Kraj

W piekielnej nudzie i piekielnym upale zwierzęta „spędzają” lato w zoo

Latem w dużych ogrodach zoologicznych stale są tłumy. Zwierzęta różnie to znoszą. Na wybiegach często nie ma miejsca, w którym zwierzę może się izolować, bo zwiedzający oczekują, że o dowolnej porze będą mogli zwierzę zobaczyć − tłumaczy biolog Robert Maślak.

W wakacje ogrody zoologiczne zarabiają najlepiej. Korowody turystów przemieszczają się między wybiegami, wolierami i klatkami, z których spoglądają na nich zwierzęta. Albo nie spoglądają, tylko kiwają się jednostajnie lub chodzą wzdłuż ogrodzenia, wokół wybiegu, po małej betonowej wyspie pośrodku basenu. Wiecie, czemu tak chodzą?

Ja nie wiedziałam, więc zapytałam o to biologa dra Roberta Maślaka. Usłyszałam o stereotypii. Stereotypie to niezmienne, jednostajne, powtarzające się wzory zachowania, niemające widocznego celu. Obserwowane są zarówno u zwierząt, jak i ludzi, np. charakterystyczne kiwanie się czy ssanie kciuka towarzyszące chorobie sierocej lub zaburzeniom ze spektrum autyzmu, przy schizofrenii.

Obserwowane u zwierząt trzymanych w niewoli, w tym w ogrodach zoologicznych, świadczą o tym, że ich biologiczne potrzeby nie są spełnione, że zwierzę doświadcza silnej frustracji, cierpienia.

Uwolnić orki

Na ogół chcemy wierzyć, że zwierzęta czują się dobrze w warunkach, które im stwarzamy. I zdarzają się miejsca tak zorganizowane, by zwierzęta mogły spełnić wiele swoich potrzeb, nie tylko najeść się i wyspać, ale też robić coś interesującego, co uchroni je od potwornej nudy i frustracji. By stworzyć komfortowe więzienie, potrzeba jednak dużo miejsca i sporych pieniędzy. Zwłaszcza jeśli chodzi o zwierzęta egzotyczne, a latem szczególnie te pochodzące ze stref polarnych, jak białe niedźwiedzie czy renifery. Te latem doświadczają nie tylko piekielnej nudy, ale i piekielnego upału.

Nuda

W czerwcu kolejny raz przetoczyła się dyskusja o warunkach, w których trzymane są w warszawskim zoo dwa niedźwiedzie polarne: Gregor i Aleut, bliźniaki, które w 2013 roku przyjechały z Norymbergi i Frankfurtu, gdzie się urodziły. Zoo nie planuje ich rozmnażać, po prostu mieszkają w Warszawie.

Niedźwiedź polarny z warszawskiego zoo. Fot. Wikimedia Commons

Biolog Robert Maślak, który obserwuje je od lat, kolejny raz alarmował, że warunki są fatalne, zoo ripostowało, że nie jest tak źle, że to osobista „krucjata” naukowca. Tadeusz Kaleta z Katedry Genetyki i Ochrony Zwierząt SGGW, jako głos obiektywny artykułu przyznał, że u niedźwiedzi występują zachowania stereotypowe, ale że to częste zachowania zwierząt w polskich ogrodach zoologicznych i nie ma co bić na alarm.

Bywalcy ogrodów zoologicznych pewnie się zgodzą, że widok zwierzęcia chodzącego tam i z powrotem albo monotonnie kiwającego się nie jest trudny do zaobserwowania. Wizyty turystów mogą się wydawać pewną atrakcją, która rozproszy nudę, jednak jeden wielki potok ludzi walących przez alejki, hałas, szaleństwo zapachów są też źródłem zmęczenia i frustracji zamkniętych w niewoli zwierząt, które nie mają się gdzie przed tym wszystkim schować. Co więcej, właśnie przecież chodzi o to, by były wciąż na widoku.

− Okres letni jest dla zwierząt bardzo trudny − mówi Robert Maślak. − W dużych ogrodach stale są tłumy, różne zwierzęta różnie to znoszą, trudniejsza jest sytuacja tych bardziej samotniczych, chcących unikać kontaktu albo prowadzących nocny tryb życia. Ogrody starają się przestawiać im tryb życia, np. zmieniając pory karmienia na dzienne, aby były widoczne dla zwiedzających. Dla nich przewalający się tłum oznacza hałas, stres, brak spokoju. Na wybiegach często nie ma miejsca, w którym zwierzę może się izolować, bo zwiedzający oczekują, że o dowolnej porze będą mogli zwierzę zobaczyć − tłumaczy Maślak.

„Złoty osioł”, czyli o naszej moralności świadczy to, jak traktujemy zwierzęta

Z drugiej strony turyści są dla zwierząt stymulujący, to znaczy, że zwierzęta aż tak bardzo się nie nudzą. Wchodzą w kontakt ze zwiedzającymi, który opiera się na żebraniu.

− U niektórych zwierząt wizyty wzmacniają zachowania żebracze, zwłaszcza tam, gdzie ogrody przymykają oko na dokarmianie. Przyzwyczajają się do stymulacji w postaci dokarmiania, zaczynają jej potrzebować. Bo się nudzą. Przykład niedźwiedzi: to istoty inteligentne, lubią mieć zajęcie, lubią wyzwania, lubią się bawić. Potem, kiedy fala turystów opada, a wraz z nią liczba stymulacji, częściej reagują stereotypią. Bardzo trudno zapewnić niedźwiedziowi polarnemu właściwe warunki w niewoli − tłumaczy Robert Maślak. − To gatunek potrzebujący dużej przestrzeni. Samica ma areał osobniczy wielkości pół Polski, a areał samca to mniej więcej półtorej powierzchni Polski, czyli aż do 600 tys. km2.

Ich nuda to cena naszej rozrywki. Bo najczęściej wizyta w zoo to czysta rozrywka bez elementu edukacyjnego. W takich warunkach o życiu, potrzebach, zachowaniach, kulturach tych zwierząt wiele się nie dowiemy.

Gorąco

Na filmie widać niedźwiedzia chodzącego tam i z powrotem po murku. Ma otwartą paszczę, co oznacza, że jest mu gorąco, choć na drzewach nie ma jeszcze liści.

− Niedźwiedzie polarne to gatunek, który ewoluował do niskich temperatur. Może znieść temperatury do -45 st. C. Wszystkie jego mechanizmy fizjologiczne nastawione są na zatrzymywanie ciepła – tłumaczy biolog.

Niedźwiedź polarny ma izolacyjne futro, grubą warstwę tłuszczu pod skórą, czarną skórę, która chłonie ciepło słoneczne. Jednak futro warszawskich niedźwiedzi nie jest już śnieżnobiałe. Szarzeje. Dlaczego? Robert Maślak tłumaczy, że w warunkach niewoli zdarza się, że futro porastają glony, co dodatkowo zaburza termoregulację.

− Niedźwiedź poci się tylko w okolicy łap. Więc kiedy jest nieco cieplej, czyli jest plus 15−20 stopni, widać, że ma otwarty pysk i dyszy, to jedyny mechanizm, dzięki któremu może się chłodzić. Już temperatura powyżej 10 stopni jest dyskomfortem – opowiada Robert Maślak.

Zoo przekonywało, że niedźwiedzie mogą schronić się w klimatyzowanej sali, gdzie temperatura utrzymywana jest w wysokości do 20 st. C − jak tłumaczył w oświadczeniu dyrektor zoo Andrzej Kruszewicz, dodając, że w Zatoce Hudsona w Kanadzie, gdzie pojawiają się niedźwiedzie, temperatura sięga i 26 st. C.

− To prawda, że niedźwiedzie polarne wychodzą na brzeg latem nad Zatoką Hudsona w Kanadzie, gdzie temperatura czasem, ale nie całe lato, sięga nawet 22−25 st. C. Jednak pozostają stale w pobliżu oceanu, gdzie woda w lecie nie przekracza temperatury 9 stopni. Niedźwiedź ma więc możliwość ochłodzenia się. Takie temperatury, jak mamy teraz w Polsce, 25–30 i więcej stopni, to temperatury, w których niedźwiedź cierpi. Ale nawet gdybyśmy stworzyli im jednohektarową lodówkę, to nadal będzie im w niej ciasno − komentuje Robert Maślak.

Na wolności zwierzę ma olbrzymi areał urozmaiconego terenu, wie, gdzie może pójść, by znaleźć lepsze warunki, gdzie będzie cieplej, gdzie chłodniej, gdzie więcej pokarmu, gdzie po prostu chciałoby pójść.

W niewoli nie może uciec od niesprzyjających warunków, których jednocześnie nie może znieść. Nie może odejść fizycznie, więc ucieka wewnętrznie.

Stereotypia

Stereotypia ma wiele postaci, ale tą, którą nawet niedoświadczone oko zwiedzającego może łatwo wyłowić, jest jednostajny ruch. Czasem zwierzę zapomina się w tym ruchu, chodzi tak całymi godzinami, aż do wyczerpania.

− W przypadku niedźwiedzi częste jest chodzenie po tym samym torze, czasem stawianie łap w tych samych miejscach. I tak godzinami. Mam filmy jeszcze sprzed dziewięciu lat, zaraz po przybyciu tych niedźwiedzi do Warszawy, w czasie upałów, gdzie ta stereotypia jest tak zaawansowana, że niedźwiedź toczy pianę z pyska. Tak intensywne stereotypowanie może zagrażać układowi krwionośnemu, sercu − przekonuje Robert Maślak.

− W warszawskim zoo jest taka betonowa wysepka, pięć metrów długości. Niedźwiedź chodzi po niej tam i z powrotem, tam i z powrotem. To sygnał, że zwierzę nie radzi sobie z otoczeniem, że chciałoby pójść gdzie indziej, wyjść, uciec, zmienić otoczenie, ale nie może. Że jest mu, jak teraz, zbyt gorąco − tłumaczy dalej.

Samotność polityczna

Zachowania stereotypowe, choć z pozoru bezcelowe, w istocie mają ważny biologiczny cel − znieczulenie, znalezienie ulgi w cierpieniu, zapomnienie, oderwanie od opresyjnej rzeczywistości.

− Powtarzający się ruch, wykonywanie tych samych czynności powoduje wydzielanie się w mózgu endogennych, czyli wytwarzanych przez sam organizm, opioidów. To taki mechanizm jak choroba sieroca u dzieci, kiwanie się. U człowieka tak między innymi objawia się stereotypia. To próba oderwania się od rzeczywistości fizycznej.

Wyzwalanie endogennych opioidów to mechanizm dysocjacyjny, znany także ludziom, i to nie tylko w zaburzeniach i chorobach, ale też świadomie używany w różnych kulturach. Powtarzające się ruchy, np. w czasie rytualnego tańca, jak u derwiszy albo rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej, albo pielgrzymów, pokonujących duże odległości w sekwencji ruchów: krok, przyklęknięcie, położenie się na ziemi i od nowa, też powoduje wydzielanie opioidów, które przynoszą ulgę, działają też przeciwbólowo, oszałamiają. Człowiek, który szuka ucieczki od rzeczywistości, może też sięgnąć po używki, zwierzę w niewoli samo je sobie produkuje. I jedne, i drugie uzależniają.

− W pewnym momencie ten mechanizm nie jest już chwilową próbą poradzenia sobie z frustracją, ale staje się stopniowym procesem utrwalania anormalnych zachowań. Opioidy dają chwilową ulgę, ale są zwyczajnie uzależniające. Zwierzę, które trzymane jest stale w tej opresji, jedyną szansę, jaką widzi dla siebie, to ucieczka właśnie w stereotypię. Ten mechanizm się utrwala − tłumaczy Maślak.

Żadnych zaś praw zwierząt nie znamy

− W Europie są azyle dla niedźwiedzi, czasem dysponujące dużymi, przynajmniej hektarowymi wybiegami, czasem większymi, z łąką, lasem, doskonałą opieką. Tam trafiają niedźwiedzie z cyrków, ogrodów zoologicznych czy rąk prywatnych, cierpiące na stereotypię, którym po jakimś czasie tam spędzonym ona mija. W jednym z najlepszych, w niemieckim Müritz, widziałem jednak niedźwiedzia z cyrku z bardzo zaawansowaną stereotypią, której nie udało się pokonać. Chodził 20 metrów do przodu, a potem cofał się, idąc tyłem. I tak ciągle. Dlatego w niewoli powinniśmy dbać, aby nie rozwinęła się ona tak silnie, najlepiej stwarzając zwierzętom właściwe warunki i zapewniając stymulację do naturalnych zachowań – dodaje biolog.

Nie powinno nas zatem uspokajać, że, jak przekonywał Tadeusz Kaleta, stereotypia to zjawisko powszechne w polskich ogrodach zoologicznych. Nie przyzwyczajajmy się do cierpienia zwierząt, które trzymamy w niewoli, naciskajmy na poprawę warunków. A zoo zwiedzajmy czujnie, jeśli już musimy.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Katarzyna Przyborska
Katarzyna Przyborska
Dziennikarka KrytykaPolityczna.pl
Dziennikarka KrytykaPolityczna.pl, antropolożka kultury, absolwentka The Graduate School for Social Research IFiS PAN; mama. Była redaktorką w Ośrodku KARTA i w „Newsweeku Historia”. Współredaktorka książki „Salon. Niezależni w »świetlicy« Anny Erdman i Tadeusza Walendowskiego 1976-79”. Autorka książki „Żaba”, wydanej przez Krytykę Polityczną.
Zamknij