Świat

Mamy podstawy, by wierzyć, że Europa zapewni sobie bezpieczeństwo [rozmowa]

Rozmowy się toczą, ale, jak sądzę, europejscy liderzy są świadomi tego, że wzmocnienie inwestycji obronnych jest konieczne. Ale dopóki nie zostaną ogłoszone szczegóły porozumienia między Ukrainą a Rosją, trudno proponować konkrety w stylu misji pokojowej europejskich wojsk w Ukrainie – mówi Aleksandra Kozioł, analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Kaja Puto: Po rozmowie Donalda Trumpa z Władimirem Putinem jedni panikują, że Europa z kwestiami własnego bezpieczeństwa została sama, drudzy uspokajają, że nawet jeśli USA są gotowe do ustępstw w sprawie Ukrainy, NATO nie przestaje funkcjonować. A pani jak to widzi?

Aleksandra Kozioł: Niewątpliwie mamy do czynienia ze zmianą w amerykańskiej polityce zagranicznej: Trump liczy, że Europa weźmie większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo na kontynencie, co pozwoli USA przesunąć część swoich środków do regionu Azji i Pacyfiku. Jednak hipotezy o śmierci NATO uważam za przedwczesne. Całe zamieszanie wywołał fakt, że Donald Trump nie skonsultował swoich ruchów względem Rosji z sojusznikami z NATO. Nie mamy jednak żadnych dowodów na to, że Stany Zjednoczone miałyby zrezygnować ze swoich militarnych zobowiązań sojuszniczych w Europie.

Buras: Musimy być gotowi do negocjacji i kompromisów, ale z pozycji partnera, a nie wasala [rozmowa]

Do pieca dołożył wiceprezydent J.D. Vance, który na konferencji w Monachium skrytykował europejską demokrację, w tym przede wszystkim tutejszą wolność słowa, i wezwał Europę do zdecydowanych działań.

Nie jestem ekspertką od amerykańskiej polityki wewnętrznej, ale wydaje mi się, że złośliwości na temat europejskiej demokracji obliczone były raczej na potrzeby amerykańskich odbiorców. Niepokoi mnie natomiast, że retoryka ta przypomina rosyjską narrację o Europie, bo pokazuje, jak Stany Zjednoczone oddalają się od naszych wspólnych wartości. W myśl tej retoryki demokracja nie jest naszą siłą, tylko słabością, a rację mają ci, którzy porządek oparty na takich zasadach próbują obalić.

W dodatku wygląda na to, że Stany mają zamiar przystać na większość żądań Rosji. Kremlowska propaganda triumfuje.

Faktycznie Stany Zjednoczone spełniły jedno z najważniejszych oczekiwań Rosji – przywróciły jej symboliczną pozycję na arenie międzynarodowej. Rozmowy, które odbyły się w Arabii Saudyjskiej, pozwalają Rosji usiąść przy stole z największym światowym mocarstwem jak równy z równym, co oznacza przełamanie międzynarodowej izolacji tego kraju, która nastąpiła po pełnoskalowej agresji na Ukrainę.

Nie przesądzałabym natomiast na tym etapie o wyniku rozmów pokojowych. Z pierwszego spotkania Amerykanów z Rosjanami w Arabii Saudyjskiej na razie nie wynika nic konkretnego. Rosja zawsze negocjuje z bardzo twardych pozycji, więc przypuszczam, że postawi Amerykanom żądania, które trudno będzie spełnić.

Po Monachium: Amerykańska gra na konfuzję

Na przykład przywrócenie zimnowojennych stref wpływów i wycofanie się NATO z krajów Europy Środkowo-Wschodniej, co Putin postulował w 2021 roku?

Osłabienie Europy jest jednym z najważniejszych celów Rosji, a uderzanie w naszą jedność – jednym ze sposobów na to, by to osiągnąć. Jeśli postawa amerykańskich negocjatorów będzie pozwalała Rosji wysuwać dalej idące oczekiwania wobec obecności wojskowej NATO w Europie Środkowej, to Rosja na pewno będzie to robiła. Obecnie Władimir Putin ogranicza się do takich żądań wobec Ukrainy. Pamiętajmy jednak, że według niego taka ostra postawa przynosi efekty. Wojna z Gruzją w 2008 roku pozwoliła mu odsunąć perspektywę członkostwa tego kraju w NATO.

W poniedziałek liderzy europejskich państw spotkali się w Paryżu i nie ustalili żadnych konkretów. Padły słowa o „koniecznym wzmacnianiu” i „niezachwianym poparciu” dla Ukrainy. Oczekiwałam wyraźniejszej reakcji na ruchy Trumpa, a pani?

Nie miałam w tej kwestii daleko idących oczekiwań, bo na szczycie tym spotkali się liderzy zaledwie ośmiu europejskich państw – nie mógł być konkluzywny ani dla członków Unii Europejskiej, ani NATO. W mojej opinii to zwołane ad hoc spotkanie to krok w dobrą stronę, pokazujący, że Europa jest gotowa i zdolna do prezentowania spójnego stanowiska, a z drugiej strony do planowania kolejnych działań. Dopóki nie zostaną ogłoszone szczegóły porozumienia między Ukrainą a Rosją, trudno proponować konkrety w stylu misji pokojowej europejskich wojsk w Ukrainie.

Trump układa się z Putinem. Wie, że samotna i zagrożona Europa to większe zyski amerykańskiej zbrojeniówki

Co nie zmienia faktu, że nawet najlepiej uzasadniona bezczynność robi kiepskie wrażenie w nowym świecie, w którym liczy się argument siły.

Nie zgodzę się z tym, że Europa jest bezczynna. To narracja, którą narzucają nam Amerykanie. Łączna pomoc militarna dla Ukrainy z budżetu unijnego oraz unijnych państw wyniosła do tej pory 47 miliardów euro. To niewiele mniej, niż dali Amerykanie – 67 miliardów dolarów – a nie wlicza się w to wsparcie brytyjskie. Ponadto przeszkoliliśmy 70 tysięcy ukraińskich żołnierzy, a Brytyjczycy – 50 tysięcy. Wkład Europy w pomoc Ukrainie jest widoczny i namacalny.

Jednak w obecnej zawierusze liczą się przede wszystkim symboliczne gesty, a nie statystyki z przeszłości. Nie mogliśmy chociaż przekazać Ukrainie zamrożonych w europejskich bankach rosyjskich aktywów?

Przekazaliśmy już Ukrainie odsetki od tych aktywów – to był ważny gest. Wydaje się, że na tym etapie nie możemy zrobić więcej, bo jak wskazują eksperci z zakresu prawa międzynarodowego, taka decyzja naruszałaby immunitet państwa. Poza tym, znów, musiałyby się na to zgodzić wszystkie państwa unijne, a niektóre z nich obawiają się, że taka decyzja doprowadziłaby do wycofywania zagranicznych inwestorów z naszych rynków finansowych.

Braki wciąż widać w europejskim przemyśle obronnym – tu zdecydowanie powinniśmy zrobić więcej. Ciężko wydzielić na to pieniądze z unijnego budżetu, bo ten obecny obejmuje lata 2021–2027, a zatem był programowany w czasach, gdy największym europejskim problemem była pandemia SARS-CoV-2, a pieniądze na obronę zostały ścięte do minimum. Teraz Bruksela próbuje wypełnić tę lukę za pomocą EDIP-u, czyli Europejskiego Programu na rzecz Przemysłu Obronnego. Opiewa on na półtora miliarda euro, co oczywiście nie jest kwotą wystarczającą.

Ursula von der Leyen zaproponowała tzw. klauzulę ucieczki, która ma pozwolić państwom członkowskim UE na wydatki na zbrojenia bez negatywnej oceny zwiększania deficytu budżetowego. Ten pomysł przejdzie?

Tak, ale z pewnością nie bez kontrowersji, bo niektóre państwa europejskie – jak Niemcy czy Holandia – dbają o dyscyplinę finansów publicznych i nie są chętne zwiększaniu długu. Za będą z kolei państwa takie jak Rumunia czy Włochy, które chciałyby zwiększyć wydatki na obronność, ale mają już wysoki deficyt budżetowy. Rozmowy się toczą, ale, jak sądzę, europejscy liderzy są świadomi tego, że wzmocnienie inwestycji obronnych jest konieczne.

Warufakis: Technofeudalizm prowadzi do wojny

Nie dla wszystkich państw jest to priorytet, podobnie jak nie wszystkim państwom zależy na wspieraniu Ukrainy. Wydaje mi się, że możemy mówić tu o osi północ-południe: bardziej aktywnie zachowuje się Wielka Brytania, Skandynawia, państwa bałtyckie, Polska, dla takiego Półwyspu Iberyjskiego to dość teoretyczny problem.

To oczywiste – podział wynikający z geografii jest kluczowy. Im dalej jesteśmy od danego konfliktu, tym mniejsze ma on dla nas znaczenie. Jednak zagrożenie ze strony Rosji jest już tak znaczące, że trudno je ignorować nawet na zachodnich czy południowych krańcach Europy. W ostatnich latach działania hybrydowe Rosji – jak ataki w przestrzeni cyfrowej czy zagłuszanie sygnału GPS – wymierzone są już nie tylko w kraje z nią sąsiadujące, lecz w całą Europę. Poza tym, jeśli ofiarą rosyjskich działań pada któreś z państw Europy Środkowej, odbije się to na kondycji całego kontynentu. Europejscy politycy są tego coraz bardziej świadomi.

Dezintegracja. Jak nie ulegać rosyjskim prowokacjom (i nie wyrzec się praw człowieka)

To dość optymistyczna teza. Bo czy nie jest tak, że koniec końców i tak ulegną logice krajowych wyborów? Polska jest jednym z bardziej zagrożonych przez Rosję krajów UE, co nie przeszkadza premierowi Donaldowi Tuskowi jednoznacznie wykluczać udziału Polski w misji pokojowej, a Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi – upominać się o ukraińską wdzięczność w dniu, w którym Trump zarzuca Ukrainie wywołanie wojny z Rosją.

Logika wyborów jest charakterystyczna dla demokracji, ale cieszę się, że poczuła pani optymizm płynący z moich słów. Być może wynika on z tego, że wciąż mam w pamięci 2022 rok. Przed nim żaden z ekspertów zajmujących się europejskim bezpieczeństwem nie wyobrażał sobie, że Unia byłaby w stanie w miesiąc zdecydować się na przekazanie państwu niebędącemu członkiem UE broni śmiercionośnej. Przekroczyliśmy jednak tę czerwoną linię, a nasza pomoc okazała się efektywna. Poradziliśmy sobie przy tym z oporem tak prorosyjskich państw jak Węgry. Dlatego wierzę, że i z zapewnieniem Europie bezpieczeństwa sobie poradzimy.

**

Aleksandra Kozioł – analityczka w programie Bezpieczeństwo Międzynarodowe Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Zajmuje się bezpieczeństwem europejskim, ze szczególnym uwzględnieniem polityki bezpieczeństwa UE oraz polityki wewnętrznej i zagranicznej Rosji. Jej zainteresowania badawcze dotyczą ponadto obszaru wschodniego sąsiedztwa oraz polityki kosmicznej UE. Z wykształcenia doktora nauk o polityce, magistra stosunków międzynarodowych i filologii rosyjskiej.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kaja Puto
Kaja Puto
Reportażystka, felietonistka
Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką Europy Wschodniej, migracji i nacjonalizmu. Współpracuje z mediami polskimi i zagranicznymi jako freelancerka. Związana z Krytyką Polityczną, stowarzyszeniem reporterów Rekolektyw i stowarzyszeniem n-ost – The Network for Reporting on Eastern Europe. Absolwentka MISH UJ, studiowała też w Berlinie i Tbilisi. W latach 2015-2018 wiceprezeska wydawnictwa Ha!art.
Zamknij