Przeżycia psychodeliczne mogą pomóc człowiekowi w uzyskaniu perspektywy, której nie udało się osiągnąć nawet po wielu latach psychoterapii. Warto jednak pamiętać, że za sprawą psychodelików często następuje akceleracja różnych mechanizmów psychologicznych, co może mieć skutki zarówno pozytywne, jak i negatywne.
Maciej Lorenc: Na czym polega innowacyjność terapii wspomaganej psychodelikami?
Justyna Holka: Terapia wspomagana psychodelikami może stanowić rewolucyjną formę pomocy głównie z tego względu, że łączy interwencję farmakoterapeutyczną ze wsparciem psychoterapeutycznym. Po raz pierwszy w komercyjnych RCT nad potencjalnymi lekami pojawia się element psychoterapii, ale nadal nie wiemy, jak dokładnie powinien wyglądać optymalny protokół podawania psychodelików. Podejścia stosowane przez poszczególne firmy są zasadniczo podobne. Opierają się często na „uważnym towarzyszeniu”, unikaniu głębszych interpretacji przeżyć pacjentów, technikach relaksacyjnych i ćwiczeniach rozwijających uważność, a nawet technikach oddechowych wywodzących się ze wschodniej tradycji medytacyjnej.
Efekty krótkoterminowe terapii wspomaganej psychodelikami są zachwycające, ale największym wyzwaniem jest obecnie określenie jej długofalowego wpływu i wywoływanych przez nią działań niepożądanych. Problematyczne jest również wkomponowanie jej w szerszą pomoc oferowaną pacjentowi – zarówno przed sesjami z użyciem tych substancji, jak i po nich. Osoby trafiające do badań nad psychodelikami przeważnie mają bowiem za sobą próby leczenia z użyciem różnych kuracji i można założyć, że po udziale w eksperymentach prawdopodobnie będą te poszukiwania kontynuować.
Wiele z nich czuje dużą potrzebę dzielenia się swoimi doświadczeniami psychodelicznymi i porównywania ich z przeżyciami innych, więc niektóre firmy sponsorujące testy kliniczne organizują dla nich specjalne grupy wsparcia. Istnieje jednak ryzyko, że część uczestników tych badań będzie poszukiwać dalszej pomocy lub oparcia u undergroundowych „przewodników duchowych”, którzy nie posiadają kwalifikacji do pracy w obszarze zdrowia psychicznego. Mogą oni również poszukiwać kolejnych doświadczeń psychodelicznych na własną rękę, opierając się na wiedzy czerpanej z internetowych grup tematycznych.
ML: Jakie są według pani najważniejsze ciemne strony rosnącego zainteresowania psychodelikami w mediach, nauce i biznesie?
JH: Główna ciemna strona polega na tym, że rozwój badań ewidentnie stymuluje skalę użycia undergroundowego. Wielu czarnorynkowych użytkowników powołuje się na rosnącą liczbę projektów badawczych, traktując je jako usprawiedliwienie dla samodzielnego przyjmowania psychodelików. Z drugiej jednak strony, naukowcy podczas badań naturalistycznych gromadzą dane na temat doświadczeń z undergroundu, aby lepiej poznać i zrozumieć sposób działania tych substancji. Te dwa procesy są więc współzależne i wzajemnie się stymulują.
Badania kliniczne nad terapeutycznym potencjałem psychodelików są już prowadzone w kilku ośrodkach w Polsce, między innymi przez nasz zespół w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Jednocześnie jednak psychiatrzy coraz częściej przyjmują w swoich gabinetach pacjentów, którzy oczekują pomocy w zakresie negatywnych konsekwencji stosowania tych substancji na własną rękę. W wielu przypadkach nie są to osoby po jednokrotnym kontakcie z jakąś
substancją, lecz po szeregu doświadczeń z różnymi środkami psychodelicznymi. Często są one rozczarowane trudnościami w zmaganiach z wyzwaniami współczesnego świata i tym, co oferuje im obecny system opieki nad zdrowiem psychicznym.
czytaj także
Moje spostrzeżenia jako klinicystki sugerują, że trend eksperymentowania z psychodelikami w celu samoleczenia rozpowszechnił się wykładniczo od początku pandemii COVID-19 nie tylko w Polsce, ale i innych krajach. W wielu sytuacjach ilość i jakość przeróżnych wyzwań, przed którymi stawiała nas sytuacja globalna, przekroczyły wówczas zarówno możliwości adaptacji poszczególnych jednostek, jak i efektywność dotychczasowych metod pomocy psychiatrycznej. Wiedza o psychodelikach wśród polskich psychiatrów jest na szczęście coraz większa, ale – pomimo coraz śmielej prowadzonych badań w wielu ośrodkach naukowych – wciąż wiemy o nich zbyt mało, aby skutecznie pomagać wszystkim osobom zgłaszającym negatywne następstwa przyjmowania ich na własną rękę.
Jakie mogą to być następstwa?
U poszczególnych osób reakcje na psychodeliki mogą być inne, ponieważ mechanizmy radzenia sobie ze stresem, konstrukcja osobowości oraz biologiczne cechy temperamentu wykazują różnice indywidualne u poszczególnych osób. Niektórzy sięgają po nie w ramach prób samoleczenia zaburzeń nastroju czy utrwalonych lęków społecznych, a ostatnio również coraz bardziej rozpowszechnionych problemów z koncentracją uwagi. Trudno jest jednak przewidzieć skutki tego rodzaju autoeksperymentów.
Nutt: Jak terapia substytucyjna może leczyć alkoholizm (i co z hazardem) [rozmowa]
czytaj także
Część osób przez kilka dni lub tygodni po sesji z MDMA doświadcza poprawy funkcjonowania i wzmożonego nastroju, ale często nie jest to rozwiązanie długoterminowe, a regularne przyjmowanie tego środka przez wiele lat z nadzieją na ponowną akcelerację dobrego samopoczucia może prowadzić do negatywnych skutków dla zdrowia psychicznego i fizycznego. Z moich doświadczeń klinicznych wynika, że u osób po kilkuletnim – nawet sporadycznym – kontakcie z MDMA pojawia się lekooporność wobec standardowych metod farmakoterapii psychiatrycznej, a także stany dysregulacji afektywnej, które słabo reagują na leki przeciwdepresyjne.
Ponadto nadal niewiele wiemy o potencjalnych następstwach łączenia klasycznych psychodelików i MDMA ze standardowymi lekami stosowanymi w psychiatrii, a niektóre kombinacje mogą być niebezpieczne dla zdrowia lub nawet życia. Choć w modelach teoretycznych postuluje się możliwość augmentacji działania konwencjonalnych antydepresantów przez psychodeliki, wciąż wiemy zbyt mało o tym zagadnieniu.
A jakie mogą być konsekwencje psychodelicznych „bad tripów”?
JH: Termin ten zasadniczo wywodzi się z undergroundu i jest używany wobec przytłaczających negatywnych doświadczeń wywoływanych przez środki psychoaktywne, zwłaszcza psychodeliki. Przeżycia te mogą wiązać się z silnym niepokojem, napadami paniki czy nawet urojeniami, ale w naukowym mainstreamie nadal nie ma konsensusu w kwestii ich dokładnej definicji. Niektórzy badacze unikają terminu „bad trip” i zamiast tego mówią na przykład o „wymagających” albo „trudnych” doświadczeniach.
Z badań prowadzonych przez zespół skupiony wokół Julesa Evansa i Olivera Robinsona z projektu Challenging Psychedelic Experiences Project wynika, że w grupie ponad 600 uczestników zgłaszających negatywne następstwa po psychodelikach najczęstsze problemy dotyczyły objawów przewlekłego niepokoju, napadów lęku, trudności o charakterze egzystencjalnym, depersonalizacji i derealizacji oraz poczucia społecznej „nieprzystawalności”. W innej analizie przeprowadzonej przez tę samą grupę ujawniono, że poczucie społecznego oddzielenia czy wyizolowania stanowiło najczęstszy problem wśród ponad 150 osób zgłaszających po kontakcie ze środkami psychodelicznymi trudne doświadczenia trwające dłużej niż dobę – wspomniało o nim aż 72 procent.
Wyniki tych badań wydają się o tyle istotne, że w popularnym dyskursie negatywne następstwa używania tych substancji częściej kojarzą się z przykrymi halucynacjami pod wpływem psychodeliku aniżeli z długoterminowym poczuciem społecznego odizolowania i odmienności w postrzeganiu świata – odmienności zarówno wobec swojej perspektywy ontologicznej poprzedzającej kontakt z substancją psychodeliczną, jak i wobec swojej aktualnej sieci społecznej.
Promowana współcześnie ogólna narracja zakłada, że psychodeliki pogłębiają wgląd, pozwalają przyjrzeć się problemom życiowym z nowej perspektywy i wywołują doświadczenia mistyczne, które mogą wpływać pozytywnie na dobrostan. Przeżycia pojawiające się pod wpływem psychodelików nie zawsze są jednak ekstatyczne i pozytywne. Ponadto nie da się zawczasu przewidzieć, a tym bardziej „zaprojektować” ich przebiegu pod kątem terapeutycznym. Poprzez indukowanie odmiennego stanu świadomości psychodeliki mogą
uruchamiać różne matryce emocjonalno-kognitywne związane ze wspomnieniami z całego wcześniejszego życia, wliczając w to również wspomnienia dotyczące bolesnych czy wręcz traumatycznych wydarzeń.
czytaj także
W modelu zaproponowanym przez Stanislava Grofa matryce te były nazywane systemami skondensowanych doświadczeń [ang. systems of condensed experience, COEX]. Mówiąc w uproszczeniu, zostały one opisane jako grupy wspomnień z różnych etapów życia, które są powiązane za sprawą negatywnych lub pozytywnych emocji i mogą zostać aktywowane podczas sesji psychodelicznej. Proces nadawania nowego znaczenia trudnym lub traumatycznym przeżyciom może u różnych osób przebiegać w innym tempie. Niektórzy mogą uporać się z nim już podczas sesji psychodelicznej, a inni będą potrzebować na to tygodni, miesięcy albo nawet lat. Coraz częściej można również zetknąć się z narracją, że negatywne konsekwencje przyjmowania psychodelików wynikają z niewystarczającego „zintegrowania wglądów”. Opiera się ona na ukrytym założeniu, że istnieje określona interwencja pozwalająca zintegrować każde doświadczenie psychodeliczne i że wystarczy po prostu stosować ją w odpowiedni sposób przez odpowiednio długi czas. W rzeczywistości jednak nie istnieje pewna i sprawdzona formuła pracy z następstwami przyjmowania psychodelików.
W środowisku naukowym nie mamy jeszcze jasności, czy interwencja dotycząca integracji doświadczenia psychodelicznego – nawet rozbudowana – dostarczy wszystkim pacjentom narzędzi do skutecznego radzenia sobie z regulacją nastroju w obliczu kolejnych życiowych stresorów. Sesje integrujące są niezbędne do zapewnienia jak największego bezpieczeństwa podczas terapii wspomaganej psychodelikami, ale nie mamy pewności, czy u wszystkich osób okażą się wystarczające w perspektywie długoterminowej. Niektórzy pacjenci mogą nadal potrzebować pomocy psychiatrycznej opartej na standardowej farmakoterapii i psychoterapii.
Wielu badaczy zwraca również uwagę na ryzyko przewlekłego występowania „flashbacków”. Czym jest to zjawisko?
Termin ten odnosi się do zmian percepcyjnych, które utrzymują się przez długi czas po ustaniu farmakologicznego działania substancji psychodelicznej i przypominają wywoływane przez nią efekty. Zazwyczaj są to błyski, zaburzenia postrzegania barw lub wzory geometryczne. Niekiedy wiążą się one z intensywnymi emocjami lub odczuciami cielesnymi i mogą się pojawiać losowo w codziennych sytuacjach, na przykład podczas robienia zakupów spożywczych. Część współczesnych badaczy nazywa jednak to zjawisko nie flashbackami,
lecz „reaktywacją doświadczenia psychodelicznego”.
Pozostaje ono w dużej mierze nieprzebadane i niewygodne dla sponsorów badań klinicznych. Nie jest bowiem jasne, u kogo tego rodzaju efekty mogą wystąpić, jak długo mogą trwać i czy powinny zostać z założenia wpisane w metodę terapii wspomaganej psychodelikami. Co więcej, ludzie mogą przypisywać tym reaktywacjom różne znaczenie. Niektórym osobom mogą się one wręcz podobać, dla innych mogą być neutralne, a jeszcze innym mogą utrudniać albo uniemożliwiać normalne funkcjonowanie. Jeżeli przybierają nasiloną postać, zalicza się je do zaburzeń postrzegania spowodowanych halucynogenami [ang. Hallucinogen Persisting Perception Disorder, HPPD].
Jakiego rodzaju trudności w funkcjonowaniu społecznym mogą doświadczać ludzie po doświadczeniach psychodelicznych?
Przeżycia psychodeliczne mogą pomóc człowiekowi w nowym spojrzeniu na własne życie i uzyskaniu perspektywy, której nie udało się osiągnąć nawet po wielu latach psychoterapii. Dla większości osób może to być doświadczenie korekcyjne. Warto jednak pamiętać, że za sprawą psychodelików często następuje akceleracja różnych mechanizmów psychologicznych, co może mieć skutki zarówno pozytywne, jak i negatywne.
Problematyczny aspekt tej akceleracji polega niekiedy na tym, że człowiek staje się mniej uwrażliwiony na ograniczenia związane z normami społecznymi albo po prostu przestaje się nimi przejmować. Może również nie nadążać za psychologicznymi i interpersonalnymi zmianami wywołanymi przez nową perspektywę ontologiczną, którą uzyskał w przebiegu doświadczenia psychodelicznego. Jak wcześniej wspomniałam, wedle współczesnych badań poczucie „nieprzystawania” do swojego dotychczasowego życia stanowi najczęściej zgłaszane negatywne następstwo kontaktu z psychodelikami.
Psychodeliki już wkrótce mogą stać się nowym narzędziem terapeutycznym
czytaj także
Oczywiście w ramach psychoterapii tego rodzaju procesy zdarzają się dość powszechnie, ale ich zakres i tempo mogą być moderowane przez terapeutę. Natomiast w przypadku doświadczeń psychodelicznych trudno jest przewidzieć intensywność i szybkość zmian, a tym
bardziej nimi zarządzać przez osobę towarzyszącą takiemu procesowi. Dotyczy to zarówno ludzi, którzy przyjmują psychodeliki na własną rękę albo w terapeutycznym „undergroundzie”, jak i uczestników kontrolowanych badań klinicznych.
*
Fragment pochodzi z książki Macieja Lorenca Czy psychodeliki uratują Polskę?, która ukazała się w Wydawnictwie Krytyki Politycznej.
**
Dr Justyna Holka – psychiatrka, seksuolożka i psychoterapeutka. W latach 2019–2022 pełniła funkcję przewodniczącej warszawskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Jest związana z Instytutem Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, w którym realizuje badanie kliniczne nad użyciem 5-MeO-DMT w terapii depresji lekoopornej.
Maciej Lorenc – socjolog, współzałożyciel Polskiego Towarzystwa Psychodelicznego, autor książek Czy psychodeliki uratują świat? (2019) i Grzybobranie. Kulturowa historia psylocybiny (2023), tłumacz wielu publikacji o środkach psychoaktywnych. Prowadzi audycję „Psychodelicje” w radiu Newonce. Publikował między innymi na łamach Focus, Tygodnika Powszechnego, Krytyki Politycznej, Znaku, PoradnikZdrowie, National Geographic i „Strefy Psyche” Uniwersytetu SWPS.