„Humanizm, zeświecczenie – to jest Holokaust. Hitler miał rację: prawdziwym Holokaustem jest pluralizm” – gdy tak uczy się przyszłych żołnierzy w religijno-wojskowej szkole w Izraelu, a rosyjska armia „zwalcza w Ukrainie faszyzm”, to znak, że kruszeją już same fundamenty porozumienia między ludźmi.
Kiedy umowa społeczna zaczyna się w państwie rozsypywać, w obieg ruszają pogłoski i absurdy. Ale nawet te skandaliczne i ewidentnie nonsensowne mogą dawać wyraz głębokim lękom i uprzedzeniom.
Tak sytuacja ma się dziś w Rosji. Siergiej Markow, były doradca prezydenta Władimira Putina, ostrzegł, że Ukraina programuje „homosuperżołnierzy” do walki z Rosją: „Teoretycy wojskowości i historycy wiedzą, która grecka armia była najsilniejsza. Pamiętacie państwo? Spartanie! Łączyło ich homoseksualne braterstwo. Wszyscy byli homo. Taka była polityka ich przywódców. Moim zdaniem to samo planują Siły Zbrojne Ukrainy”.
czytaj także
Mieszanka homofobii, łże-historii i wizji superżołnierzy rodem z komiksów Marvela pokazuje oczywiście, że Markow nie zachęca do krytycznego myślenia i racjonalnej analizy. A jednak tego typu idiotyczne wypowiedzi najwyraźniej rezonują przynajmniej w niektórych istotnych segmentach rosyjskiego społeczeństwa.
To samo zepsucie udziela się rosyjskiej pamięci historycznej o wielkich narodowych traumach i zbrodniach. W sierpniu w mieście Wielkie Łuki (obwód pskowski) odbyło się poświęcenie nowego, ośmiometrowego pomnika Stalina. Kropiąc cokół wodą, duchowny znany jako ojciec Antoni komentował: „chociaż Cerkiew cierpiała” przez długie lata stalinowskiego terroru, dziś Rosjanie powinni być wdzięczni, że „mają tylu nowych męczenników i wyznawców, do których można się modlić o pomoc w odnowie Ojczyzny”.
This is surely the hotchpotch ideology of Putin’s Russia at its worst
An Orthodox priest blessed a new statue of Stalin before telling the assembled crowd: "Yes, the Church suffered under Stalin. But, thanks to this, we now have lots of new Russian martyrs to whom we can pray" pic.twitter.com/80qt65vTP0
— Francis Scarr (@francis_scarr) August 18, 2023
Temu przewrotnemu rozumowaniu tylko krok brakuje do twierdzenia, że Żydzi powinni być wdzięczni Hitlerowi za utorowanie drogi do Państwa Izrael. W rzeczywistości ktoś już tego argumentu używa. Śledztwo przeprowadzone w 2019 roku przez izraelską telewizję Kanał 13 w finansowanej z państwowych pieniędzy szkole religijno-wojskowej Bnei David ujawniło, czego rabini uczą tam przyszłych oficerów armii izraelskiej:
„W Holokauście nie chodziło o zabijanie Żydów. Bzdura. Jego systematyczność i ideologiczność sprawiły, że był bardziej moralny od przypadkowego morderstwa. Humanizm, zeświecczenie – to jest Holokaust. Prawdziwym Holokaustem jest pluralizm. Logika nazistowska była wewnętrznie spójna. Hitler stwierdził, że pewna grupa społeczna jest przyczyną wszelkiego zła na świecie, a zatem musi zostać eksterminowana. […] Od wielu lat Bóg krzyczy, że diaspora się skończyła, ale Żydzi go nie słuchają. To jest ich choroba, którą Holokaust musi uleczyć. […] Hitler był najsprawiedliwszy. Każde słowo, które wypowiedział, było jak najbardziej słuszne. Jego ideologia była poprawna. […] Jedyny błąd [naziści] popełnili w tym, kto po której stoi stronie”.
czytaj także
Tu lekcja się nie kończy. Uczniowie słyszą też:
„Z Bożą pomocą niewolnictwo wróci. Nie-Żydzi chcą być naszymi niewolnikami. Ci ludzie wokół nas mają problemy genetyczne. Spytajcie przeciętnego Araba, kim chce być. On chce być pod okupacją. […] Oni nie wiedzą, jak zarządzać krajem ani w ogóle niczym. […] Tak, jesteśmy rasistami. Wierzymy w rasizm. Rasy mają cechy genetyczne. Musimy więc rozważyć, jak im pomóc”.
Trzeba zastrzec, że taką skrajną retorykę otwarcie popiera tylko niewielka, fanatyczna mniejszość religijna. A jednak podpowiada ona, jakie przesłanki kryją się za obecną, skrajnie prawicową polityką rządu izraelskiego na Zachodnim Brzegu Jordanu.
Porównanie sytuacji w Izraelu i na jego okupowanych terytoriach do hitlerowskich Niemiec może zdawać się absurdalną przesadą. Jeżeli takie porównanie robi nie-Żyd, zostaje natychmiast zbyty jako antysemita. Jednak jeśli dokonują go postacie izraelskiego życia publicznego, trzeba się wsłuchać. Gdy społeczeństwo zaplątało się w kolejne warstwy tendencyjnego samousprawiedliwiania, tylko ktoś ze środka może uchylić zasłonę.
Przypomnijmy sobie wypowiedź Amirama Levina, byłego szefa Dowództwa Północnego Izraelskich Sił Zbrojnych. W wywiadzie o sytuacji na Zachodnim Brzegu udzielonym w sierpniu izraelskiemu radiu publicznemu Levin stwierdził: „tam demokracji nie było od 57 lat, panuje totalny apartheid. […] ISZ, zmuszone sprawować tam władzę, gniją od środka. Bezczynnie przyglądają się zamieszkom osadników i stają się partnerem w zbrodniach wojennych”.
Poproszony o rozwinięcie myśli, Levin przywołał przykład hitlerowskich Niemiec: „Trudno nam to przyznać, ale taka jest prawda. Przejdźcie się po Hebronie, rozejrzyjcie się po ulicach. Po tych ulicach Arabom nie wolno już chodzić, tylko Żydom. To dokładnie to samo, co zdarzyło się tam, w tamtym mrocznym kraju”.
czytaj także
Fakt, że emerytowany generał ISZ doszedł do takiego wniosku, świadczy nie tylko o jego wyjątkowej postawie moralnej, lecz także o tym, jak źle stoją sprawy. Ale dopóki będą żyć Izraelczycy tacy jak Levin, będzie nadzieja. Tylko dzięki solidarności i wsparciu takich ludzi Palestyńczycy z Zachodniego Brzegu mają jeszcze szansę.
Dziś zarówno w Rosji, jak i Izraelu pod ciężarem kolonializmu i zasadniczych sporów o fundamentalne zasady kruszy się umowa społeczna. W takich warunkach do głosu dochodzą coraz bardziej absurdalne i ekstremalne formy racjonalizacji. Ale samo to, że człowiek potrafi sobie wymyślić powód, nie oznacza, że powinien zgodnie z nim postępować. Gdy rozpadają się społeczeństwa, często trudniej oprzeć się złym powodom niż pójść za słusznymi.
**
Copyright: Project Syndicate, 2023. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożyła Aleksandra Paszkowska.