Na początku lipca 2025 roku, tydzień po objęciu teki ministra ds. migracji i azylu w Grecji, Thanos Plevris opublikował na platformie X krótką ripostę na jeden z komentarzy pewnego prawnika. Prawnik ów, wskazując na artykuł, który sam na ten temat napisał, sztorcował ministra, że „jeśli nie dojdzie do rewizji Konwencji genewskiej [z 1951 r.] […], to nic się nie zmieni!”. Plevris uspokajał: artykuł, owszem, czytał i zgadza się co do tego, że „w istocie, Konwencja genewska odnosi się do kwestii z lat 50. ubiegłego wieku i nie jest w stanie odpowiedzieć na problem z roku 2025, na masowy napływ [migrantów]”.
Kilka dni później, podczas toczącej się w greckim parlamencie debaty nad poprawką zawieszającą przyjmowanie wniosków o azyl, Thanos Plevris zademonstrował swoje dość szczególne rozumienie podpisanej 74 lata temu Konwencji genewskiej i tego, o czym konwencja ta miała stanowić. „Konwencja genewska [o statusie uchodźców] została stworzona po to, aby chronić ludzi uciekających ze Związku Radzieckiego” – oświadczył, a posłanki i posłowie z rządzącej (centroprawicowej) partii Nowa Demokracja ochoczo przyklasnęli. Uwaga ta była skierowana do posłanek i posłów z Partii Komunistycznej, których odwołania do owej konwencji wydały się ministrowi błędne. Plevris nie ujawnił, na jakich źródłach opiera swoje twierdzenie. Nie zgadza się z nim natomiast niemal nikt spośród badaczy tego dokumentu.
Pewne jest jedno: deklaracja ministra Plevrisa to kolejne ustępstwo ze strony greckiego rządu wobec skrajnej prawicy. To, co niegdyś było poglądem marginesowym, staje się oficjalną polityką i przedmiotem nobliwej debaty w całej Europie.
Rząd Grecji raz po raz powtarza, że w kwestiach praw człowieka działa w ramach wytyczonych przez przepisy prawa międzynarodowego. Argumentował tak w reakcji na krytykę arbitralnych przepisów, które wprowadza w celu ominięcia Konwencji (chodzi zwłaszcza o trzymiesięczne moratorium na przyjmowanie wniosków azylowych, ogłoszone w marcu 2020 roku i ponownie w lipcu roku bieżącego), a także broniąc systematycznych naruszeń prawa międzynarodowego w praktycznych działaniach, takich jak nieoficjalne wywózki (pushbacki) migrantów.
Deklaracja, że rząd działa z poszanowaniem prawa międzynarodowego, może i jest hipokryzją, ale same działania rządu pokazują także szczególną filozofię polityczną. W ramach tej wizji w wielu krajach Europy rządy prawa stopniowo zastępuje się systemem, w którym ludzi uznaniowo pozbawia się ich praw, dyskryminuje i zmusza do życia w nieznośnych warunkach, bez możliwości sprzeciwu.
Włochy
Osoby podważające międzynarodowe przepisy o ochronie praw człowieka czynią to w sposób otwarty, zazwyczaj zważając jedynie na słowa w komunikatach, które docierają za granicę. Jednym z przykładów jest absurdalne stwierdzenie, że w czasach, gdy sporządzano Konwencję o statusie uchodźców, „nie było żadnej masowej nielegalnej migracji ani przemytu ludzi” – jak oświadczyła premierka Włoch Giorgia Meloni na tegorocznym zgromadzeniu ogólnym ONZ.
Na marginesie tego wydarzenia rząd Trumpa zorganizował konferencję zatytułowaną „Ogólnoświatowy system statusu uchodźców i udzielania azylu: co poszło nie tak i jak to naprawić”. Waszyngton zaproponował, ni mniej, ni więcej, zniesienie zasady non-refoulement, która stanowi samą podstawę konwencji z 1951 roku i wyraźnie zakazuje wydalania osób o statusie uchodźców do krajów, w których ich życie bądź wolność byłyby zagrożone. W praktyce administracja Trumpa sama w rażący sposób narusza tę zasadę i rządy prawa, budując swój własny system uznaniowości i terroru.
Meloni okazała pogardę dla rządów prawa nie mniejszą od tej, którą ma Trump, krytykując włoskich sędziów za nakładanie hamulców na jej ksenofobiczną politykę. Dobrym przykładem był tu niechlubny plan jej rządu, który zresztą spalił na panewce, a który zakładał ustanowienie ośrodków detencyjnych w Albanii.
Międzynarodowe konwencje „gdy interpretują je ideologicznie sędziowie realizujący własne cele polityczne, depczą praworządność zamiast ją podtrzymywać” – zadeklarowała włoska premierka. Po czym dodała, że „ONZ nie może udawać, że tego nie widzi, i w imię praw chronić przestępców”.
Wcześniej, jeszcze w maju 2025 roku, przywódcy dziewięciu europejskich krajów wystosowali list otwarty. W sporządzonym z inicjatywy Włoch i Danii (a podpisanym przez Austrię, Belgię, Estonię, Czechy, Łotwę, Litwę, Polskę i Wielką Brytanię) piśmie zwrócili się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z apelem o zmianę podejścia trybunału do nielegalnej imigracji i deportacji cudzoziemców, którzy dopuszczają się przestępstw, oraz o to, by z większą elastycznością podchodził do stosowania Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (EKPCz).
Wielka Brytania
W Wielkiej Brytanii kampania podważająca Europejską Konwencję Praw Człowieka rozpoczęła się 15 lat temu. W 2011 roku premier David Cameron oznajmił, że prawomocnie skazani przestępcy mogą uzyskać prawo do głosowania, a on ma już tego dość. Nawiązywał do orzeczenia trybunału w Strasburgu, kiedy to sędziowie przyznali rację sprawcy morderstwa skarżącemu brytyjskie państwo za to, że odebrało mu bierne prawa wyborcze.
W tym samym roku ministra spraw wewnętrznych Theresa May skrytykowała orzeczenie trybunału, który uchylił decyzję o deportacji boliwijskiego imigranta. May stwierdziła, mijając się z prawdą, że decyzja trybunału podyktowana była prawem imigranta, by nie rozdzielać go z jego kotem.
Podczas konferencji torysów na początku października obecna przywódczyni Partii Konserwatywnej Kemi Badenoch, czując presję prawicowej rebelii Partii Reform pod wodzą brexitowego czempiona Nigela Farage’a, obiecała włączyć wycofanie się Wielkiej Brytanii z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka do wyborczego manifestu torysów.
Krytykom EKPCz nie podoba się to, że sądy pozwalają osobom nielegalnie przekraczającym granicę na pozostanie w kraju na podstawie artykułu 8 (o ochronie życia rodzinnego), oraz że uniemożliwiały deportacje w przypadkach, gdy sędziowie uznali, że istnieje ryzyko nieludzkiego bądź niegodnego traktowania i tortur (o których mowa w artykule 3 Konwencji).
Po stronie rządzącej Partii Pracy premier Keir Starmer, który przez wiele lat pracował jako prawnik specjalizujący się w prawach człowieka, stąpa teraz po cienkiej linii. Nadal zdecydowanie opowiada się za tym, aby Wielka Brytania pozostawała stroną EKPCz, jednocześnie jednak zapowiada wprowadzenie przepisów, które narzucą rządową interpretację „kontrowersyjnych” zapisów Konwencji.
Starmer otwarcie skrytykował orzeczenie trybunału, który na podstawie artykułu 8 zezwolił sześcioosobowej palestyńskiej rodzinie z Gazy dołączyć do jednego z braci, mieszkającego w Wielkiej Brytanii. Premier dał do zrozumienia, że takich sytuacji było więcej, dodając, iż decyzje o deportacji były uchylane na podstawie zapisów nie tylko Konwencji w sprawie statusu uchodźców, ale także Konwencji w sprawie zakazu stosowania tortur oraz Konwencji o prawach dziecka.
Francja
Marine Le Pen w orędziu noworocznym z 2019 roku ogłosiła, że jest za wycofaniem się Francji z „kaftana bezpieczeństwa, jakim jest Europejska Konwencja”. Wycofała się z tego stanowiska na 10 miesięcy przed wyborami prezydenckimi w maju 2022 roku. Kolejny atak na Europejski Trybunał Praw Człowieka przypuścił Éric Zemmour, inny kandydat skrajnej prawicy w tamtych wyborach, a także konserwatywni Les Républicains, którzy postulowali zmianę francuskiej konstytucji tak, aby umożliwiała niestosowanie międzynarodowych konwencji w przypadku imigrantów.
Austria
W Austrii skrajnie prawicowa FPÖ oraz konserwatywne ÖVP podważają międzynarodowe konwencje już od dekady. Sebastian Kurz zawziął się na nie już w momencie objęcia teki ministra spraw zagranicznych w 2013 roku. Trzy lata później, na rok przed wyborem na kanclerza, oświadczył, że niektóre zapisy Konwencji w sprawie statusu uchodźców są przestarzałe. W lipcu tego roku ministra ds. spraw europejskich i konstytucyjnych w rządzie ÖVP Caroline Edtstadler opowiedziała się za rewizją tej konwencji ze względu na „jej pochodzenie z epoki sprzed globalizacji, gdy nie przewidywano jeszcze transgranicznego ruchu migrantów, który widzimy obecnie”.
Hiszpania
W Hiszpanii ksenofobia skrajnej prawicy podsyca jej bujną wyobraźnię. Nacjonalistyczna partia Vox proponuje deportowanie migrantów przebywających w tym kraju legalnie, a nawet wydalanie własnych obywateli, którzy „nie zintegrowali się ze społeczeństwem i kulturą”. Chce także, aby „przyjęcie hiszpańskiej kultury i stylu życia” stanowiło wymóg dla pozostania w kraju. Rothio de Mer, radny z ramienia Vox w regionie Almería, zobowiązał partię do wdrożenia zasad repatriacji ośmiu milionów uchodźców i imigrantów, którzy niedawno przybyli do Hiszpanii i z trudem dostosowują się do hiszpańskich zwyczajów i tradycji – zasad tak skomplikowanych, że są praktycznie niewykonalne.
Iliana Savova, dyrektorka ds. ochrony prawnej uchodźców i migrantów w bułgarskim Komitecie Helsińskim, postrzega mówienie o bardziej restrykcyjnych politykach imigracyjnych jako propagandę skrajnej prawicy i partii konserwatywnych, mającą na celu wywołanie lęku, manipulowanie wyborcami i ich mobilizację. Dodaje, że żądanie rewizji konwencji dotyczących praw człowieka jest bardzo niebezpieczne i śliskie. „To, że taka debata w ogóle toczy się dziś w Europie, oznacza, że Europa wraca do faszyzmu, co mam nadzieję nie nastąpi”.
Greccy rewizjoniści
Z tych kilku artykułów prasowych, które pojawiły się w Grecji, a które popierały rewizję Konwencji dotyczącej statusu uchodźców, jasno wynika, któremu programowi politycznemu mają się przysłużyć. W tekście zatytułowanym Genewska Konwencja dotycząca uchodźców – czyli nielegalna migracja kuchennymi drzwiami z 16 czerwca 2020 roku, opublikowanym na stronie Greckiej Unii Prawniczej, Ioannis Gkitsakis, jurysta pracujący w greckim sądzie najwyższym, nazwał konwencję z 1951 roku przestarzałą.
Podał przy tym cały szereg uzasadnień, w tym to, że Konwencja nie stanowi o zawieszeniu działania jej zapisów, że nie zabrania składania wniosków azylowych osobom, którym nie należy się ochrona międzynarodowa, że nakazuje indywidualne rozpatrzenie każdego wniosku i nie zezwala na zbiorowe odrzucenie wniosków „przedłożonych przez kilka osób z tego samego kraju pochodzenia, który uznaje się za bezpieczny” oraz że delegalizuje „środki zbiorowe, takie jak masowe wydalenia czy odsyłanie uchodźców […] w przypadku osób mających te same cechy, takie jak wspólny kraj pochodzenia czy tę samą drogę nielegalnego wjazdu do kraju”.
Post Ioannisa Gitsakisa opublikowany na X rozwiewa wszelkie wątpliwości co do jego motywów: „Każdy, kto wjeżdża do tego kraju nielegalnie, nie ma prawa ubiegać się o azyl. Należy ich trzymać w zamkniętych ośrodkach (albo na bezludnej wyspie, statku do kasacji, albo w wynajętym ośrodku w Afryce), bez zasiłków, aż do momentu deportacji bądź dobrowolnego wyjazdu!” W innych postach mówi o „nielegalnych muzułmańskich imigrantach”, „ideologii woke i LGBTQI”, o potrzebie przywrócenia kary śmierci, o przywódcy Izraela Benjaminie Netanjahu, który „wziął na siebie oczyszczenie całej planety”; o EAM, greckim ruchu oporu przeciw faszyzmowi podczas wojny, który „był po prostu spapraną, morderczą organizacją komunistyczną”.
W artykule opublikowanym na Capital.gr 24 września 2024 roku, zatytułowanym Czy pozwolimy, aby „Genewa” zniszczyła Europę?, Thanos Tzimeros popiera wpisy Ioannisa Gitsakisa. Wspomina między innymi o „plemionach ludojadów” w Afryce oraz „najeźdźcach” mających „prymitywną tradycję przemocy […] zapisaną w genach”, po czym stwierdza, że państwa mają prawo zamknąć swoje granice poprzez odsyłanie uchodźców, a także prawo do „aresztowania, więzienia i deportowania” oraz do użycia broni palnej. „[To państwo] decyduje za siebie. Nie jacyś upasieni biurokraci z ONZ. Nie Konwencja genewska z 1951 roku. Rewizji Konwencji należało dokonać już dawno”.
Szef greckich służb azylowych Marios Kaleas opowiedział się za rewizją Konwencji z 1951 roku w artykule opublikowanym w Vima 22 października, zatytułowanym Ponowna ocena Konwencji genewskiej w nowej erze migracji. Stroni w nim od skrajnego języka, ale krytykuje ten dokument m.in. za brak zapisów o mechanizmach wydalania tych, którym nie należy się ochrona międzynarodowa, za jego „sztywny zakres prawny, tworzący przestrzeń dla rozbieżnych interpretacji i niespójności proceduralnych w poszczególnych krajach”.
Czym jest Konwencja dotycząca statusu uchodźców?
Konwencja dotycząca statusu uchodźców ustanawia powojenny system azylowy oraz definiuje zobowiązania państw do zapewnienia ochrony uchodźcom. Jej podstawową zasadą jest non-refoulement, czyli zakaz odsyłania uchodźców do kraju, w którym ich życie bądź wolność są zagrożone.
Konwencja została podpisana w Genewie w lipcu 1951 roku przez 24 kraje; do dziś ratyfikowało ją 145 państw członkowskich ONZ. W swojej pierwotnej postaci ustanawiała ochronę dla uchodźców, którzy opuścili państwa europejskie przed 1951 rokiem. Później, w protokole z 1967 roku, Konwencję rozszerzono na uchodźców z całego świata i bez ograniczeń czasowych. Wysoki Komisarz ONZ ds. Uchodźców stoi na straży Konwencji we współpracy z państwami członkowskimi ONZ.
**
Dimitris Angelidis, grecki dziennikarz zajmujący się, m.in. tematami migracji i polityki azylowej oraz praw osób LGBTQ+. Od 2012 r. pracuje dla greckiej spółdzielni prasowej Efimerida ton Syntakton (EfSyn).
Artykuł opublikowany w magazynie EfSyn, przygotowany w ramach europejskiego projektu PULSE, którego częścią jest redakcja EfSyn. Do jego napisania przyczynili się Adrian Burtin (Voxeurop – Francja), Nikola Lalov (Mediapool – Bułgaria) i Ana Somavilla (El Confidencial – Hiszpania).
Z angielskiego przełożyła Dorota Blabolil-Obrębska.





























Komentarze
Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.