Kraj

Za, a nawet przeciw: odrobina socjalizmu nie zaszkodzi Mentzenowi

Rafał Trzaskowski nauczył się gryźć w język i po tych trzech miesiącach kampanii nikt mu nie może zarzucić lewactwa. Tymczasem Sławomir Mentzen swobodnie opowiada o tym, że biznes koszty przerzuca na ludzi i na przyrodę.

Stało się – kandydaci na prezydenta zaczęli dostrzegać, że między biznesem a ludnością istnieje konflikt interesów, korporacje płacą zbyt niskie podatki, a ich wkład w budżet jest znikomy. I głośno o tym mówią. „Jeśli popyt na pracowników rośnie, a tych pracowników nie ma, to wynagrodzenia po prostu muszą wzrosnąć” – mówi jeden z nich.

Czyżby Zandberg? Nie! To ulubieniec przedsiębiorców i piewca podatkowego zdrowego rozsądku Sławomir Mentzen. Nie wierzycie? Posłuchajcie jego rozmowy z prof. Dudkiem.

Jeden z liderów Konfederacji poruszył w niej wiele wątków przyjemnych dla lewicowego ucha: mówił o mieszkańcach miast, którzy „mają prawo nie chcieć, by ktoś im zatruwał wodę i powietrze”, że oszczędzanie przez przedsiębiorców na normach ekologicznych odbywa się „z ewidentnym kosztem zewnętrznym względem społeczeństwa”. Czy nie obawia się, że zostanie oskarżony o ekoterroryzm albo nazwany socjalistą?

Cynicznie i socjologicznie

Rafał Trzaskowski nauczył się gryźć w język i po trzech miesiącach kampanii nikt mu nie może zarzucić lewactwa. Tymczasem Sławomir Mentzen swobodnie opowiada o tym, że biznes koszty przerzuca na ludzi i na przyrodę. Być może to właśnie dzięki niemu takie lewackie, niepopularne, dyskwalifikujące w kampanii wyborczej tematy trafią do głównego nurtu naszej debaty publicznej?

Mentzen jeździ po mniejszych miastach, prowadząc bardzo profesjonalną i konsekwentną kampanię. Odwiedził już dziesiątki powiatów i walczy o każdy elektorat, sięgając daleko poza swoją domyślną bazę, czyli młodych mężczyzn. Teraz głosowanie na niego zapowiada już połowa mężczyzn przed czterdziestką oraz coraz więcej kobiet.

Sadura: Konfederacja widzi efekty promocji swoich polityczek [rozmowa]

Mentzen nie obraża się na socjologów. Gdy w badaniach wychodzi, że w kampanii muszą pojawić się kobiety, to są: jego kampanię wspierają europosłanka Zajączkowska oraz Anna Bryłka, która w trzecią rocznicę inwazji Rosji na Ukrainę razem z Mentzenem pojechała robić show we Lwowie.

Dla każdego coś fajnego – dla młodych, zwłaszcza kobiet, są wypowiedzi o opodatkowaniu gigantów i ochronie przyrody, dla ich starszych kolegów – prowokacje wyciągające historyczne trupy z szafy kraju, w którym giną i żołnierze, i cywile, a które chętnie pokaże rosyjska telewizja. Po powrocie ze Lwowa Mentzen w telewizji Polsat przekonywał, że Ukraińcy nienawidzą Polaków.

Konfederacja wyraźnie sięga też po starszy, populistyczny elektorat prawicowy, dotychczas zagospodarowany przez PiS – już parę miesięcy temu widać było, że rośnie na fali rozliczeń partii Kaczyńskiego prowadzonych przez rząd. Ale w czasie komisji śledczych konfederaci okazywali się często znacznie spokojniejsi niż posłowie Koalicji 15 października. W kwestii odbierania immunitetów posłom PiS też nie byli jednomyślni, pokazując PiS-owi oraz jego wyborcom, że można się dogadać.

Bardziej korzystają też na pęknięciu w największym zachodnim sojuszu. Dla PiS antyrosyjskość była elementem wizerunku, schedą po Lechu Kaczyńskim – podobnie jak proamerykańskość. Gwałtowny zwrot w polityce ekipy Trumpa spowodował wyraźne zamieszanie. Na ostatniej konwencji programowej pisowskiego kandydata na prezydenta nie przypominano – jak na niemal wszystkich poprzednich – o misji Lecha Kaczyńskiego w Gruzji w 2008 roku i długiej tradycji antyrosyjskiej.

W ogóle niewiele mówiono o bezpieczeństwie, a zapewnienia o dobrych relacjach Andrzeja Dudy z Białym Domem wypadły blado, bo wszyscy widzieli niezdarność braci Rachoniów w przygotowaniu tej wizyty i drwinę z prezydenta, którego Telewizja Republika pokazywała przez 50 minut, krążącego wokół stołu – samotnego, zdenerwowanego i bezradnego. Poza tym PiS nie wykorzystał czasu od 2022 roku, by wesprzeć polski przemysł zbrojeniowy, a demontaż służb i czystki w wojsku za Macierewicza są już ogólnie znane.

Konfederacja od początku jest konsekwentnie antyukraińska, cyniczna, uznająca przemoc, politykę rozumiejąca jak biznes. Dzięki temu w retoryce Trumpa i Vance’a odnajduje się bez trudu, a widząc poparcie Muska dla AfD, z którą zasiada w jednym ugrupowaniu w Parlamencie Europejskim – może liczyć na podobne.

Konfederacja i AfD. Taktyczny sojusz polsko-niemiecki, jakiego nie widzieliśmy od 79 lat

Jej delegaci od lat jeżdżą na mityngi ruchu europejskich prawicowych populistów, którego ojcem założycielem jest Steve Bannon, kolega Trumpa. Również przemyślany, sprofilowany objazd po Polsce powiatowej przypomina ofensywę AfD w landach byłej NRD. A jednocześnie Krzysztof Bosak odważnie oświadcza, że to Rosja jest agresorem, nie Ukraina, jak próbuje wmówić wszystkim Trump.

Nacjonalistyczna klamra

Komentatorzy i obserwatorzy życia politycznego mocno przyswoili sobie, że w ramach kampanii wyborczej można kłamać, mieszać fakty i zmieniać poglądy, jednak czy niespójność Mentzena przejdzie? Czy można być za regulacjami ekologicznymi i przeciw nim? Za płaceniem podatków i odwrotnie, przeciw zmniejszaniu kosztów przez pracodawców i za nim?

Najwyraźniej tak. Po pierwsze, mało kto sprawdza tę spójność i ma czas na weryfikację kłamstw, a przekaz zamknięty w krótkich frazach można kierować do różnych baniek. Poza tym to, co spaja te hasła, to nacjonalizm. Podatki niech płaci kapitał zagraniczny, nie polscy przedsiębiorcy. Niech wyścig o tańszą pracę nie wymusza na polskim biznesie ściągania migrantów, którzy u Mentzena zawsze przedstawiani są jako fizyczne zagrożenie dla Polek i Polaków. I niech nikt nie zapomina, że zgodnie z nacjonalistyczną logiką tak naprawdę jesteśmy sami, otoczeni przez potencjalnych wrogów, dlatego musimy się trzymać z największym draniem w klasie.

Sześć miesięcy przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku poparcie Konfederacji skoczyło do 14 proc., żeby spaść gwałtownie po tym, jak okazało się, że są wśród konfederatów amatorzy psiny, to, co politycy partii przykrywają pojęciem wolności, to często zwykły faszyzm, a deklarowana wolność nie dotyczy kobiet – dla Mentzena obecna ustawa antyaborcyjna jest zdecydowanie zbyt lajtowa i ciąże z gwałtu są takimi ciążami jak wszystkie inne.

Tym razem nawet opadanie raz na jakiś czas maski może nie wystarczyć do odwrócenia wzrostowej tendencji – bez Brauna i Korwina łatwiej zachować pozory.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Katarzyna Przyborska
Katarzyna Przyborska
Dziennikarka KrytykaPolityczna.pl
Dziennikarka KrytykaPolityczna.pl, antropolożka kultury, absolwentka The Graduate School for Social Research IFiS PAN; mama. Była redaktorką w Ośrodku KARTA i w „Newsweeku Historia”. Współredaktorka książki „Salon. Niezależni w »świetlicy« Anny Erdman i Tadeusza Walendowskiego 1976-79”. Autorka książki „Żaba”, wydanej przez Krytykę Polityczną.
Zamknij