Wieczorem czyszczę nozdrza, wypływa z nich czarna wydzielina. Wszystko, co mieli ci ludzie – co kochali, czym się obdarowywali, na czym gotowali jedzenie, czym jeździli – zamieniło się w popiół.

Wieczorem czyszczę nozdrza, wypływa z nich czarna wydzielina. Wszystko, co mieli ci ludzie – co kochali, czym się obdarowywali, na czym gotowali jedzenie, czym jeździli – zamieniło się w popiół.
Kinga Dunin czyta „Tamte czasy. Raport z teraźniejszości”, nową książkę Martína Caparrósa, będącą spojrzeniem na nasze czasy z punktu widzenia historii pisanej za sto lat.
Jeśli szukacie czegoś „do czytania”, myślę, że to będzie to dobry wybór.
To jest naprawdę dobrze zrobione, ale czy warte siedmiuset stron lektury? Może, ale dobrze wcześniej wiedzieć, na co się piszecie.
Wbrew powszechnie powtarzanemu sloganowi, jedzenie/niejedzenie produktów pochodzenia zwierzęcego nie jest niczyją „prywatną sprawą”. Ono jest sprawą polityczną.
Afganistan dziś to jednak aberracja. Fanatyzm i sadyzm, z jakim gnębione są kobiety, naprawdę trudno pojąć. Inna kultura? Talibowie pojawili się przecież dopiero w 1996 roku.
Mężczyzna, który uznał tę reakcję za wyraz przywiązania, poczuł wzruszenie, lecz rzekł: „Powinieneś pozostać w raju”. Wtedy chłopiec upadł na kolana i uczepił się płaszcza mężczyzny. „Nie, nie, musisz mnie zabrać z powrotem!”
To nie fakt, że Trzaskowski otrzymał wysoki kapitał kulturowy, powinien go pogrążać, a ewentualnie to, jak go wykorzystał. Gdyby go roztrwonił – jego sprawa. Ale on przekuł to, co dostał od losu, w karierę polityczną.
Fragment książki „Feminizm to weganizm. Dlaczego feministki powinny walczyć o prawa zwierząt”.
Kinga Dunin czyta powieści Arturo Pereza-Revertego, Muriel Spark i Moniki Helfer.
Są takie książki, które bardzo bym chciała, żeby się zestarzały i zdezaktualizowały, ale rzeczywistość uparcie sprawia, że trzeba do nich wracać.
Kinga Dunin czyta powieści Oksany Wasiakiny i Sebastiana Barry’ego.