Od 2013 roku Jaworzno realizuje strategię Wizja Zero. Zakłada ona, że głównym celem lokalnej polityki transportowej jest jak największe ograniczenie ryzyka niebezpiecznych wypadków. Idealnie oznacza to zero śmierci na drogach. Jak to zrobić?
W 2017 roku w wypadkach drogowych w całej Polsce życie straciło niemal 3 tysiące osób. Na ulicach Jaworzna tamtego roku nie zginął nikt. Warte setki milionów inwestycje przyniosły efekt – Wizja Zero stała się rzeczywistością.
Jak wyglądało Jaworzno 20 lat temu? − Było kompletnie zakorkowane. Żeby dotrzeć z jednego końca miasta na drugi, trzeba było jechać trasą wiodącą przez sam rynek. Transport publiczny był w stanie rozkładu. 60 miejskich autobusów było wartych 700 tysięcy złotych: tyle, ile jeden nowy – opowiada Tomasz Tosza, wicedyrektor Miejskiego Zakładu Dróg i Mostów w Jaworznie.
W prawie stutysięcznym mieście raz w miesiącu ktoś ginął na drodze. Wszystko zaczęło się zmieniać wraz z budową dwóch miejskich obwodnic, które znaczną część ruchu wyprowadziły poza miasto. W efekcie liczba śmiertelnych wypadków spadła o połowę. Miasto nie spoczęło na laurach i zdecydowało się kontynuować działania, które poprawiają bezpieczeństwo mieszkańców.
Wojna pieszych z kierowcami? Nie, tu #ChodziOżycie i bezpieczeństwo
czytaj także
Od 2013 roku Jaworzno realizuje strategię Wizja Zero. Zakłada ona, że głównym celem lokalnej polityki transportowej jest jak największe ograniczenie ryzyka niebezpiecznych wypadków. Idealnie oznacza to zero śmierci na drogach. Jak to zrobić? Tosza tłumaczy, że najważniejsze, żeby projektowanie rozwiązań komunikacyjnych pozostawić inżynierom ruchu drogowego i nie pozwolić, by o kształcie czy przebiegu dróg decydowali politycy. − Często wydaje im się, że jak mają prawo jazdy, to wiedzą, jak projektować drogi. W Jaworznie sprawy przekazaliśmy wyłącznie specjalistom. Powiedzieliśmy im: jest źle, użyjcie waszych talentów do tego, żeby to zmienić – mówi wicedyrektor.
W efekcie w Jaworznie przeprowadzono szereg inwestycji, które zrewolucjonizowały ruch w mieście. Po przekierowaniu tranzytu na obwodnice miasto wzięło się za zmianę organizacji transportu w centrum miasta. Ulice zostały pozwężane, chodniki poszerzone, poszerzono też przejścia dla pieszych. Miasto zastosowało też szykany, które wymuszają zwolnienie, a pobocza wielu dróg obsadzono zielenią.
czytaj także
Oszukać zmysły
Wszystkie te rozwiązania doprowadziły do uspokojenia ruchu w Jaworznie. Aby wyjaśnić zasadność ich zastosowania, Tomasz Tosza sięga głęboko do opisu ludzkich zachowań: − Panuje przekonanie, że bezpieczna droga jest szeroka. Tymczasem do największej liczby wypadków dochodzi właśnie na prostych odcinkach takich szerokich dróg. Mamy skłonność do podejmowania ryzyka i poszukiwania emocji, a w naszej kulturze nie ma jeszcze nic gorszego niż jazda zgodnie z przepisami. Do tego dochodzą nasze ograniczenia jako gatunku: ostro widzimy tylko w zakresie 15 stopni, a nasz czas reakcji jest ograniczony. Przy większych prędkościach brakuje nam i czasu, i umiejętności na dostrzeżenie pewnych rzeczy i odpowiednią reakcję.
Znajomość tych zależności sprawiła, że ruch w Jaworznie zmniejszono nie tylko dzięki zastosowaniu barier infrastrukturalnych, ale i optycznych. Jedną z nich są nasadzenia zieleni na poboczach ulic, dzięki czemu kierowcy wydaje się, że droga jest węższa niż w rzeczywistości. − Szybka jazda daje nam emocje, ale zmysły można oszukać. Poruszanie się po wąskiej przestrzeni sprawia, że człowiekowi wydaje się, że jedzie szybciej, niż wskazuje licznik. W takiej przestrzeni kierowcy jadą o wiele wolniej – przekonuje Tosza.
Co na to wszystko mieszkańcy? Tosza tłumaczy, że na korzyść śródmiejskiej rewolucji zadziało to, że w pierwszej kolejności oddano obwodnicę miasta. − Poruszanie się po tej strefie nie budzi takiego dyskomfortu, bo wiadomo, że po dwóch kilometrach dotrze się na trasę, po której można swobodnie jechać 70 km/godz.
Niefrasobliwi kierowcy z zewnątrz
Samo ograniczanie ruchu drogowego mogłoby rozsierdzić mieszkańców, ale Jaworzno uniknęło tego scenariusza. A to m.in. dlatego, że obok przebudowy układu drogowego drugim filarem zmian jest rozwój transportu publicznego. Jazda rozklekotanymi autobusami była mało konkurencyjna wobec perspektywy jazdy własnym samochodem. Dlatego miasto zainwestowało we flotę autobusów i całe miasto pokryło siecią połączeń. Od 2018 roku podróżowanie lokalnym zbiorkomem jest jeszcze atrakcyjniejsze – wprowadzono bowiem roczny bilet autobusowy w cenie 180 złotych. Miesięcznie to zaledwie 15 złotych. Teraz, dzięki podniesieniu jakości komunikacji miejskiej, mieszkańcy częściej wybierają autobus niż samochód.
Równolegle Jaworzno staje się miejskim rowerowym rajem – miasto ciągle buduje nowe ścieżki. Powstała tam także najdłuższa w Polsce velostrada, czyli droga rowerowa o parametrach technicznych zapewniających bezpieczeństwo przy szybkim przemieszczaniu się. Jaworzyńska trasa liczy 11 kilometrów. Z tego 4 kilometry to fragment zupełnie niekolizyjny z dwoma pasami w każdym kierunku.
Realizacja specjalistycznego studium transportowego kosztowała 400 milionów złotych przez 10 lat. Miasto mogło sobie na nią pozwolić dzięki środkom zewnętrznym. Efektem jest radykalna poprawa bezpieczeństwa na jaworzyńskich drogach, przez co w wypadkach ginie zdecydowanie mniej mieszkańców miasta. 2017 był pierwszym rokiem, kiedy Wizja Zero zadziałała – do pierwszego śmiertelnego wypadku doszło po 22 miesiącach. Obecnie od ostatniego takiego wydarzenia minęło 11 miesięcy.
czytaj także
− Kiedy zdarzają się wypadki ciężkie lub śmiertelne, to szczegółowo je badamy. W ostatnich latach ich sprawcami byli głównie kierowcy spoza Jaworzna. Jeździli po mieście tak, jak jeżdżą po Polsce – opowiada Tosza. I dodaje, że miejscowi kierowcy jeżdżą już inaczej. A to przekłada się także na liczbę innych zdarzeń drogowych. − Liczba wypadków spadła o dwie trzecie, kolizji jest o jedną trzecią mniej. Dzięki temu policjanci z drogówki nie muszą jeździć od zdarzenia do zdarzenia, tylko więcej czasu poświęcają na prewencję.
Na błędach innych
Jaworzno jako jedyne w Polsce w tak skrupulatny sposób realizuje opracowane przez specjalistów studium transportowe. To przykład unikatowy w skali kraju, ale nikt w Jaworznie nie wymyślał koła na nowo. Tamtejsze przedsięwzięcia opierają się na praktykach wypracowanych w Szwecji, Danii czy Holandii. Czyli w państwach, które przeszły przez drogę intensywnej motoryzacji, rozbudowy nieodpowiedniej infrastruktury, gwałtownego przyrostu niebezpiecznych wypadków i ich systemowego ograniczenia m.in. poprzez lokalne wizje zero, z których teraz korzysta Jaworzno. Tomasz Tosza: − Kiedy weszliśmy do Unii Europejskiej, Polskę odwiedzały rzesze ekspertów, którzy przestrzegali przed powielaniem błędów innych europejskich państw. Tymczasem w Polsce wydaliśmy miliardy na poszerzanie dróg i mnożenie korków i wypadków, czyli zrobiliśmy dokładnie to, przed czym nas ostrzegano.
Polscy kierowcy są bardziej śmiercionośni niż rak szyjki macicy
czytaj także
Co sprawiło, że w Jaworznie udało się trend ten odwrócić? Wicedyrektor Tosza wymienia kilka elementów. Po pierwsze, wizja zmian w infrastrukturze drogowej nie była blokowana przez Wydział Ruchu Drogowego jaworzyńskiej policji. Po drugie, projektanci kierowali się w swojej pracy bezpieczeństwem, a nie np. przepustowością. W końcu − to samo nastawienie zademonstrowali zarządcy dróg. Byli też asertywni wobec wpływów polityków.
*
Materiał powstał dzięki wsparciu Fundacji im. Róży Luksemburg.