków?

Władze Chińskiej Republiki Ludowej nie po raz pierwszy posługują się podobną retoryką, sam przewodniczący Xi wypowiada się w ten sposób regularnie. ChRL marzy o czymś, co nazywa „wielkim odrodzeniem narodu chińskiego”, jego kluczowym elementem miałoby być przyłączenie Tajwanu do kontynentalnych Chin.

Zachowanie Pekinu jest dziś znacznie mniej agresywne niż przed pierwszymi demokratycznymi wyborami prezydenckimi na Tajwanie w 1996 roku, gdy chińskie rakiety spadały tuż przy granicy terytorialnych wód wyspy. Teraz nie grozi nam raczej scenariusz, że w styczniu Tajwańczycy wybiorą nowe władze, a w lutym zacznie się inwazja Chin na Tajwan.

Natomiast Xi Jinping wysyła jasny komunikat, że rządząca dziś Tajwanem Demokratyczna Partia Postępowa nie jest partnerem dla ChRL i jeśli jej kandydat wygra, to nie uda się mu przywrócić relacji z Pekinem na najwyższym szczeblu.

Prowadzący w sondażach kandydat DPP, obecny wiceprezydent Lai Ching-te, jest bardziej „niepodległościowy”, a jego główny rywal z Kuomintangu, Hou Yu-ih, bardziej „prochiński”?

To nie takie proste. Na Tajwanie od początku lat 90. prowadzi się badania na temat tego, jak mieszkańcy wyobrażają sobie przyszłość wyspy. I zdecydowana większość od 30 lat chce utrzymania status quo. To znaczy sytuacji, w której Tajwan formalnie nie jest niepodległym państwem, ale w praktyce funkcjonuje jako takie. Zarówno postawa niepodległościowa, jak i prochińska, zjednoczeniowa – są marginalne. To kluczowe dla zrozumienia tego, co dziś dzieje się w tajwańskiej polityce.

Czip produkowany w Tajwanie. Fot. htomari/Flickr.com

Tę dominującą postawę odzwierciedla polityka dwóch najważniejszych tajwańskich partii. DPP nie jest partią niepodległościową, tak samo jak Kuomintang nie jest partią zjednoczeniową – obie chcą utrzymania status quo, tylko interpretują to w odmienny sposób. DPP uważa, że status quo powinno być utrzymane przez dywersyfikację ryzyka i pogłębianie stosunków z takimi partnerami jak Japonia i Stany Zjednoczone, a ostatnio też z Europą i krajami Azji Południowo-Wschodniej. Kuomintang jest z kolei zdania, że Tajwan mógłby zyskać na normalizacji relacji z Pekinem.

W ciągu ośmiu lat rządów kończącej drugą kadencję prezydentki Tsai Ing-wen z DPP relacje tajwańsko-chińskie się pogorszyły? 

Pogorszyły, ale pamiętajmy, że w tych relacjach mamy dwóch partnerów. A w ciągu ostatnich ośmiu lat zmienił się nie tylko Tajwan, ale też Chiny, które stają się coraz bardziej agresywnym graczem na arenie międzynarodowej. Co znalazło odzwierciedlenie w stosunkach nad Cieśniną Tajwańską. To strona chińska zawiesiła dialog z rządem prezydentki Tsai po tym, gdy doszła do władzy w 2016 roku. To Pekin ignorował próby jego wznowienia przez prezydentkę.

To tutaj może się rozpocząć trzecia wojna światowa

Biorąc pod uwagę to, jak zmieniły się Chiny, wcale nie mamy gwarancji, że gdyby do władzy doszedł Hou Yu-ih z Kuomintangu – teoretycznie bardziej otwarty na współpracę z Pekinem – to podejmowane przez niego próby stabilizacji wzajemnych relacji zostałyby pozytywnie przyjęte przez ChRL. Pekin mógłby uznać zwycięstwo Hou za okazję do zwiększenia nacisków na Tajwan. Na przykład na ponowne podpisanie odrzuconej w trakcie rewolucji słoneczników w 2014 roku umowy handlowej dotyczącej sektora usług między dwiema stronami.

Przykład tego, jak formuła „jeden kraj, dwa systemy” została w praktyce potraktowana w Hongkongu, też chyba nie buduje specjalnego zaufania na Tajwanie do Chin jako partnera?

Wydarzenia w Hongkongu, proklamowanie ustawy o bezpieczeństwie narodowym i brutalne stłumienie trwających w 2019 i 2020 roku protestów mieszkańców miasta wstrząsnęło Tajwańczykami. Sprawa Hongkongu odgrywała kluczową rolę w wyborach w 2020 roku. Wtedy DPP mówiła: jeśli nie zagłosujecie na Demokratyczną Partię Postępową, to Tajwan stanie się drugim Hongkongiem.

Teraz ten temat wybrzmiewał mniej, także z tego powodu, że stał się niewygodny dla rządzącej partii. Prezydentka Tsai obiecała przyjąć uchodźców z Hongkongu, ale Tajwan nie wywiązał się z tej obietnicy.

Jak więc zareaguje Pekin, jeśli wygra kandydat DPP? Sięgnie po sankcje ekonomiczne? Zorganizuje ćwiczenia wojskowe wokół wyspy, jak w 2022 roku po wizycie na Tajwanie Nancy Pelosi, ówczesnej spikerki Izby Reprezentantów?

Na pewno możemy się spodziewać różnego rodzaju działań hybrydowych, mających zastraszyć Tajwańczyków. To już się zresztą dzieje: statki powietrzne chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej naruszają przestrzeń identyfikacji powietrznej wyspy, nad Tajwanem przelatują chińskie balony szpiegowskie. Chiny próbują też wpływać na tajwańską opinię publiczną przez takie media jak TikTok, przez dezinformację i deepfaki. Przekonał się o tym Lo Chih-Cheng, kandydat do parlamentu kandydujący z DPP w Banqiao – to bogata sypialnia Tajpej. Ktoś wypuścił do sieci deep fake – film pornograficzny z jego udziałem.

Światowy kryzys półprzewodników: co z niego wynika i jak uderza w każdego z nas?

Nie spodziewam się natomiast nacisku zbrojnego, choćby w tej formie, jaką widzieliśmy w 2022 roku, gdy Chiny zorganizowały wokół Tajwanu ćwiczenia ze strzelaniem żywym ogniem. Jeśli chodzi o nacisk gospodarczy, to trzeba pamiętać, że ChRL stosuje wobec Tajwanu taktykę kija i marchewki. Dlatego z jednej strony niedawno zakazano np. eksportu produktów żywnościowych z Tajwanu do Chin, z drugiej otworzono rynek dla owoców z kilku powiatów, głosujących historycznie na DPP.

Stosunek do ChRL to główna linia podziału w tajwańskiej polityce?

Tak, to jest główne kryterium, na podstawie którego mieszkańcy wyspy dokonują wyboru. Nie jest nim ideologia, trudno mówić o lewicy czy prawicy na Tajwanie.

W tych wyborach widać jednak potworne zmęczenie młodych wyborców takim kształtem sceny politycznej. Oni chcieliby, żeby politycy zamiast stosunkiem do Chin zajęli się w końcu sprawami bytowymi. Bo tu są wyraźne problemy.

Protesty przeciwko podpisaniu umowy ekstradycyjnej z Chinami w Tajpej w 2019 roku. Fot. Etan Liam

Tajwan jest wysoko rozwiniętą gospodarką, ale o względnie dużych nierównościach dochodowych. Inflacja jest obecnie wysoka i pensje nie nadążają za wzrostem cen. Zwłaszcza zarobki młodych, które ogólnie nie są wysokie. Wielkim problemem są ceny mieszkań, szczególnie w aglomeracji Tajpej, gdzie wiele młodych ludzi z całej wyspy przyjeżdża w poszukiwaniu pracy.

Partie próbują jakoś odpowiadać na te oczekiwania?

DPP ogłosiła tzw. Narodowy Projekt Nadziei i program Sprawiedliwe Społeczeństwo Ciepły Tajwan. Zakłada on np. zwiększenie subsydiów na opiekę nad dziećmi do lat sześciu i dofinansowanie czesnego dla uczniów i studentów ze słabo zarabiających środowisk. Mam jednak wrażenie, że DPP zupełnie nie rozumie skali swoich zaniedbań w polityce społecznej i mieszkaniowej.

W odpowiedzi na to Kuomintang zaczął więcej mówić o swojej polityce mieszkaniowej, np. o dopłatach na zakup pierwszego mieszkania albo o kredycie bez wkładu własnego. Oficjalnie żaden program nie został jednak jak dotąd ogłoszony.

To wszystko przyczynia się do widocznej apatii najmłodszych wyborców.

Jest jeszcze trzecia partia, Tajwańska Partia Ludowa. Ona podnosi te socjalne sprawy?

Tak, choć to partia raczej populistyczna niż socjalna. Jest bardzo blisko związana ze środowiskami biznesowymi, a najlepiej w wyborach lokalnych radzi sobie w Hsinchu. To miasto w północno-zachodnim Tajwanie, gdzie koncentruje się przemysł wysokich technologii, w tym produkcja półprzewodników. Tam jest bardzo dużo kapitału i najwyższe średnie zarobki w kraju – wyższe nawet niż w Tajpej.

Dobre notowania Tajwańskiej Partii Ludowej w sondażach – zajmuje mocne trzecie miejsce – pokazują zmęczenie Tajwańczyków polityką spolaryzowaną wobec kwestii Chin. Partia nie ma w tej kwestii jasnej polityki, mówi po prostu o pragmatycznym kształtowaniu relacji.

Kto ją popiera?

Przede wszystkim młodzi ludzie. W tych wyborach widzimy wyraźny odpływ młodych wyborców od DPP do Tajwańskiej Partii Ludowej. Z kolei starsi wyborcy, po 50. roku życia, w przeważającej mierze popierają Kuomintang. To jest partia podkreślająca kulturowe związki Tajwanu z Chinami. Młodsi ludzie, zwłaszcza nieznający życia poza demokratycznym Tajwanem, nie czują już tak silnie tych związków.

Były prezydent wyprowadzony. Oto dwie rzeczy, których chce teraz „najwyższy przywódca” Chin

Poparcie Kuomintangu koncertuje się też na północy wyspy – bo tam osiedlali się w latach 40. migranci z Chin kontynentalnych, a dominującym językiem, jakim się mówi w domach, jest mandaryński. Na południu, gdzie z kolei więcej jest rodzimej ludności Tajwanu, dominuje DPP.

Można powiedzieć, że obie główne partie na Tajwanie to partie nacjonalizmu: DPP tajwańskiego, a Kuomintang chińskiego.

Na czym polega ten „tajwański nacjonalizm”? Na identyfikacji z demokratycznym Tajwanem czy rdzenną ludnością i historią wyspy?

Łączy oba te wymiary. Na pewno tajwańska tożsamość łączy się z przemianami demokratycznymi z lat 90. Wielu Tajwańczyków jest przekonanych, że tajwańska tożsamość może istnieć tylko w ramach demokratycznego państwa prawa. Ale ważna jest też komponenta kulturowa.

Dla współczesnej tożsamości tajwańskiej ważne jest też to, że kultura wyspy nie ogranicza się do wpływów chińskich. Na Tajwanie obecne były społeczności austronezyjskie, są nawet hipotezy, że to z Tajwanu wyruszyły one kolonizować Pacyfik czy takie obszary Oceanu Indyjskiego jak Madagaskar. Obecny rząd podkreśla związki rdzennych mieszkańców Tajwanu z Austrazją – organizuje np. wymianę kulturową z Maorysami z Nowej Zelandii. Rząd oficjalnie uznaje 16 rdzennych społeczności, a w parlamencie 6 ze 113 miejsc zarezerwowanych jest dla rdzennej ludności wyspy.

Do tego można jeszcze dodać wpływy japońskie, hiszpańskie, holenderskie. Co daje podstawy do budowy tajwańskiej tożsamości, która czyni z niej byt odrębny wobec Chin.

Jak wielu mieszkańców wyspy identyfikuje się z chińskim, a jak wielu z tajwańskim nacjonalizmem?

Jest to badane regularnie od początku lat 90. Można wybrać trzy opcje: czy czujesz się Chińczykiem, Tajwańczykiem, czy Chińczykiem i Tajwańczykiem. Wyraźnie rośnie identyfikacja wyłącznie tajwańska, spadają dwie pozostałe. Osób identyfikujących się wyłącznie jako Chińczycy w ostatnim badaniu było tylko 2,5 proc.

DPP postrzegana jest często jako partia proamerykańska, czy jednak Stany nie wolałyby, by wygrał Kuomintang i relacje nad Cieśniną Tajwańską się trochę uspokoiły?

To prawda, że DPP uchodzi za bardziej proamerykańską, ale w czasie prezydentury Tsai Ing-wen Kuomintang wyraźnie starał się zmienić tę percepcję. W 2022 roku ponownie (po zamknięciu w 2008 roku, kiedy Kuomintang powrócił do władzy) otwarto przedstawicielstwo partii w Waszyngtonie, w trakcie kampanii kandydat partii Hou Yu-ih odbył podróż do Stanów, co wcześniej było działaniem typowym dla kandydatów DPP.

Na pewno część środowisk w Waszyngtonie może być zaniepokojona historycznymi wypowiedziami Lai Ching-te. On zawsze był bardziej pronieodległościowy niż główny nurt DPP, w przeszłości nazwał się nawet „skromnym pracownikiem na rzecz niepodległości Tajwanu”. Ale to było w czasach, gdy nie był jeszcze ani wiceprezydentem, ani premierem, tylko burmistrzem miasta Tainan.

Ulica w Tajpej. Fot. Gilly/Flickr.com

DPP chce zamanifestować Amerykanom, że będzie w stanie zagwarantować stabilność nad Cieśniną Tajwańską poprzez wybór kandydatki na wiceprezydentkę. Jest nią Hsiao Bi-khim, córka Tajwańczyka i Amerykanki, do grudnia ubiegłego roku pełniła funkcję faktycznej ambasadorki Tajwanu w Stanach. Ona jest bardzo szanowana w Stanach, ma opinię polityczki zdolnej pragmatycznie kształtować relacje z Chinami.

Jak postrzega ją Pekin?

Na razie bardzo negatywnie. To jedna z niewielu osób z czołówki tajwańskiej polityki, którą Chiny objęły sankcjami – nie może podróżować do ChRL oraz specjalnych obszarów administracyjnych Hongkongu i Makau.

Unia Europejska ma jakąś politykę wobec Tajwanu?

Jak prawie cały świat przyjmuje politykę jednych Chin – to jest nie uznaje formalnie Tajwanu. Jednocześnie opowiada się za zachowaniem status quo w Cieśninie Tajwańskiej, nie zgadza się na jego naruszenie przez którąkolwiek ze stron – czy to w wyniku inwazji Chin, czy jednostronnej deklaracji niepodległości przez Tajwan. Ogólnie UE w sprawie Tajwanu jest słaba i podzielona, co jest też efektem działań dyplomacji chińskiej, stosującej zasadę dziel i rządź.

Pakt militarny AUKUS: wielka polityka dzieje się dziś na Indo-Pacyfiku

O ile Parlament Europejski jest organem najbardziej przyjaznym Tajwanowi, o tyle Komisja Europejska i Europejska Służba Działań Zewnętrznych przyjmują bardzo ostrożną politykę. Ze strony Komisji nie było nawet zgody na rozpoczęcie konsultacji w sprawie dwustronnej umowy inwestycyjnej, o którą zabiegała prezydent Tsai Ing-wen, a popierał europarlament.

A jak Tajwan sytuuje się w polskiej polityce?

Dziś nasza współpraca z Tajwanem przebiega niemal wyłącznie na płaszczyźnie gospodarczej. Niestety przyjęliśmy bardzo konserwatywną interpretację zasady jednych Chin. Formułuje ją dokument z 1997 roku, podpisany jeszcze przez prezydenta Kwaśniewskiego, który zasadę jednych Chin rozumie w zasadzie tak samo jak Pekin.

Wytyczne MSZ z 2018 roku w kwestii współpracy z Tajwanem zarzucają tajwańskim dyplomatom próbę manipulacji polskimi urzędnikami i politykami – moim zdaniem niesłusznie. Stanowczo odrzucają też możliwość kontaktów z Tajwanem na szczeblu rządowym, na poziomie ministrów. Nie jest to tymczasem problemem dla także przecież uznających politykę jednych Chin Niemiec, które w 2022 roku wysłały na Tajwan swoją ministrę nauki, Bettinę Stark-Watzinger z FDP.

Dobrze sformułowana polityka jednych Chin pozwala na nawiązanie znacznie głębszej współpracy między Polską a Tajwanem w wielu dziedzinach, niż ma to miejsce dziś. Mam nadzieję, że nowy rząd dostrzeże tu potencjał.

Jakiego wyniku na Tajwanie pan się spodziewa? W sondażach prowadził Lai Ching-te, ale Hou Yu-ih zmniejszył różnice do naprawdę niewielkiego poziomu.

W tej chwili na Tajwanie trwa już cisza wyborcza – na 10 dni przed wyborami nie można tam publikować żadnych sondaży. Więc dowiemy się dopiero po sobocie. Warto pamiętać, że wybory rozstrzyga niezależnie od wyniku pierwsza tura, więc Lai Ching-te może zapewnić sobie zwycięstwo, nawet wygrywając bardzo niewielką przewagą głosów.

Panorama Tajpej, stolicy Tajwanu. Fot. Ken Marshall

Jednocześnie odbędą się wybory do parlamentu. I tu DPP może nie mieć większości. Prezydent z tej partii będzie musiał się więc jakoś układać Kuomintangiem i Ludową Partią Tajwanu. Prezydent mianuje ministra spraw zagranicznych i w polityce zagranicznej i obronnej ma spore pole manewru, ale potrzebuje parlamentu, np. po to, by uchwalić budżet.

Mówił pan, że nie spodziewa się na razie inwazji. Co będzie się więc działo w relacjach nad Cieśniną Tajwańską w następnych czterech latach?

Spodziewam się kontynuacji chińskiej polityki zastraszania i dezinformacji. Dlatego nowe władze wyspy będą musiały położyć nacisk na edukację medialną, ale też politykę społeczną czyniącą tajwańskie społeczeństwo bardziej odpornym na chińską wojnę informacyjną.

**

Marcin Jerzewski – politolog, sinolog. Dyrektor tajwańskiego oddziału think tanku European Values Center for Security Policy. Analityk Taiwan NextGen Foundation. Absolwent Kolegium Spraw Międzynarodowych Narodowego Uniwersytetu Chengchi w Tajpej, stypendysta Ministra Edukacji Tajwanu, studiował też na University of Richmond, Uniwersytecie Michigan w Ann Arbor i Pekińskim Uniwersytecie Pedagogicznym.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Majmurek
Jakub Majmurek
Publicysta, krytyk filmowy
Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) „Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.
Zamknij