Idą powodzie i huragany? Likwidujemy radary pogodowe i systemy niesienia pomocy. Pandemie? Tniemy budżet na profilaktykę. Choroby? Zabieramy miliardy dolarów Narodowym Instytutom Zdrowia i przestajemy szukać nowych leków. W amerykańskim państwie trwa wielka, niewiarygodna czystka.
Z czym się wam kojarzy druga kadencja Trumpa? Cła, deportacje imigrantów, miękkie podejście do Rosji i Izraela, ekscesy Muska, a ostatnio kolejna odsłona afery Epsteina – to pewnie pierwsze skojarzenia większości osób. Nic dziwnego, bo są to tematy bardzo ważne, medialne i poruszające emocje. Ale prezydentura Trumpa to także cała seria małych decyzji, które składają się na dużą zmianę dla większości Amerykanów, a w niektórych przypadkach dla nas wszystkich.
Jakiś czas temu „New York Times” skomentował jedną z takich zmian nagłówkiem Konserwatyści dostali to, czego chcieli od dekad. Słusznie. Choć jeszcze bardziej adekwatne byłoby stwierdzenie: najbardziej libertariańska część Partii Republikańskiej wreszcie dopina swego. Kroczek po kroczku, czasem przy nikłym zainteresowaniu opinii publicznej, Trump osłabia i likwiduje socjalne i progresywne funkcje państwa.
Oto wielka czystka Trumpa.
Bezpiecznie już było
Gdyby chcieć podsumować jednym zdaniem decyzje Trumpa w polityce wewnętrznej, należałoby powiedzieć: prezydent staje na głowie, żeby zmniejszyć bezpieczeństwo Amerykanów. Jeśli ktoś odczuwa z tego powodu satysfakcję – mają głupi Amerykanie za swoje – to od razu warto dodać, że część skutków amerykańskiego zamętu może dotknąć (i już dotyka) także resztę świata.
Na czym polega to „zmniejszanie bezpieczeństwa”? Głównie na tym, że Trump rozwala jedną po drugiej instytucje odpowiedzialne za przewidywanie, zapobieganie i ratowanie ludzi przed różnego rodzaju kataklizmami i chorobami.
Markiewka: Prawdziwa elegia dla bidoków, czyli neoliberalizm w wersji turbo
czytaj także
Oto jeden z mniej znanych przykładów. W marcu tego roku amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) ogłosiła plan ograniczenia lub usunięcia 31 regulacji, w tym przepisów dotyczących emisji rtęci, ochrony wód w rzekach i strumieniach oraz zanieczyszczeń powietrza przez samochody i elektrownie.
„Zniesienie tych kluczowych interwencji zdrowotnych spowoduje wzrost liczby zawałów serca, hospitalizacji, zaburzeń poznawczych, chorób układu oddechowego i kosztów opieki zdrowotnej” — powiedział Gaurab Basu, profesor medycyny i ekspert ds. klimatu z Uniwersytetu Harvarda. Według szacunków samej EPA regulacje te mogły zapobiec prawie 200 tysiącom zgonów w ciągu najbliższych 25 lat, chroniąc przed chorobami serca, układu oddechowego i innymi dolegliwościami związanymi z zanieczyszczeniem powietrza i wody.
Jakby tego było mało, w zeszłym tygodniu EPA zaczęła na potęgę zwalniać ekspertów i ogłosiła, że całkowicie likwiduje swoją odnogę badawczą.
Inny mały przykład: pod czujnym okiem Muska i z pełną aprobatą Trumpa zostały zlikwidowane zespoły badawcze w Narodowym Instytucie Bezpieczeństwa i Higieny Pracy oraz w Programie Nadzoru Zdrowia Pracowników Węgla, które zajmowały się monitorowaniem i zapobieganiem chorobom płuc, w tym krzemicy, wśród pracowników górnictwa i przemysłu. Przy okazji administracja Trumpa wstrzymała prace nad zaostrzeniem standardów ochrony przed pyłem krzemionkowym.
Jeszcze jeden przykład, tym razem dotyczący cięć w Narodowej Służbie Meteorologicznej. Od początku kadencji Trumpa straciła ona około 600 pracowników. W wielu lokalnych oddziałach brakuje najważniejszych specjalistów. W efekcie niektóre z nich przestały działać nocą, ograniczono również liczbę wypuszczanych balonów meteorologicznych, co wpływa na pogarszającą się jakość prognoz.
„Administracja Trumpa zostawia społeczności na pastwę losu, pozbawiając je podstawowych narzędzi do oceny i ograniczania ryzyka” – skomentowała Alice C. Hill, specjalizująca się w bezpieczeństwie środowiskowym.
A to nie wszystko, bo Trump chce obciąć o dwa miliardy dolarów budżet Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej (NOAA), która zajmuje się między innymi ostrzeganiem przed ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi.
Zamach na zdrowie
Przykładów tego rodzaju jest dużo, dużo więcej. Spójrzmy na szerszy obraz, by pojąć skalę czystek Trumpa.
Departament Zdrowia i Opieki Społecznej USA zakończył tysiące grantów, w tym na zapobieganie pandemiom oraz badania dotyczące raka, szczepionek i chorób przewlekłych. Baza danych Grant Watch, stworzona przez badaczy z Uniwersytetu Harvardzkiego, daje wyobrażenie o skali tych cięć.
Największe cięcia dotyczyły Centrów Kontroli i Prewencji Chorób (CDC): odebrano 4,7 mld dolarów na zapobieganie i zwalczanie pandemii oraz 1,1 mld dolarów na szczepionki. Do tego zredukowano etaty epidemiologów i ograniczono programy dotyczące między innymi chorób przewlekłych, zatrucia ołowiem, przedawkowań, zgonów matek i dzieci.
Administracja Trumpa próbuje też przyoszczędzić na grantach dla Narodowych Instytutów Zdrowia. W sumie zabrała im 3,2 mld dolarów, w tym 170 mln przeznaczonych na walkę z rakiem i 800 mln na badania nad HIV.
czytaj także
Szczególnie szokująca jest skala cięć dotycząca programów walki z rakiem. W Departamencie ds. Weteranów zamrożono finansowanie projektów onkologicznych; EPA anulowała granty dla instytucji badających związek między zanieczyszczeniem powietrza a nowotworami; fundusze na wojskowe programy badań nad rakiem obcięto o 60 proc., a niektóre typy nowotworów całkowicie usunięto z listy finansowanych projektów.
Skutki tych decyzji mogą być zgubne nie tylko dla USA. Narodowe Instytuty Zdrowia dzięki publicznym środkom brały udział w wielu odkryciach medycznych ważnych dla całego świata: od wynalezienia szczepionek na polio po opracowanie terapii antyretrowirusowej dla osób zakażonych HIV.
Po covidzie nie trzeba też chyba nikogo przekonywać, że rozprzestrzenianie się takich wirusów to nigdy nie jest tylko problem pojedynczych krajów. Wszystkich nas powinno martwić to, że taka potęga jak USA odpuszcza sobie działania prewencyjne w tej dziedzinie.
Nie pomagamy
Niektóre z działań administracji Trumpa wprost uderzają w inne miejsca na świecie. Najlepszym przykładem jest demontaż programów pomocowych Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID).
Według badań opublikowanych w czasopiśmie medycznym „The Lancet” w ciągu 21 lat dzięki funduszom USAID udało się zapobiec ponad 91 milionom zgonów we wszystkich grupach wiekowych, w tym ponad 30 milionom zgonów dzieci poniżej pięciu lat. Finansowanie USAID przyczyniło się do spadku śmiertelności z powodu HIV/AIDS o 65 proc. (około 25,5 mln uratowanych istnień), spadku śmiertelności z powodu malarii o 51 proc. (8 mln zgonów mniej), spadku śmiertelności z powodu chorób tropikalnych o połowę (8,9 mln).
Według modeli prognostycznych cięcia w finansach USAID mogą do 2030 roku doprowadzić do ponad 14 mln dodatkowych zgonów, w tym ponad 4,5 mln zgonów dzieci poniżej piątego roku życia.
Trump i jego zwolennicy próbują sprzedać opinii publicznej opowieść o tym, że USAID była przede wszystkim agencją ideologiczną, która sponsorowała między innymi lewicowe i liberalne media. Część osób, także w Polsce, chętnie podchwyciła tę narrację.
Jest z nią kilka problemów.
USAID rzeczywiście przeznaczała czasem środki na media, kierując się kryterium „demokratyczności”. Dlatego wspierała na przykład niezależne media w Rosji czy Białorusi. Nawet jeśli uznamy, że „demokratyczność” była oceniana arbitralnie i USAID nie powinna się w takie działania angażować, to mówimy o znikomej części środków tej agencji (np. 130 mln w 2022 roku, gdy cały budżet agencji wynosił około 40 mld dolarów).
Administracja Trumpa mogła spokojnie wycofać środki przeznaczane na media czy organizacje pozarządowe, skoro tak jej przeszkadzały, a zostawić całą resztę w spokoju. To nie jest tak, że dotacje dla europejskich gazet były poukrywane w moskitierach, które USAID dostarczała w Afryce, by zapobiegać malarii.
Nikt z ekipy Trumpa nie potrafi ani nie próbuje wyjaśnić, w jaki sposób likwidacja programów pomocowych dla Afryki i Azji ma przeciwdziałać „liberalno-lewicowej propagandzie”.
czytaj także
Kruche społeczeństwo
Gdzie się nie obejrzeć, można natrafić na kolejne przykłady cięć, które zagrażają bezpieczeństwu ludzi. Likwidacja telefonu zaufania dla młodych osób LGBTQ+, ograniczenie programów żywieniowych w ramach „Wielkiej Pięknej Ustawy”, okrojenie budżetu i personelu Agencji ds. Cyberbezpieczeństwa i Bezpieczeństwa Infrastruktury (CISA). Nie mówiąc już o masowym rozmontowywaniu programów inwestycji klimatycznych i cięciach w budżetach instytucji, które zajmują się badaniem zmiany klimatu.
W trakcie pandemii dużo się mówiło o odporności społeczeństw i gospodarki. O przygotowaniu na różnego rodzaju ryzyka. „Musimy się od tego ryzyka ubezpieczać, czyli stworzyć mechanizmy ochrony społeczeństw przed takimi zdarzeniami. Okazuje się, że nie da się na dłuższą metę mieć sprawnej gospodarki bez sprawnego systemu zdrowia” – mówił ekonomista Paweł Bukowski.
Podobne opinie wygłaszano na całym świecie. „Naszym priorytetem powinna być odporność, a nie wydajność. Musimy budować odporne systemy i gospodarki, które będą tak projektowane, aby wytrzymywać najgorsze scenariusze” – to z kolei Jonathan Aldred, ekonomista z Uniwersytetu Cambridge.
Trump zachowuje się tak, jakby usłyszał te wszystkie ostrzeżenia i postanowił zrobić dokładnie na odwrót.
czytaj także
Musimy zabezpieczyć się przed pandemiami? Ciach, obcinam budżet na działania prewencyjne. Ochrona zdrowia jest priorytetem? No to patrzcie, jak zabieram miliardy dolarów Narodowym Instytutom Zdrowia. Świat jest połączony, a problemy jednego państwa stają się problemami wszystkich? Ha ha, wycofujemy programy pomocowe w Azji i Afryce.
Nie wiem, czy istnieje drugi taki przykład we współczesnej historii, gdy jakieś państwo rozwinięte celowo i dobrowolnie obcina na potęgę fundusze związane z nauką i bezpieczeństwem zdrowotnym. Trump zdaje się przeprowadzać na rodakach wielki eksperyment. Pytanie, w jakim celu – i jak długo Amerykanie będą się na to godzili.