Świat

Jezus Maria, komunizm! Internet w Kerali prawem, nie towarem

Rządzący indyjskim stanem komuniści uznali dostęp do internetu za prawo człowieka i zamierzają w półtora roku podłączyć do sieci miliony niezamożnych obywateli. Tych biedniejszych zupełnie za darmo.

Coraz więcej państw – jak Francja czy Finlandia – uznaje dostęp do sieci za prawo człowieka. Jego brak stanowi poważne wykluczenie społeczne, które pogłębia już istniejące nierówności. Kilka lat temu dołączyła do nich Kerala, jeden ze stanów w Indiach. Jest to o tyle ciekawy przypadek, że mowa o tak zwanym Trzecim Świecie, gdzie z internetu nie korzysta duża część populacji. Rządzący Keralą komuniści postanowili to zmienić.

Internet dla wszystkich

W zainaugurowanym kilka tygodni temu pierwszym etapie realizacji programu do sieci podłączonych zostanie kilkadziesiąt tysięcy budynków publicznych oraz kilkanaście tysięcy biednych domostw. Docelowo władze Kerali planują zapewnić bezpłatny internet 2 milionom gospodarstw domowych.

Kolejne 6 milionów otrzyma możliwość wykupienia dostępu do sieci za równowartość około 3 euro miesięcznie, co nawet przy indyjskich zarobkach jest bardzo niewygórowaną ceną. Niecałe pół dniówki pracownika rolnego wystarczy na najtańszy pakiet i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, każdy mieszkaniec Kerali będzie mógł dokonać zakupu najpóźniej za półtora roku, bo wtedy cała sieć ma być gotowa.

Indie: lockdown Modiego sprzyja handlowi ludźmi

W międzyczasie prowadzona jest szeroko zakrojona kampania edukacyjna, mająca przygotować nowych użytkowników internetu do wykorzystania otrzymanej szansy. Wskaźnik biegłości internetowej Keralczyków i tak jest już stosunkowo wysoki, ale władze chcą go jeszcze podnieść i upewnić się, że społeczeństwo nadąży za szybkim rozwojem infrastruktury.

Publiczny światłowód w walce z wyzyskiem

Co ważne dla całego projektu, władze Kerali nie polegają na prywatnych dostawcach, lecz wzięły się za budowę własnej sieci światłowodowej pod nazwą K-FON (Kerala Fibre Optic Network). Publiczny dostarczyciel internetu oznacza realizację alternatywnej wizji rozwoju infrastruktury – niezależnej od rynku i zaplanowanej z myślą nie o zysku, lecz o użyteczności społecznej.

Premier stanu mówi o K-FON, że wyzwoli ludzi od wyzysku prywatnego sektora telekomunikacyjnego, zapewniając te same usługi w niższych cenach lub, w przypadku biedniejszych obywateli, całkowicie za darmo. Dodatkowo światłowód dotrze w rejony, którymi firmy telekomunikacyjne nigdy nie byłyby zainteresowane ze względu na finansową nieopłacalność inwestycji.

Indie rozumieją argumenty Zachodu w kwestii wojny, ale nie mogą sobie pozwolić na konflikt z Rosją

Zaangażowanie Kerali w rozwój nowoczesnych mediów nie jest niczym nowym. Już kilka lat temu rządzący chwalili się, że ich stan jest pierwszym w pełni scyfryzowanym w Indiach, przodując w dziedzinach takich jak bankowość internetowa czy działalność online urzędów publicznych. Według danych z początku zeszłego roku mniej niż połowa Indusów używała internetu, w Kerali to już blisko 70 proc. Jedynie dystrykt stołeczny zanotował lepsze wyniki. Być może rozwój K-FON pozwoli zmniejszyć dystans do Nowego Delhi.

Jednocześnie zamieszkana przez 35 milionów ludzi Kerala może poszczycić się najwyższym w Indiach wskaźnikiem alfabetyzacji, najszerszym dostępem do opieki zdrowotnej, najdłuższą prognozowaną długością życia i najniższym poziomem biedy. To zasługa długich rządów lewicy.

Bastion komunizmu w coraz bardziej prawicowych Indiach

Od ponad półwiecza władzą wymieniają się komuniści i bliższy centrum Indyjski Kongres Narodowy (INC). Tradycyjnie co kadencję stanowisko obejmował premier z innego obozu, ale w ostatnich wyborach przywódca komunistów uzyskał reelekcję, w dużej mierze za sprawą skutecznego poradzenia sobie z kryzysem pandemicznym. Trajektoria polityczna Kerali czyni ją ewenementem w skali kraju.

Indiami od blisko dekady rządzi Narendra Modi, który przełamał dominację INC, partii dynastii Gandhich. Jego polityka sprawiła, że niektórzy podają w wątpliwość trafność określenia „największa demokracja świata”. Premierowi Modiemu zarzuca się autorytarne ciągoty, a w liczne mniejszości religijne i etniczne uderza jego religijny nacjonalizm, wiążący tożsamość indyjską z hinduizmem.

Na ten moment nic nie zapowiada zmiany władzy, bowiem INC pozostaje cieniem swojej dawnej potęgi, a komunistom daleko do przeniesienia regionalnego sukcesu na szczebel krajowy. Opozycja ma problemy ze skapitalizowaniem wielomilionowych protestów i strajków, które co jakiś czas wstrząsają krajem. Modi wygrał wybory obietnicami wzrostu gospodarczego i próbuje je realizować, ale pomija przy tym politykę społeczną, co widać także w podejściu do internetu.

Jednym z głównych celów rządu w ostatniej dekadzie była cyfryzacja Indii i rzeczywiście kraj pod tym względem zanotował duży skok. Programowi Modiego (Digital India) zarzuca się jednak, że faworyzuje zamożniejsze centra miejskie, a na marginesie pozostawia biedniejszych obywateli, zwłaszcza tych z rejonów wiejskich. Komuniści w Kerali pokazali, że można upowszechnić internet w bardziej demokratyczny sposób i pod tym względem zostawiają rząd centralny daleko w tyle.

Ten rząd odciął dostęp do internetu już 521 razy

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Artur Troost
Artur Troost
Doktorant UW, publicysta Krytyki Politycznej
Doktorant na Uniwersytecie Warszawskim, publicysta Krytyki Politycznej.
Zamknij